Emhyrion Opublikowano 28 Września 2015 Udostępnij Opublikowano 28 Września 2015 Ze zdziwieniem dziś zauważyłem, że choć pisałem o Mustangach FMS dość często, to jeszcze nigdy nie pokusiłem się o dokładniejsze przedstawienie modelu. A jest to chyba ulubiony samolot zarówno osób decyzyjnych w firmie FMS, jak i z pewnością mój ulubiony model. Obecnie w sklepach jest wersja V8, choć spotkałem się już z oznaczeniem V.8.5 i nawet V9. Nie bardzo wiem, ile w tym prawdy, ale na pudełkach całkiem świeżych modeli jakie ostatnio miałem w ręku jest napisane V8, więc chyba zawierzę fabryce, a nie sklepowym marketingowcom. Czasem można jeszcze w sklepach znaleźć wersję V7, od której V8 rózni się kilkoma detalami. Po pierwsze ma ładniejsze repliki karabinów maszynowych. Po drugie ma ładniejszy kołpak smigła, w którym wszystkie wycięcia na łopaty są tej samej wielkości. W starszych wersach można było zrobić śmigło 4-łopatowe lub 2-łopatowe o większych łopatach i skoku, i pod te większe łopaty były większe otwory w kołpaku. Co ciekawe, często w sklepach w częściach zamiennych można jeszcze spotkać stare kołpaki z tymi większymi otworami. Ogólnie w nowych V8 jest też troszkę grubszy, masywniejszy nos, w ogóle samolot jest bardziej proporcjonalnie budowany, bardziej makietowy. Znakiem charakterystycznym jest też nowy sekwenser podwozia. W nowej wersji podwozie otwiera się w następującej kolejności: drzwi wewnętrzne się otwierają, następnie wychodzi podwozie główne i tylne koło, po czym zamykają się drzwi wewnętrzne. W starszych wersjach drzwi wewnętrzne pozostawały otwarte podczas lądowania. Model występował w wielu wariantach kolorystycznych. Część z nich chyba wypadła z użycia, pojawiają się nowe. Na stronie FMS wersji dostępnych jest pięć wersji kolorystycznych, w sklepach można znaleźć jeszcze kilka starszych. W wersji D, o wersji B/C napiszę innym razem... Jak wspomniałem, Mustang jest moim ulubionym modelem FMS i w sumie miałem ich już cztery. Pierwszy był niebieskonosy jeszcze w wersji V7: Służył dzielnie przez rok, odbył w tym czasie ponad 70 lotów, lądując na różnych lotniskach, głównie w Kałuszynie i na Chudoby. Miał przygody, raz w trakcie lotu dramatycznie mu spadły obroty silnika, jakby się zawiesił regulator, nie dociągnął do pola startowego i siadał awaryjnie na zaoranym polu. Parę razy kapotował podczas lądowania w wysokiej trawie. W końcu któregoś pięknego dnia podczas wchodzenia na krąg do lądowania kolejny raz zgasł mu silnik i spadł z wysokości około 50 metrów. Nie było w zasadzie co zbierać, poszedł na złom jako dostarczyciel części zamiennych. Jego miejsce dzielnie zajął niebieskonosy Mustang P51-D, tyle, że już w wersji V8. Jak już wyżej wspomniałem, różnił się troszkę budową kołpaka oraz tym, że wewnętrzne drzwi zamykały się po zablokowaniu podwozia w pozycji otwartej. Przy okazji wyszło na jaw, że niestety FMS schrzanił coś, co było całkiem niezłe, mianowicie mechanizm składania podwozia. W V8 zastosowano nowy mechanizm składania podwozia. Jest bardziej makietowy, golenie zauważalnie dłużej, bardziej majestatycznie otwierają się i składają. Cóż z tego, kiedy sam mechanizm jest wybitnie jednorazówką. Wykonano go z plastiku bardzo mało odpornego, do tego stopnia, że w fabrycznie nowym samolocie, jeszcze przed pierwszym startem już miałem pęknięty plastik przy jednym z otworów na śruby mocujące. Moduły podwozia wytrzymały zaledwie kilka lądowań, nowe, jakie mi przysłano w ramach gwarancji podobnie. Wkurzyłem się i zamówiłem mechanizmy starego typu, jakich sporo jeszcze jest po sklepach oraz - co ciekawe - jakie wciąż wsadzają do Mustangów P51-B, choć one też są oficjalnie w wersji V8. Nowe mechanizmy wyglądają tak: Radzę się ich wystrzegać i wymienić na takie: Drugi Petie polatał jakiś czas, ciesząc oczy i uszy... Przy okazji już troszkę poszalałem malarsko i modelarsko. Model zyskał "ślady eksploatacyjne", tu i tam jakieś przybrudzenie... W kokpicie pojawił się "celownik" oraz podświetlenie tablicy przyrządów, a pilota "nauczyłem" kręcić głową na boki. Jak? Odciąłem mu głowę, do środka korpusy wsadziłem serwo, głowę przymocowałem do długiego pręta wklejonego w zębatkę serwa i gotowe. Linię cięcia po dekapitacji zamaskowałem szalikiem z pojedyńczej warstwy chusteczki higienicznej i gotowe. Serwo ruszające głową podpiąłem do kanału pierwszego, pilot