Diakon Opublikowano 6 Lutego 2008 Opublikowano 6 Lutego 2008 Dzis poszedłem z kolegą polatać. Wzięliśmy swoje latadełka, więc po raz pierwszy mogliśmy latać naraz. Pogoda średnia, mokro było, ale wiaterek tak w sam raz. Zdjęć z samego zajścia nie mam, ale po powrocie do domu główne uszkodzenia były następujące: Pęknięcie depronu przed lewym serwem Wyrwane łoże silnika: Lecz najgorsze było TO: Zaraz zaraz... antena? Od nadajnika? JAK? Ano go rozbiłem. I nie napisałem jeszcze jak. Ano nie stało się to inaczej jak poprzez... wlecenie w samego sibie. Tak, otóż to! Wleciałem Pibrosem w siebie. Nie - w drzewo, glebę, itd. tylko mnie się dostało. A jak do tego doszło? Ano że modelik pozwala na różne harce w powietrzu, zacząłem sobie robić kolejne beczki. Tym razem - jedna za drugą. Z czasem model zaczął się kierować coraz bardziej stromym łukiem ku ziemi - i gdy się "obudziłem" dałem drążek wysokości na maksa do siebie, tak wyszło że akurat model był wtedy "wycelowany" we mnie. Jedyne co zdążyłem zrobić to zasłonić się ręką i przysiąść, w nadziei że model jeszcze wyrobi... Na próżno. Gdy otworzyłem oczy model leżał obok mnie, silnik jeszcze pracował, a antena... no cóż, powyginana :? . Gdy zaszedłem do domciu, próbowałem coś z nią zrobić - a efekt tych działań stał się łatwy do przewidzenia : Trzeba się zaopatrzyć w nową, i to szybko! Co ciekawe, model bardzo mało ucierpiał, w stosunku do tego co zrobił!
Barlu Opublikowano 6 Lutego 2008 Opublikowano 6 Lutego 2008 Jaki to nadajnik? Jeśli coś od JR/Grauner to się na antenę wypłacisz sporo :| No to "miałeś szczęście". Ja jak bym siebie tak załatwił bałbym się do domu wrócić :evil: Pibrosa odbudujesz szybko Nowe pokrycie i łoże i wszystko cacy... Może wprowadzisz jakieś korekty po drodze, jak to się często robi przy odbudowie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: A elektronika, żyje? 8)
lukas Opublikowano 7 Lutego 2008 Opublikowano 7 Lutego 2008 Jaki to nadajnik? Jeśli coś od JR/Grauner to się na antenę wypłacisz sporo O ile dobrze pamiętam to Diakon lata na apce Hitec flash 5 .A model na pewno odbudujesz
Tomek Opublikowano 7 Lutego 2008 Opublikowano 7 Lutego 2008 Więc pierwsza lekcja z zasad BHP za Tobą. Jak masz modelem w coś przywalić to w ziemię , inaczej konsekwencje mogą być groźne . Dziś tylko antena, ale gdyby był to model spalinowy , już byś tego tak gładko nie przeszedł. Może warto uzmysłowić sobie czym latamy i jakie są to groźne maszyny. Przykład Alchemika chyba jest wystarczający . Mały model rozbił szybę samochodu, której ręką byś pewnie nie zbił. Więc przywalenie było tak mocne jak uderzanie pięścią w nos gościa w 3 paskach na dresach. 8) Chciał, nie chciał czasami przychodzi taki moment ,że zamiast w głowie "jeszcze dam radę go wyciągnąć" zdejmujesz gaz i model kierujesz jaka najszybciej do matki ziemi. Trudna to i bolesna decyzja ,ale zdecydowanie po niej się lepiej śpisz niż, jak przyłożysz w kogoś lub w coś bardzo wartościowego (samochód ,budynek itd.) I piszę to, nie tylko do Diakona ,ale do wszystkich modelarzy ,którym ten temat jest obcy. Ja dla przykładu (gdzieś to pisałem na forum) rozbiłem specjalnie Vampira po tym jak lądowałem prosto na 2 ludzi oraz moją katanę z Artexu , po fikołkach które zaczynały się niebezpiecznie zbliżać do mojego samochodu. ModeleRC to nie żarty. :?
Diakon Opublikowano 7 Lutego 2008 Autor Opublikowano 7 Lutego 2008 Ano! Jest nauczka, trzeba będzie na przyszłość uważać. Prócz anteny wszystko całe - nawet aku, w ogóle się nie ruszył (jak na swoją wagę...). Nadajnik to Flash 4x , antena już zamówiona .
marcin133 Opublikowano 8 Lutego 2008 Opublikowano 8 Lutego 2008 Czy ten film nie przypomina Twojego przypadku :?:
TEQ Opublikowano 8 Lutego 2008 Opublikowano 8 Lutego 2008 A teraz sobie wyobraź że na tym filmiku dziewczyna nie dostała w nogę, tylko w brzuch lub GŁOWĘ: http://pl.youtube.com/watch?v=FABRhT8iTFg Chyba nie muszę mówić gdzie by zapewne skończyła...
