Skocz do zawartości

Kraksa, może baaardzo miękkie "ladowanie"


Dj.

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, w ubiegły weekend byłem w okolicach Żywca(ale pycha piwko!). Po piwku oczywiscie zachciało mi sie polatac moim starym wysłużonym EG. No cóż, poniewaz dawno nie latałem, postanowiłem wznowicszybko nawyki... Dwa loty bez problemu. Trzeci z aparatem (mój nieśniertelny - dosłownie - casio) w kabinie. Lipol już był ciut słaby wiec nie zaspokoiło to moich ambicji. Nowy (czyt. swieżo naładowany) pakiet w EG, aparat w kabinę i jazda! O! pieknie poszedł, znakomicie nabierał wysokości... jak już był wysoko wyłączyłem silnik i delektowałem sie pięknym lotem szybowym... sporymi kręgami schodziłem coraz niżej, niżej... aż w pewnym momencie (to napewno sprawka piwka - nie pijcie jak latacie) na torze lotu modelu pojawiło sie drzewo, a raczej ich no powiedzmy kepa, najpierw spory świerk, a tuż za nim brzoza - równie imponujących rozmiarów... EG zgrabnie przeleciał przez swierkowe gałezie jednak brzoza skutecznie zatrzymała jego lot... Skamieniałem. Wysokośc tych drzew ok. 15-18m Pień swierku miał z grubsza srednicę pi razy oko tak 70cm i brzozy tez... Wejśc nikt sie raczej nie odważy, dorzucenie kawałkiem gałęzi - za wysoko. Próbowałem cos zrobić uruchamiając silnik... nic z tego. Nagle lunął deszcz! ale tak soczyscie , z nienacka- biegiem do domu. Za chwilę przyszła burza... No to "po ptokach" pomyślałem... Aparat, pakiet, Lipol, silnik, regler, serwa, pal szesc ten "styropian" ale reszta? Nawałnica trwała jakas godzine, zaczeło sie lekko sciemniać. Nagle patrzę a tu idzie sąsiad z drabiną w kierunku drzewa z moim modelem??? Kurczę gosc raczej mikrych rozmiarów, lekko sie kołysze(po piwku) Poszedłem za nim... Jestem na miejscu i oczom nie wierze gośc włazi na mokrusienką brzoze wokoło jego rebiata (5 dzieciaczków w różnym wieku ale małe) Patrza na tatę, a mi skóra gdzies cierpnie i mam czarne mysli... Gostek wszedł, najpierw potrząsnoł solidnie gałezia... Drze sie z góry - leci aparat! Faktycznie - leci mój casio, obija sie po gałęziach... upadł w wodę. Dobiegłem , podmuchałem, przetarłem - włączam - działa!!! Za moment facet wyciąga piłe do drzewa (taka do podcinania gałęzi wygląda jak wielki scyzoryk, raz, daw trzy i gałaz leci na ziemie z modelem... EG nawet nie zadrasniety ląduje pod moimi nogam... Włączam nadajnik - wszystko działa... Gostek zszedł szczęsliwie z drzewa, podziękowałem mu, nieśmiało - nie miałem tyle odwagi co on - dałem w łapę na duuuuża flache - bo to skromny człowiek i nic nie chciał, dzieciom na cukierki i wróciłem zadowolony do domu...

Wniosek tu nasuwa sie jeden nie pijcie alkoholu jak latacie i jeszcze jedno głupi to ma szceście (mówie tu tylko o sobie). Pozdrawiam i przepraszam za tak długi opis.

 

http://pl.youtube.com/watch?v=8k8ZCHe8au8

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.