kręcił głową "za lotkami", z tym, że wolniej trochę niż ruszały się lotki, po drodze między serwem a rozgałęziaczem do lotek był spowalniacz ruchu serwa Turnigy. Po jakimś czasie pojawił się drugi Mustang w wersji V8, z tym, że w innym malowaniu. Szczerze mówiąc niebieski nos trochę mi się znudził i w końcu zmienił właściciela, a u mnie ulubionym lataczem pozostaje Wielka Przepiękna Laleczka: Ogólnie rzecz biorąc niczym nie różni się od Petie, poza malowaniem oczywiście. A może lepiej powiedzieć - poza oklejeniem, jako, że większość tego niewątpliwie atrakcyjnego "makijażu" to okleiny. Farba to tylko srebrne po całości, czarny statecznik pionowy i zielona góra nosa. Samolot podobnie jak Petie II ma pilota kręcącego głową, podświetlenie zegarów w kokpicie i coś, o czym przy Petie nie wspomniałem a miał - światła do lądowania. Dwie silne diody LED, białe, zamontowane w otworach na podwozie zapalają się z chwilą, gdy podwozie jest wysunięte i gasną jak podwozie się chowa. W przypadku Big Beautiful Dol zmienłem troszkę koncepcję ruchu głowy pilota. Nie jest już wpięta bezpośrednio do kanału pierwszego, tylko pod 7. Korzystając z dobrodziejstw aparatury i-10 wpiąłem serwo tkwiące w d... w tyłku pilota do wolnego kanału i teraz mogę je sobie definiować na kilka sposobów. Mogę sprzęgnąć z ruchem drążka kierującym lotkami, i efekt będzie podobny jak wcześniej. Mogę podpiąć pod któreś z wolnych pokręteł i sterować sobie głową w sposób płynny - ale z tego rozwiązania w zasadzie nie korzystam. Zwykle korzystam z wariantu pierwszego lub trzeciego, a trzecim jest podpięcie serwa pod jeden z przełączników trójpozycyjnych. Dzięki temu głowa ma trzy możliwe ustawienia, w lewo, na środek i w prawo, a rych z jednej do drugiej strony mogę sobie z poziomu aparatury spowolnić do kilku sekund, w tej chwili mam trzy. Po co takie ustawienie? Otóż w przypadku BDD mam dwie kabiny. Jedna jest tradycyjna, z pilotem, druga zaś z ruchomą podstawką pod Mobiusa. Co prawda nie ma w kabinie dość miejsca, by swobodnie kręcić kamerą góra-dół i na boki, ale jet dość, żeby się rozglądać na boki. Filmu z tak podpiętą kamerą do trójpozycyjnego przełącznika jeszcze nie mam, ale już wiem, że to powinno być lepsze rozwiązanie niż z kamerą podłączoną do lotek, bo w tym rozwiązaniu ruchy "głowy" są jakby bardziej nerwowe, krótsze i na filmie nie będzie efektu jakby pilot się rozglądał, raczej jedynie wygląda to jak siła odśrodkowa... Jak lata Mustang FMS? CUDOWNIE Słucha się sterów jak głupi, choć trzeba wcześniej poświęcić trochę czasu na ustawienie wychyleń. Na pewno nie lubi zbyt dużego wychylenia steru wysokości, zaczyna wtedy wydziwiać, kręci jakieś komiczne figury na niebie, łatwo go stracić. Gdy już się wszystko dobrz eustawi to latanie modelem jest czystą przyjemnością. Także lądowanie, po nabraniu wprawy jest fajne. MOdel ma amortyzowane golenie, więc może trochę błędów wybaczyć. Dobrze jest lądować na wysuniętych klapach, gazu dodając akurat tyle, żeby z delikatnie zadartym nosem lekko opuszczać się na ziemię. Jak wieje wiatr to metoda jest trudna, ale można to ogarnąć... Ja osobiście uważam, że to najfajniejszy model FMS, zarówno w wersji P51-D jak i w wersji P51-B, o której innym razem Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robertus Opublikowano 28 Września 2015 Udostępnij Opublikowano 28 Września 2015 Fajne widoczki z kabinki Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Emhyrion Opublikowano 28 Września 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Września 2015 a mam nadzieję, że będą jeszcze lepsze na kolejnym filmie, gdy kamera będzie podpięta pod przełącznik trójpozycyjny Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Emhyrion Opublikowano 3 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 3 Grudnia 2015 Jest lepiej, choć muszę przeszlifować przednią owiewkę, może zyska trochę na przejrzystości. Film będący chyba pożegnaniem sezonu. Teraz albo zimno albo wieje, skupiam się raczej na budowie modeli, nie na lataniu... 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Emhyrion Opublikowano 29 Maja 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 29 Maja 2016 Trochę odświeżam temat. Korzystając z okazji wolnego i pięknej pogody polatałem i coś nawet udało się nakręcić. Krótki filmik o lataniu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi