Skocz do zawartości

Pierwszy model - motoszybowiec Pioneer ARF i Graupner MX-12 - budowa i pierwsze loty


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tomku, nie stosuj przedłużek. Kup sobie lutownicę nietransformatorową, szpulke cyny i koszulki termokurczki. Przedłużaj kable lutując.Przedłużki to zuo :-)


Albo przyjedź do mnie, polutuję Ci kabelki do serw przedłużająco. Serio.

Opublikowano

Dzięki !! Mam stację lutowniczą i wszystko sobie lutuję nawet radia :)

Zastanawiają mnie te kabelki do serw - dziwne w dotyku. Czy do przedłużenia nadadzą się zwykle kolorowe kabelki takie:

 

ta3u7ady.jpg

Opublikowano

Nadadzą się. Ortodoksi kupują magiczne, skręcane, supermiękkie. Ale do Pioneera nada się nawet drut nawojowy :-)

  • Lubię to 1
Opublikowano

Generalnie to w modelach zaleca się stosować kabelki magiczne, supermiekkie w osłonach silikonowych. Jest to słuszne, bo grubodruciane mogą odłamać się od drgań pochodzących od silnika. Ale w Pioneerze zwykle kable nie dożywają do tego momentu ;-)

Opublikowano

Pręcik na kadłubie wklejony, rzepy na skrzydlach, przewody serw przedłużone. Zaprogramowalem dwie lotki, ładnie chodzą. Jutro spróbuję dołożyć fazę lotu "lądowanie" żeby się z lotek zrobiły klapy - niestety instrukcja nie mówi mi zbyt wiele, niby jest przykład modelu klasy F3A z identycznym układem sterowania jak Pioneer, muszę z tym na sucho (bo za oknem mokro) powalczyć.

Nie rozumiem zasady, tzn. czy jest tak:

jak przełączę na lądowanie, to lotki nie działają zgodnie z ruchem prawego drążka, tylko wychylają się tym bardziej do góry, a SW do dołu, im wolniej kręci się silnik?

Jest chyba za późno, żebym to zrozumiał :)

Opublikowano

Nie wiem, jak to jest konkretnie zrealizowane w Graupnerze, ale szukaj ustawienia "Flaperons" - klapolotki.  Po włączeniu tego mixu obie lotki zjeżdżają w dół o tyle, o ile się w ustawieniach aparatury zaprogramowało, ale jednocześnie zachowują swoją funkcjonalność - tzn. da się nimi sterować.

 

Z tym, że moim zdaniem nie ma sensu, żebyś się tym w pierwszych lotach bawił. Z dwóch powodów:

 

1. Włączenie klapolotek oprócz zwiększenia siły nośnej na skrzydłach spowoduje też, że model zadrze nos do góry (tak się w 90% przypadków dzieje, czasem  opuszcza), i trzeba to skompensować sterem wysokości, najlepiej domiksowujac SW do klapolotek. Z tym, że to,o ile ten SW ma się wychylić, trzeba doświadczalnie ustalić w locie, a nie sądzę, żebyś w pierwszych lotach miał do tego głowę ;)

2. To jest szybowiec, ma dużą doskonałość, przy podejściu do lądowania go niesie, niesie, niesie i niesie... Doskonale pamiętam swoje pierwsze loty Pioneerkiem (trudno, żeby nie, to pół roku temu było :D) i największa trudnością było dla mnie ocenienie, ile miejsca potrzebuje on do lądowania i w którym punkcie przyziemi.Bo w sumie jeśli się Pioneerkiem  dobrze do lądowania podejdzie, to wyląduje on sam, praktycznie bez żadnej ingerencji ze strony pilota, z tym, że potrzebuje na to naprawdę sporo przestrzeni.. A najgorsze co można zrobić to brutalnie mu w tym przeszkodzić, np. usiłując przyziemić za wszelką cenę, bo miejsce się kończy albo przerwać podejście, żeby spróbować jeszcze raz.. Dodawanie klapolotek jest według mnie bez sensu, bo jeszcze bardziej zwiększy (i tak już dużą) doskonałość ..

