cZyNo Opublikowano 18 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 18 Października 2012 http://podroze.gazeta.pl/podroze/1,114158,12681283,Rewolucyjny_eksperyment_Discovery__kupili_Boeinga.html Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qba Opublikowano 18 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 18 Października 2012 już dzisiaj o 22 na discovery Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pa0l0 Opublikowano 20 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 20 Października 2012 To był największy samolot zdalnie sterowany jaki widziałem . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PK999 Opublikowano 20 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 20 Października 2012 Ale że tak od razu przód odpadł...to był chyba depron. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Vertigooo Opublikowano 21 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2012 Mam takie wrażenie, że gdzieś to już widziałem. Tu-154 to w sumie to samo co Boeing 727. Ściągnięty coś jak TupolevTu-144 i Concord chyba nawet bardziej. O ile w samochodzie powinna być strefa zgniotu, to w samolocie kadłub powinien być nie do zdarcia, może za 50 lat osiągniemy takie materiały i technikę, że nam się to uda Nie chcę rozdrapywać znanej nam wszystkim sprawy, ale ostatnio widziałem gdzieś program, w którym udokumentowany był wypadek, w którym chyba boeing wylądował o ile dobrze pamiętam, na dość sporej polanie ścinając kilka drzew i całkiem dobrze mu to poszło chyba wszyscy przeżyli, taki wypadek interesował by mnie bardziej niż ostre przyziemienie bez podwozia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ppompka Opublikowano 21 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2012 Nie chce się wymądrzać itp. ale każdy wypadek jest inny. Polana polanie nie równa, co innego połamać sosnę, a co innego dąb. Co do kadłuba nie do zdarcia, to i tak energia musi się gdzieś rozejść, więc coś zawsze puści. Wszystko da się zniszczyć, zależy z jaką siłą, a tej w wypadkach lotniczych nie brakuje. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Vertigooo Opublikowano 21 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2012 Ja staram się robić modele tak by energię przenosiły skrzydła, najczęściej dźwigar duraluminiowy chłonie energię jak gąbka Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madrian Opublikowano 21 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2012 Tu-154 ma o dziwo podobny poziom bezpieczeństwa. Z 727, rozbił się co 16-ty samolot. Z Tu-154 - co 15-ty. Boeingów wyprodukowano blisko dwa razy więcej, ale i kraks miały niemal dwukrotnie więcej. Tutaj był to tylko jeden z najbezpieczniejszych wariantów katastrofy - dość delikatne przyziemienie na podwozie, na miękkim gruncie. Znane są przypadki udanego lądowania w takich warunkach maszyn pasażerskich, po których samolot mógł wystartować (bez ładunku i z ograniczonym zapasem paliwa) i dolecieć na lotnisko. W 1988 roku B737 linii TACA, wylądował na trawiastym wale przeciwpowodziowym koło Nowego Orleanu, który był tak miękki, że po kilku godzinach postoju, samolot się zapadł po osie. Po wyciągnięciu go z dołków i naprawie - wystartował z wału i doleciał do lotniska. nikt nie zginął i nie został nawet ranny. Taki OT. Samolot uderzył najwytrzymalszą częścią, w idealnej pozycji, rozkładając energię na maksymalnej możliwej powierzchni. Zupełnie inaczej by to wyglądało przy uderzeniu bez podwozia, pod innym kątem, z przechyłem. Itp. Tu-154 też by wyglądał podobne przy takim lądowaniu. Gdyby zaś ten 727 uderzył o ziemię dachem - mielibyśmy powtórkę z S. Ponieważ dach kadłuba jest o wiele, wiele słabszy od podłogi. To w zasadzie tylko cienka blaszka na wręgach. Wg mnie, mogliby spokojnie robić jeszcze 4 takie 727, w różnych wariantach, a i tak by nie zbadali wszystkiego. Analogia do samochodów nie jest do końca dobra, bo dla samochodu nie ma takiego znaczenia masa. A w samolocie każdy kilogram to problem. Można by zaprojektować samolot zdolny ochronić część pasażerską, ale to tak naprawdę sensu nie ma. Ponieważ w razie uderzenia, przeciążenia i tak mogą osiągnąć wartości zabójcze dla pasażerów i załogi. 100km/h a 800km/h to rózne bajki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ppompka Opublikowano 21 Października 2012 Udostępnij Opublikowano 21 Października 2012 Ja staram się robić modele tak by energię przenosiły skrzydła, najczęściej dźwigar duraluminiowy chłonie energię jak gąbka Hmm, tylko jednak te energie będą miały trochę inne wartości, to tak jak Madrian wspominał z prędkościami samochodu i samolotu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi