Skocz do zawartości

Jak reagują ludzie ?


Lord Rzeźnik

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Pytanie jest skierowane głównie do ludzi, którym zdarza się latać w miejscach " publicznych" nazwijmy je. Często zdarza się wam zbierać mniejszą lub większą widownię podczas latania? Dla przykładu wczoraj latałem na terenie UAM'u (Poznań) i po pierwszym locie miałem tyle pytań , że drugi musiałem zakończyć przymusowo, bo zrobiło się za ciemno i zacząłem tracić orientację przy akrobacjach. Druga sprawa, prawie zawsze spotykam co najmniej jednego Pana po 50 , który za młodu liznął tematu. wtedy jest najgorzej, bo co najmniej 40 minut "z głowy" :P .Ale ogólnie odbieram pozytywnie wszelkie zainteresowanie. Też tak macie?

 

Jesli temat juz był, przepraszam i do usunięcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga sprawa, prawie zawsze spotykam co najmniej jednego Pana po 50 , który za młodu liznął tematu. wtedy jest najgorzej, bo co najmniej 40 minut "z głowy" :P .

 

Kiedyś modelarnie były w szkołach - kółka modelarskie, w MDKach, klubach osiedlowych, w każdym większym mieście istniały składnice harcerskie, gdzie można było zaopatrzyć się w zestawy modeli, silniki, narzędzia itd., więc dużo osób bawiło się w modelarstwo.

Każdy chłopak miał jakiś model w pokoju na ścianie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, zawsze, jeszcze się pytają czy startuję w zawodach bo tak dobrze latam :D Pytania są typu: ile to ma zasięgu? Ile czasu może latać i czemu tak mało? Ile to kosztuje? Trudno się lata? Ale jest pozytywnie, dużo ludzi podziwia latanie ogółem, nie tylko akrobacje 3D

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Modelarstwo to jedno jak się znajomi dowiedzieli że szybowcem latam to miałem pytań hahaha ludzie są ciekawi, ale czasem brakuje chęci żeby spróbować albo w przypadku dorosłych i studentów nie ma czasu a przypadku gimnazjalistów i licealistów lepiej kupić premium do gry...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś było po prostu inaczej- te pierwsze kroki to może i było nieco łatwiej zrobić. Ale pamiętajmy o poważnej barierze materiałowej. Teraz płacisz i masz, kiedyś trza było kombinować, kupienie jako metoda wejścia w posiadanie było tylko jedną z metod...Poważniejsze modelarstwo było już bardziej elitarne niż powszechne. Sam mam za sobą taką drogę- od amatora- chłopaka z podstawówki, przez potem modelarnię, wyczyn, zostałem też czynnym instruktorem. Takie aparatury, czy lepsze silniki były z APRL-owskiego czy LOK-owskiego rozdzielnika, dla nielicznych. Ale też- kto miał wyniki- sprzęt miał- choć nie wszyscy, a wielu tylko marzyło. Tu uwaga z tym CSH- sprzęt bywał bardziej niż był- chyba tak jest ściślej.

Teraz zwycięża modelarstwo "kupowane": "...kto ma już nowego Iziflaja od ...-czy warto go kupić- wasze opinie? Kiedyś trzeba było go samemu wyrzeźbić. Czy to dobrze- czy źle? Odpowiedź moim zdaniem jest ani dobrze ani źle- tylko właśnie inaczej! Są zastępy modelarzy, którzy już nie znają zapachu cellonu, eteru, nie mają poprzecinanych palcow przez Rytmy, czy inne Jeny. Niczego nie polerują, szlifują, a co najwyżej kleją cjanopanem i zamawiają kurierem zapasowe skrzydła po kraksie. Niektórzy tez budują, ba projektują konstrukcje nie bardzo mając pojęcie o zasadach aerodynamiki (faktycznie- czasem się da i bez tego), niektórzy piszą YAK, zamiast JAK, ale niech tam- chyba jednak jest rozkwit tej choroby nieuleczalnej, ale przyjemnej- modelarstwa.

A więc taka dostępność wszystkich gotowców i elektroniki, także wolny rynek, ma dobre strony: jest dużo zainteresowanych- latają, pasjonują się. W tamtych czasach byli by w gronie niewtajemniczonych. A teraz jednak stanowimy razem wielkie koło "kolegów po fachu", z rożnymi tylko odcieniami i barwami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie chyba jestem jednym z ostatnich roczników które coś same budują a na lewej ręce mam dwie blizny od skalpela a na nodze jeszcze ślad po tym jak w pierwszej Futabie przypadkiem przestawiłem revers strasznie toporne miała menu i się stało, i tak uważam że te chińczyki z eleaporu nigdy nie dorównają ręcznie zrobionemu modelu, przynajmniej tak jest do tej pory u mnie a aeroklubie. Jednak cieszę się że urodziłem się teraz a nie 20 lat wcześniej, bo technika w modelarswie poszła bardzo do przodu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często pojawiają się osoby i pytają czy mogę jeszcze polatać, żeby mogli popatrzeć itd

 

Potem pytania jak daleko może polecieć, jaki silnik itp ;)

 

Zwykle też jest zdziwienie, że model jest zrobiony "ze zwykłego styropianu!!!" ;]

 

Ostatnio jak latałem h-quadem na osiedlu (testowe podskoki) to jakiś gość bardzo się emocjonował i mówił że rewelacja itd ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widownia... Zależy gdzie latam. Bywa tak, że zbierze się trochę ludu, a bywa tak, że jesteśmy sami. :D Najwięcej to oczywiście na jakiś pokazach, festynach etc. ale i "treningowo" się zdarza. Jak wszyscy - chyba lubimy jak nas doceniają i podziwiają naszą pracę.

Pytania standardowo, ile kosztuje, jaki ma zasięg/ile metrów mają linki, jaki silnik.

Z reguły wszystko jest fajnie, choć zdarzają się wyjątki - ludzie wchodzą do kręgu jak latam na uwięzi, niemal że przytulają się jak RC.

O! i jeszcze jest masa pytań jak idę z danym modelem przez ulicę :D Na początku mi się to podobało... ale teraz.. czasem irytuje. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

większość - zdecydowana większość jest bardzo pozytywnie nastawiona do hobby ale najgorsze jak trafi się emeryt który kiedyś "kleił jaskółki" i zaczyna słowami "panie wtedy to były czasy.." a zaraz po tym płynnie przechodzi do dawania rad o lataniu a nawet radia w rękach nie trzymał ...

 

problematyczni bywają dewianci "zwierzofile" ze swoimi pieskami ....patrz fafik pan lata ....i fafik napier....la za modelem

wtedy się nie szczypię i mówię wprost by wypier.....z tym futrzakiem bo przerobie go na mielone za pomocą silnika

w 99 % pomaga na pozostały 1% jest pogonienie psa od tyłu na pełnym gazie

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie chyba jestem jednym z ostatnich roczników które coś same budują a na lewej ręce mam dwie blizny od skalpela a na nodze jeszcze ślad po tym jak w pierwszej Futabie przypadkiem przestawiłem revers strasznie toporne miała menu i się stało, i tak uważam że te chińczyki z eleaporu nigdy nie dorównają ręcznie zrobionemu modelu, przynajmniej tak jest do tej pory u mnie a aeroklubie. Jednak cieszę się że urodziłem się teraz a nie 20 lat wcześniej, bo technika w modelarswie poszła bardzo do przodu ;)

 

Tak jak Konrad pisał -jest dużo osób budujących modele, a nie kupujących -nawet wśród młodzieży. Przykładem mogę być ja i parę moich kolegów. Nie wszyscy idą na łatwiznę. Ja również mam dużo ran po lutownicy, skalpelach i innych narzędziach, które powstały podczas budowy modeli czy przekonstruowywania złych rozwiązań.

 

Ale tak szczerze- nie macie już tego dość? Bo ja bardzo.... A najbardziej tego, że często modele uznawane są za zabawki, a ludzie nie wiedzą, że tak na prawde są to kolosalne sumy i ogromna pasja, a nie jednorazowy badziew kupiony w jakimś hipermarkecie.

 

100% racja, ta ludzka niewiedza jest denerwująca, ale widowni nie mam dosyć, no chyba, że jak pisał utopia, przychodzą z futrzakami czy innymi małymi dziećmi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja latam na łące albo na polach niedaleko domu wiec czasem też sie zdarzają widzowie. Ostatnio nawet dzieciaki przyjechały specjalnie rowerami na pole jak zobaczyły latający model. Pytania tak jak u wszystkich. Co to ,za ile, jaki silnik, czysamemu robiłem i czy trudno zrobić itp.

 

Ciekawą sytuację miałem wiosną podczas lotów TOTO-1. Pewien Pan mieszkający jakieś 50-80 m od łąki zawołał nawet swoją żone żeby zobaczyła jak coś lata. Wiatr wiał w moją stronę więc dość dobrze słyszałem jak mówi do żony " Patrz jak lata. Teraz będzie skręcał, teraz leci wyżej" itp. a ja to wszystko słysząć robiłem to co mówi. Najlepsza była mina i radość tego gościa że tak wspaniale przewidywał co ten model będzie robił.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitalne- fajna historyjka! Przypomniało mi się przy tym, choć to może raczej do działu "Aparatury", jak w zamierzchłych czasach, w latach siedemdziesiątych byłem na obozie instruktorskim w Krośnie. Był tam kolega z szybowcem RC (kierunek i wysokość). Sterowanie aparatura bodajże Piłot, w każdym razie 27,12 Mhz. Do tego mieliśmy walkie-talkie - radio, też na tym paśmie. Dało się głosowo sterować tym modelem w ten sposób, że na komendę przez to radyjko "w lewo" model skręcał, był to całkiem skuteczne i przewidywalne. Tyle, że na komendę " w prawo"- też skręcał- w lewo, no ale nie wymagajmy perfekcji we wszystkim!

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.