



-
Postów
68 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kilo1
-
Kolego Konradzie: mógłbyś rozwinąć nieco dlaczego powienienem pominąć 1 i 2 (etap przejściowy)? Jakiś czas temu (kiedy była inna koncepcja) rozmawiałem z f3m na temat opcja 3 czy 4, polecono mi 4. Gdybym mógł oszacować czy z moimi umiejętnościami polatam od razu na 4, dłużej niż kilka (jeden) lot to może bym się doszarpnął... Troche mnie przeraża, że 4 to prawie podwójna cena 3. To jest właśnie problem przy przesiadkach - trzeba cały osprzęt zebrac od razu. Z model u na model łatwiej bo część gratów zazwyczaj przeżywa :-) . Kolego Wojtku: f3m mnie urzekł konkretną ofertą, solidnością (lektura forów) i wiedzą, z którą chętnie dzielą się z takimi żółtodziobamia jak ja. Drobnym problemem jest, że muszę zamówić cały osprzęt, do najmniejszej śrubeczki, bo to gdzie aktualnie jestem, ciężko zdobyć właśnie te wszystkie duperelki, a wtedy przyda się ktoś z doświadczeniem, kto pomoże wszytko skompletować za jednym razem.
-
Witam Kolegów. Mam następujący problem...hmm...koncepcyjny. Przyszedł czas na wybór kolejnego modelu na początku mojej modelarskiej drogi i, muszę to przyznać, znalazłem się w kropce. Dotychczas latałem na deproniakach i piankowcach - nie oszukujmy się - trenerach. Nauczyłem się latać i wykręciłem wszytko co się na nich dało wykręcić - czas na krok naprzód. Założenie jest proste - czas na spalinę. Docel to modelik 3D, 2,2 m benzyna 50, najpewniej ze sklepu f3m. Raczej nie planuję nic większego - na zawodnika nie mam aspiracji, modele powyżej tej wielkości dla amatora są za drogie i raczej nie będzie mnie stać, chyba że się to kiedyś rozwinie. Trochę o mnie: kręci mnie akrobacja podstawowa i 3D i...mmmm...benzynka. Mniej F3A, fun-flaye i EPP. Na makiete kiedyś przyjdzie czas. W sumie 3 różne typy modeli - ok - mam czas. Budowa, nie to, że mnie nie kręci, ale zwyczajnie nie mam czasu - w grę wchodzi tylko ARF - z posładaniem do kupy raczej dam radę. Skill: Jak mówiłem trenerki/górnopłaty opanowane. Na symulatorze pełna akrobacja klasyczna i 3D: zawis, żylety, odwrócony, hariery żaden problem. Zacząłem ćwiczyć rolling harriery i wolne beczki, ale już żyg** tym symulatorem. Pytanie dla tych co przeszli już ten etap, która z dróg będzie najsensowniejsza: 1. Dolnopłacik, 1500-1700 rozp. silnik żarowy 2t - do klasycznej akrobacji - taka przejściówka i do latania dla relaksu - mam pare modeli na oku. 2. J.w tylko rozp. 1800 (np. Kyosho Calmato Sport 90), raczej czterotakcik, żarka. 3. Extra/Jaczek z f3m 1800 rozp. benzyna 30ccm, ew. coś w tym rozmiarze z TopModela.cz. 4. J/w, 2.2m benzynka 50 od razu docel, i na spokojnie. 5. Jest jeszce dzika opcja punkt 1 + EPP 1400 rozp. elektryk do 3D (np. ExtraVaganza 1200 rozp. z TopModel.cz) na raz. Czemu się tak czaję? Sprawa prosta, budżet nie jest z gumy i jak obawiam się jak wejdę w trenerka (opcja 1, 2) i okaże się za to za mało, to na następnym model szarpnę się dopiero w następnym sezonie. Z drugiej strony jak opcja 3,4 będzie za wcześnie jak na możliwości to zostaną mi tylko zdezelowane deproniaki i @#$@#% (czyt. nudny) symulator. W kwesti kosztów to opcja 2 i 3 wychodzą podobnie. Nie zawracał bym Kolegom @#$^@# bo po 3 zimowych miesiącach studiowania forów zdecydowałem się na idealne (jeśli to prawda) połącznie trenerek/akrobacja/3d - Showtime 90, Hangar9, ale jak na złość właśnie go wycofali :-[] i nie ma sensu, bo prawie jest nie do kupienia a i cześci się kończą. Graty na stanie: nadajnik T9v2 (Turnigy) - nie wiem czy można jej zaufać i składać na niej jakiś porządniejszy model; torchę drobnicy: serwa, akusy, parę silników el. w różnych rozmiarach - takie tam. Aha, budżet: uzbierało się coś z 4k PLNów, miesięcznie dokładam ok 400 - czyli jak rozpiżę model to będę musiał trochę poczekać na następny :-) . Tyle w temacie - każda rada się przyda. Pozdrawiam.
-
Na prośbę użytkownika tajfun311 ponownie zamieszczam zdjęcia mojego Orzełka 120 (poprzednie przepadły po poadzie formum :-( ) oraz podzielę się ostatnimi spostrzeżeniami na jego temat. Komplet fotek dostępny tu: I jeszcze garść ostatnich spostrzeżeń: 1. Zastosowany napęd i akumulator 2S 1000 mAh są idealne dla tego modelu - lata powolutku na 1/2 gazu, a wznosi się w zakresie kątów 30÷45° - to w zupełności wystarczy. Czasy lotów to od 12÷18 min, w zależności od "agresywności". 2. Orzełek, mimo iż przypomina szybowiec nie bardzo nadaje się na "poważne" loty np. termiczne. Suma oporow jest spora i redukuje znacznie jego doskonałość. Zastanawiałem się nad "dopieszczeniem" go, mimo, iż w zasadzie "wyrosłem" już z niego w sensie modelarskim - planuję zaokrąglić krawędzie kadłuba, zaokrąglić krawędzie natarcia usterzenia i ściąć jego spływy, zakleić wszystkie aktualne szczeliny w celu pozbycia się części oporów. Proszę doświadczonych kolegów o komentarz czy to w ogóle ma sens. 3. Bardzo ważna sprawa to wyważenie modelu. Niestety u mnie okazało się nie do końca poprawne - Orzełek jest odrobinę za ciężki na nos. Jest to widoczne zwłaszcza przy czasami używanym przeze mnie aku 1800 2S. Niestety nie mogę pogłebić kieszeni aku w tył ponieważ przebiega tam kołek mocowania skrzydeł. Tak samo jak nie mogę już cofnąć silnika do tyłu - wręga jest wklejona na "amen" i wzmocniona płytkami laminatowymi. Sprawdzę kiedyś ile ołowiu potrzeba na ogon modelu aby zlikwidować konieczność trymowania go podniesionym (minimalnie) sterem wysokości - może nie potrzeba by było dużo. Drugim rozwiązaniem byłoby zrezygnowanie z kołków mocujących gumy skrzydła, ale ja chciałem to zrobić solidnie i tak aby szybko można było je demontować - oryginalne mocowanie gum wymaga trochę "gimnastyki" przy zdejmowniu i zakładaniu. BTW IMHO to położenie akumulatora jest optymalne i nie osłabia zbytino kadłuba. 4. Model jest bardzo wytryzmały - przeżył crash - zderzenie z wierzbą przy stromym nurkowaniu (żona próbowała swoich sił w RC :-) ) nie mając nawet jednego draśnięcia - to chyba dowodzi ostatecznie, że jest to idealny model na początek przygody RC. W razie pytań odnośnie szczegółow Orzełka piszczie na forum lub na priva - postaram się w miarę szybko odpisać. Aha, cały czas szukam osoby zdolnej sensownie nakręcić loty Orzełka, tak aby wrzucić to na forum - niestety na razie mi się to nie udało - może w najbliższej przyszłości.
