Uff, wstydu nie ma, ale i "d... nie urywa" ;-)
Niestety na małym odcinku "coś mi nie wyszło"... Trudno, w tym miejscu profil natarcia będzie nieco grubszy, na pamiątkę.
A teraz proszę się nie turlać po podłodze ze śmiechu, oto moja autorska technologia przyklejania kesonu. Najpierw przykleiłem keson tylko do dźwigara, a po wyschnięciu...
... dzięki czemu mogłem na spokojnie nałożyć klej na zaznaczone linie na kesonie:
Potem odwróciłem i klasycznie przypiąłem szpilkami, ale zdjęcie mi się nie zapisało w aparacie :-(
Dalsze prace oczekują na kuriera, bo materiał mi się skończył. Mam nadzieję, że dostawa będzie jutro i w weekend nadgonię. Idę dłubać przy kadłubie.