olo Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Gratuluję oblotu.Fajnie to opisałeś i czekam na ciąg dalszy tej opowiesci. Solidnie zrobiłeś ten model.Piszesz że po wyrzucie z całej siły przeleciał około 10 m ,musi chyba mieć za maly kąt natarcia na skrzydle bo taka odleglość to stanowczo za mało. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Wiadomo, że jak SC jest źle dobrany, to model albo pompuje, albo ostro pikuje. A jak zachowuje się model, gdy źle jest dobrany kąt pomiędzy płatem a statecznikem ? Przeczytaj ten artykuł: http://www.piotrp.de/MIX/ewd.htm Po tym wszystko będzie jasne :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Po naprawienu szkód - będę musiał ustawić w takim razie poprawny kąt zaklinowania ( według opisu Piotra Piechowskiego - dzięki Patryku za przypomnienie tego linka i Darku za poradę). Obecnie przykręciłem skrzydła bezpośrednio do wyprofilowanego miejsca w kadłubie - zapominając o konieczności tej regulacji ( kurcze - może się okazać, że miałem ujemny kąt zaklinowania :?: ) . Laickie pytanie - czy regulację wykonuję się poprzez podkładanie podkładek po natarcie skzydła, czy też pod spływ stecznika - jak to się robi w praktyce ? Wyważanie starałem się zrobić jak najlepiej - ale też będę musiał sprawdzić - czy nie dałem za dużo ołowiu. Chyba zły kąt natarcia mógł być też jednym z elementów braku wznoszenia modelu w czasie holowania. Ciekaw jestem, co było przyczyną zwalnenia się modelu na skrzydło ??? Chyba następne loty będe wykonywał tylko z ręki - aż do uzyskania największych stabilnych dystansów bez machania drągami aparatury. Mam na obrzeżu miasta górkę - ale na samym dole zaczynają się prywatne posesje i działki - nie chiabym, aby model poczynił szkodę lub zaliczył czołowkę z drzewkami :? Może uda mi się znaleźć jakieś niezalesione wzniesienie - aby przetestować loty na dłuższych dystansach. P.S. Muszę założyć nowe dźwignie do stateczników motylkowych - oryginalne były za krótkie i musiałem doginać drut bowdenu. Ma ktoś jakieś sprytne rozwiązanie lub patent ( może być samoróbka ) - mile widziana fotka lub link ?? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olo Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 13 Kwietnia 2008 Podkładki można w jedno i drugie miejsce ja bym w tym chyba przypadku dawał na skrzydle. Przygotuj kilka podkładek, możesz policzyć np. o ile podkłdka gr. 1mm zmieni kąt. Jeżeli to kąty to po ich zmianie, zmieni sie też sposób w jaki model będzie holował,nabierał wysokości na holu z gumy.Być może jednak też bedziesz musiał przesunąć hak do tyłu. Jedno jest pewne z ręki jeżeli z taką siłą go rzucasz musi przelecieć o wiele więcej. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Dzisiaj odbyła się kolejna nierówna walka pomiędzy mną a moim "nielotem". Model już od tygodnia czekał naprawiony do kolejnego oblotu. Poniżej kilka fotek z przebiegu napraw: Płat po usunięciu fragmentu poszycia z folii oraz uszkodzonego żebra: Ze sklejki został odtworzone żebro końcowe: A to już skrzydła z wklejonymi żebrami i platikowymi tulejami pod śruby. Całość została dodatkowo pokryta tkaniną 50. Na to dopiero poszła folia - wstawka w kolorze niebieskim - co będzie widac na ostatnich zdjęciach: Z napraw dodatkowych zostały wykonane jeszcze nowe dźwignie motylkowe ( własnoręczna robótka z pudełka po DAT4 ) oraz wstawione nowe bowdeny i snapy kulowe. Po metodycznym ustawieniu kąta zalinowania płata na około 1,5 stopnia model był gotów do ponownych "lotów" :? - jeżeli to, co do tej pory było lotami można nazwać. Spakowałem do samochodu rodzinkę oraz model i pojechałem na piknik. Na miejscu piękna pogoda, ani ździebka wiatru. Warunki wręcz wyśmienite, aby wytrymować model. Dzisiaj postawiłem sobie jeden cel - ma jak najdalej