Maj0r Opublikowano 15 Sierpnia 2011 Opublikowano 15 Sierpnia 2011 Witam. Nie wiem, gdzie dokładnie umieścić ten temat, więc jakby coś było nie tak, proszę Moderatorów o przeniesienie wątku do właściwego działu:)... Jak już pisałem w pierwszym poście wymaganym na tym forum, nie miałem doświadczenia z żadnymi latającymi modelami, poza dwukanałowym mikrośmigłowcem od bladez.uk i trzykanałową Symą S107G. Przeglądałem dość sporo sklepów internetowych z bazami w UK, nie mogłem się zdecydować. W końcu jednak wybór padł na eRC Micro Warbird Spitfire 2,4GHz. Samolot mały, z lotkami, całkiem nieźle działającym radiem... Tylko ten brak doświadczenia... Przed kliknięciem "Add to cart" zdążyłem porozmawiać z kilkoma osobami na temat ww modelu. Każdy lotnik, nawet user z tego forum zaczepiony przeze mnie na gg, odradzał mi ten zakup. Nie wiedziałem co robić, duże znaczenie odegrała cena zestawu (pracuję sam na 4 osoby) oraz sam wygląd, który moim zdaniem nie jest najgorszy. Ok, w końcu pudło przyszło, wszystko rozpakowane, zaczęło się oczekiwanie na odpowiednią, bezwietrzną pogodę (nie mam outdoorowego śmigła). W końcu jednak moja kobieta się wkurzyła i powiedziała, że ona chce zobaczyć, jak to lata. Wyglądam przez okno, kurka wieje, delikatnie pada, więc zaczynam kombinować, bo szkoda rozwalić samolot. Niestety do parku mamy niecałe 3 minuty na nogach, więc poszliśmy. Posprawdzałem wszystko na moje niedoświadczone oko, w miarę się zgadzało. Model w rękę, gaz na 2/3 i jazda. Pofruł. Ćwiczyłem troszkę na najbardziej badziewnym simie, jaki widziałem (FMS), więc w miarę sobie radziłem, wiedziałem, co może się stać itp. Nie raz zanosiło się na kretobicie, jednak ku mojemu i mej kobiety zaskoczeniu nic się nie stało. Wylatałem całą baterię, lekkiego kreta zaliczyłem już przy lądowaniu, ale to z wysokości około 1,5 m przy prawie zerowej prędkości. Samolot cały, ja z papierosem i delirką wyłączyłem radio i zmieniłem baterię na następną. Sądzę, że jak na pierwszy lot i wietrzno-deszczowe warunki, zero wiedzy praktycznej, źle dobrany samolot itp, poszło mi znakomicie. W sumie latałem nim już osiem razy (cztery wypady z dwoma lipo), kilka razy udało mi się lądować na nosie, głównie przy kombinacjach typu niskie przeloty itp), jednak nic mu się nie stało, a mnie idzie coraz lepiej. Nie mam już jako tako problemu z trimami, umiem dobrać prędkość itp. Wiem, że jeszcze daleka droga przede mną, ale jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują. To chyba na tyle. Chciałem się tylko pochwalić. Mam na telefonie filmik z pierwszego lotu, ale póki co możliwości udostępnienia go zero. Pozdrawiam Tomek
Marcin K. Opublikowano 16 Sierpnia 2011 Opublikowano 16 Sierpnia 2011 Jak widac, i tak mozna! Gratuluję!
Rekomendowane odpowiedzi