BB Opublikowano 1 Grudnia 2010 Opublikowano 1 Grudnia 2010 Wydawało mi się, że rozbijanie modeli mam już raczej za sobą, a tu taka niespodzianka :? W którąś pażdziernikową niedzielę po wylądowaniu modelem Tiger Motha (silnik 4 takt 8cm3) około 20m za daleko, obróciłem go i rozpocząłem kołowanie w moim kierunku. Lotnisko było trawiaste a model z tyłu miał nie kółko a płozę. Dodałem więc troche gazu aby jechał bez oporów. Gdy tak powoli podążał ku mnie koledzy krzyknęli, że ktoś chce startować i żebym sie cofnął. Cofnąłem się odwracając głowę, aby zobaczyć, czy nikomu nic nie rozdepczę. Następnie spojrzałem ponownie w kierunku modelu i... :shock: zobaczyłem mój model wnoszący się i chyba trochę przeciagnięty. Momentalnie stwierdziłem, że nie mogę oddać steru a potem lądować gdyż obawiałem się kolizji z modelarzami przygotowującymi sie do startu. Czyli co ? Pełny gaz, wykonanie pełnego kregu i ponowne lądowanie.Tak różowo jednak sie nie skończyło. Jak w przypadku każdej katastrofy lotniczej dołożył sie kolejny czynnik. Ten model nie lubił pełnego gazu, gdyż miał za mocny i za mało wychylony na bok silnik o czym pamietałem, ale nie w takim momencie. :wink: Efektem był ostry zakręt i wjazd w otwarty bagażnik samochodu :cry: Na szczęście mojego :jupi: Druga część zdarzenia to oczywiście banalna typowa reakcja modelu na moment obrotowy smigła, ale ta pierwsza :crazy: Zawsze musiałem sie starać aby utrzymac prosty kierunek przy starcie, a ten sam na wolnych obrotach prościutko. To musiał być piękny makietowy start....
utopia Opublikowano 1 Grudnia 2010 Opublikowano 1 Grudnia 2010 A ja powiem - dobrze że tylko w auto trafiło a nie w ludzi . Auto się wyklepie model odbuduje . Z człowiekiem miałbyś dodatkowo kaca moralniaka w najlepszym wypadku Inna sprawa to dziwny zwyczaj często spotykany na różnych spotkaniach . Modelarz puszcza model po pasie startowym i dopiero krzyczy uwaga startuję........ Sam raz zrobiłem taki numer może dlatego jestem na to uczulony . Co ma zrobić ktoś kto jest w trakcie lądowania i wyszedł na pas dawno temu ? A co gdy model jedzie na widzów a pilot tylko krzyczy-uwaga ? i często czeka że widzowie uciekną z drogi modelu . Ja uciekłem przed ciekawskimi dzieciakami w wysoką trawę .Obyło się bez ofiar ale dało do myślenia . Nie jesteśmy sami na lotniskach a gdy nawet to popatrzmy w około zanim wystartujemy czy aby nie przywiało jakiegoś obserwatora
BB Opublikowano 1 Grudnia 2010 Autor Opublikowano 1 Grudnia 2010 To był lekki nieduży model więc w aucie nie ma śladu po kolizji w wyjątkiem paru okruchów balsy Nauczka dla mnie jest jedna. Nie można modelu spuścić nawet na chwilę z oka jeśli ma uruchomiony silnik. Nawet jeśli jedzie lub stoi na ziemi. :roll:
marcin133 Opublikowano 3 Grudnia 2010 Opublikowano 3 Grudnia 2010 Może trochę w temacie będzie :wink: : Zdarzenie z ostatniego sezonu.... Tak wyglądał model po wypadku... Tak wyglądała część dziobowa wraz z silnikiem, połamane łoże, ułamany tłumik, połamane śmigło... A to w co ów model uderzył... Już pobandażowane obie nogi ale jeszcze przed wyjazdem do szpitala, rany były dość głębokie i były szyte, były też wyraźnie widoczne zranienia od użebrowania tłumika. Jegomość jest zarazem właścicielem jak i też pilotem tego modelu, uderzył w siebie podchodząc do lądowania czy też już nawet w początkowej fazie dobiegu. Osobiście akurat nie widziałem samego zdarzenia bo skupiłem uwagę na czymś innym, samo podejście widziałem i było całkowicie normalne. Człowiek lata modelami dłużej niż ja ale za diabła nikt nie wiedział jak mogło do tego dojść! Po prostu się zdarzyło i czy to był jakiś kardynalny błąd czy też chwilowa dekoncentracja czy chwilowe zwrócenie uwagi na coś innego? Nie wiem.. w każdym bądź razie nikt tak naprawdę na tych naszych lotniskach do końca bezpieczny nie jest Dopiszę że rany już dawno wygojone, model wyremontowany i dalej lata
dertgh Opublikowano 4 Grudnia 2010 Opublikowano 4 Grudnia 2010 Już pobandażowane obie nogi ale jeszcze przed wyjazdem do szpitala, rany były dość głębokie i były szyte, były też wyraźnie widoczne zranienia od użebrowania tłumika. Jegomość jest zarazem właścicielem jak i też pilotem tego modelu, uderzył w siebie podchodząc do lądowania czy też już nawet w początkowej fazie dobiegu. To się nazywa lądowanie "do nogi". Może zbyt dosłownie.
Supersamiec Opublikowano 8 Grudnia 2010 Opublikowano 8 Grudnia 2010 Ja ostatnio miałem ciekawą przygodę, kret deproniaczkiem i po śmigle, normalka, śmigła się skończyły i smutny do domu się zbierałem, ale pewien znajomy Pan modelarz poratował mnie śmigłem, bo miał zapas, to oglądam model, model dziala nie polamal sie, nie sprawdzilem czy silnikowi nic sie nie stalo, bo ladnie wygladal, zakladam nowe smiglo, gaz na full, juz chcę nim rzucić a tu trzask i eksplozja smigła, które na szczęście wbiło się w ziemie, a nie w życzliwego Pana modelarza :oops:
meteor Opublikowano 8 Grudnia 2010 Opublikowano 8 Grudnia 2010 Nie dało się tego rozwinąć na kilka sensowniejszych zdań ? Ciężko sie to czyta :/ I uzupełnij profil na zgodny z regulaminem forum.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.