van_daal Opublikowano 16 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 16 Czerwca 2009 Oblot zaplanowany na sobotę (20-06-2009) w godzinach porannych na lotnisku w Kluczewie k/ Szczecina - o ile dopisze pogoda. Jak ktoś z okolic ciekawy - zapraszam. Reszta... trzymajcie kciuki! :roll:
marcin133 Opublikowano 16 Czerwca 2009 Opublikowano 16 Czerwca 2009 Masz zainstalowane śmigło dedykowane do 4-suwa. Nie zdziw się dziwnego dźwięku podczas lotu - jakby coś w rezonans wpadało Silnik dwusuwowy może mieć też trudniej wkręcić się na maksymalne obroty podczas postoju i podczas wolniejszego lotu w względem normalnego śmigła co powoduje słyszalną dość znaczną zmianę obrotów silnika podczas lotu - jakby się rozpędzał. Nie wiem jednak czy to ostatnie to tylko był taki przypadek przy pracy jaki miałem okazję doświadczyć czy jednak jakaś reguła. Udanego oblotu!
darek.3333 Opublikowano 18 Czerwca 2009 Opublikowano 18 Czerwca 2009 No to trzymam kciuki.... Ja wczoraj chciałem oblatać moją pierwszą spalinę ale okazało się , że trawa za wysoka :cry: Powodzenia
pedro Opublikowano 20 Czerwca 2009 Opublikowano 20 Czerwca 2009 Witam Cie Van-daal! Czy Cessna już po oblocie?
van_daal Opublikowano 20 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 20 Czerwca 2009 Witaj pedro! Tak jest! Już po oblocie! :mrgreen: Wszystko poszło "jak po maśle"! Noooo... PRAWIE... Ale po kolei. Do niemal ostatniej chwili, z uwagi na kaprysy pogody, nie było pewne, czy dojdzie dzisiaj do tego niezwykle doniosłego wydarzenia. Daramulun okazał jednak łaskę i obdarzył dzisiejszy dzień aurą, sprzyjającą wzlotom wszelkich aeroplanów... Również tych "zminiaturyzowanych". Krwawym zatem świtem, czyli tak ok. 10.00 , całą ekipą, w której skład wchodzili: pilot oblatywacz (BadyL), Zespół Obsługi Naziemnej i drugi pilot w jednej osobie (van_daal) wraz balastem (żona i synowie) oraz Zespół Kontroli Naziemnej (Krzysiu), udaliśmy się na, wspomniane we wcześniejszym poście, lotnisko. Najpierw, dla rozgrzewki, drugi pilot wystartował MiniMagiem. Tak dla wprawy... Jego poczynaniom przyglądał się, z przerażeniem, BadyL. Nie odzywał się wcale, ale wyraz jego twarzy mówił sam za siebie - "Ło matko!". Tu nadmienię, że z uwagi na rzadko występujące okresy bezwietrznej pogody, MM został przeze mnie wyposażony w silnik bezszczotkowy ze śmigłem 8x6 (oryginalne śmigło MM to chyba 6x5), dzięki czemu lepiej lata przy większych podmuchach wiatru. Przy trzecim starcie MM całkiem powiało grozą i, ani chybi, od tego powiewu właśnie, MM jakoś tak "wykopyrtnął" się podczas rozbiegu - na tyle niefortunnie, że skrzywieniu uległa oś silnika. Próby wyprostowania osi na miejscu nie powiodły się... i tym sposobem rozgrzewka skończyła się przed planowanym czasem. Przygotowano zatem Cessnę. Skręcono do kupy - bez osłony silnika. Następnie sprawdzono zasięg aparatury (FUTABA T7C FASST 2,4 GHz) i po pomyślnych próbach odpalono sinik - serce "ceśki". Trochę regulacji silnika i próba kołowania. BadyL wymownie dał znać, że tę operację mogę wykonać samodzielnie. W końcu, co to za "filozofia", poturlać model po pasie... Model, pomimo bocznego wiatru, był dość stabilny. Wymagał, oczywiście, nieznacznego operowania kierunkiem. Na szczęście stery SK i SW ustawiłem z opcją DR i podczas rozbiegu ograniczałem zakres ruchów SK do 25% a SW do 60%. Dodatkowo EXP ustawiłem w zakresie -40..