-
Z tymi modami to tylko tak wyglada - na początku przy zakupie myślałem, że będę jako tako latał na stockowym heliku, ale tak jak napisałem nie dało rady. Jedno co dała, nie tyle sama Lama ile konieczność jej zmodyfikowania to oswojenie się z dłubaniem przy heliku. W wielu postach posiadacze 6-cio kanałówek mówią o długotrwałym ustawianiu i grzebaniu przy heliku zanim się w ogóle wystartuje. Helik RTF podobno nie istnieje :-). Myślałem, że jak kupie 6ch to zlecę to wszystko komuś doświadczonemu, ale teraz będę próbował sam to ogarnąć. Same mody nie zajęły więcej czasu niż 2 godz. - stos części jakie przyszły ze sklepu trochę mnie przeraził, ale okazało się, że wszystko jest banalnie proste i da radę się to zrobić nawet pierwszy raz widząc helik na oczy. Zapomniałem jeszcze o jednym ważnym i niezbędny modzie - silniczki. Właśnie jak skończyłem wymianę plastikowego złomu to wytarły się szczotki od oryginalnych, Lamka przysiadła i zamiast polatać znowu musiałem podłubać. Wymieniłem na Extremy z węglowymi szczotkami - Lama lata jak należy, dostała wigoru, a w kazdej chwili można wymienić łatwo szczotki na nowe. Na wszelki wypadek dodałem polecane przez niektórych radiatorki, ale nie zmieniłem aku na 20-30c jak radzą - latam spokojnie, a szybkie zmiany wysokości gdzie taka moc jest potrzebna w coaxialu są troche bezcelowe. Czas lot się nie zmienił w każdym razie nie znacząco abym to zauważył. Tyle odnośnie Lamy - też chętnie poczytam co Koledzy mają do powiedzenia nt helika, o który pytasz.
-
Witam. Bawię się Lamką w wersji Hunter już z pół roku. Parę moich uwag - może pomogą. 1. Po pierwsze o tuningu Lamki było sporo i wystarczy zapuścić szukanie - wiele postów zawiera cenne uwagi i odpowiada na większość pytań kolegi. 2. Moja oryginalna Lama latała jak chciała - sam wygląd tego całego plastikowego szajsu z jakiego była złożona już wykluczał precyzyjne latanie. Z lektury postów innych posiadaczy tego "helika" wynikało, że zdarzają się Lamy które latają prosto po wyjęciu z pudełka, ale to było raczej sporadyczne. Dodatkowo występował problem z opóźnieniem sterowania - to też się innym zdarzało - polegało to na znacznym (ok. 1 s) przesunięciu reakcji helika na ruch drążków - , wymagało to przewidywania gdzie poleci helik i odpowiedniej kontry zawczasu, co było trudne i bez sensu. Zawis helika (taki jak na filmikach) był niemożliwy - po puszczeniu Lamka od razu pędziła w losowym kierunku. 3. Po lekturze sporej ilości postów postanowiłem wymienić: - wał wewnętrzny - wał zewnętrzny +12mm z odłączaną zębatką - to jest absolutne minimum - zapobiega zderzeniom łopat i pozwala na wymianę samego wału na np. odcinek szprychy - dużo lepszy niż oryginał Generalnie wielu ludzi pisało, aby unikać kolorowych elementów do tuningu tylko stosować srebrne Extreme - te kolorowe zdarzały się podobno gorsze niż plastiki. - metalowe okucia łopat - metalowa tarcza sterująca wszystko Extrema 4. Łopat nie wymieniałem - częśc ludzi twierdziła, że oryginalne mimo iż kruche posiadają mniejsze ugięcie profilu niż Extremy, co wpływa na wzrost oporu i krótszy lot na aku - po sprawdzeniu okazało się, że tak jest rzeczywiście i nawet Extremów nie zakładałem. 5. Wymieniłem serwa na TowerPro SG-51R - 6g - to także na podstawie doświadczeń osób, które miały problem z "opóźnionym sterowaniem". Serwa pasują za oryginalne i są dużo szybsze - poza tym można zostawić nieucięte orczyki - wymaga to wycięcia otworów w obudowie, aby mogły się spokojnie poruszać, ale jest warte zachodu - ale o tym później. Po takich akcjach Lama zmieniła się nie do poznania: - wykonywała stabilny zawis - błyskawicznie reagowała na stery - zaczęła latać "jak po sznurku", tam gdzie chciałem - latanie stało się przyjemne i można było zacząć porządnie ćwiczyć 6. W planach miałem tuning wizualny do Lamy Extreme, ale szybko okazało się, że coaxial to zabawka, bardzo dobra na początek, ale szybko się nudząca - i nie ma na to żadnej rady. Pakowanie kasy w nawet najładniejsze "ciuszki" w momencie, gdy zaczynam rozglądać się za jąkąś 6-cio kanałówką, a Lamka zaczyna się nudzić jest kompletnie bez sensu. Są projekty przerabiania Lamy na jednowirnikowiec, ale jeszcze nie wpadłem na taki po którym Lama lata dobrze. Są również projekty dodawania tarczy sterującej do górnego wirnika, ale to wciąż pozostaje coaxial, może lata trochę szybciej, ale 3D to nie będzie. 7. Po dobrym opanowaniu zwisów w każdej pozycji, lotów po prostej i ósemek przyszedł czas na latanie na większej przestrzeni niż duży pokój. Niestety z żadną halą nie wyszło a na zewnątrz Lama wymagała absolutnie bezwietrznej pogody - każdy nawet najlżejszy podmuch zwiewał ją i nie dało się tego skontrować. Na szczęście szybko znalazło się rozwiązanie - zgodnie z poradami zwiększyłem zakres ruchu tarczy sterującej przez przełożenie zaczepienia popychaczy od tarczy na ostatnią dziurkę orczyków serw. No, teraz to Lamka zaczeła latać dużo szybciej. Fakt, że stała się dużo bardziej czuła na stery, co jest odczuwalne w zawisie, ale po dostatecznym treningu na zmniejszonym zakresie ruchu nie było to problemem. Teraz dopiero można było polatać na dworze - nawet przy lekkim wietrze można ją stabilnie trzymać w jednym miejscu, a i można szybciej polatać po "okolicy". Niestety to już kres jej możliwości - potrenuję jeszcze i pomyślę poważnie o przesiadce na porządny helik. Mam tylko nadzieję, że epizod z Lamką była rozsądnym początkiem przygody z helikami, a jej opanowanie chociaż odrobinę przyda się w przejściu na 6 kanałów. Ciekawe co na to koledzy, którzy już przebrnęli ten etap.
