Skocz do zawartości

http://modelarnia.pl/


VrubeL

Rekomendowane odpowiedzi

Jak dla mnie 10zł za płytę 1200x800x3mm i 20zł za płytę 1200x800x6mm to NIE jest cudowna cena (nawet jeśli jest biały i nie rowkowany - dla mnie akurat rowki na podkładach pod panele to zaleta - ułatwiają kształtowanie, klejenie itd).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 100
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Air, nie mówię o koszcie pod względem zarobku dla sklepu itp... tylko o porównaniu cen w różnych sklepach.

 

znalazłem za taki arkusz cenę 15zł w innym sklepie, w modele.sklep są arkusze dużo mniejsze i drogo wychodzi. taniej nie ma nigdzie

 

a ja rowków nie nawidzę, depron pod panele jest dużo mniej wytrzymały niż biały (nie mówiąc o tym jak 3mm zielony rowkowany wygląda w shocku)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak koledzy! Byłem tam osobiście z zamiarem zakupu owego Zlina 50L ARF i po 10 minutach stwierdziłem, że najwyraźniej przeszkadzam tym panom w pracy. Dodam, że było nas dwóch klientów w sklepie a sprzedawców czterech (4). Sprzedawcy byli strasznie zajęci i chodzili tu i tam po sklepie zaglądając od czasu do czasu do magazynu. W momencie gdy w końcu usłyszałem, że nie mają tego Zlina tu w Warszawie, i że być może jest on gdzie indziej a wogóle to chyba go nie mają nigdzie.. to odwróciłem się na pięcie i chodu! Nawet marnego śmigła nie kupiłem!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Tak na początku byli ok. jak zaczynali ale woda sodowa uderzyła im do głowy, wybór duży to prawda ale zdarza się wiele dziur np. w śmigłach elektrycznych, ostatnio otworzyli drugą kasę mimo to są poważne zastoje bo się gubią. Nad obsługa klienta muszą znowu popracować.

Ja kupuje często na Nowolipkach w ARTHobby ceny mniejsze i dobre doradztwo - prowadzi go doświadczony modelarz, mają również sklep wysyłkowy ale asortyment jest mniejszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem raz... Następny będzie tylko i wyłącznie z przymusu. Mówię o tym na Bitwy Warszawskie w Warszawie. Stałem 20min, czekając aż któryś pan z 3 wolnych [4 prezentował komuś lame v4] podejdzie do wolnej kasy i mnie obsłuży. Żaden ni raczył spojrzeć... Dopiero po tym jak koleś naoglądał się lamy latającej 5min, poczekał drugie 5 na regulacje i kolejne 5 aż mu sprzeda ją "zamuł sprzedawca". Po 20min zostałem obsłużony... Z czego połowy co chciałem akurat nie było, a reszta była dużo droższa niż w sklepie internetowym :|

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a reszta była dużo droższa niż w sklepie internetowym :|

 

A oczekiwałeś, że w centrum Warszawy będzie taniej? Poczucie rzeczywistości w domu zostawiłeś? Ten sklep jest nastawiony IMO na dwa typu klientów i AFAIK nieźle im idzie. Jak zacznie gorzej, to właściciel pewnie jakoś się pokapuje ;-)

 

BTW - na sporo rzeczy w sklepie internetowym mają ostatnio nie takie złe ceny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja miałem trzy podejścia aby kupić m.in śmigła do elektryka GWS 9x5 otaz świecę żarową A3 i w przeciągu miesiąca nie mieli. Jak już trza wystać się do tej kasy i zapłacić drożej to jednak takie rzeczy mieć powinni (rozumiem chwilowy brak ale żeby przez miesiąc nie uzupełnić...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sklep internetowy też jest pozoru dobrze zaopatrzony, popatrzcie na regulamin - sklep potwierdza dostępność towaru i zamówienie. Mimo że na stronie towar widnieje jako dostępny to jak go zamówisz to często otrzymasz maila nie mamy tego towaru.

Kicha. Co do cen są wyższe ale jak chcesz coś od razu to trzeba zapłacić .....

 

Fakt mimo teoretycznie dużego wyboru braki mają nieziemskie. Ja przestałem do nich jeździć bo nie mają popularnych śmigieł i serw, a ostatnio mają też braki w akumulatorach i silnikach elektrycznych. :twisted:

 

 

Hitem było pytanie od młodego sprzedawcy: "po co to Panu?" :shock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agraron, a nie wpadło ci do głowy, że to nie spożywczy i codziennie bułeczek nie dowożą? :wink:

Nie mają dziś, wpadnij za tydzień. Ja akurat bywam tam dość często po akcesoria i jakoś nie miałem jeszcze problemu z obsługą. Czasem bywa tak, że popularny towar jest już sprzedany ze sklepu, a dostawy jeszcze nie ma.

Dobra rada - jak chcecie szybko zostać obsłużeni, to iść najpierw na koniec sklepu, wziąść dowolną listewkę w rękę i stanąć przy kasie. Moment i już "A co dla pana"? :wink:

Owszem - ceny wyższe w "Gablotach", acz nie zawsze.

Dziś akurat byłem i w związku z planowaną elektryfikacją FOX-a interesuję się małymi Lipolkami - W Gablocie, Shark Power 400mAh 20C 2S - 43zł. W Internecie - 43,30zł. :wink:

Osobiście nie podobają mi się "promocje". Z reguły "Promocja" oznacza, że właśnie cena skoczyła. :devil:

Silniki RAY - ceny w gablocie, te same co w sieci.

Owszem - mają młodego sprzedawcę, który niezbyt jest "kumaty", choć jak go obserwuję od dłuższego czasu, to się już nieźle wyrobił. W ci bardziej kumaci, niestety często są zmuszeni obsługiwać też klientów serwisu. To chyba zrozumiałe, że nie zostawią klienta z Raptorem rozłożonym na ladzie do sprawdzenia uszkodzeń i oleją właściciela, tylko po to, by komuś sprzedać jedno, czy dwa śmigła za 4zł. :wink:

Co to znaczy "nie mają popuklarnych serw i silników"? :wink: Mają. Hiteca - cała gablota. Nie powiesz, że HS-55 to "nie popularne serwo". :twisted:

Silniki RAY, AXI, ostatnio - Pulso. Cała gama - od małych po duże.

A że nie ma TP? Mało który sklep może sobie pozwolić na asotyment więcej niż 2-3 marek jednego artykułu. Inny dostawcy, przestrzeń magazynowa itd. Modelarnia wybrała bardziej sprawdzone firmy od chińszczyzny, z którą mieliby więcej problemów w rodzaju "Panie to nie działa". Ja sam, na 3 kupione silniki TP, dwa wymagały naprawy zaraz po dostawie.

:?

Inaczej mówiąc - sklep jak sklep. Ani zły, ani dobry. Dużo klientów, mniejsza uwaga.

Jak chcecie kiepski sklep, to zapraszam na Dziką do sklepu z redukcyjnymi i "elementami rc" - Tamtejszy właściciel nie lubi "radiowców" i robi wszystko by ich zniechęcić. Dość powiedzieć, że tam średniej klasy nadajnik kosztował kiedyś 100% więcej, niż taki sam na "Bitwy.." :mrgreen:

W supermarkecie też wam nikt dywaników pod nogi nie ściele, a jednak wszyscy Warszawiacy do nich uczęszczają. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry ale cały miesiąc przynajmniej raz w tygodniu pytałem się właśnie o silniki RAY ... Hitec cała gablota to prawda ale w większości popularnych serw bez zapasu HS -55 mieli ostatnio to fakt ale nie tylko HS 55 są popularne np.HS 65? Z listewką ostatnio stałem 20 minut /według Twojego sposobu/ czekając na obsługę i zainteresował się mną właśnie Pan naprawiający heli bo inni jakoś się nie kwapili mimo dużej liczby ludzi w sklepie.

Jak nie ma przy kasie ich bodajże jedynej sprzedawczyni to jest problem. Pani miła chce ale musi się trochę jeszcze poduczyć a to w tym fachu to nie jest łatwe. Trzymam kciuki. :lol:

 

Wyobraź sobie że wiem czym taki sklep różni się od spożywczego i fizyczny od internetowego. Ja się o ceny w nim nie kłócę jak tanio chce to kupuje w internecie, ale jak nie ma popularnego śmigła 8x6E lub sprzedawca nie potrafi go znaleźć w szufladzie pod gablotą przez 4 tygodnie to paranoja.