Diakon Opublikowano 8 Lutego 2008 Autor Opublikowano 8 Lutego 2008 Marcinie - no mniej-więcej tak było. Tyle że ja widziałem prawie do końca zmierzający ku mnie model . Samego zaś uderzenia nie poczułem...
marcin133 Opublikowano 8 Lutego 2008 Opublikowano 8 Lutego 2008 No ja też widziałem model do samego końca Mój kamerzysta nie widział. Ciekawy dźwięk wydawał model w momencie kiedy ratując się zaciągnąłem max drążek do siebie.
Patryk Urban Opublikowano 10 Lutego 2008 Opublikowano 10 Lutego 2008 Diakon! Jeśli chcesz kilka rad co do naprawy modelu to chętnie się zgłaszam Trochę taśmy i żywicy (lub innego kleju ) i po sprawie. Raz po pionowym krecie z 20m naprawiłem swoją deltę (silnik na przodzie) przy pomocy kawałka taśmy i dwóch patyków :mrgreen: Latała po 5min tylko bardziej elastyczna. Raz sobie latałem jak najniżej się dało, tak z nudów nad wysoką trawą. Raz przeholowałem i wiadomo... W poprzednie wakacje ten model wieele przeszedł. A co do anteny to ja też raz musiałem swoją we flashu wymienić. Kupiłem 5cm krótszą od oryginalnej bo innej w sklepie nie było. Działa od 2ch lat bez zarzutu! :wink:
Chudy_z_Q3 Opublikowano 25 Marca 2008 Opublikowano 25 Marca 2008 Ja jak bym siebie tak załatwił bałbym się do domu wrócić Ha ha u mnie by powiedzieli tylko żebym uważał na siebie, raz sobie rozciełem kolano(skórę) od silnika elektrycznego ;] i rodzice nic.
boruta Opublikowano 25 Marca 2008 Opublikowano 25 Marca 2008 a może znacie jakiś zamiennik anteny do jr mx12? Niby zlutowałem, ale nadajnik z wystającą po złożeniu 20cm anteną nie jest za wygodny, a nowa oryginalna to koszt 80 zeta. I tu wahanie: wygoda - 80zeta
M@verick Opublikowano 25 Marca 2008 Opublikowano 25 Marca 2008 Ja takze mialem podobna przygode, nie wiem czemu lecacy na mnie model postanowilem stracic antena a nie reka Antena do MX12 pasuje od Hiteca, na modelarnia.pl kosztuje 33 zl + 10 zl za powiekszenie gwintu, chyba z 3 mm na 4 mm czyli razem 43 zl zaplacilem. Jak ktos sobie sam zrobi odpowiedni gwint to jest 10 zl do przodu. Trzeba do nich zadzwonic najlepiej bo oni czesto robia takie przerobki wiec od razu beda wiedziec co Ci wyslac.
Diakon Opublikowano 28 Marca 2008 Autor Opublikowano 28 Marca 2008 Rozbicie Pibrosa po raz drugi No i po Pibrosie... Pogoda piękna, słaby wiaterek - poszedłem z kolegą polatać. Wymieniony został lipol, na 11,1V 1,7Ah 20C - różnica ogromna w porównaniu z poprzednim. Najpierw na GWS'ie 8x4,3 - nawet nawet, ale za słabo dokręcony propsaver - śmigło odpadło po niedługim locie. No to myślę sobie: "dam od spalinki 9x5, jest większe, więc będzie potrzeba mniejszych obrotów dla tego samego ciągu - może nie będzie odpadać to śmigło ". Jak pomyślałem tak i zrobiłem - ale i tym razem za słabo dokręcony propsaver. No to go dokręciłęm na maksa, lot. Super. Model sobie lata, coraz wyżej... Razem z modelem kumpla latamy sobie kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Ja w końcu gdzieś na bok odleciałem, postanowiłęm zawrócić - ale zrobiłęm to zbyt gwałtownie, moment śmigła sprawił, że znowu odpadło. Widzę, że odpada, ale trzeba ratować model - jest stosunkowo wysoko, więc sobie ze spokojem doszybuję. Lecz cóż to, model zamiast poderwać się do góry, zaczął opadać niby korkociągiem... I gdzieś sobie spadł. Poszedłem go szukać, w końcu znalazłem. Miał "miękkie" lądowanie, bo spadł na ziemię, jakiś 1m obok była już ulica... Po przyjściu do domu model wyglądał tak: A co orzekła komisja do spraw wypadków lotniczych? Powodem zguby modelu była licha nieduża gumka, która mocowała śmigło do propsavera. O ile do lekkiego GWS'a całkowicie wystarczała, to przy cięższym i bardziej bezwładnym śmigłe po prostu pękła w locie. Śmigło odpadając, odcięło jeden z popychaczy (dlatego model nie reagował na wysokość) i stąd też dziwna dziura w stateczniku pionowym :wink: . Model nadawał się już do kosza, ale już powoli powstaje nowy Pibros . Wykorzystałem "rdzeń" depronowy ze starego oraz listewkę sosnową. Przewiduję też zastosowanie starych sterolotek oraz stateczników... Czyli nowe tak na dobrą sprawę będzie tylko poszycie .