-
Poszukaj w moich tematach - jeden z nich to przeróbka 120 na RC. Niestety po padzie forum zniknęły zdjęcia - a na razie nie miałem czasu rozpracować jak wrzucić je ponownie na forum. Jak by ktoś szybko podpowiedział to wrzuce je hurtem. W telegraficznym skrócie, to silnik z wyposarzeniem (regulator+odbiornik 3 kanałowy+sporo kabli i złączek) ledwo zmieścił się w dziobie, za silnikiem, natomiast aku (1000mAh, a póżniej 1800mAh) dałem za środkiem ciężkości, w kadłubie pod skrzydłami dla poprawnego wyważenia. Serwa dałem bezpośrednio pod skrzydłem w wyciętych od góry kadłuba kształtowych gniazdach - skrzydła je dociskają więc nie musiałem ich kleić. Reszta szczegółów na fotach. Gdybym znów przerabiał Orzełka to miałbym dylemat czy wybrać 150-tkę czy 120-tkę, ale wydaje mi się, że wziąłbym 120-tkę. 120 jest trochę tańsza i wchodzi do niej trochę mniejsze i tańsze wyposażenie, bo pakowanie kasy w model dla początkującego, którym nie da się poszaleć, a i nie ma makietowego wyglądu, nie ma za bardzo sensu. Poza tym mieści mi się do autka - łatwo go po prostu "złapać" i wypaść na parę lotów niż kombinować z upychaniem półtorametrowego skrzydła - które już mi tak łatwo nie wejdzie do bagaznika. Natomias 150-tka jest już na prawdę duża, co fajnie wygląda. W obu wyposażenie RC się mieści bez problemu (w 120-tce tylko jest bardziej upakowane). Niestety wyboru będziesz musiał dokonać sam .
-
Możliwe, możliwe. 280g to jest właśnie masa orzełka 120 bez wzmocnień itp. Dodanie rozsądnej elektroniki podnosi wagę do 400-450g, co jest w pełni do zaakceptowania i nie zmienia właściwości lotnych. Jeszcze raz polecam Ci Orzełka w tej wielkości - Orzełek nie wydawał mi się kruchy ale po wycięciu wszystkiego na elektronikę konstrukcja jest mocno osłabiona. Przypuszczam, że w 100-tce będzie to jeszcze większy problem. Orzełek jest w zasadzie nierozbijalny, ale mi się udało doprowadzić go do wyglądu jaki mają modele balsowe po krecie z nurkowania na pełnym gazie. W sumie dokładnie tak było - wypięło się serwo wysokości z odbiornika (przyczyną było właśnie mało miejsca na elektronkę w środku i "upchnięcie" kabli na siłę !) przy odaniu drąga przed pętlą - nawet nie zdążyłem zdjąć gazu. Na szczęście dzięki temu, że była to wielkość 120, było możliwe posklejanie jej do kupy - było na co nanieść klej - i teraz model wygląda jakby go nic złego nie spotkało. Orzełek to nie jest model dla "obcykanych" - po wytrymowaniu, które można powierzyć bardziej doświadczonemu koledze, lata sam i to bardzo stabilnie - wystarczy nie przeszkadzać. Model jest doskonały dla początkujących modelarzy i dzieci do nauki od zera i nie będzie to nauka kosztowna - jest na prawdę odporny na większość kretów. Gdybyś Kolego zdecydował się na 120-tkę daj mi znać - doradzę Ci w kwestii poprawnego wyważenia - silnik i aku mają stosunkowo dużą masę do masy modelu i ich prawidłowe położenie znacznie upraszcza ustawienie poprawnego środka ciężkości, a cała frajda z latania Orzełkiem zaczyna się po poprawnym wyważeniu i wytrymowaniu.
-
Właściwie to skleciłem nie 2 ale 3 modele. Pierwszyto była przeróbka klona Foxa, nie pamiętam nazwy. Zastosowałem minimum osprzętu i silniczek 10g - nie dało się tym latać - był za ciężki. Przedłużyłem skrzydła z 60 do ponad 100 cm - niestety i tak wyszedł nielot. Pomijam fakt, że upchnięcie "gratów" do tego maleństwa tak osłabiło "niezniszczalną" EPP, że dosłownie rozsypała się w okolicach nosa po kilku lądowaniach. Foxy RC widziałem - tak jak mówiłem, aby utrzymać się w powietrzu muszą nieźle zasuwać. Dlatego porzuciłem na poczatku koncepcję przerobienia Foxa na RC - myślę, że słusznie. Ponieważ doświadczenie przy budowie/konwersji czegokolwiek jest bezcenne i zawsze może wydarzyć się coś ciekawego - czekam kolego na wynik Twojej pracy. Powodzenia.
-
Robert, dzięki - poszukam. Mr.jaro: Może trudno w to uwierzyć, ale upuszczenie apki przez pociechy nie wchodzi w grę. Po drugie gwarantuję nieuszkodzenie aparatury - jeżeli miałbym pecha i coś jednak poszło nie tak - to zapewniam, że wiem co zrobić w takiej sytuacji :-). Zakup drugiej T9x to ostateczność, ale poważnie rozważana, jako alternatywa do przeróbek na er9x i współpracy z e-sky. Odsprzedarz to też pomysł - po ponad pół roku użytkowania nasza T9x jest w stanie idealnym mechanicznie i elektrycznie - mam nawet folie na wyświetlaczu :-) Z drugiej strony spójrzecie na całą sytuację prosto: chciałem pożyczyć apkę na kilka lotów i zwrócić bez wielkich inwestycji i modyfikacji. Od T9x wielu modelarzy zaczyna przygode, później przesiadając się na lepsze apki i spodziwałem się, że może ona gdzieniegdzie zalegać po półkach, a może nawet się trafi w moim mieście? Kolego xader, ja też prosze o kabelkologię :-)
-
Kolego propouję zmienić wielkość na co najmniej Orzełka 100. Przerabiałem 120-tkę i szczerze - ledwo mi się wszystko upchnęło, nie mówiąc o osłabieniu konstrukcji. Moim skromnym zdaniem to 80-tka jest najmniejszą wersją Orzełka zdatną do przeróbki na RC, ale to i tak hardcore. Do 45 musiałbyś kupić mini osprzęt, mni serwa, regulatory i miniaturowe odbiorniki, co pociąga wysokie koszty, a może nawet wymianę aparatury lub, w najlepszym razie, modułu. Waga tego 45-tki to 18g ! Dołożenie najlżejszego serwa cyfrowego w standardowej obudowie o masie 2,35g to wzrost masy o 13% ! Plecam lekturę (?) Youtube i przeróbki sympatycznego szybowca z Playmobila - to jest podobna klasa gabarytowa - po przeróbce obciążenie powierchni wzrasta do tego stopnia, że model aby utrzymać się w powietrzu musi latać z prędkością odrzutowca. Samemu myślałem o budowie mikromodelu, ale koszty osprzętu mnie na razie odstraszyły. Poza tym orzełek 45 to rzutka dla dzieci i nie jest dobrą bazą do budowy mikromodelu. Kolejnym problemem jest brak napędu - mój Orzełek był w pierwszym podejściu szybowcem, ale po pierwszych lotach pobiegłem czym prędzej do modelarskiego i zakupiłem osprzęt do przeróbki na motoszybowiec. Aerodynamika modelu ciachniętego z EPP to nie aerodynamika laminatowych szybowców. Doskonałość Orzełka jest mała, a co za tym idzie nawet wyrzut na 5-8m (da się) to zaledwie kilkunastosekundowy lot. Robi się z tego bieganina zamiast latania i szybko się to nudzi. Napęd w tym modelu to gwarancja satysfakcji z latania, a montując składane śmigło zawsze możesz pobawić się w szybowanie. BTW. Orzełki uważam za super modele w swojej klasie, po przystępnej cenie - nie widzę lepszego sposobu na bezbolesne rozpoczęcie przygody z RC, jak tylko konwersja jednego z nich na RC.