lecieć z ręki - bez dotykania drążków. Zmontowałem płaty, kontrola działania elektroniki, trymy na 0. Pierwszy lekki rzut - model przeleciał ledwo 5 metrów - musiałem ostro skontrować wysokością, aby model nie wbił się czubkiem w ziemię. Korekta wysokości - model poleciał już lepiej - około 15 metrów. A że lekcje z teorii latania już wcześniej odrobiłem - pierwszy wniosek - za duży ciężarek z przodu. Jednakże w warunkach polowych nie byłem wstanie go "odchudzić", więc przymocowałem dodatkowy ciężarek w ogonie. Kolejny wyrzut i model znowy leci tylko z 15-18 metrów. Wkładam pod natarcie pokładkę, aby zwiększyć kąt - niestety żadnej różnicy nie widzę. Zaczyna mi się krew gotować - coś chyba jednak w szybowcu sknociłem lub model jest za ciężki. Miałem okazję zważyć wczoraj kompletny model na trochę dokładniejszej wadze - 1120 gram. Trcohę ciężki - ale nie jest ponoć tak źle. Między czasie ściąłem kilka śrub plastowych M3 w stateczniku. Więc się wkurzyłem i zamocowałem metalowe śrubki. Nic. Mija kadrans za kwadransem - kolejne próby, kolejne trymowania - uzyskałem może z 20 metrów. Co ciekawe: lot za każdym razem wygląda tak samo - leci prawie przez całą odleglość równolegle do ziemi i dopiero ostatnie 3-4 metry schodzi pod kątem około 35-40 stopni. Między czasie zauważyłem, że coś chyba mam nie tak z lotkami. W jednym z "lotów" model przychylił się na prawe skrzydło. Skontrowałem dźwignią w lewo - a model mocniej zwalił się na na prawe skrzydło. Na szczęście bez żadnych uszczerbków. Sprawdzam więc lotki. Dźwignia w prawo: prawa lotka w górę. lewa w dół. Dźwignia w lewo - na odwrót. Myślę sobie - no co jest - wszystko przecież poprawnie działa !!! Minęł już godzina, ręka rozbolała i coraz czarniejsze mnie myśi nachodzą - trzeba się na łódki przerzucić. Coś kiepski ze mnie "budowniczy i lotnik" :? .) Po krótkiej przerwie - kolejne próby. Zerwał się delikatny wietrzyk, ale na tyle efektywny, że gdy trzymałem model w uniesionej ręce gotowy do lotu - czułem jego delikatny wpływ na szybowiec. Trochę ze strachem ( bałęm się, że jak jak znów przyglebi to znowu będzie ponowny remont ) wypuściłem go nie za mocno. Patrzę i oczom nie wierzę :shock: . Model wzniósł się na wysokość około 4 metrów wysokości ( mimo puszczenia modelu prosto ), przeleciał dobre z 20 metrów i nawet rozsądnie wylądował - bez żadnej korekty drążkami. Poniżej zdjęcie z tego startu: Zachęcony tym wydażeniem - biorę szybko model do ręki - mocny wyrzut równolegle do ziemi - model sam majestatycznie wzbija się na wysokość ponownie 4 metrów i przelatuje swobodnie około 30 metrów. O kurze - mój "nielot" potrzebuje wiatru w skrzydłach. Kolejne dwa rzuty i znów wyniki rzędu 25-30 metrów. Niestety wiatr cichnie. Rzucam, aby wykorzystać ostatchnie tchnienie podmuchu i ... pod koniec lotu model ( nie wiem czemu - drążków nie dotykałem ) zwala mi się na prawe skrzydło i uderza dodatkowo belką ogonową o ziemię. Z daleka widzę, że coś nie tak ze statecznikami. Oglądam szkody: płaty całe - ścięło jedną śrubę, ale wzmocnienia wytrzymały; stateczniki - całe ale wiszą tylko na bowdenach. Okazało się, że wyrwało nakrętki z kadłuba. Efekt zastosowania metalowych śrubek - nie puściły, lecz wyrwały mocowanie. Z dalszych lotów już nici. Pozostało spakowac model do samochodu, usiąść na fotelu i poopalać się na słoneczku i obmyślić jak przeprowadzić skutecznie kolejny remont:). Reasumując dzisiejsze obloty: 1. Model ze względu na swoją wagę potrzebuje większego wiatru lub zbocza. 2. Muszę odciążyć dziób i dokonać ponownych trymowań. 3. Muszę zmienić mocowanie statecznika - śruby plastikowe M4 zamiasta M3 ( za szybko pękają ) i zalaminować miejsce mocowania nakrętek. Mam tylko nadzieję, że zdążę się kiedyś tym modelem wzbić się w niebo, zanim doszczętnie go rozbiję :-). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olo Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Widzę że sam zaczynasz dochodzić do odpowiednich wniosków Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Tylko czuję po kościach, że jak wszystkie wnioski się "skończą", to nie będę miał co oblatywać . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olo Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Czyli jeszcze jeden wniosek zbudować motoszybowiec ręka odpocznie od rzutów a zacznie boleć szyja od patrzenie w górę Modelarstwo to jednak bardzo męczące hobby Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
czaja18 Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 27 Kwietnia 2008 Co ciekawe: lot za każdym razem wygląda tak samo - leci prawie przez całą odległość równolegle do ziemi i dopiero ostatnie 3-4 metry schodzi pod kątem około 35-40 stopni. To znaczy że ść jest przesunięty za bardzo do tyłu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Jeżeli za bardzo do tyłu - to musiałbym dociążyć przód ( dobrze pamiętam ?? ) Ale już na ten moment, gdy ustawię na "0' ster wysokości model od razu po wyrzucie pikuje ostro w ziemię. Jak go poskładam - porobię próby z dodaniem obciążenia na dziobie - zaobaczymy, jak się będzie zachowywał. Z tym nowym szybowcem to juz teraz mysłę - chyba się zdecyuję na DLG max 150 cm rozpiętości- pytanie, co w miarę taniego kupić ? Zawodnicze po 700 zł za goły model - to trochę za drogo, jak na naukę latania. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Mi się wydaję, że to jest w dużej mierze kwestia poprawności wyrzutu. Następnym razem wyrzuć go z lekkiego rozbiegu i minimalnie w dół (leciutko może z 5 stopni). Z tego co opisujesz to wydaje mi się, że zwyczajnie po wyrzucie wyrywasz go do góry, model traci prędkość i przewala się przez skrzydło. A z DLG bym poczekał. Troszkę to jednak umiejętności w lataniu wymaga. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Model zawsze puszczam równolegle do ziemi. Jakbym rzucił pod kątem w górę - to nie było już co zbierać :-). Przy wyrzucie lekko w dół - przeleci tylko kilka metrów - próbowałem. Waga modelu daje niestety znać o sobie. Wyrzut mam silny - zresztą zawsze robiony z dwoma/trzema krokami rozpędu. Zdjęcie pokazujące, gdy się model wznosi zostało zrobione w momencie, gdy pojawił się kolejny podmuch, który "podbił" tor lotu. Przewalnie na skrzydło nastąpiło pod koniec samego lotu - a lot był prostoliniowy. Przy DLG - owszem sposób "kręcenia" jest ważny. Jednakże spokojnie mogę przecież startować inaczej - raczej chodziło mi o lekkość tego modelu. A w moim płaskim terenie to ogromny atut. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tom000 Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Model ładnie wykonany Wydaje mi się również że umie on latać tylko prędkość początkowa zbyt mała Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
czaja18 Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Udostępnij Opublikowano 28 Kwietnia 2008 Jednakże w warunkach polowych nie byłem wstanie go "odchudzić", więc przymocowałem dodatkowy ciężarek w ogonie. Może za duży ten ciężarek? Ja zawsze wole mieć model lekko przeważony na nos a pikowanie skontrować trymerem tylko latam praktycznie cały czas na zboczu a tam zachowanie modelu jest zupełnie inne. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 30 Kwietnia 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 30 Kwietnia 2008 Bez ciężarku na ogonie muszę mieć zaciągnięty ster wysokości, bo ostro idzie w dół. Możliwe, że ma jeszcze za małą prędkość startową - dlatego idzie po stromej. Poszukam między czasie jakąś pustą górkę w okolicy ( jedna jest, ale drzewa na około, domy u podnóża - trochę strach latać ). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 4 Maja 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 4 Maja 2008 Kończąc naprawę szybowca ( po ostatnich nieudanych próbach latania) i szukając między czasie różnych górek i stoków ( których na złość odpowiednich w okolicy niestety nie ma) , zacząłem się zastanawiać nad dodaniem jakiegoś napędu do szybowca. Mógłbym wtedy trenować na każdym kawałku płaskiego pola ( a tych mam bez liku w okolicach - nawet na własnej działce). Ponieważ i tak ten szybowiec został przeznaczony jako "materiał" do nauki latania - sądzę, że napęd dałby mi wreszcie jakąś nikłą nadzieję na polatanie ( symulator już mi niestety "bokiem" wychodzi ). Jednak jest mały problem kontrukcyjny. Kadłub jest dosyć wąski i krótki - nie mam szans na zmieszczenie zarówno silnika, regulatora i większego pakietu. Jeżeli wstawię nawet silnik ( będzie ciężko, ale powinno się udać ) - to nie mam miejsca na pakiet i regulator. Tak więc pomyślałem o wieżyczce. Znalazłem kilka fotek i krótkich opisów - ale głównie były one dla napędów spalinowych. Niestety trochę mi spalinka do szybowca "nie leży". Z chęcią popatrzyłbym na fotki, jak wygląda wieżyczka do napędu elektrycznego z możliwością schowania w niej pakietu napędowego - może ktoś ma zdjęcia lub linki i podzieliłby się z nimi ? Zastanawiałem się też nad pewną mutacją rozwiązania: jeżeli udałoby mi się wcisnąć silnik w dziób ( tam, gdzie teraz mam akumulatory i obciążenie ) - to dorobiłbym płaski opływowy "bagażnik" montowany na skrzydła ( na pakiet oraz regiel ). Bagażnik montowany byłby poprzez 4 śruby, które trzymają skrzydło + ewentualnie dla zwiększenia bezpieczeństwa - bagażnik posiadałby wystający cieńki grzebień, który byłby wsuwany pomiędzy płaty celem przełożenia przez niego bagnetu. Jak sądzicie - który pomysł byłby lepszy i zdałby egzamin ? Ponieważ w elektrykach jestem jeszcze "zielony" - proszę o małą pomoc. Przy realizacji mojej koncepji napędu, jaki silnik bezszczotkowy, śmigło składane z kołpakiem i pakiet mogłbym do mojego szybowca zastosować ? Dane szybowca: rozpiętość: 2m, długość 95 cm, waga 1120 g. P.S. Oczywiście można zrobić ( czyt. kupić ) nowy model typowego motoszybowca - na pewno takie rady usłyszę. Ale chciałbym przed zakupem kolejnego modelu polatać tym co mam i opanować sztukę latania . Z ostatniej chwili: Pomierzyłem kadłub. Niestety będę miał problem z montażem silnika. Kadłub nie jest w przekroju okręgiem, tylko elipsą . Musiałbym znaleźć silnik o średnicy max 30mm i długości max 35 mm. Chyba, że silnik zamontuję przed wręgą - ale beznadziejnie to będzie wyglądać. Chyba pozostanie mi wieżyczka lub rezygnacja z napędu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
olo Opublikowano 4 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 4 Maja 2008 Piotrek chciałeś fotki i masz 2,dobrze kombinujesz z tym napędem żeby to wszystko wywżyć i nie dołożyć za dużo balastu w nos to silnik ciągnący i wysuniety do przodu. Jaki naped nie doradzę bo mój ostatni moto latał na spalinach a w 3-fazach to niewiele mam do powiedzenia i nie będę strzelał Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madmax Opublikowano 4 Maja 2008 Autor Udostępnij Opublikowano 4 Maja 2008 Darku. Dziękuję za odzew. Czy mógłbyś wysłać te materiały ( jeżeli masz w większej rozdzielczości ) na maila madax98 at poczta.onet.pl ? Co do napędu - trochę poszukałem po forum i to powinno się nadać: 1. Silnik RAY C3536/06 + regulator RAY 25A (JETI ECO) 2. Kołpak RAY TURBO 40/4/8/3 3. Łopaty Aeronaut CAM CARBON 10x6 4. Pakiet Li-pol 1800mAh 25C 3S1P 11.1V Tylko problem, że silnik mi się niestety nie zmieści w kadłubie. Więc jak nic nie wykombinuję - zrobię wieżyczkę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.