Skocz do zawartości

roger298

Modelarz
  • Postów

    36
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez roger298

  1. roger298

    Os max 46 AX II

    to może ja swoje znikome doświadczenie dodam do dyskusji: posiadam os-maxa 46LA od nowości, jakieś 12 - 15 lat temu trochę nim polatałem wyłącznie na paliwie model technic 10% nitrometanu, najpierw w trenerku potem ARROW TIGER. Jak z przyczyn niezależnych ode mnie porzuciłem praktykę, samolot leżał - przepraszam - wisiał pod sufitem cały ten czas nawet nie powąchawszy jakiegokolwiek środka konserwującego czy czyszczącego (tak to rażące zaniedbanie, co poradzić) jeden raz go przepalałem jak mi przyszło do głowy go sprzedać (na szczęście bez powodzenia) i jak go ostatnio rozbierałem do kontroli to musiałem mu wymienić tylko sworzeń tłoka - bo go wycisnąć bez szkody dla teflonowej wkładki na końcach nie mogłem. Żadna część silnika nie była skorodowana ani w jakimkolwiek stopniu uszkodzona, po wyczyszczeniu silnik jest jak nowy. Nie wiem czy tyle szczęścia miałem - chcę wierzyć że to jakość paliwa i silnika uchroniła mnie od jego utraty, tym bardziej że coraz trudniej o nowe. Mam nadzieję, że moje doświadczenie się komuś do czegoś przyda ?. Korzystając z okazji chciałbym się zapytać czy może ktoś ma jakieś pozytywne doświadczenia z samodzielnie dorabianym paliwem (czytałem tu gdzieś o olejach do żużli), które nie zniszczy mi os-maxa - pytam bo widzę że nie tylko o silniki coraz trudniej ale i o paliwo. Muszę dotrzeć nowego 15LA (kupiłem żeby nakręcić sprzedaż, w ramach walki o przetrwanie spalin w modelarstwie latającym ?). Na razie chyba zastosuję optimixa ale jakby się dało jakiś alternatywny olej użyć to chyba można sporo oszczędzić. 5L metanolu na alle widziałem za 35zł + olej to chyba mniej niż 170 za otimixa? Bo tak sobie myślałem że skoro i tak w zawodach nie startuję to może się obejdzie bez nitrometanu...
  2. W instrukcji zestawu jest proponowany wznios 5-7 stopni. Ja miałem zrobić 6 ale wyszło 5 - trochę mi prężą szprychy (dźwigary), nie chciałem ich wyginać bo mi przez rurkę w kadłubie nie będą przechodziły. Doszedłem do wniosku że zastrzały je będą trzymały. Spróbuję podnieść do 7 stopni (dam podkładki pod śrubę skrzydłową zastrzału). Pomysł z lotkami też miałem ale się przestraszyłem wagi modelu i nie chciałem dodawać więcej, ale skoro piszecie, że waga nie jest dramatycznie za duża to może jeszcze te 2 serwa wytrzyma. W ogóle to tak sobie myślę czy nie dokleić mu pianki z przodu i nie przesunąć masy silnika i pakietu do przodu - mógłbym zrezygnować z doważenia śrubami. Czy jak dokleję czołowo piankę na żywicę to taka konstrukcja utrzyma silnik (no i wydrążony kanał na pakiet)? Cięciwa wynosi 165mm - w tej sytuacji powinienem sc przesunąć do przodu?
  3. ok poprawiłem, statecznik pionowy wypełniłem tylko górną część wychodząc z założenia, że dół jest dla wersji gdzie statecznik pionowy podzielony jest statecznikiem poziomym (lub kadłubem)? dodałem mój środek ciężkości - 57mm od natarcia. Wznios mi wyszedł mniejszy miał być 6st wyszedł 5.
  4. patryk solol - może nie potrzebnie spanikowałem z tą wagą, odnosiłem się do maksymalnej wicherka 10 z książki. Arkusz jest fajny chociaż nie do końca go jeszcze rozszyfrowałem - dane umieściłem, wyniki jak widać tylko nie mam pewności czy wszystko dobrze wypełniłem no i "zabijcie mnie" ale nie mam pojęcia co wpisać w prędkości modelu więc zostawiłem jak było. Uściślając modelik ogólnie lata tylko czytając książkę wyszedłem z założenia że powinien być wolniejszy a bez silnika delikatnie szybować. Kiedyś ktoś mi opowiadał że wilga lata pięknie jak silnik pracuje, jak zgaśnie to ma charakterystykę lotu jak cegła - i mój modelik ma podobnie. Właśnie dla tego zmartwiłem się zachowaniem w powietrzu. Korzystając, że musiałem grata poskładać do pomiarów mam jeszcze kilka zdjęć całości. Niestety motywy ozdobne malowałem flamastrami i obawiam się że pod wpływem wilgoci zejdą (albo co gorsza rozmażą się paskudnie). ares - fajny ten elektron i ciekawy pomysł ze skrzydłami. krycie styropianu taśmą jest tanie i nie wygląda źle. To jest wersja 3 elektrona? ja też rozważam budowę tego modelu ale szukam tej większej wersji - 2 (nigdzie nie mogę planów znaleźć). Ogólnie chciałem zbudować jakiegoś trenera pod silnik 46 bo taki mam. Większy jest stabilniejszy, nie tak wrażliwy na wiatr - kiedyś latałem na Ripmax arrow 46 (jak mnie pamięć do nazwy nie zawodzi), miał około 1,8m rozpiętości - latał bajecznie tylko strasznie duży (żeby chociaż miał skrzydła dzielone), a ja obecnie nie mam gdzie trzymać dużych modeli. Mam jeden, ale na razie strach nie pozwala mi go w powietrze wysłać - to jeszcze dorzucę zdjęcie bo atrakcyjne "malowanie" ma ? (przepraszam - trochę od tematu odbiegłem ale tak się rozmarzyłem za czasami minionymi...)
  5. no więc po kolei: ad1. niestety waga jest rzeczywista - same doważenie przodu to około 80 - 90g, do tego moja pancerna konstrukcja mocowania skrzydeł i pakiet 3S 1800mAh - wydrążyłem wnętrze tak bardzo jak się dało żeby przesunąć pakiet ale to nie wystarczyło bo ścianę ogniową mam tak jak w oryginalnym projekcie pod silnik spalinowy. Teraz rozwiązałbym to pewnie inaczej - mocowanie silnika dał bardziej do przodu a bateryjki zaraz za silnikiem, nie robiłbym boczków drewnianych no i jeszcze pewnie kilka innych drobiazgów (jak to się zwykle robi w piankowych "konstruktach"), tak że to nie tyle wina elektroniki co moich rozwiązań konstrukcyjnych. ad2. Statecznik jest zupełnie płaski, tylko zaokrąglony na krawędzi. ad3. Pierwsze pogięte podwozie to zwykłe aluminium, dopiero ostatnie 2 zdjęcia to dural. Technikę wyginania duralu do celów modelarskich znalazłem gdzieś w czeluściach internetu opracowaną prawdopodobnie za czasów Schiera - podgrzewa się na przykład na płycie kuchni elektrycznej do takiej temperatury, przy której drewniany patyk ślizga się po powierzchni zostawiając taką ciemną smugę. Dokładnie nie pamiętam ale chyba miałem na czujniku około 180 stopni - ale nie jestem pewien. Tak przygotowany materiał jest plastyczny przez jakiś czas, po kilku godzinach sam twardnieje. Jak znajdę źródła to podam linka żeby się nie wymądrzać bo dokładnie nie pamiętam temperatury do jakiej należy podgrzać materiał. Jak widać na zdjęciu specjalnie robiłem test na zimno i po obróbce, żeby sprawdzić prawdziwość tej technologii. Jeszcze jedna uwaga dotycząca wielkości modelu - niby jest to wicherek 10 ale rozpiętość skrzydeł jest większa, u mnie po kilkakrotnym wyrównywaniu jednej połówki do drugiej wyszło 60cm na stronę, do tego cięciwa 16,5cm więc powierzchnia wychodzi 20 dm2 (bez ułamka na zaokrąglenie) może dla tego był w stanie latać ? young - tak masz rację, rzeczywiście gdyby nie te blaszki (tak uroczo w esy wygięte) to pewnie pianka by dostała mocno ? ps. właśnie znalazłem moje tajemnicze źródło wiedzy o gięciu duralu (jednak nie wszystko dobrze pamiętałem!!) - modelemax, w opisie sprzedawanych blach duralowych jest wyczerpująca instrukcja ?. Po podgrzaniu do właściwej temperatury szybko pod zimną wodę i dopiero można giąć.