-
Dziękuje kolego - brzmi to tak sensownie, że poważnie rozważę Twoją opcję. Zajmie mi to jednak trochę czasu - tak więc prośba nadal aktualna.
-
Dziękuje koledzy za garść istotnych informacji, ale po kolei. Robert/major itd: Problem przełącznika nie jest dla mnie najbardziej istotny - jeżeli się nie mylę to zawsze można podmienić go na bistabilny i problem z głowy, chociaż jego opisywane przez Was działanie wydaje mi się sensowne. Generalnie dąże do lotów samodzielnych moich dzieciaków, akceptując konsekwencje :-) ale widzę, że na początku, przez relatywnie krótki okres będą potrzebować mojej pomocy - stąd cały temat - a takie czy inne działanie przełącznika da się przez moment przeżyć. Łukasz/xader: Jeżeli chodzi o er9x i apkę od lamy to nie bardzo chce mi się zmieniać soft - myślę, że bardzo dobrze poznałem oryginalny i jestem w stanie szybko ustawić w miarę dowolne konfiguracje - przy znanych ograniczeniach. Latam na prostych deproniakach, do bardziej zaawansowanych modeli zakładam zmianę apki - tak więc nie bardzo jest sens - jeżeli udałoby mi się pozyczyć drugą T9x to większa szansa jest na spięcie z oryginalnymi softami niż z alternatywnymi wersjami. Po drugie konfiguracje moich modeli, zwłaszcza STSa są dość skomplikowane (klapo-lotki + różnicowe wychylenia + mikser lotek ze sterem kierunku i D/R + endpointy + spore trymowanie) aby toto latało po ludzku, więc bałbym się podłączyć tak prostą apkę od lamy do T9x jako trenera bo sam bym szybciej rozwalił model od dzieciaków (zwłaszcza ten D/R na wyskości). piotras: Wiedziałem, wiedziałem...ale ok, już tłumacze: Po pierwsze jestem początkującym modelarzem RC. nadajnik T9x jest moją pierwszą i szanuję ją za stosunek ceny do możliwości, nie mówąc o sentymencie :-). Szczerze mówiąc gdyby nie dostępnośc tej apki na rynku to nie dał bym rady wystartować z modelarstwem RC. Nie doświadczyłem zbyt wielu problemów z tą apką ale... Zanim wybrałem aparaturę na początek, ale także teraz uważnie śledzę posty na jej temat. Wiekszość z Was, nawet jeżeli jej nie używa to zna jej mankamenty - forum (to i inne modelaskie) są w pewnym sensie bazą rzetelnej wiedzy nt tej apki więc wiemy co jej dolega na podstawie licznych problemów innych użytkowników: - rozbindowania - słaby zasięg (zdarzyło się) - problem z oryginalnymi mikserami (opisywałem w kilku postach) - umiarkowanie tandetne wykonanie mechaniczne (nie mam porównania więc nie czuję nadmiernego dyskomfortu) - koszyk (wynik = wymiana ośki i łożysk) - słaby stockowy wyświetlacz, bez podświetlenia (musiałem modować :-) ) Jednakże zdaję sobie sprawę i akceptuję w 100%, że za cenę 250-350 PLN są to problemy akceptowalne. Jest to ta sama sytuacja co z elektronarzędziami - można kupić serię profesjonalną BOSHa i wydać kPLN i używać do profesjonalnych zastosowań przez lata, ale można też trafić na tani sprzęt no name, który jest wystarczający do domowych zastosowań. Tak jak z T9x - jak coś padnie lub sprzęt w końcu rozsypie się - kupuje się po prostu nowy i nie płacze nad kupką części - jak T9x zawiedzie i rozwalę prostego deproniaka to torchę kleju, jakaś ośka i dawaj w górę, albo złożę sobie nowy modelik. Ale wieszość z Was się chyba zgodzi, że, delikatnie mówiąc, nierozsądne byłoby użycie tego sprzętu do modelu za kilka-kilkanaście kPLN lub do jakiegoś giganta. Szczerze mówiąc - planując w przyszłym roku zakup jakiegoś helika 6ch klasy 500-600 i jakiegoś większego samolotu, zacznę od zakupu nowej, lepszej apki, której moża powierzyć sprzęt, będący na granicy moich możliwości finansowych (przenaczonych na hobby RC). Na powyższej podstawie pozwoliłem sobie prawie prywatnie określić ją jako badziewną (może powinienem określić ją jako umiarkowanie badziewną) co jest skrótem myślowym rozwiniętym powyżej. Czy to wytłumacznie kolegę satysfakcjonuje ? :-) BTW, jak ktoś wspomniał robi się mały OT (sam nabroiłem :-) ) ale wracając do sedna: czyżby nikt z kolegów nie miał T9x, której trzebaby rozruszać trochę drążki, a przy okazji "wyprodukować" dwójkę nowych członków narybku modelarzy RC ? :-) Daje 100% gwarancję zwrotu w niezmieninym stanie.
-
Mam prośbę kolegów o pomoc w rozwijaniu hobby RC. Aktualnie posiadam apkę Turnigy 9x z oryginalnym oprogramowaniem - na razie wystarczyło. Jaka jest to nadajnik, każdy wie. Modelarstwem RC zajmuje się od zeszłej jesieni, oblatane dwa (niedługo 3) lekkie modele. Mojemu hobby dzielnie towarzyszy dwójka moich pociech, które są również żywo zainteresowane lataniem RC. Problem polega na tym, że oba modele okazały się dość trudne w pilotażu i dość delikatne więc puszczenie ich na głęboką wodę i przekazanie apki raczej na 100% skończy się skutecznym rozbiciem modelu lub przynajmniej rozwaleniem silnika. Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby spięcie dwóch aparatur w układzie uczeń-trener - po lataniu na symulatorze przypuszczam, że wystarczyłoby im parę lotów i "zaskoczyłby" tak by latać samodzielnie. Niestety wymagałoby to zakupu drugiej aparatury T9x, która co prawda nie jest szczególnie droga, ale wydaje mi się, że kupowanie dwóch badziewnych (tylko mnie nie zlinczujcie) apek na parę lotów nie ma większego sensu - wolałbym przekazać te środki na nowy, ładny model lub inną apkę. Posiadam co prawda aparaturę od Lamy v4, ale po dogłębnej analize tematu nie widze możliwości spięcia jej z T9x. Przypuszczam, że, w miarę jak hobby będzie się rozwijać i w "naszej stajni" pojawią się większe i droższe modele, i tak będę zmuszony zakupić jakąś porządną aparaturę. W związu z powyższym pytanie do kolegów: czy któryś z kolegów posiada kurzejącą na półce apkę T9x, nawet bez modułu TX, którą zechciałby wypożyczć (nawet za kaucją 100% wartości, czy drobną odpłatnością) nam na powiedzmy miesiąc (kilkanaście - kilkadziesiąt lotów w zależności od pogody) abym mógł "wylaszować" moje dzieciaki? Oczywiście pokrywam koszty kuriera w obie strony.
-
No cóż czy jesteś tego pewien Kolego? Awaria serwa to często awaria elektroniki - efekt albo brak momentu, albo pełne wychylenie. Serwa, które miałem w ręku pozwalały na wychylenia przy braku zasilania, przy niedobranym serwie stery nie wychylają się do pozycji założonych, a nawet mogą połamać zębatki. Moment serw jest dość spory jak na gabaryty i konstrukcję urządzenia, dlatego sądzę, że w tych przypadkach 2-3 serwa poradzą sobie z tak uszkodzonym. Inna sprawa to rozsypanie się mechaniczne serwa, ale zakładam, że w przypadku plastikowych zębatek prędzej się to rozleci na kawałki umożliwiając swobodne ruchy serwa niż cokolwiek zablokuje. Ponieważ nie mam za dużego doświadczenia i nie miałem (jeszcze) podobnych przypadków moje rozważania są teoretyczne - dlatego pytam, czy kolega Sidey jest pewien, że właśnie tak się stanie. Dodatkowo możliwe jest takie połączenie serwa z powierzchnią sterową, aby mogło pęknąć w przypadku jego zablokowania, ale znosiło "normalne" użytkowanie. W technice są stosowane podobne rozwiązania. Temat wymagałby testów i praktycznych rozwiązań, ale wg mnie jest to możliwe.
-
Ale numer, dzisiaj się nad tym właśnie zastanawiałem - konkretnie nad rozwiązaniami, które sprawiają, że drogie i/lub pracochłonne modele mogą wyjść cało z awarii niektórych elementów mechaniczno-elektronicznych. Jeżeli chodzi o serwa, to powyższy post rozwiązuje temat uszkodzenia serw - szansa, że padną dwa serwa w kanale w jednym locie jest bliska 0. Więc jak jedno serwo padnie to w powyższym przypadku trzy pozostałe dadzą radę sterować nawet przy pełnej sile jednego uszkodzonego serwa. Wydaje mi się, że trzy już spełniają taką rolę. Wystarczy sprawdzać zgodność serw przed lotami i rozbicie modelu z tego powodu wydaje mi się niemożliwe. Temat można rozwijać - podłączając "równolegle" zestawy serw na każdym kanale do innego odbiornika, pracującego w innym kanale - stworzyłoby to 3-4 równoległe systemy sterowania działające nawet przy rozbindowaniu/uszkodzeniu/zakłoceniu działania jednego z systemów. Wymagane byłyby "tylko" 3-4 moduły nadawcze podpiętę pod jedną apkę. I każdy odbiornik zasilany z innego aku...... :-) Rozważania czysto teoretyczne...
-
Cholera, właśnie do Was miałem się zgłosić jako ostatniej deski ratunku, bo jak widać odzew, zupełnie zaskakująco, zerowy :-( Waszą szkołę oczywiście znam i szczerze mówiąc wybierałem się do Was kiedyś na lotnisko, jak będziecie latać, może wpadnę w niedzielę ? Co do imprezy to właśnie może nie jest za późno, bo ta impreza nie będzie jakaś wielka, z tego co zwykle widzę za oknem, rozmachu zwykle nie ma. Nie chodzi o wielkie pokazy tylko może jakaś wystawę statyczna plus pobzykanie jakimś małym modelem dla zajawki - może ktoś ma jakiegoś depronika 3D albo coś w tym rodzaju, może jakiś helik - parę zwisów jakieś statyczne figury... Może się jeszcze zastanowicie? BDW. Jeżeli jest ktoś od Was zainteresowany instruktorką to postaram się go skontaktować z w/w osobą z modelarni - może coś z tego wyjdzie...
-
Witam Kolegów Modelarzy z Rzeszowa i okolic. Zwracam się do Was z nast. tematem: podczas świątecznych lotów STSikiem na boisku przed moim blokiem zgłosiła się do mnie pani, która odpowiada z modelarnie w Domu Kultury "Nowe Miasto" w Rzeszowie. W najbliższą sobote, 21.04.2012, na tymże boisku i okolicach odbędzie się IV Rzeszowski Bieg Wielkanocny - informacja tu: http://smnowemiasto....esc-cmPokaz-363 Zaproponowała mi przeprowadzenie krótkiego pokazu latania modelem, podczas w/w imprezy, w celu zachęcenia młodzieży do zajęcia się modelarstwem oraz zmotywowania aktualnych członków modelarni. Ponieważ mój modelik jest, szczerze mówiąc średni, żeby nie powiedzić "obciachowy", a mój skill niewiele odbiega od poziomu zera, nie bardzo widzę sanse na przeprowadzenie takiego pokazu w moim wykonaniu, nie kończąc go efektownym kretem, połączonym z zadaniem licznych obrażeń osobom postronnym :-) Niezależnie od tego, zaproponowałem w/w pani, że wrzucę temat na PFMRC i być może znajdą się wśród Was chętni do zaprezentowania swoich modeli na ziemi lub w powietrzu, zarówno samolotów jaki i helików. Myślę, że sensowna byłaby również wystawa statyczna dowolnych modeli RC jak i redukcyjnych. A może ktoś chciałby wystawić komp z odpalonym jakimś symulatorem ? Pozwoliłem sobie zawracać Wam głowe, gdyż uważam, że promocja tego hobby w taki sposób ma sens, a odrobina zaangażowania w taki temat nie będzie wymagać jakiegoś szczególnego poświęcenia. Pozostaje pytanie czy w warukach jakie będą na w/w imprezie jest w ogóle możliwy jakiś pokaz samolotowy przy zachowaniu zdrowego rozsądku i zasad bezpiecznych lotów - moje doświadczenie jest za małe, aby to ocenić. Zastanawiałem się nad mniejszymi modelami ESA może one zmieściłyby się w obszarze boiska? Co sądzicie o tym temacie? Drugą sprawą jest pytanie od w/w osoby czy w Rzeszowie i okolicach nie znalazłaby się osoba (osoby), która chciałaby spędzić kilka godzin w tyg. w charakterze społecznego instruktora modelarstwa w w/w modelarni? Temat zarzucam grzecznościowo więc proszę o wyrozumiałość w komentarzach :-) Czasu pozostało mało (śmierć kliniczna forum - btw dzięki za ponowne odpalenie :-) ) wiec jeżeli ktoś ma jakieś pomysły proszę szybkie zgłoszenia - przekaże je do w/w osoby.
-
Ja też :oops:. Teraz bardzo rzadko mam czas ale ta gierka świetnie odstresowuje. Tier 8 Medium Tanks, głównie T34-85 i Pantera I, w becie 3500 bitew, teraz będzie z 1500. Do zobaczenia na polu :-).
-
Nie chciałbym się tu wymądrzać ale swego czasu interesowałem się rachunkiem prawdopodobieństwa (takie zboczenie) oraz, mając kolegów, którzy lubili sobie poobstawiać czy pyknąć od czasu do czasu w ruletkę, mogę podzielić się z kolegą spostrzeżeniami i przemyśleniami nt. Ogólnie, jeżeli chodzi o gry losowe to najrosądniejszą rzeczą jest sobie odpuścić bazując na prostym fakcie, iż wszystkie gry komercyjne są tzw. grą z sumą ujemną (czyli z ujemną wartością oczekiwaną wygranej). Oznacza to, w praktyce, że, przy założeniu ich losowości (co sprawdza się w przypadku totalizatora, kasyn czy bukmacherki) obstawiając wielokrotnie bilans musi być ujemny (czyli granie przyniesie straty). Różnica jest zyskiem kasyna czy bukmacherów oraz pasie państwo w postaci podatku od wygranej. Jest to w dużym uproszczeniu, ale jeżeli nie uzyska się przewagi (zwiększy się prawdopodobieństwa wygranej na swoją korzyść) to zarówno w teorii jak i praktyce straci się kupę kasy i nie ma NIESTETY od tego wyjątku. Oczywiście, o ile w przypadku ruletki, Lotto czy całkowicie losowych gier zwiększenie prawdopodobieństwa wygranej bez kantów (opartych na zaawansowanej elektromechanice) jest niemożliwe, to w przypadku zakładów bukmacherskich można powalczyć. Wymagana jest "tylko" bardzo dobra znajomość dyscypliny do takiego poziomu jak skład, historia, kondycja drużyn czy nawet poszczególnych zawodników i parę innych czynników, wypracowana przez lata intuicja o odrobinie szczęścia nie wspominając. Na podstawie wielu artykułów i wywiadów, z osobami które grają, można założyć, że jest garstka speców, którzy potrafią trochę na tym zarobić, a przynajmniej nie stracić. Zła wiadomość jest taka, że wymaga to po pierwsze sporego zaangażowania, a po drugie całkiem sporych nakładów finansowych na zakłady (aż do kilku tyś. zł max, często średnio po kilkaset zł). Wnioski pozostawiam koledze... Najlepsi spece od zakładów oczywiście istnieją, tylko że siedzą po drugiej stronie barykady i zamiast obstawiać ustalają dla bukmacherów stawki dla poszczególnych zakładów :-) - tak by bukmacher przypadkiem nie stracił - tylko tak można zarobić na wiedzy o danej lidze/dyscyplinie - kaska leci (pensyjka) i to bez ryzyka. Istniał również w historii polskiej bukmacherki epizod gdzie gość ze smykałką do matematyki (czy nawet matematyk) opracował system realnego zarabiania (do kilkunastu tyś zł wygranych. Nie ma się niestety co podniecać gdyż bazował on na różnicach stawek pomiędzy różnymi bukmacherami (także w internecie) i wymagał sporych nakładów czasowych na śledzenie i ich wyszukiwanie. Różnice w stawkach pozwalały na zwiększenie sumy gry na wartości dodatnie co nie dawało firmom bukmacherskim szans (tak samo w jakiej sytuacji jest zwykły gracz wobec nich :-) ). Niestety jak tylko firmy zaczęły notować wzrost strat to szybko połapały się o co chodzi i opracowały profil takich zakładów. Profil ten był na tyle charakterystyczny, że udało im się odfiltrować tego typu zakłady poprzez nieprzyjmowanie zakładów, co zapewnia im regulamin - i po tzw ptokach. Zainteresowani powinni znaleźć artykuły o tym w archiwach internetu. Jeżeli chodzi o wszystkie systemy obstawiania zwłaszcza w grach typowo losowych jak ruletka, lotto itp, ale także w bukmacherce, to jest jeden prosty i niezaprzeczalny fakt - wszystkie systemy (większość bazuje na zwielokrotnieniu stawki w następnym losowaniu/zakładzie np. x2 x3 w przypadku przegranej) w przypadku gry z sumą ujemną muszą doprowadzić do przegranej i strat. Wynika to z faktu, iż zwielokrotnianie stawki, w przypadku tzw. długiej czarnej serii, generuje konieczność obstawiania za astronomiczne kwoty (np. przy podwajaniu stawki dla ruletki i grania na kolor po dziesięciu nietrafieniach stawka wzrasta do 1024xkwota zakładu, sumując ciąg od 2^n dla n=1÷10 łatwo policzyć ile to wychodzi), a kto przyglądał się kiedyś ruletce wie, że stosunkowo często zdarzają się ciągi po np. 16 jednego koloru czy po prostu przegranych. Czy ma kolega taką kaskę do zainwestowania i ew. straty? :twisted: Dodatkowo kasyna, totalizatory czy bukmacherzy ograniczają max. stawkę zakładu właśnie po to aby zmusić gracza do przerwania w pewnym momencie ciągu i puszczenia go z torbami. Bawiłem się również symulacjami takich systemów (oraz kilku innych typów) dla kilku tysięcy losowań i, wierzcie mi, czasem zdarzały się serie po kilkadziesiąt przegranych. Na wykresie wyglądało to tak: suma wygranych sobie rosła, rosła i nagle przychodziła czarna seria i suma lądowała wielokrotnie niżej poniżej zera, później żmudne odrabianie i za jakiś czas znowu zonk - suma lądowała jeszcze niżej - później kończyła się kasa, a komputerowy gracz strzelał sobie w łeb :-) przegrawszy kwotę będącą 1000-1 000 000 x wielkość stawki zakładu. Jak jesteśmy przy ruletce to ciekawostka (też do znalezienia w sieci) byli sobie tacy sprytni goście co zbudowali mikrosuszarkę laserową (taka jak policyjna ino malutka) do pomiaru prędkości kulki i przewidzenia obszaru jej zatrzymania się. W skali wielu zakładów i ostrożnego obstawiania (kryterium jakiegoś gościa na K - nie pamiętam) zwiększali prawdopodobieństwo trafienia w np. jeden z trzech wycinków koła z 1/3 na odrobinę więcej zmieniając sumę gry na dodatnią. Nie muszę dodawać, że takie akcje szybko się wydają, kasyna wpisują delikwentów na czarne listy i zwiększają zabezpieczenia - i niestety są w tym skuteczne. W polskich mniejszych kasynach można jeszcze bonusowo zarobić od goryla po ryju :-). Wnioski są proste i stosunkowo jednoznaczne: - granie w jakąkolwiek grę z sumą ujemna jest skazywanie się na porażkę i jako takie pozbawione rozsądku - można sobie oczywiście pograć dla emocji i adrenaliny, ale niestety trzeba za nie zapłacić, dobrze określić sobie na początku na jakie koszty nas stać (chociaż osobiście znam wiele lepszych sposobów dostarczania sobie powyższych, także za mniejsze kwoty :-) ) - opracowywanie lub wiara w jakiekolwiek "skuteczne" systemy obstawiania dla gry o sumie ujemnej jest czymś więcej niż tylko brakiem rozsądku i zdecydowanie szybciej doprowadza do bankructwa niż takie sobie sporadyczne obstawianie. - lepiej odkładać sobie kasę przeznaczoną na zakłady do SKO i korzystać z zalet procentu składanego - ta gra ma zdecydowanie dodatnią sumę i praktycznie bez ryzyka :-) Uff....