-60 dla wszystkich sterów. Podczas jednej z prób wydarzyło się coś dziwnego: kiedy samolot był w odległości ok. 50m, chciałem zawrócić. Zredukowałem obroty do min., zacząłem skręcać i nagle - obroty silnika wzrosły! Samolot dostał "kopa", a że kołowanie odbywało się blisko krawędzi pasa, wylądował poza nim - na szczęście w zbożu. Doszedłem do wniosku, że przyczyną tego "zakłócenia", najprawdopodobniej, była chwilowa utrata zasięgu... i uaktywniona funkcja FAIL SAVE, której po regulacji silnika przed startem nie przeprogramowałem na najniższe obroty. Oględziny modelu nie ujawniły żadnych uszkodzeń więc, po wniesieniu stosownych poprawek w ustawieniach apki, próby kontynuowano. Po ich zakończeniu nastąpiły jeszcze szczegółowe oględziny modelu celem wyłapania ewentualnych odkręcających się śrubek. Z uwagi na pomyślny przebieg prób i oględzin kołowania podjęto decyzję o ulotnieniu Cessny. Decyzja podjęta została w drodze demokratycznego głosowania - rzecz jasna. Krzysiu głosował na NIE. Twierdził, że wiatr wieje zanadto z boku, prawie w poprzek pasa, i że "kiepsko to widzi". BadyL wymownie milczał ale jego mina mówiła wyraźnie - NIE. A ja - podjudzany przez dzieci - pomyślałem tak: Nie po to jechałem taki kawał drogi, żeby dwa razy MiniMagiem się przelecieć i "popierdzieć" tylko silnikiem... i zagłosowałem na TAK. Jako że mam 51% udziałów w Spółce z o.o. (model syna, ale to ja go właściwie zbudowałem - a co ważniejsze, sfinansowałem), mój głos zaważył. BadyL - jako że to on miał oblatywać samolot - milcząco odmówił wzięcia udziału w "uśmierceniu" modelu i oddał mi stery. Wtedy zwątpiłem... :| Jednak, aby zachować twarz przed synami, wziąłem się w garść i pomyślałem "raz kozie..." i pokołowałem na start. Ostatnia prośba Krzysia: nie startuj w kierunku samochodów i ludzi. Postanowiłem rozpędzić model po skosie pasa. Pas szeroki, 40 metrów, to i skos niezły. W każdym razie bardziej pod wiatr co odrobinę uspokoiło Krzysia i BadyL'a. BadyL nawet chyba żałował, że to jednak nie on będzie dzierżył drążki sterów podczas dziewiczego lotu, ale było za późno. Już się oswoiłem z myślą że "będzie, co ma być" i decyzji nie zmieniłem. BadyL się chyba nawet trochę obraził bo siedział w swoim fotelu i nic się nie odzywał... On zresztą zawsze taki małomówny, więc może się mylę. Ale znam go. To dobra chłopina i zawsze dobrze mi życzy... Ale wróćmy do sedna. Chwila koncentracji przed startem, okularki przeciwsłoneczne na nos (czasem zza chmur wyglądało słoneczko) i łagodnym ruchem pchnąłem drążek gazu do przodu... Samolot dynamicznie nabrał rozpędu i kiedy osiągnął prędkość, przy której już przestał praktycznie przyspieszać, łagodnie pociągnąłem drążek SW do siebie. Kiedy model oderwał się od pasa przytrzymałem SW i z niepokojem czekałem na ew. przechył na skrzydło spowodowany bocznym wiatrem lub złym wytrymowaniem lotek. Nic takiego, na szczęście, się nie wydarzyło i Cessna łagodnie nabrała wysokości... Pierwszy lot trwał ok 5 minut. Model zachowywał się doskonale. Był bardzo stabilny, świetnie reagował na stery i całkowicie niezauważalnie na wiatr - mimo, że ten był dość zmienny na sile. To pewnie jedyna korzyść z jego wagi (ok. 3,8 kg - tyle pokazała waga, jedyna jaką posiadam, taka "dla ludzi" :?) W trakcie, postanowiłem jeszcze sprawdzić zachowanie modelu z opuszczonymi klapami. Zauważalna była tendencja do wznoszenia, ale do opanowania - bez większych problemów. Postanowiłem lądować z klapami. Lądowanie