 

Sklep ani zły ani dobry - tu się nie zgodzę dla mnie długoletniego klienta tego sklepu on się wyraźnie pogarsza. Nie wiem z czego to wynika. Mam dużo tolerancji i zrozumienia dla sprzedawców tłumaczących problemy techniczne i pomagających w regulacji modeli. Taki urok bo nie znam żadnego modelarza który by kiedykolwiek nie musiał się o coś zapytać - bo po to jest między innymi dobry sklep aby dostać pomoc. Według mnie sklep zaczyna kłaść brak właśnie brak organizacji i nadmiar sukcesu. :(

a tłumaczenie z tygodnia na tydzień bo jeszcze nie pojechaliśmy po towar i tak przez miesiąc jest trochę nie na miejscu. :roll: np. towar z Palikana w lecie. Ciekawe czy kadłuby do Cessny już są?

 

 

co do porównania cenowego :

" chcecie kiepski sklep, to zapraszam na Dziką do sklepu z redukcyjnymi i "elementami rc" - Tamtejszy właściciel nie lubi "radiowców" i robi wszystko by ich zniechęcić. Dość powiedzieć, że tam średniej klasy nadajnik kosztował kiedyś 100% więcej, niż taki sam na "Bitwy.."

to fakt tak było kiedyś ale dzisiaj jest dokładnie odwrotnie! Jak nalało się handlowcom z konkurencji wody do .... to zrozumieli swój błąd bo sklep onegdaj topowy o mało nie zbankrutował. Szkoda tylko że te złe nawyki przejmuje się na Bitwy Warszawskiej bo jak tak dalej pójdzie konkurencja zrobi z nimi to samo co Oni zrobili z innymi parę lat wcześniej, a byłaby naprawdę wielka szkoda.

 

To naprawdę był dobry sklep niestety był teraz jest poniżej średniej. Przyzwyczajono nas klientów w tym sklepie do określonego standardu obsługi o którym się powoli zapomina. Dziury w towarze nieaktualne dane na stronie sklepu internetowego o to powtarzające się błędy. Muszą się przeorganizować i zabrać ponownie do roboty i będzie znowu ok.

 

niestety w tym wątku jesteś jedyny tak optymistyczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Witam.

 

Nie jest fajnie pisać swojego 2-go posta (1-wszy w powitalni) negatywnego, niestety zostałem do tego „zmuszony”.

 

Wszystko zaczęło się od tego, że sklep na Bitwy Warszawskiej w Warszawie był mi do tej pory jedynym znanym sklepem modelarskim. Jako początkujący a nawet bym powiedział raczkujący modelarz a raczej obserwator postanowiłem wybrać się do tego sklepu, mając nadzieję, że zostanie mi udzielona pomoc oraz kilka rad dotyczących modelarstwa a dokładniej tego, co chciałem kupić.

 

Wchodząc do sklepu zobaczyłem masę modeli, 2-ch klientów oraz 2-ch sprzedawców, była godzina 18 (około), niestety moja praca nie pozwala mi na dojazd wcześniej do owego sklepu, ale uważam, iż jeśli sklep otwarty jest do 19 to do tej 19 mogę siedzieć tam i się ślinić do modeli i innych rzeczy. Może od 18 do 19 sprzedawcy robią się tacy a nie inni?

 

No nic, więc stoję jak te ciele, ponieważ nie lubię wtrącać się komuś w rozmowę i czekam grzecznie na swoją kolej. I czekam….. i czekam….. i czekam…. I chyba po 20min, kiedy wysłuchałem opowieści sprzedawcy o swoich modelach (oczywiście rozmowa nie była prowadzona ze mną tylko z innym klientem) doczekałem się magicznego słowa: „słucham”. Wiec powiedziałem, że pierwszy raz jestem w takim sklepie i „chciałbym kupić parę różnych listewek, trochę sklejki i……” i tu nawet Pan nie dał mi dokończyć zdania, po prostu wskazał palcem i powiedział, że jest samoobsługa. Wrócił dalej do rozmowy. Wiec wybrałem to, co znalazłem i co było mi potrzebne, zaczynała się robić 18:35 postanowiłem się zbierać. Oczywiście obaj Panowie byli nadal zajęci czymś innym, jeden z panów pokazywał innemu klientowi swoje modele na komputerze a drugi Pan coś metkował i też się wtrącał do rozmowy.

Już nawet nie czekałem na odzew, ponieważ takowego bym się nie doczekał zapewne. Więc śmiałym krokiem podszedłem do Panów przy komputerze i zapytałem „czy można?”. Z miną jakbym zepsuł wszystko Pan spojrzał na mnie i zapytał, „co Pan ma?”. Może to nie jest jakieś chamskie, ale wydaje mi się, że powinienem położyć na ladę to, co wybrałem a Pan sprzedawca sam nabić to sobie na kasę(nie było tego dużo). Więc byłem zmuszony do powiedzenia, co sobie wybrałem.

 

Na tym zakończyłem moją pierwszą wizytę w tym sklepie. Pomyślałem, że Panowie mieli zły dzień. No nic, „następnym razem będzie lepiej”.

 

Nadzieja matką głupich…

 

Druga oraz ostatnia moja wizyta na Bitwy Warszawskiej miała miejsce kilka dni po tym pierwszym wypadzie „na zakupy”. Tym razem chciałem kupić trochę więcej rzeczy, ale też wszystko z działu „samoobsługi”. Wiec wszedłem do sklepu, i poszedłem w stronę listewek i innych tego typu rzeczy, mijając po drodze sprzedawcę i klienta, którzy oglądali modele samochodów. Wybrałem to, co miałem wybrać i znów stoję z tym wszystkim jak przygłup, słuchając Pana sprzedawcy opowiadającego jak jego model jeździ. Po kolejnych 15min słuchania poprosiłem o obsłużenie mnie, oczywiście znów popsułem zabawę, więc można było w moją stronę strzelać grymasami różnej maści. Byłem przygotowany na opowiadanie, co sobie wybrałem, wyjąłem listę z kieszeni i czytam. Nie mam problemów z dykcją, nie zaciągam i nie mam żadnego akcentu, więc miałem nadzieje, że Pan wszystko rozumie. Byłem przygotowany na wydatek rzędu 100zł, wyszło 78. Więc w tych 100zł się zmieściłem. Będąc już w autobusie postanowiłem przejrzeć paragon a tam piękny „kwiatek”, Pan mi nabił 4x deskę balsową 4mm, chociaż wyraźnie czytałem 1(jedna). To by wyjaśniało, dlaczego „paragon nie chciał się wydrukować” i musiałem na niego czekać trochę, mój błąd, że nie sprawdziłem go w sklepie.

 

Podsumowanie. Oczywiście jest to tylko moje zdanie i opisuje tu jak JA zostałem potraktowany. Może w innych godzinach wszystko dzieje się lepiej.

 

Ja już do sklepu na Bitwy Warszawskiej nigdy nie zajrzę, gdyby to miał zostać jedyny sklep w Warszawie to i tak tam moja noga w nim nie postanie. Może gdybym był znajomym sprzedawcy to bym został obsłużony inaczej a tak to czułem się jak gdybym przeszkadzał i sprzedawcy robili mi łaskę obsługując mnie.

 

Pozdrawiam, Mateusz.

 

PS. Jeśli „odgrzewam” temat a nie powinienem tego robić to przepraszam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście jest to tylko moje zdanie i opisuje tu jak JA zostałem potraktowany

 

Nie. To nie jest tylko Twoje zdanie :) Ale to chyba jedyny sklep w tej okolicy i mam do niego po drodze z pracy. Ostatnio chciałem kupić odbiornik, który widniał na stronie internetowej, jako jeden z wielu tam się znajdujących. Oczywiście w sklepie ich nie było, żadnego z serii REX MPD 6-7 kanałowych, ale swoje odstać i odsłuchać musiałem, zupełnie jak Ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.