  • Lubię to 1
Opublikowano

Koledzy pierwsze loty za mną !!

Wyważenie, kilka lądowań i dwa ładne loty, niestety pierwszy skończył się na brzozie, drugi to już prawdziwy kret prosto w ziemię, fatalnie wziąłem zakręt

 

2ema6e3e.jpg

 

Suszarka, wykalaczki i UHU Por w robocie, dzióbek schnie :)

Opublikowano

Możesz to "podlaminować", kawałek "firanki" lub innego, podobnego materiału (są całkiem fajne bandaże w aptekach podobne strukturą do tkaniny/maty do laminowania) i uhu-por. Od zewnątrz lub wewnątrz miejsce pęknięcia - jak Ci pasuje. Zrobiłem tak w swoim pierwszym modelu czyli Easy Starze, zalaminowałem w ten sposób cały dziobek. Co prawda z każdym kretem pianka pod warstwą laminatu trochę się "wypaczała" ale sama spoina długo pozostawała nietknięta, była dość elastyczna i nie pękała. Zależy ile dasz tejże firanki i kleju, u mnie sprawdziło się znakomicie.

Opublikowano

Tak wygląda po wyschnięciu, jutro powalczę dalej - firanka albo jedwab, podobno dobrze się sprawdza. A może go po prostu okleić taśmą? Niedługo i tak przywali :D

 

 

post-3284-140830684975_thumb.jpg

Opublikowano

Piękna robota! Nie wiem jak to zrobiłeś, że nosek nieuszkodzony a dalej taaakie zniszczenia ale naprawa profesjonalna.

Jeśli już musi coś być to moim zdaniem lepiej zbrojona taśma i to nie na grubo tylko jedna warstwa.

A najlepiej to zostawić jak jest. Szkoda roboty na oklejanie a później rozklejanie.

Opublikowano

Hehe niezłe naprawianie było :)

Najpierw suszarką i wrzątkiem poprostowalem co się dało.

Potem wbiłem w dziób, wyjąłem, posmarowalem UHU Porem zwykłe wykałaczki, 6 sztuk, równolegle do osi kadłuba, potem je włożyłem i jeszcze raz wyjąłem, no i wreszcie wkleiłem na amen.

Potem jak podeschło, to ładnie dzióbek wbiłem w kadłub, rozłączyłem, posmarowalem klejem, wbiłem w te same otwory, i jeszcze raz rozłączyłem, odczekałem minutkę i połączyłem na amen

Zostawię do jutra niech dobrze wyschnie i latam dalej

Opublikowano

Przemku, bokiem poszedł :)

 

Tomku, porządnie tego swojego pionierka naprawiłeś :o

Dobry post, wiele ciekawych informacji.

Opublikowano

Koledzy,

Dzisiaj znowu polatałem, było dużo lepiej, same ładne lądowania pomimo dość silnego wiatru :)

Raz mi zwiało model daleko, ale udało się go obniżyć i wylądował dość dobrze, tyle że z 500 metrów ode mnie.

Jedyne kłopoty to skrzydła się rozłaziły, mam narzepy, no ale zaczepialem nimi troszkę - za to dziób nie dostał w dziób ani razu :o

Jest super, mam nadzieję pokazać niedługo jakiś film, niestety byłem sam :(

Niezła zabawa !!

Opublikowano

Wklej sobie magnesy, wystarcza po 2 neodymki na płat (tam gdzie się łączą w kadłubie). Ewentualnie niektórzy naklejają też taśmę na garb kadłuba tak aby chwycić oba skrzydła, czasami też widziałem patenty na łączenie gumką (małe haczyki w płatach i połączenie ich gumą na górze kadłuba).

Opublikowano

Rzepy trzymają jak trzeba, rozłączają się tylko jak zahaczę :)

Jak zacznę wyrabiać cuda tym samolotem to wtedy pewnie użyję czegoś więcej, żeby się w gorze nie rozpadł.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.