było lekko twardawe - brak mi jeszcze wprawy. Jedyny skutek: zgięta oś przedniej goleni. Po wyprostowaniu osi - drugi lot. Tym razem z osłonami i wszystkimi bajerami... Start - z klapami na ok. 40% - również odbył się bez komplikacji. Drugi lot trwający ok. 10 minut (z tego połowa z przepustnicą na 80..100%) pozwolił określić zużycie paliwa. Spaliłem ok. 2/3 zbiornika (330ml?) - paliwo: Byron 5%. Po ew. dokładniejszej regulacji silnika i w miarę spokojnym lataniu bez problemu powinno starczyć paliwa na 15 min latania. Drugie lądowanie, podobne do poprzedniego, z identycznym skutkiem (zgięta oś). Dodatkowo, koło zaczęło obcierać uszkodzoną osłonę koła (kapcia), co wykluczyło dalsze loty. Wnioski: Model, w istocie, bardzo szybki. Jednak, dzięki klapom, lądowania nie są takie straszne. Kolejne loty odbędą się, co zrozumiałe, po naprawie przedniego koła. Zdecydowałem się na zamontowanie amortyzowanego przedniego podwozia. Może to uchroni je przed uszkodzeniem w przyszłości. I tyle. :jupi: Osobiście, oblot uważam, za bardzo udany. Krzysiu, któremu za wszelką pomoc i radę bardzo dziękuję, również. Dzieciaki i żona są zachwycone. A BadyL... no cóż, do tej pory nic nie mówi. Zrobiłem mu zdjęcie, kiedy byliśmy na balkonie: Kilka zdjęć z drugiego lotu możecie zobaczyć w galerii: Niestety, tylko kilka i takiej sobie jakości (nie było z nami dobrego fotografa). Może Krzysiu będzie jakieś miał przyzwoite, to później dodam. =========================== Dziękuję wszystkim, którzy życzyli mi powodzenia - wcześniej nie dziękowałem, żeby nie zapeszyć, oraz tym którzy trzymali kciuki. Pomogło.
darek.3333 Opublikowano 21 Czerwca 2009 Opublikowano 21 Czerwca 2009 świetnie , że wszystko poszło jak po maśle.... My wczoraj też ulotniliśmy swoją pierwszą spalinę - Puzzla 1600 z forumowego wspólnego projektu :wink: Powodzenia w dalszych sukcesach.
van_daal Opublikowano 22 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 22 Czerwca 2009 Dzięki, Darku. Gratuluję udanego oblotu Puzzla! Bardzo ładny! Ja planuję pierwszego KIT'a dopiero po kolejnym ARF-ie... Jeszcze jedna ciekawostka z mojego oblotu Ceśki: Po drugim locie, z zamontowaną osłoną , podszedłem do modelu żeby zgasić silnik. Obroty minimum, zakręcam zawór... 1, 2, 3... 5 sekund a silnik wciąż pracuje! Ponownie lekko odkręciłem zawór, znowu zakręciłem... 1, 2, 3 sekundy - nadal NIC. Dopiero, gdy ruszyłem przepustnicą, silnik łaskawie zgasł. W domu sprawdziłem i zawór trzymał... I co Wy na takie "cóś"? :shock: :crazy:
marcin133 Opublikowano 22 Czerwca 2009 Opublikowano 22 Czerwca 2009 Gratulacje oblotu a po za tym świetny opis sytuacji :mrgreen: Zaciekawiła mnie jednak ta kwestia: ... podszedłem do modelu żeby zgasić silnik.Obroty minimum, zakręcam zawór... 1, 2, 3... 5 sekund a silnik wciąż pracuje! Ponownie lekko odkręciłem zawór, znowu zakręciłem... 1, 2, 3 sekundy - nadal NIC. Dopiero, gdy ruszyłem przepustnicą, silnik łaskawie zgasł. W domu sprawdziłem i zawór trzymał... I co Wy na takie "cóś"? Na takie "cóś"? Skąd Ty żeś ten patent na gaszenie silnika wykopał :?: "zawór" to inaczej iglica składu mieszanki czy jeszcze jakiś inne coś co zamontowałeś a ja to przeoczyłem? Najłatwiej zgasić silnik zamykając przepustnicę do końca a aparatury mają taką fajną funkcję co nazywa się "throtle cut". Jak nie było tej funkcji to trymer był też skutecznym narzędziem gaszenia silnika ale gasić zakręcając jakiś zawór?
van_daal Opublikowano 22 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 22 Czerwca 2009 Iglica to właśnie zawór - tyle, że regulacyjny, wieloobrotowy, i w kształcie igły (stąd nazwa) - kształt zaś taki po to, aby ułatwić dokładną regulację. Jednak to nadal zawór. Się go odkręca i zakręca... a przy tym reguluje Najłatwiej zgasić silnik zamykając przepustnicę do końca a aparatury mają taką fajną funkcję co nazywa się "throtle cut" Oczywiście masz rację, ale jakoś takoś mi się źle ustawiło cięgno serwa, że mimo uaktywnionej funkcji TC i ustawieniu trymerem na skraj zakresu, silnik chodził. :oops: Już to poprawiłem... Nie zmienia to faktu, że zagadka i tak pozostaje. Po zakręceniu "iglicy" (po mojemu zaworu) silnik powinien zgasnąć, bo zamykam dopływ paliwa. Do tego zdarzenia zawsze gasł. Praktycznie od razu. Tym razem postanowił jednak mnie zaskoczyć i nie zgasł. Przypuszczam, że może jakiś paproch dostał się pod iglicę. Potem wypompowywałem resztę paliwa, poprzez ten zawór i być może paproch poleciał - dlatego jak po tym sprawdziłem, to zawór "trzymał"... Gorzej, że mam filtr paliwa przed iglicą i raczej paprochy tam się dostawać nie powinny... A cha! Rozgryzłem przyczynę zginania przedniej osi. Nie dawało mi to spokoju... Pytałem Krzyśka (BadyL też nie zaprzeczał ), który zapewnił mnie, że oba lądowania były OK (wcale nie za twarde). Najprawdopodobniej powód jest taki: chciałem wpakować do bucika jak największe koło. Wstawiłem takie o śr. 69mm i gr. 25mm (oryginalne ma śr. 55mm i gr. 21mm). Musiałem dorobić nowy kabłąk. Aby całość ładnie weszła do osłony, kabłąk musiał być ciasny i znajdował się bardzo blisko zewnętrznej krawędzi opony - prześwit miał ok. 2mm. Sądzę, że to było zbyt mało i podczas przyziemienia doszło do sprężystego odkształcenia kabłąka i być może koła, w stopniu, który doprowadził do zablokowania koła. Dalej to już chyba wiadomo co było... Zatem pozostaje opcja bucika z oryginalnym kołem, albo większe koło, ale bez bucika, albo zamiast kabłąka - widelec, który nie będzie taki podatny na odkształcenie.
Slawek_9000 Opublikowano 22 Czerwca 2009 Opublikowano 22 Czerwca 2009 super sprawa, widzę że jesteś już dobrym pilotem. Cessna jak mowiłem jest bardzo stabilna, natomast naprawdę szybka, co akurat na duzy wiatr jest wielką zaletą. Nie wiem jakie masz kółeczka, ale te z zestawu są imho za małe, jakieś 70 powinny być co najmniej. Ośka się będzie krzywiła, już taka jej uroda, chyba że nauczysz się lądować na 2 punkty , ale wtedy trzeba na ogon podkleić jakiś ochraniacz żeby nie przytrzeć o pas (tak jak mają duże cessny). W instrukcji piszą żeby startować bez klap (tak jest szybciej) a lądować z klapami, i zmksuj sobie wysokość do klap jakieś 8% pownno wystarczyć. D/R nie powinno się nigdy włączać dla modelu samolotu (to się sprawdza tylko w szybowcach albo w odrzutowych), bo jak wywinie jakiegoś kozła nie będziesz miał wychyleń żeby wyprowadzić model. EXP jak najbardziej. Sprawdź po locie wszystkie popychacze, połączenia z serwami i mocowania dźwigienek, są to w tym modelu słabe punkty. Twój oblatywacz jakiś dziwny, ja to latałem jak czapki z głów zrywało co prawda po locie miałem tętno 160 ale dało radę. Zazdroszczę że możesz latać z kapciami, to naprawdę ślicznie wygląda. pzdr
van_daal Opublikowano 22 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 22 Czerwca 2009 D/R nie powinno się nigdy włączać dla modelu samolotu DR używałem tylko do startu. Zaraz po starcie przełączałem na FULL. A z tym miksem klap i wysokości, to nie tak hop-siup... Pamiętaj, że na klapach mam spowalniacz. Cały ruch klap trwa ok. 10s, więc samolot nie ma tendencji do gwałtownego zadzierania. Ponadto, tego mogłeś nie wiedzieć, podzieliłem ruch klap na 2 etapy (klapy są na przełączniku 3-poz): 0-40-100%. Do startu używam 40%, potem lot na 0 i lądowanie na 40...100%. Dając miks na spowolnionych klapach efekt będzie fatalny. Zanim klapy opadną, samolot zanurkuje, bo miks zadziała bez spowolnienia... Miks dałem dopiero na 100% klap (10%) i to działało ok. Włączałem klapy na 40%, czekałem kilka sekund i dopiero przełączałem na 100% z miksem 10% na SW. PS. Twój oblatywacz jakiś dziwny, ja to latałem jak czapki z głów zrywało... Ty też zachowywał byś się dziwnie... jak byś był ze styropianu BadyL kazał Cię pozdrowić! Pozdrawiam
DARIUS1 Opublikowano 23 Czerwca 2009 Opublikowano 23 Czerwca 2009 Gratuluję udanego oblotu , moja cessna czeka gotowa do lotu aż pilot nabierze wprawy narazie ćwiczę na małym trenerku też spalina , pewnie wtym roku będzie ciężko gdyż praca nie pozwala na trenowanie a symulator to nie to samo choć pilota mam już opanowane. Całyczas śledzę twoje zmagania pozdrawiam Darek
bzik4 Opublikowano 24 Czerwca 2009 Opublikowano 24 Czerwca 2009 Slawek_9000 napisał/a: Twój oblatywacz jakiś dziwny, ja to latałem jak czapki z głów zrywało... Ty też zachowywał byś się dziwnie... ale czy przypadkiem BadyL nie ma licencji tylko na elektryki? Może stąd jego niepokój?
