Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. mazur Opublikowano 26 Października 2014 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Znalazłem w internecie - łezka w oku się kręci. Znalezione w sieci długie ale fajne ci przed 40 zrozumieją ... My, urodzeni w latach 70 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych,"Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominamy z nostalgią lata 80. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo – jak zwykle. Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą już do niej wracać. Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć. Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a Milicja zajmowała się sprawami dorosłych. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Za to potem robił nam bańki mydlane z dymem fajki w środku. Fajnie się dym później rozchodził po podłodze jak bańka pękła. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtora kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie (za 3 błędy nie zdawało się matury z polaka). Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie i poręcze w bloku. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł. W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jak się poskarżyłeś mamie na nauczyciela to jeszcze w łeb dostałeś. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie, koledzy ze starszej klasy, pani na świetlicy albo woźna jak już świetlica była zamknięta. Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrotcie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu. A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!" 9 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adamr Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 TAK BYŁO . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robroy67 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Ano było...dodałbym jeszcze,ze kiedyś murzyn był murzynem,żyd żydem ,pedał pedałem i nikt nie kazał mi sie zastanawiać czy chcę być chłopcem czy dziewczynką Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mazur Opublikowano 26 Października 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 TAK BYŁO . Na klamce wisiała kartka z informacją, że klucz do mieszkania leży po wycieraczką, rower stał na klatce schodowej bez zabezpieczenia. Rowerem uczyłem się jeździć sam, na początku pod ramą (nie było małych rowerków) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Wojtek Sz Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Tak było, ale "to se ne vrati". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mikrus193 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 i kawa w kiosku ruchy była a i za małym modelarzem stało sie w dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugiej kolejce Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robroy67 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Robert ! Tak bardzo, ale to bardzo na poważnie: powiedz kto to taki, kto każe ci się zastanawiać, czy chcesz być chłopcem, czy dziewczynką? I jak też , Ty - stary w końcu chłop - dajesz sobie coś kazać? Ja, na Twoim miejscu będąc, chyba bym nie zdzierżył i po prostu dał w mordę... Dla mnie także zawsze Murzyn był Murzynem, Żyd - Żydem, Arab - Arabem, a pedał - pedałem, i w niczym mi to nigdy nie przeszkadzało. Marku,chyba źle mnie zrozumiałeś.Mi nikt nie kazał sie zastanawiać,a teraz...słyszałeś określenie ""gender" ? .Poza tym nie wiem czy wiesz ,ale dziś nazywając murzyna murzynem czy pedała pedałem jesteś niepoprawny politycznie( tak samo jak ja ) i taki murzyn czy jakiś pedał może poczuć sie urażony i podać nas do sądu . edit teraz należy mówić afroamerykanin (cokolwiek to znaczy) i "kochający inaczej" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
japko95 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Jedno pytanie - skoro wam ludziom urodzonym w latach 70. było tak dobrze to czemu ze swoimi dziećmi zrobiliscie coś dokładnie przeciwnego? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robroy67 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 cóż...zrozumiałeś to jak chciałeś,i nic mi do tego.Mimo najszczerszych chęci nie mogę znaleźć niczego w tym co napisałem co by wskazywało na .. ""...............a teraz ktoś Cię zmusza". No ale każdy ma prawo do własnej interpretacji,jak już wcześniej napisałem nie moja sprawa . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
M52 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Zmuszają lemingi. Wtedy ich nie było, teraz wszędzie ich pełno. Krytykują każde niepoprawne (w ich ocenie) zachowanie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RobUK Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 He he, ledwie czas zmienili na zimowy i od razu chłodem powiało. To od tego wybuchła ta gorąca dyskusja ? Niezaprzeczalnym jest fakt zmian jakie się dokonały. Ja chociaż pochodzę z rodziny "nie bogatej" nie miałem powodów do narzekania. Było inaczej, nie da się ukryć. Było zdecydowanie bezpieczniej, tego też się nia da ukryć. Nie było tyle wszelkiego rodzaju "zbyczyli" albo się poprostu tak dobrze chowali, że ogół społeczeństwa nie miał bezpośrednio z nimi do czynienia jak to jest teraz. Wypadki z ich udziałem albo nie wychodziły na jaw albo były zdecydowanie nie częste. Obecnie biegają po ulicach nie kryjąc swojej "inności" a ty człowieku nie możesz wyrazić swojej opinii bo jakiś dewiant "możę się obrazić". Wtedy człowiek mógł otwarcie wyrażać opinie w w/w kwestiach i nikt go za to więzienia nie próbował wsadzać, co najwyżej mógł się narazić na otrzymanie "upomnienia