Grzechu Opublikowano 29 Marca 2008 Opublikowano 29 Marca 2008 wniosek, nie dawać popychaczy drewnianych (bo chyba takie są)
szymon-k Opublikowano 31 Marca 2008 Opublikowano 31 Marca 2008 Więc pierwsza lekcja z zasad BHP za Tobą.Jak masz modelem w coś przywalić to w ziemię , inaczej konsekwencje mogą być groźne . Dziś tylko antena, ale gdyby był to model spalinowy , już byś tego tak gładko nie przeszedł. Może warto uzmysłowić sobie czym latamy i jakie są to groźne maszyny. Przykład Alchemika chyba jest wystarczający . Mały model rozbił szybę samochodu, której ręką byś pewnie nie zbił. Więc przywalenie było tak mocne jak uderzanie pięścią w nos gościa w 3 paskach na dresach. 8) Chciał, nie chciał czasami przychodzi taki moment ,że zamiast w głowie "jeszcze dam radę go wyciągnąć" zdejmujesz gaz i model kierujesz jaka najszybciej do matki ziemi. Trudna to i bolesna decyzja ,ale zdecydowanie po niej się lepiej śpisz niż, jak przyłożysz w kogoś lub w coś bardzo wartościowego (samochód ,budynek itd.) I piszę to, nie tylko do Diakona ,ale do wszystkich modelarzy ,którym ten temat jest obcy. Ja dla przykładu (gdzieś to pisałem na forum) rozbiłem specjalnie Vampira po tym jak lądowałem prosto na 2 ludzi oraz moją katanę z Artexu , po fikołkach które zaczynały się niebezpiecznie zbliżać do mojego samochodu. ModeleRC to nie żarty. :? Tomku zgadzam się z tobą w pełni byłem kiedyś świadkiem takiego zdarzenia lotnisko aeroklubu niedziela pan latający spalinówką jest fajnie dużo dzieci i rodziców mnóstwo gapiów koniec paliwa pan sprowadza bezpiecznie model na ziemię ląduje z wyłączonym motorem na drodze podejścia stoi młody pasjonata lotnictwa 5 lat chlopak model leci prosto w jego głowę chłopczyk odruchowo cofa się do tyłu a tu łańcuch między słupkami zatrzymuje chłopaka dostaje on kołpakiem w czoło i uderza tyłem głowy o beton i traci przytomność wywozi jego r-ka z lotniska a mama ma pretensję do modelarza trzeba mieć oczy z tyłu i z przodu przewidywać wszystkie opcje najlepiej latać bez kibiców chociaż dziecko przeszło za ogrodzenie na teren lotniska wina będzie i tak twoja
EnzO_CK Opublikowano 29 Lipca 2008 Opublikowano 29 Lipca 2008 chłopczyk odruchowo cofa się do tyłu a tu łańcuch między słupkami zatrzymuje chłopaka Więc pas startowy był ogrodzony, a dziecko nie miało prawa na nie wejść. No to chyba rodzice mają się opiekowac dzieckiem.
throd Opublikowano 30 Lipca 2008 Opublikowano 30 Lipca 2008 Panowie a z tymi antenami to nie jest tak, ze antena w danym nadajniku musi sie cechowac odpowiednia dlugoscia i to plus gwint mocowania to wyznacznik czy dana antena pasuje??
Tomek Opublikowano 30 Lipca 2008 Opublikowano 30 Lipca 2008 Szymon i matka ma racje , pilot powinien model zdusić zanim doleciał do dzieciak, żaden model nie jest warty zdrowia ,czy życia dziecka. A to że była to ewidentna wina rodziców , to już inna sprawa.
Shin Opublikowano 26 Października 2008 Opublikowano 26 Października 2008 Taki samolot może dużo zrobić: http://pl.youtube.com/watch?v=tPSxNnthNLE&feature=related 0:12, 4 zdjęcie.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.