van_daal Opublikowano 26 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 26 Czerwca 2009 ale czy przypadkiem BadyL nie ma licencji tylko na elektryki? Może stąd jego niepokój? No coś ty!... To absolutny profesjonalista! Jego mina, zresztą, mówi sama za siebie... A, poza tym, nie dopuścił bym do swojego samolotu byle kogo
van_daal Opublikowano 28 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 28 Czerwca 2009 No i stało się... :? Wczoraj Cessna "zaliczyła" pierwszego, poważnego "kreta". A było to tak... Pojechaliśmy (skład podobny do ostatniego minus "balast") na lotnisko. Z uwagi na lekkie uszkodzenia śmigła z oblotu (12x6), postanowiłem sprawdzić jak model będzie latał ze śmigłem ciut szybszym. Założyłem zatem MA K 12x8. Pomysł okazał się fatalny w skutkach. Na domiar złego - nie sprawdziłem max obrotów z tym śmigłem. Już przy starcie, wyraźnie, silnikowi brakowało mocy. O mały włos, a model zwalił by się na skrzydło. Udało się jednak wyrównać i nabrać szybkości. Samolot kilka minut latał bez większych problemów. Potem postanowiłem sprawdzić, jak wolno da się nim latać z opuszczonymi klapami. Jeszcze wszystko było OK. Jednak w pewnym momencie (ok. 5-ta minuta lotu), lecąc "pomalutku", rozpocząłem kolejny manewr skrętu i... bum. Z uwagi na sporą odległość, w jakiej model znajdował się ode mnie (ok. 200m), być może nieco spanikowałem i skręt wykonałem zbyt ostry. To spowodowało, że samolot zanadto wytracił prędkość i przepadł na lewe skrzydło. Znajdował się wtedy ok. 6m nad ziemią. Za duże śmigło, nie pozwoliło silnikowi, wkręcić się na wysokie obroty i zabrakło mu, w tym krytycznym momencie, mocy. Model, przez plecy, zanurkował prosto w ziemię. Niemal do ostatniej chwili sądziliśmy, że model spadł w - dość już wysokie - zboże. Niestety... Pech chciał, że zdarzenie miało miejsce nad skrajem betonowej drogi, która przebiegała równolegle do głównego pasa lotniska, a której z miejsca, w którym staliśmy, nie było widać. Skutki: Całkowicie zdewastowany dziób modelu: kołpak śmigła, osłona silnika, przednia wręga, kadłub aż do przedniej części kabiny, osłona przedniego koła, przednia szyba. Także skrzydła, choć trochę mniej, ucierpiały. Raczej do uratowania. I to tyle... Kilka fotek w galerii: Możecie też zobaczyć , na którym widać, jak ten model potrafi wolno latać z opuszczonymi klapami (krótko przed katastrofą)... Samego momentu kraksy na nim nie ma. Niestety - wybaczcie - jakość filmu taka sobie. Silnik, po wstępnych oględzinach, wydaje się być nie uszkodzony! Ale tego będę pewien dopiero po próbie odpalenia. Czyli nie tak prędko... Oględziny pozwoliły też ustalić, że w momencie uderzenia, silnik wraz ze zbiornikiem paliwa, przemieścił się do tyłu o ok. 6cm! Uspokajam wszystkich: BadyL, choć doznał szoku, wyszedł bez szwanku (jedynie przerażenie malowało się na jego twarzy)... =============================== Teraz zastanawiam się nad naprawą modelu. Biorę pod uwagę, m. innymi, opcję wycięcia uszkodzonej, przedniej części kadłuba i dorobienia nowej - balsowej. Co o tym myślicie?
van_daal Opublikowano 29 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 29 Czerwca 2009 Eeeeeee, tam... Doświadczenie z tego zdarzenia - BEZCENNE, za resztę... "zapłacę kartą MasterCard".
bzik4 Opublikowano 29 Czerwca 2009 Opublikowano 29 Czerwca 2009 najważniejsze że nikomu nic się nie stało a jak masz kartę MasterCard to zapłać nią za nowy kadłub :rotfl: i czym prędzej wyślij BadyLa w powietrze bo uraz spowodowany wypadkiem może spowodować u niego strach przed lataniem, zwłaszcza jak będzie się to odwlekało w czasie :?
darek.3333 Opublikowano 29 Czerwca 2009 Opublikowano 29 Czerwca 2009 Mimo karty szkoda... chyba na klapach samolot jest mniej stateczny.
van_daal Opublikowano 29 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 29 Czerwca 2009 Samolot, przez klapy, stateczności nie traci. Jednak brak odpowiedniej prędkości znacznie osłabia reakcję na stery (lotki). W związku z tym łatwo stracić nad nim kontrolę, co właśnie mi się przytrafiło. Ograniczona, przez założenie zbyt dużego śmiga moc silnika, nie pozwoliła szybko zwiększyć utraconej prędkości, co doprowadziło do utraty stateczności i upadku samolotu. Gdybym miał mniejsze śmigło, choćby takie jak pierwszego dnia, być może udało by się w porę zwiększyć prędkość i uratować model... Mądry Polak...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.