Skocz do zawartości

Jak nie zobaczyłem słonia.


madrian

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno, dawno przed wynalezieniem Internetu, a nawet jeszcze dawniej – nim w ogóle usłyszano słowo „telewizja”, wielką popularnością cieszyły się objazdowe cyrki.

Popularność zawdzięczały temu, iż były jedynym oknem na świat dla mieszkańców zapyziałych wsi oraz małych miasteczek, posiadających prawo do tytułu „Zapadła Dziura”.

 

Tylko w objazdowym cyrku, można było zobaczyć żywe zwierzątka o jakich tylko nauczyciel wspominał na lekcjach, albo widziało się na obrazku malowanym na puszce mielonki.

Oczywiście panowało tu także prawo rynku i najciekawszy cyrk, ściągał największą ilość widzów, a nawet przyciągał ich powtórnie. Zwłaszcza, że często postój trwał kilka dni, i każdego z nich trzeba było ściągnąć owych widzów, by dostarczyli cyrkowcom środków na przeżycie do następnych występów.

 

Oczywiście same cyrki także nie miały łatwo. W końcu egzotyka jest egzotyczna dlatego, że jej w koło nie ma. Dla takiego Eskimosa truskawka z pod Pułtuska jawi się niczym najcudowniejsza rozkosz z południowych stron.

 

Ej! Ty! Odłóż to Mango jak do ciebie mówię! Masz dla wszystkich? To albo się podziel albo schowaj.

 

To na czym skończyłem, nim nam ten obżartuch przerwał? A tak – istny cyrk.

Zawsze można pokazać tresowanego psa czy konia, wszak psów i koniów ci u nas dostatek… a przynajmniej był, nim Orlen nie postawił sieci stacji benzynowych. Może to i ciekawe, ale w czasach gdy konia w encyklopedii opisywano jako zwierzę, które każden człek widział, o egzotyce mowy nie ma. Ot koń mądrzejszy od Szkapy starego Pękały, a pies ciut sprytniejszy od Burka sołtysa.

 

Popisy ludzkich artystów też były może i ciekawe, ale nie po to się do cyrku przychodziło. Ludzie czekali na powiew egzotyki – żeby zobaczyć coś, czego inni z okolicy nie widzieli i czym można się potem w knajpie czy w kółku różańcowym pochwalić.

Zatem punktem honoru i nadzieją na sukces każdego cyrku było pokazać tajemnicze zwierzęta z dalekich stron. Mniejsza o to jakie – od promocji był facet na arenie w czerwonym fraku, białych spodniach, oficerkach i czarnym cylindrze, który budował napięcie przed każdym pierdnięciem klauna.

 

Ale by móc budować napięcie trzeba mieć coś, co będzie osnową tegoż aktu promocji.

Biedne cyrki pokazywały małpy. Zwierzęta na pewno w naszych stronach egzotyczne, pocieszne i ciekawe. Jednak co drugi kataryniarz i co czwarty marynarz taką małpę miał. Małpa nadawała się co najwyżej na uświadomienie innym, co mają robić jak zostaną mianem owej małpy opisani. Nie była jednak gwarancją ściągnięcia widzów.

Dlatego co lepsze cyrki sięgał po najlepsze narzędzie marketingowe – ekscytację. Do budzenia ekscytacji służył lwy, tudzież tygrysy. Tu już było na co popatrzeć. Widok kotka wielkości cielaka, z zębami jak rogi Mućki i idioty, który między owe zębiska pakował swoją głowę – był warty obejrzenia.

I zawsze można było wrócić następnego dnia. A nuż dziś kotek zdąży zamknąć paszczę nim frajer łeb wyjmie?

 

Ale to nadal było mało dla osób spragnionych sukcesu. Ludzi najlepiej ściągnąć do cyrku, oferując coś czego nikt inny im nie pokaże. Przedmiot podziwu, którego ujrzenie zalicza widza do elitarnego klubu.

 

Coś, o czym można opowiadać i pięć lat, albo i wnukom. Co było takim obiektem pożądania – oczywiście SŁONIE.

 

Wielkie, majestatyczne – wiadomo, że największe. Kilka razy większe od Zdenia – Byka medalisty, sołtysa z sąsiedniej gminy. A Zdenia w okolicy znali wszyscy, bo jak się wściekł kiedyś to trzy wozy drabiniaste ze słomą w drobny mak rozniósł, a Głupiego Janka tak poharatał, że zaczęli go ludziska „Głupim” wołać.

A tu pokazują ową górę mięsa, co naszego Zdenia by o ziemię huknął, za ogon trzymając. Po prostu potęga.

 

Ale zrozumiałe jest, że nie każdego stać było na słonie w menażerii, ale na pewno każdy chciał mieć tylu widzów ile owe słonie zapewniały.

Dlatego imano się różnych sztuczek np. pisząc wielkimi Literami:

 

SŁONIE

 

A niżej:

 

Wkrótce…

 

Jak się ktoś awanturował, zawsze można mu było pokazać ów dopisek.

Po co ja wam to wszystko opowiadam?

O tuż obiecano mi pokazać słonia – na żywo. Słonia, muszę nadmienić - w przenośni. Ale na pewno zrozumiecie o co chodzi.

 

Mianowicie lubię tzw. widowiska „Światło i Dźwięk”. Imponuje mi artystyczna wizja, jaką zrealizowano czysto technicznymi środkami. Lubię oglądać różne pokazy, filmiki z tych pokazów, zdjęcia, interesuję się czysto hobbystycznie szczegółami takich imprez.

Wielką zatem poczułem radość słysząc o nowej, wspaniałej inwestycji w stolicy. Czyli multimedialnej fontannie, na błoniach warszawskiej „Starówki”.

 

A już na pewno nabrałem apetytu, słysząc cudowne zapewnienia władz naszej stolicy o wielkim poziomie tegoż widowiska, które miało pobić swym blaskiem słynną Fuenta Magica z Barcelony.

Otóż ta znana europejska atrakcja prezentuje się tak:

 

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=bB5sFiK-15I

 

 

Jak widać – poziom solidny i jest w co konkretnie uderzać. Nic dziwnego, że zapaliłem się by na własne oczy obejrzeć owe cudowne widowisko, by ujrzeć mojego słonia. Tu niestety dyrekcja cyrku się nie popisała i owe wspaniałe widowisko można obejrzeć tylko w soboty o godzinie 21:00 po czym, jednorazowy występ się kończy i musimy czekać cały tydzień na ponowne ujrzenie tegoż wielomilionowego dzieła.

Godzina trochę niefortunna, gdyż o tej porze większość sobót od wiosny spędzałem na działce, głupie 80km od warszawskiej „Starówki”.

 

Ale to mnie nie zniechęcało – wszak zrozumiałe, że tak wspaniałe widowisko musi być elitarnym wydarzeniem. Jak by można je było oglądać od ręki – to nie byłoby egzotyki.

Aż pewnego dnia, czytaj 4 czerwca roku pańskiego 2011, udało się wyrwać na ujrzenie tego wspaniałego dzieła polskiej myśli technicznej.

 

Dołączona grafika

 

367 dysz, 227 sterowanych cyfrowo, 295 diod LED RGB, z których KAŻDA oddaje 16 milionów kolorów! Do tego 15W laser RGB! Dla porównania, laser 1W zapala zapałki i przebija baloniki. 22 pompy o mocy 285kW, wyrzucają 30 tysięcy litrów wody na minutę. Wszystko to na 2850m2 lustra wody, 800m3 wody w całym zespole fontann. Dysza „Wulkan” wystrzeliwująca strumień law…wody na wysokość 30m! 6 wirujących dysz, tworzących 6m piruety. 12 dysz strzelających na marne 9m. 42 dysze strumieniowe, 140 mgielnych, 52 strumieniowe – tworzące „falę” wodną. Ekran wodny do pokazów multimedialnych o powierzchni 130m2 (chciałoby się taki telewizorek w domu, co?), do tego 7m tunel wodny, labirynt i skromne 36 dysz w tzw. parku wodnym. Za co ratusz wybulił skromne 8,5mln złotych, zabrane z budowy mostu Północnego i remontu trasy Armi Krajowej, oraz z funduszu budowy nowej linii metra.

Wspaniały słoń. I nigdzie nie pisze „wkrótce”.

 

Udałem się zatem w podróż daleką, która zajęła mi 10 minut jazdy rowerem. Pierwsze widoki były wspaniałe – tłumy ludzi po horyzont, igły się nie wciśnie. Straż Miejska siłami całej gminy centrum ściąga z przystanków i poboczy samochody na lawety, wypisuje mandaty i kieruje ludzi.

A rzeka widzów wciąż płynie.

To musi być przepiękne widowisko – pomyślałem.

Znalazłem sobie piękne miejsce na skarpie, skąd był cudowny widok na słonia. Bardzo też dziękuję owej starszej pani, która tak szybko stoczyła się ze skarpy i ustąpiła mi miejsca. Najszczersze życzenia powrotu do zdrowia. Przysłałbym kwiaty i czekoladki, niestety załoga karetki nie powiedziała do którego szpitala ją zabierają.

Nadeszła godzina przedstawienia. Zapadły ciemności, zapaliły się światła areny i ujrzałem…

 

http-~~-//www.youtube.com/watch?v=jmYXmrpk1pc&feature=related

 

 

Film pożyczony z serwisu youtube, od użytkownika “fontanny”.

 

W dodatku chyba mieli awarię oświetlenia, bo z 16 milionów kolorów, 15 999 999 nie działało. Ale unitarny kolor jasnego, żałobnego fioletu jak najbardziej pasował do okazji.

Po bezproduktywnym straceniu 20 minut, na oglądaniu fioletowej wody tryskającej rachitycznie, miałem dość i wróciłem do domu.