  6. Witam, przedstawiam legendę polskiego modelarstwa lotniczego w odsłonie od Gammodel kostrukcja z XPS. Wicherków na tym forum przedstawionych jest bardzo dużo ciekawych konstrukcji. Moja wersja nie koniecznie jest udana a mimo to, ku mojemu zaskoczeniu lata, dla tego postanowiłem dać dowód solidności i jakości zestawu jednocześnie przestrzec (zgodnie z myślą "każda porażka jest nawozem sukcesu") czego się wystrzegać i robić nie należy, ale po kolei. Fascynacja Wicherkiem pojawiła się kiedy całkiem nie dawno "odezwała się we mnie natura" i postanowiłem wrócić do modelarstwa latającego. Odkryłem alfę i omegę czyli biblię każdego modelarza "ABC miniaturowego lotnictwa" autora nie muszę nikomu przedstawiać. Wybór padł na wersję XPS (będzie łatwo szybko i przyjemnie). Nie jestem fanem pianek ale ponieważ "Homo sum et nil humanum, a me alienum esse puto" dałem szansę sobie, nowym technologiom i ekologii :). Zestaw wygląda tak: instrukcja jest raczej poglądowa kilka zdjęć z budowy... i tu pierwsze ale jakże brzemienne w skutki błędy - chciałem zrobić dzielone skrzydła do transportu ale jednocześnie konstrukcję wytrzymałą, zdolną znieść trudne losu koleje i marnego pilota, któremu serce ze strachu łomota... Konstrukcja wyszła bardzo stabilna (niczym radzieckie płatowce nie zniszczalne bo takie mocne). Zrobiłem półwręgi żeby w piankę wkleić i jakoś stabilnie żebra przy kadłubowe skrzydeł umocować, rurki mosiężne w skrzydłach i dwie szprychy rowerowe jako dźwigary. Ale że tego mi było za mało to jeszcze postanowiłem boczki sklejkowe dorobić coby wręga ogniowa miała stabilne oparcie (a nie tam na jakiejś piance :D) i silnik nie odleciał... kadłub przed pierwszą kraksą... "kabina pilota" i odbiornik... w pierwszym locie (był chyba za silny wiatr na takie próby) model przewalił się przez skrzydło tuż po wyrzuceniu z ręki i musiałem ratować sytuację jak umiałem... i okazało się że podwozie z aluminium to był zły pomysł... Dotarło do mnie, że pakiet 2S to zdecydowanie za mało i zainwestowałem w 3S co zdecydowanie pomogło bo w kolejnej próbie samolocik jakby go ktoś szpilką w zad ukuł wystrzelił w powietrze po czym zanim się zorientowałem co się stało zrobił spektakularną niby beczkę niby ostry przewrót przez plecy i poleciał szukać kretów. W konsekwencji kadłub złamał się tuż za krawędzią spływu skrzydeł. To był moment, w którym gdyby na lotniskowym śmietniku nie było napisane żeby nie wyrzucać doń uszkodzonych modeli tak właśnie pewnie bym zrobił. Na szczęście dla mnie i tej sponiewieranej moją nieumiejętnością konstrukcji zabrałem szczątki do "hangaru", a jak emocje opadły doszedłem do wniosku że jak wyrzucę model to nie dowiem się nawet dla czego sprawdzony przez tyle pokoleń modelarzy samolot kompletnie nie chce mnie słuchać. Pokleiłem, połatałem jak umiałem (skrzydła i ich mocowanie ani drgnęło - nie miało prawa ?) i pomyślałem żeby więcej śmigieł nie niszczyć to go najpierw na szybowca puszczę i sprawdzę jak się zachowuje w locie szybowym... ale j ale jak może szybować cegła pozbawiona napędu?? bo ostatecznie model po doważeniu przodu liczył sobie "skromne" 900 kilkadziesiąt gram (o zgrozo). Ale duch na szczęście jeszcze zupełnie we mnie nie upadł więc zawziąłem się zrobiłem jednoosobową burzę mózgów i jeszcze raz założyłem napęd ale tym razem (po porównaniu z inną sprawdzoną w locie konstrukcją) zmieniłem kąt zaklinowania statecznika poziomego i okazało się że całkiem intuicja (a bardzie chyba szczęście) mnie nie opuściło bo model nieco nerwowo i gwałtownie (trochę za duże katy wychyleń SW i SK) ale poleciał. w tak zwanym między czasie popełniłem solidne golenie z duralu ( te blaszki to próbne gięcie materiału na zimno i po podgrzaniu na kuchence elektrycznej) dosłownie przed chwilą zrobiona fotka obecnego stanu technicznego modelu, całości nie mam bo nie przewidywałem że się będę moją lekkomyślnością na forum chwalił ale jak trafię na lotnisko to zrobię całość. Wnioski końcowe: Konstrukcja jest przyjemna, wykonana solidnie i bardzo przyzwoicie, jak ktoś będzie wiedział jak zbudować model zgodnie ze sztuką pracy na piankach i styropianach. Ja się przejechałem ponieważ nie zapoznałem się wcześniej z metodyką pracy w tego typu materiałach i odnosiłem się do wzorców konstrukcji drewnianych czego konsekwencją była opisana tu przygoda. Samolocik mimo tak dużego przeciążenia nadal lata i jeszcze jakby mało tego było jak już złapie wiatr w skrzydła to nie używam więcej jak 2/3 mocy bo robi się nerwowy. Ważne wydaje mi się zwrócić uwagę na ów kat zaklinowania statecznika poziomego - dekalaż - również przed chwilą poznane słowo z tego wątku Na koniec przepraszam jeśli mój opis jest mało fachowy a wnioski nie właściwe ale wynika to z niewiedzy i braku doświadczenia a wszystkie uwagi i spostrzeżenia zamieszczam ku przestrodze i nauce, żeby wykorzystać moje doświadczenia i na nich się uczyć (bo na cudzych błędach jest po prostu taniej). Jeśli chodzi o przyszłość tego aparatu latającego raczej nie będzie zbyt długa - po pierwsze nie bardzo wiem jak mógłbym odchudzić konstrukcję a po wtóre wynikające z pierwszego nie chcę inwestować w kolejne pakiety (obecnie mam tylko jeden) żeby móc więcej polatać jak już będę na lotnisku. Ten model w założeniu miał być takim wstępem do puszczenia spalinowego arrow tigera z os-maxem 46, którego po tak długiej przerwie po prostu bałbym się wysłać samodzielnie w powietrze. Miałem się wprawić na tym lekkim i przyjemnym modelu, niestety trochę zraziłem się do spienionych tworzyw sztucznych a napęd elektryczny mi nie pasuje - nie chodzi nawet o to że nie pierdzi i nie śmierdzi (chociaż to też lubię) ale pakiety nie używane się starzeją i trzeba ich mieć kilka żeby polatać. Spalinkę jak mam możliwość to puszczę kiedy bądź choćby i kilkanaście razy a jak nie mam czasu to leży i się nie starzeje. Oczywiście nie mówię, że nigdy więcej nie pobawię się tym materiałem i napędem elektrycznym ale na tą chwilę plan jest na Wicherka spalinowego konstrukcyjnego (drewno) albo elektrona (pana Wojciechowskiego). Chciałbym RWD 5 ale przy moim stanie wiedzy wolę nie ryzykować żeby później nie ?. Za uwagę dziękuję i jeszcze raz o wyrozumiałość proszę.
  7. roger298

    Zamówienie z RCJapan

    dzięki za info. Tak myślałem, że może nie być za dobrze z tymi dodatkowymi opłatami. W tak zwanym między czasie odezwał się do mnie człowiek z nastika i ma os-maxa 46AX, cenowo wychodzi tak samo jak z rcjapan z przesyłką więc chyba trzeba brać. Rcjapan zostanie w odwodzie jak u nas nie będą chcieli sprzedawać spalin bo nie zamierzam się wycofać w elektryki - niech smród spalin i warkot będzie z nami!
  8. roger298

    Zamówienie z RCJapan

    cześć, udało się zrobić zakupy w rcjapan? jak z ich wiarygodnością i obsługą? chciałem kupić silnik i się zastanawiam czy szukać u naszych sprzedawców czy przez cały kontynent. Na razie wysłałem pytanie do moddelemax (niby na stronie mają) ale może trzeba będzie w szukać w kraju kwitnącej wiśni bo widzę że spaliny żarowe poniżej 10cm3 prawie wyginęły ku mojej rozpaczy - a wystarczyło "tylko" na jakieś 15 lat latanie odpuścić i co się porobiło.
  9. d2s szczerze mówiąc nie bardzo wiem o czym mówisz pisząc o (transmisji?) telemetrii, na tą chwilę to dla mnie zupełna nowość (chociaż nie powiem, czasem zastanawiałem się czy nie można by zmajstrować jakiejś odrębnej komunikacji zwrotnej z modelu do pilota na przykład na 433mhz) ale zdaję sobie również sprawę że do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja a potem chce więcej. Natomiast jeśli chodzi o wybór nadajnika to nie brałem pod uwagę w zasadzie żadnej konkurencji do fly sky (może przez chwilę oglądałem redoxa) głównie dla tego, że nie miałem w planach zakupu nowego nadajnika tylko sam odbiornik do starego hiteca. Do rozpatrzenia zmusiła mnie tylko oburzająco niska cena i możliwość bezproblemowego zakupu dodatkowych odbiorników w rozsądnej cenie... a tak na marginesie to już zamówiłem radyjko z odbiornikiem fs-ia10b - do mojego wicherka 10 z XPS trochę przy duży ale tu znowu zadecydowała ekonomia - ten samolocik sobie poradzi a ja będę miał duży odbiornik na przyszłość pod spalinkę. Taki już los człowieka, że na ograniczenia finansowe musi uważać i zakupy na przyszłość przewidywać :). Najważniejsze że odbiorniki są w sprzedaży a moje samoloty przez niego nie będą spadały, do reszty się przyzwyczaję A tak swoją drogą o tych uszkodzeniach po włączeniu świeżynki prosto z fabryki to masz na myśli ewentualne wady fabryczne czy niewłaściwe postępowanie użytkowników?
  10. dzięki za pomoc, trochę szukałem na temat tego nadajnika tylko mnie zmyliły te wypowiedzi: a że jestem nieuleczalnym zwolennikiem "tego co kiedyś" było lepsze no to się dałem wkręcić . Właśnie kupiłem Wicherka 10 od GAM... w ramach miękkiego startu to będę miał na czym testować...
  11. jak jeszcze sprawa jest aktualna to pisz - ja mam polską instrukcję tylko muszę zeskanować...
  12. Witam, jestem szczęśliwym posiadaczem nadajnika Hitec flash 4x, niestety mam do niego tylko jeden odbiornik. Ponieważ po długiem okresie uśpienia na nowo chciałbym odkryć uroki latania modelami samolotów, zacząłem rozglądać się za elektroniką. Na początku chciałem po prostu kupić odbiornik do mojego Hiteca ale jak zobaczyłem cenę kompletu nadajnik odbiornik fly sky FS-i6x to zacząłem się zastanawiać co się bardziej opłaca (pakiet zasilający do mojego hiteca niby jeszcze żyje ale "co to za życie" jak trzeba go co chwila odświeżać). Naturalnie nie stać mnie na zakup obecnego technologicznego odpowiednika mojego hiteca ale jak mam do wyboru 2 szt używanych odbiorników albo nowe radio na gwarancji to jest nad czym myśleć. Oczywiście sprawą podstawową jest bezpieczeństwo w czasie lotu (to nie drony więc się nie zatrzymają w powietrzu przy braku sygnału) więc jak zacząłem czytać, że te nadajniki na 2,4ghz tracą łączność za przeszkodą albo jak się źle nadajnik trzyma itd to mnie trochę niepokoi. W innym wątku piszą że nadajnik poniżej 1000 zł to szkoda zachodu, śmietnik i w ogóle... a jak jeszcze przeczytałem, że ci co mają stare radia na 35Mhz to ich twardo używają kiedy tylko jest to możliwe to już sam nie wiem. Chętnie bym kupił fly sky żeby mieć możliwość ewentualnej rozbudowy (nadal mam spalinę 7,5cm to się telemetria może przydać) niż inwestować w nieistniejący na rynku system tylko czy to jest wystarczająco bezpieczne do latania? czy może na razie jak działa stary hitec to z niego korzystać?
  13. Jestem Paweł. Mam chorobę, którą można by ogólnie nazwać ADHD dłoni - cały czas muszę coś robić a że przy tym nigdy nie wyrosłem z miłości do zabawek to naturalną tego konsekwencją jest modelarstwo. Aktywnie zajmowałem się lataniem, które musiałem przerwać jakieś 15 lat temu. Bardzo spodobał mi się uprzejmy klimat tego forum więc postanowiłem dołączyć do tejże społeczności zwłaszcza, że mam szatański plan na nowo zająć się eksploracją nieboskłonu własnymi statkami powietrznymi - zatem jeszcze raz witam i mam nadzieję, że to nie będzie mój ostatni wpis
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.