-
Jak napisałem, tak jeszcze przed mrozami znalazłem sobie całkiem spory pagórek, a przy okazji nieźle wiało. To znaczy wiało, przez pół dnia dopóki nie stanąłem na górce - wtedy wiatr "niespodziewanie" osłabł :-(. Model wyrzucałem bardzo silnie z reki pod kątem 45° w górę podczas silniejszych podmuchów i po zakończeniu wznoszenia przechodziłem do lotu szybowego - dało się tak wyrzucić model na 8-10m. Model latał ładnie i powoli - doskonale szybuje. Niestety wiaterek był za słaby na chociażby krótki żagielek. Obciążenie od razu wymieniłem na 100g i model lekko przyspieszył i ogólnie latał nieznacznie lepiej niż przy 40g balastu i raczej tylnym wyważeniu. Model miał na razie startować z gum albo za holem, ale zabrakło mi cierpliwości, nie wytrzymałem i przerobiłem go na motoszybowiec. Silniczek wybrałem ten (przepraszam za kryptoreklamę :-) ). Śmigło postanowiłem dać składane - przy okazji wypróbować ten typ napędu. Ponieważ jeszcze nie miałem doświadczenia koledzy ze sklepu emodel.pl pomogli mi dobrać kołpak i śmigło do wybranego silnika: - kołpak 35mm na oś 3mm - łopaty Graupner CAM Folding Prop 10x6 co powinno było dać ciąg nie mniej niz 500g na 2S-ach (po zmontowaniu model idzie w pionie co potwierdza założenia). Nakrętki osi łopat zabezpieczone UHU Porem. Regulatorek TowerPro MAG 8 25A powinien wystarczyć to tego i innych modeli w przyszłości bez nadmiernego obciążania (w sensie prądu i masy). Mocowanie silnika na wrędze silnikowej ze sklejki 3mm wklejonej w wycięty przód kadłuba, na krzyżaku. Silnik można w każdej chwili wymontować wykręcając wkręty krzyżaka od przodu. Zapewniona odpowiednia wentylacja. Oto fotka: http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7860 Ponieważ model ma służyć do nauki postanowiłem wzmocnić przód kadłuba laminatem 1mm - po tym zabiegu stał się całkiem "pancerny": http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7862 Widoczny wskaźnik rozładowania NiMH stracił chwilowo sens, ale ponieważ jest wklejony w model i niewiele waży zostawiłem go w spokoju. W każdej chwili można zdjąć śmigło z kołpakiem, wyjąc LiPolka i regulator i wrócić do koncepcji szybowca. Dzięki silnikowi obędzie się bez dodatkowego balastu. Jak widać dało się odbiornik, wszystkie kabelki i regulator upchnąć z przodu. Delikaty problem jest z krótkimi kablami silnika, ale przy odrobinie "kardiochirurgii" :-) dało się gładko połączyć z regiem: http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7861 Akumulator 1000mAh (ten od STSa) upchnąłem na płasko pod skrzydłami wraz z buzzerem (sygnalizacją rozładowania). Wymagana była przedłużka do podłączenia do akumulatora, zapewniająca również dopasowanie złączy. Trochę się obawiam o tą wtyczkę przy aku bo to jest ten typ na mniejsze prądy, ale może da radę - nie spodziewam się prądów większych niż 10-12A. Fotka aku: http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7863 oraz laminatowa klapka: http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7864 Po tych zabiegach model waży 486g i SC wypada dokładnie w 1/3 cięciwy (co w praktyce będzie najprawdopodobniej oznaczać lekko za ciężki na nos - przy obciążeniu 100g balastem SC był trochę bardziej z tyłu i model latał ok). Niestety na oblot muszę trochę poczekać - zaraz po zmontowaniu całości, oczywiście jak na złość :evil:, spadł śnieg i ze względu na szczelinę wentylacyjną pod kołpakiem, obawiając się, że będzie nią "nabierał" śniegu prosto do silnika, nie odważyłem się na oblot. Teraz czekam, aż pokaże się trochę "zielonego" żeby było gdzie klapnąć Orzełkiem - tym razem postaram się wrzucić filmik.
-
STS - prosty pełnokadłubowy depronowiec.
kilo1 odpowiedział(a) na kilo1 temat w Modele średniej wielkości
Jeszcze przed falą mrozów zmodyfikowałem koła. Ponieważ wykonanie samodzielne nie miało za bardzo sensu, a zakupione kółka o średnicy 70mm okazały się strasznie ciężkie (ok 12g na sztukę) oraz posiadały otwór na oś 4mm (o 1mm za dużo) wpadłem na pomysł żeby piankę z tych kółek przeciąć wzdłuż na pół i założyć na felgi od starych 50mm. Średnica piast okazała się zbliżona co umożliwiło przekładkę. Wszystko "pięknie" wyszło, zwłaszcza po potraktowaniu papierem ściernym, ale intensywne opady śniegu wykluczyły oblot (?) kółek :-(. STS nawet nie zaczął wyglądać śmieszniej tylko jakoś tak STOL-owato :-). Poniżej fotka. http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7854 Ponieważ śnieżek był świeży i równy, a mnie strasznie zaczęły "świerzbić" drążki od apki, "machnąłem" narty do STSa. "Machnąłem", bo o żadnej porządnej robocie w ciągu 1h nie może być mowy i z góry przepraszam za efekt - samemu mi żal patrzeć, ale jak się sprawdzą, to STS-ik dostanie ładne narty "sklepowe", a te przejdą do historii. Pod ręką były tylko resztki korytek do przewodów sieciowych w dwóch szer., trochę sklejki 3mm, rurka mosiężna "pasująca" do średnicy osi podwozia, parę gumek-recepturek (ze szczypiorku :-) ) i nić dentystyczna (bardzo mocna i nierozciągliwa - polecam :-) )- jednym słowem gotowy zestaw do produkcji nart :-). Później wystarczyło to pociąć dremelkiem, pogiąć nad gazem, powiercić i poskładać do kupy, przy dużym wsparciu kleju CA. Za lekko to nie wyszło, ale cóż począć ? Dodam, że proporcje wzięte z forum z nart dla Wicherka - łatwo znaleźć. Poniżej efekty na fotkach: http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7855 http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7856 http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7857 No cóż, o złośliwości pogody napisano już sporo - ja tylko dodam, że jak tylko poskładałem całość do kupy i wybierałem się na oblot (?) nart temp. spadła do -20° i zrobiło się trochę hardkorowo :-). Aktualnie więc czekam aż mróz zelżeje (co ma nastąpić już niebawem) i pędzę na boisko. Przemek: odległość wręgi silnikowej dobrałem dla poprzedniego silnika nie modyfikując oryginalnego przodu kadłuba i wynosiła ona od przodu 23mm. Aktualnie nowy silnik jest trochę dłuższy i lekko wystaje, ale nie ma to większego znaczenia. Odległość od SC to aktualnie 175mm, ale ze względu na planowaną zmianę aku na większy (1800mAh) może się to jeszcze zmienić. EDIT: Aha, przypominam, że mój STS "wyszedł" mi w skali 90% oryginału i do pierwotnych planów trzeba by przeliczyć podane odległości. -
STS - prosty pełnokadłubowy depronowiec.
kilo1 odpowiedział(a) na kilo1 temat w Modele średniej wielkości
Przemek: W domu będę dopiero w niedzielę wieczorem - wtedy będę mógł coś pomierzyć - jaka odległość Cię interesuje - od SC czy od przodu kadłuba ? Piotr: Ujemne klapy to po prostu klapy podniesione do góry w stosunku do położenia neutralnego. Stosuje się je tylko/przeważnie (?) w szybowcach - pozwala na zwiększenie prędkości przeskoków między kominami. W samolotach kalpy ujemne nie mają za bardzo sensu ale w STS-sie po prostu eksperymentuję - można zwiększyć prędkość lotu oraz mam nadzieję, na lepsze właściwości w locie odwróconym, jak już dobrnę do tego etapu. Ogólnie w kwestiach STSa - z powodu mrozów obloty wstrzymane :-( - szkoda, tym bardziej, że w międzyczasie popełniłem narty do niego - skusił mnie świeży śnieg :-) - w najbliższym czasie wrzucę fotki. -
Jasne, masz kolego Robercie absolutną rację - okazuje się, że oryginalny soft Turingy jest o połowę za mały do ustawienia nawet prostego modelu, mimo, iż na początku wydaje się nie do wykorzystania nawet w połowie. Jednak z tą aparaturą często zaczyna się przygodę RC (tak jak ja np :-) ) i nie wszystko jest od razu do ogarnięcia, a polatać się chce :-). Do alternatywnego softu trzeba mieć IMHO "obcykany" oryginalny soft i niejako "dojrzeć", a dopiero później można eksperymentować z innymi, bardziej rozbudowanymi. Zwłaszcza, że na początku większość skupia się na pierwszym modelu niż na niuansach softu apki. Osobiście ze względu na wspomniane "babole" dopiero teraz zaczynam się rozglądać za innym softem, a intensywnie bawię się apką już kilka miesięcy.
-
No to pojechali... MODE 2 Podłączenie kanałów w odb.: 1 - - 2 - SW + u mnie rewers 3 - silnik (regulator) 4 - SK 5 - - 6 - - 7 - Kalpolotka 1 8 - Kalpolotka 2 Montaż serw kalpolotek powoduje, że wychylają się w przeciwnych kierunkach więc nie muszę mieć rewersów, tylko odpowiednio zamienić wartości w mikserach. AUX-CH: CH5 GEAR - sygnał/wartość 1/0 użyty w mikserach, aby działały musi być ustawiony na 1 (włączony, do góry) E.POINT - tylko dla SK 85% w obie strony bo by uderzał w SW. MIX1 - mikser SK z kalpolotkami - okazał się niezbędny, gdyż różnicowo wychylane klapolotki nie równoważyły się, u mnie model odchylał się w stronę przeciwną do przechylenia (analogicznie do ślizgu) STATE ACT MASTER AIL SLAVE RUD OFFSET 000 UPRATE 065 DNRATE 065 SW ON MIX2 - różnicowa klapolotka 1, podłączenie drążka 1 (lotek) do kanału lotki 1 AUX1 STATE ACT MASTER AIL SLAVE AUX (1) OFFSET 000 UPRATE 025 DNRATE 012 SW ON MIX3 - różnicowa klapolotka 2, podłączenie drążka 1 (lotek) do kanału lotki 2 AUX2 STATE ACT MASTER AIL SLAVE AUX (2) OFFSET 000 UPRATE 012 DNRATE 025 SW ON MIX4 - klapy dodatnie dla lotki 1 STATE ACT MASTER GYR - tu zawsze ustawionej jest 1 (przełączony przełącznik GEAR) SLAVE AUX (1) OFFSET 000 UPRATE -030 DNRATE 000 SW ID2 - dla switcha trójpozycyjnego w pozycji 2 MIX5 - klapy dodatnie dla lotki 2 STATE ACT MASTER GYR - j.w. SLAVE AUX (2) OFFSET 000 UPRATE 030 DNRATE 000 SW ID2 - j.w. MIX6 - klapy ujemne dla lotki 1 STATE ACT MASTER GYR - dla switcha trójpozycyjnego w pozycji N SLAVE AUX (1) SW NOR - j.w. POINT L 050.0% - dla przełącznika GYR w pozycji 0 ustawia klapy na 0 1 025.0% 2 050.0% 3 075.0% H 065.0% - właściwa wartość wychylenia klap w dół czyli 65-50=15% reszta (1-3) wartości na skutek błędu oprogramowania nie działa :-( i w ogóle ich nie ruszałem MIX7 - klapy ujemne dla lotki 2 STATE ACT MASTER GYR - j.w. SLAVE AUX (2) SW NOR - j.w. POINT L 050.0% - j.w. 1 025.0% 2 050.0% 3 075.0% H 035.0% - właściwa wartość wychylenia klap w dół czyli 35-50=-15% reszta j.w. Więcej o problemie z oprogramowaniem, który trzeba było tu ominąć w tym poście. Niestety dla dodania dodatkowych klap brakuje czterech mikserów lub 2 w przypadku podłączenia klap na kablu Y.
-
Da się tak jak w temacie. Ja mam klapolotki, ustawione różnicowo, wychylenia klap na przełączniku trójpozycyjnym i mikser SK z klapolotkami do skompensowania odchylenia, które pojawia się mimo różnicowych wychyleń. Racja, jest tam parę zonków ale da się to obejść. Jak to o to chodziło to dajcie znać - przeklepię miksery.