Skocz do zawartości

Narzędzie modelarskie...?


mariusz stasin

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Chce zakupić sobie "piłkę" do cięcia.

Nie wiem jak ona się nazywa, chce ją zamówić przez serwis aukcyjny...

Daje fotki :

http://benash.wz.cz/opalek/opalek_N_47.JPG

http://benash.wz.cz/opalek2/opalek_N_85.JPG

Na te narzędzie natrafiłem przeglądając inne forum.

 

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bene.

a dla pogodzenia starego z młodym....

 

Julian Tuwim "Ślusarz"

 

W łazience co się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza.

Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkiemi niebieskiemi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:

- Ferszlus trzeba roztrajbować.

Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem:

- A dlaczego?

Ślusarz był zaskoczony moją ciekawocią, ale po pierwszym odruchu zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i rzekł:

- Bo droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje.

- Aha, - powiedziałem - rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowała by teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne?

- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby tender udychtować.

Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem:

- Nawet słychać.

Ślusarz spojrzał doć zdumiony:

- Co słychać?

- Słychać, że tender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany.

I zmierzyłem ślusarza zimnem, bezczelnem spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanemi poraz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czem zaimponować.

- Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować będzie... 7 złotych 85 groszy.

- To niedużo, - odrzekłem spokojnie - myślałem, że co najmniej dwa razy tyle. Co się za tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan miał fatygować się po nią do domu. Spróbujemy bez holajzy.

Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Umiechnął się drwiąco i powiedział:

- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel kryptować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.

- No wie pan, - zawołałem, rozkładając ręce - czegoś podobnego nie spodziewałem się po panu! Więc ten trychter według pana nie jest zrobiony na szoner? Ha, ha, ha! Pusty miech mnie bierze! Gdzież on na litoć Boga jest krajcowany?

- Jak to, gdzie? - warknął ślusarz - Przecież ma kajlę na uberlaufie!

Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:

- Rzeczywicie. Nie zauważyłem, że na uberlaufie jest kajla. W takim razie zwracam honor: bez holajzy ani rusz.

I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywicie robiony był na szoner, nie za krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie tendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje. :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy lotnicy walczący w Anglii w czasie II WŚ opisywali, że kiedy się szkolili do lotów na angielskich maszynach, mieli również angielskich instruktorów. Podczas egzaminów z budowy płatowca kiedy dany delikwent nie znał angielskiej nazwy jakiejś części, mówił po polsku, że "to wichajster". Angole ze stoickim spokojem dziwili się, że jedno polskie słowo ma tyle różnych znaczeń, ale nie oponowali do czasu aż dowiedzieli się gdzieś co to takiego. Od tego czasu było... "no thingumebob"... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie też dla niewtajemniczonego te nasze "regle", "apki", "drągi", "snapy", "propsavery", "dzwonki", "krety", "lipo", "balanse", "heliki", i inne "uczone" takie, są tak samo niezrozumiałe jak i tamte dla wielu nas.. ;)

 

nie tylko dzwonki, ale trafiaja się i dzwony ;) szczególnie przy pełnej prędkości w drewniany płot, co spotkało mnie na początku modelarstwa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.