marcin133 Opublikowano 12 Kwietnia 2007 Opublikowano 12 Kwietnia 2007 .... można dostać stnadarda za 28 zł ale kto by go używał?... Ja niestety używam w jednym z modeli Wbrew pozorom nie jest to wywalenie kasy w błoto. Nie ma w nich nic "mistycznego"
solainer Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Ok w takim razie jak można latać saliną na tanich serwach to pewnie resztę wyposażenia też można kupić tanią i całość nie wychodzi aż w tak kosmicznych cenach. Zresztą w zestawie z Aparatura sa przeważnie 4 serwa które do trenera sie nadają a w elektryku ich nie użyjemy. Tak samo nie jest koniecznie posiadanie rozrusznika i panelu i pompy do paliwa bo silnik można odpalić tańszym sposobem. Podsumowując nie ma co sie zastanawiać co jest droższe co tańsze bo jeśli któreś jest to różnice będą niewielkie tylko trzeba pomyśleć co sie lepiej sprawdzi w nauce latania tyko że ciężko jest uzyskac obiektywną ocenę ponieważ jedni uczyli się elektrykiem i poprą elektryka i inni stawiali pierwsze kroki na spalnie i poprą spalinę.
Patryk Urban Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Ja zbudowałem Wicherka jako pierwszy model. Nie mogłem go sprawdzić na boisku ponieważ jest za małe, musiałem czekać z 2-3 tygodnie żeby tata ze mną pojechał. Na model wydałem duużo kasy. I co ? Poszedł na kawałki. Uzbierałem troche kasy na ładowarkę, silnik, pakier regler... Kupiłem depronu (w międzyczasie kupiłem sobie kabel do FMSa) zbudowałem Zefirka i nauczyłem się latać. Naturalnie było pare kraks ale latałem. Naprawde żałowałem że nie zacząłem od elektryków bo mogłem sobie latać 5min spacerkiem od domu. Czasami latałem po 3-4 razy dziennie na jednym pakiecie. Teraz przeniosłem się na szybowce bo 10-15min na pakiecie przestało mnie rajcować z holu można latać cały dzień. Zostawiłem sobie wszystko do elektryków bo ładując pakiet będę latał szybowcem.
Artur Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 nie jesten zwolennikiem kupowania modeli bo wole je robic sam ale balsowego elektryka bez zadnego wycinania laserem zrobilem w tydzienbo po przedniego rozwalilem w pyl lata toto swietnie i kreci całe acro, silnik robiony , ładowarka do aku robiona kupilem regiel, odbiornik rex5, 2 lipole fullmax, 4 serwa conrada nie wyobrazam sobie zrobic cos podobnego na spaline w tym samym czasie
mnich Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 4 serwa x 50zł pakiet 70 odbiornik 130 silnik 250 starter,skrzynka startowa,panel ok.500 ładowarka do pakietów 60 Paliwo 100 (na początek) Cześć! Ja zaczynałem całkiem niedawno od spaliniaków. Skrzynki, panelu ani rozrusznika nie miałem. Więc te 500 zł odpada. Zamiast tego klips na świecę max 50 zł i palec (darmowy, ma ich 10). Rozrusznik już mam ale bardzo rzadko go używam. Nauka latania kosztowała mnie 1 model. Rozpadł się w powietrzu ponieważ miał źle zrobione skrzydła. Człowiek zakupi sprzęt do elektryków a potem ma od nowa kompletować wszystko (lub prawie wszystko) do spaliniaków? To chyba nie jest najlepszy pomysł. Moim zdaniem: symulator i jednocześnie budowa modelu (motoszybowiec lub trener). Jak zbudujesz to jedziesz do kogoś kto pomoże ci go oblatać i pomoże w pierwszych samodzielnych lotach. To wszystko, jeżeli masz trochę zdolności manualnych to powinno być OK.
Patryk Urban Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Ja uważam że tak jak inni koledzy mówią najlepiej od szybowców zaczynać. Jest to chyba najtańsza metoda nauki, potem można wybrać elektryki lub spaliny. Jak się ma hol to można godzinami latać na jednym aku. Ja teraz od tego bym zaczynał
solainer Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Ja też zaczynałem od szybowca i potem dość szybko przerobiłem go na spalinowy motoszybowiec . Parę gleb zaliczył, czasem było co naprawiać ale opanowałem podstawy i teraz latam jako tako (rozbijam modele z własnej głupoty), a szybowiec daje to ze człowiek umie latać tak jak sie latać powinno ,a nie beztrosko i na przeciągnięciach jak to się często odbywa na lekkich modelach ,które pozwalają na robinie czego się chce w powietrzu i od samego początku nabiera się złych nawyków. Do kitu taka nauka bo jak sie przesiądziemy na cos normalnego to gleba murowana.
Tomek Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Ja palców ma też 10 i niech tak zostanie. Twoje palce ,możesz robić z nimi co chcesz. Ale podpwiadanie że palcami bez problemu się odpala silnik żarowy to bajka. albo czasu.
mnich Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Ja palców ma też 10 i niech tak zostanie.Twoje palce ,możesz robić z nimi co chcesz. Ale podpwiadanie że palcami bez problemu się odpala silnik żarowy to bajka. albo czasu. Tomek masz rację. Zapomniałem tylko dodać, że mój pierwszy silnik to osmax 10 LA. Czasami po palcach uderzył, ale nadal mam ich 10. Teraz docieram silnik 9 ccm i też nie używam rozrusznika (palcami też tego nie robię). Wystarczy przecież kawałek patyka i jest bezpiecznie. Jeżeli chłopak chce zacząć od spalinowego to pomóżcie Mu jak to zrobić bezpiecznie dla portfela i zdrowia, a nie chcecie Go przestawić na "jedynie słuszną drogę". Ja tak zaczynałem i wielu innych modelarzy też. Jeżeli już to dobrym rozwiązaniem jest szybowiec. Ale motoszybowiec z silnikiem o pojemności 1,5 ccm nie jest trudny do latania i myślę, że prawie każdy jest w stanie sobie z nim poradzić. Ale oczywiście wybór należy do naszego młodego kolegi Pozdrawiam
Yahoon Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 ten zapach spalin uwielbiam ten zapach spalona rycyna pachnie zupełnie inaczej niż benzyna :wink:
Artur Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 to nie rycyna daje ten zapach tylko metanol
Yahoon Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 metanolem pachnie paliwo, ale spaliny pachną rycyną
Tomek Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Ja widziałem palec po przejechaniu smigłem APC z 15cm czterotakta . I to wcale nie palonego z reki tylko rozrusznikiem. Przy małym lektryku była by pewnie rysa lub mała ranka. Przy spalinie była dziura i wyrwane mięso. Prawda jest tak ze jeśli w realu mamy doswiadczonych kolegów pod reką to można startować śmiało od spaliny . Ale gdy zaczynamy samotnie to portfel lepiej zniesie elektryka. nikt mi nie powie że depronowy RWd 5 kosztuje tyle samo co trener spalinowy lub tylko trochę mniej. A radośc z latania i tak olbrzymia. Z odbudowy też ,bo przynajmniej jet co odbudowywać. Zresztą każdy powinien sam ocenić na co go stać . Ja jednak namawiam na start od elektryków - wiele wybaczają. Spalina nie ma tyle litości :/
Artur Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 mylisz sie to jest ten sam zapach co na zuzlu, tam silniki tez chodza na metanol, a rycyny sie nie uzywa, chyba ze zawodnicy jak maja zatwardzenie to pija
MatWit1 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Autor Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Witam Czytam i czytam wasze porady i tak naprawdę nie wiem, od czego zacząć, bo każdy zaczynał inaczej. Ale jednak zacznę od depronowych elektryków, bo nawet jak go rozwalę to nie będę tak płakać po nim, bo nawet naprawa prostsza trochę depronu i po kłopocie. Szkoda tylko ze tak krótko będę latać później ładować pakiet i dopiero znowu mogę iść polatać. A teraz, co do symulator lotu to czy wystarczy FMS czy jakiś inny?? Widziałem takie z fajną grafiką tak jak bym widział prawdziwy model, ale są bardzo drogie, chyba coś koło 700zł.Czy jest jakiś symulator dostępny (bardziej realistyczny) darmowy?? A może jednak FMS starczy do nauki?? Widzę ze właśnie powstał nowy dział: „Od czego zacząć” Więc jak można to proszę ten temat przenieść, bo juz raczej nie pasuje do modeli spalinowych.
Tomek Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Już się robi . Moim zdaniem i tak te kilka minut da Ci taką dawkę emocji że spanie masz z głowy.
Ładziak Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 MatWit1, pierwsze loty są tak emocjonujące, że po paru minutach masz dość. Kupisz 2 pakiety i zobaczysz, że wystarczy. Co do FMS: oczywiście są lepsze symulatory, z lepszą grafiką, z wierniejszym odwzorowaniem modeli, ale i tak z realizmem mają niewiele wspólnego, za to wszystkie mają niezaprzeczalna zaletę: uczą podstawowych odruchów (szczególnie, gdy model leci w twoim kierunku), pokazują zachowanie modelu w różnych fazach lotu, uświadamiają co się stanie, gdy odlatujesz za daleko. Moim zdaniem FMS w zupełności wystarcza, no i jest darmowy. Mi pomógł, gdy pogoniłem kreta pierwszym modelem - a myślałem, że jestem wyjątkowy! ;-) Kolejne loty po treningu przed komputerem wyszły mi o wiele lepiej! Mój brat natomiast - zanim odbył pierwszy lot - przez dwa tygodnie trenował w chwilach wolnych latanie w FMSie i teraz, po dwóch latach latania ma koncie tylko jedną kraskę, spowodowaną zresztę słynnymi rewersami
Artur Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 znam goscia co cala zime trenowal na aerofly i potem polecial takim szkolnym akrobatem, a to byl jego 1 model w zyciu, i choc go mialem na kablu nauczyciel-uczen to dawal sobie rade nie musialem go odłaczac
Yahoon Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 mylisz sie to jest ten sam zapach co na zuzlu, tam silniki tez chodza na metanol, a rycyny sie nie uzywa, chyba ze zawodnicy jak maja zatwardzenie to pija To dziwne, bo metanol pachnie identycznie jak etanol, vódka, a zapach spalin to nie to
marcin133 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 Opublikowano 13 Kwietnia 2007 To dziwne, bo metanol pachnie identycznie jak etanol, vódka, a zapach spalin to nie to A to mnie też zawsze interesowało! To dlaczego wódy tak pachnącej jak paliwo modelarskie nie robią?
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.