Poczułem się jak wieśniak, którego zwabiono obietnicą ujrzenia słonia, a pokazano szarego osła z doczepioną rurą od odkurzacza i sztucznymi uszami i stojącego przy tabliczce z napisem „słoń – tak mniej więcej wygląda”. Dobrze chociaż, że nie kazali mi za tego osła płacić.

 

Powiedzcie sami – i co ma zrobić widz, z dyrekcją cyrku, która tak go potraktowała?

Kiedyś wziąłby siekierkę i poszedł do dyrektora. Ale dziś czasy są inne. No cóż. Ja wezmę dowód i pójdę do urny. I będę –pamiętał o ośle z doczepioną trąbą i sztucznymi uszami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z przykrością stwierdzam, że nasza wrocławska fontanna przy pergoli już nie jest "naj"... :( :cry:

 

EDIT:

jednorazowy występ się kończy i musimy czekać cały tydzień na ponowne ujrzenie tegoż wielomilionowego dzieła.

z tego co pamiętam, to u nas jak puszczają, to jakoś chyba co pół godziny są pokazy ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I będę –pamiętał o ośle z doczepioną trąbą i sztucznymi uszami.

witaj w rodzinie..... takich co zaczęli pamiętać niespełnione obietnice jest coraz więcej ..

 

Szkoda że Polacy jako naród mają taką krótką pamięć jeśli chodzi o coś tak ważnego jak wybory.

 

Kiedyś publicznie obiecałem pewnemu miejscowemu politykowi że zrobię co w mojej mocy by przegrał wybory .

 

I wiecie co ? - facet przegrał trzema głosami !!

Oczywiście to przesadna satysfakcja że jednym z tych trzech był mój ale daje już poczucie że jednak ma się na coś wpływ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, inteligencja i elita społeczności w szerszym kontekście rozumie zawiłości tego świata niż "ciemna masa" (poruszana za to falami radiowymi). Jak na ten przykład, czemu nie można każdemu dać po równej części PKB.

 

Nie mniej zawsze pozostaje skaza narodowa, której i lata zaborów stłumić nie zdołały. A miano jej "rozsądek", dodajmy iż zdrowy i chłopski. Ów koszmarny wytwór ewolucji, ślepa uliczka cywilizacji, uparcie załamuje szerokie światło Jedynej Prawdy, bijącej od władz i dyrekcji wszelakich, do postaci prostego spektrum barw.

Cecha te niestety przebija się uparcie także przez cywilizacyjne powłoki naszego przedstawiciela elity miejscowej. Co jest spowodowane faktem, że tu rodzony i od zawsze obcuje z prymitywnym elementem społeczeństwa. Ani WELOCYPED, który kazał sobie z dalekiej stolicy przysłać, a ni siatka na motylki ze wschodniego tiulu szyta, nie mogą jednak wykorzenić wielopokoleniowych naleciałości genetycznych.

 

Stąd miewa tendencję nie mile widzianą u osób "wyuczonych", by skomplikowane zjawiska o szerokim kontekście, sprowadzać do znanego sobie i tkwiącego w duszy, prostego spectrum barw zdrowego rozsądku.

 

Stąd i widok "słonia", o którym szeroko w okolicy rozpowiadają, że wspaniały to przedstawiciel gatunku, budzi niepokojące refleksje.

Jakiś cienki głosik jednak piszczy pod czaszką, że to jest jednak osioł.

Choć jako osoba wykształcona i właściwie ukierunkowana światopogladowo - wie, że jakie możliwości taki słoń. I pokazuje wszystkim na co stać nasz cyrk, oraz że to nie jest ostatni nasz słoń.

 

Jednak ten przyczajony zapluty karzeł reakcji rozsądkowej piszczy antypropagandowo. Że możliwości po prostu na słonia za małe, że stać cyrk na dużo mniej niż inne cyrki, a następne słowo wcale nie musi być lepsze, niż to ostatnie.

 

Zrozumiałe więc, że tak skonfliktowana psychika nie może występować u osoby normalnej.

Zatem nasz przedstawiciel elit, wsiada na swój WELOCYPED, pyka z fajeczki na pożegnanie i odjeżdża by w domu napisać przydługi periodyk, którego nikt nie zrozumie, a co gorsza nawet nie przeczyta.

Wie, że cyrku tym nie zmieni i lepszego słonia się nie doczeka. Ale może poczekać, aż pojawi się inny cyrk ze słoniem na horyzoncie i tam się udać ze swoim biletem.

A jeżeli będzie wytrwały, to może zobaczy w końcu prawdziwego słonia, w swojej wsi. Czemu będzie mógł dać wówczas wyraz, autoratywnie pokazując końcem cybucha domniemanego słonia i głośno powiedzieć do szerokiej społeczności "O to słoń". A ciemna masa ludu, głośno westchnie i chętnie pójdzie obejrzeć tegoż słonia,. Przekonana opinią miejscowego autorytetu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.