w formie fizycznej na twarz" czyli mówiąc wprost dostać "w ryj" chyba, że był na tyle dobry żeby swojej opinii bronić "ręcamy i nogamy". Pedał, Arab czy inny Murzyn tak długo jak nie wchodzi mi z butami w życiorys może spokojnie czuć się bezpiecznie. Gorzej jeśli zacznie ..... A w kwestii poprawności, nie koniecznie politycznej. Jeśli kiedyś poprawnością było bycie hetero a wszelkie inne zachowania były "ZŁE czyt. (niepoprawne, aspołeczne)" tak teraz wszystko wygląda nieco inaczej. Teraz nawet bandyci i dewianci mają więcej praw niż normalny/uczciwy człowiek .... ... ale to już inna bajka. Dajcie spokój, niczego nie zmienicie, jedynie niepotrzebnie bijecie pianę Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RobUK Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Jedno pytanie - skoro wam ludziom urodzonym w latach 70. było tak dobrze to czemu ze swoimi dziećmi zrobiliscie coś dokładnie przeciwnego? Nie zrozum mnie żle ale nie żyłeś w tych czasach i pokazać jak było się nie da. Z filmów i opowieści też nie wszystkiego się dowiesz. To były poprostu inne czasy Z jednej strony "dobre", spokój, Milicja na każdym rogu, bezpiecznie, z drugiej strony .... bieda i ucisk. Nie licząc ograniczeń nakładanych przez partię i rząd ... było fajnie. Te "Lemingi" to zakładam ogół społeczeństwa które za wszelką cenę chce pokazać wszystkim innym dookoła, że oni są tacy dobrzy, tacy mili, tacy pomocni, tacy tolerancyjni .... I jeśli się nie jest takim jak "Oni" to jest się "be" ... i wtedy ty jako ten lekko "inny" dostaniesz "po ryju" Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
japko95 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Wiem, że sam nie poznałem tamtej rzeczywistości, która IMHO była gorsza, po prostu wiem że sam mam o wiele krótszą smycz założoną niż kiedyś to bywało, a założoną właśnie przez rodziców urodzonych w latach 60. i 70. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mazur Opublikowano 26 Października 2014 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Zmuszają lemingi. Wtedy ich nie było, teraz wszędzie ich pełno. Krytykują każde niepoprawne (w ich ocenie) zachowanie. Panowie. Bardzo proszę o wyłączenie polityki. Nie łączmy z tym wątkiem żadnej z partii politycznych ani kościoła. Przy zakładaniu wątku zależało mi na dzieleniu się doświadczeniami z minionej epoki. Tylko tyle. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RobUK Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Ta smycz ... to raczej skutek tego co nastąpiło później. Ten nadmiar wolności i brak ograniczeń dla wielu ludzi nie był dobry, z pewnością nie pomógł. Niektórzy nie potrafili się odnaleźć w tej wolności w skutek czego rozlazło się po kraju bardzo wiele zła. Prawo zbyt liberalne, brak kar dla złoczyńców albo śmieszne wręcz relatywnie do popełnionych czynów itd. Jak kiedyś rodzice spokojnie mogli patrzeć przez otwarte okno na dzieci bawiące się na dworze tak teraz nie odstępują ich na krok. Nawet wtedy gdy dzieci są już praktycznie dorosłe, rodzice i tak są albo może chcą być możliwie najbliżej i mieć kontrolę na tym co robią ich dzieci. Chcą poprostu aby ich potomstwo miało jak najlepiej co ze strony "potomstwa" bardzo często jest odbierane jako ograniczenie ich wolności. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich rodziców. W dalszym ciągu istnieje ten tak zwany margines społeczny w którym rodzice raczej nie często przejmują się losami ich dzieci. Można by pisać i pisać i pisać ...... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
japko95 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Tylko, że nie zawsze jest to związane z większym zagrożeniem dla dzieci wywołanym przez osoby trzecie, tylko ze zbytnią nadopiekuńczością rodziców. Przykład - jadę codziennie do szkoły autem, jakieś tam skromne umiejętności mam, a i tak MUSZĘ wysłać esemesa, że dojechałem. Niby nic, ale jak się do kupy zbierze parę takich przykładów w ciągu dnia potrafi być to wkurzające. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wapniak Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Obowiązującym standardem jest to co w TV pokazują. A że do TV dostała się masa idiotów i popaprańców to i standardy mamy idiotyczne i popaprane. Ot i cała tajemnica . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RobUK Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 No niestety, tak to własnie wygląda. Swoją drogą, minie jakiś czas. Będziesz mógł wtedy z innej perspektywy to wszystko ocenić. Sam zobaczysz - o ile będziesz miał dzieci - jak rodzic odbiera to co się dzieje o dniesieniu do swoich pociech. Ż Y C I E .... po prostu ... Ż Y C I E A wracając do początku tego wątku, czy to aby nie jest spowodowane opublikowanym na Gazeta.pl wywiadem z KW ? Tam też się przeplatały wątki, murzyńsko/gejowsko/polityczne i z domieszką lemingów ... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
japko95 Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Powtarzane jak matra "jak będziesz miał dzieci to zobaczysz" to już dla mnie klasyk Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Donaro Opublikowano 26 Października 2014 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2014 Jestem z rocznika 89. Swoje pokolenie uważam za ostatnie "normalnie" wychowywane. Podpisuje sie pod wszystkim co tam napisane może poza: "lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie i poręcze w bloku." Brakuje mi tego teraz. Takiej zwykłej normalności. Postrzegania spraw takimi jakie są a nie takimi jakie powinny być. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi