Skywalker Opublikowano 11 Lutego 2009 Opublikowano 11 Lutego 2009 Witam wszystkich! Nie ukrywam, że modelami latającymi z napędem zajmuję się od niedawna. Szybowce które tworzyłem do tej pory przemilczam, zresztą miało to miejsce dość dawno. Od dłuższego czasu jednak nosiłem się z myślą zbudowania elektryka, który mógłby służyć z jednakowym powodzeniem jako typowy trenerek, jak i całkiem poważna półmakieta. Ze względu na mój brak doświadzenia w pilotowaniu modeli silnikowych, równolegle do opisywanego Lysandera tworzy się RWD-5 autorstwa Skazoo (deproniaczek, rzecz jasna) który to niewątpliwie dostąpi jako pierwszy zaszczytu odbycia inauguracyjnego lotu wraz z nastaniem cieplejszych, w miarę bezwietrznych dni. Głównie dlatego, że jest konstrukcją już sprawdzoną i pozytywnie zwerfikowaną przez wielu użytkowników, ale i z tej prostej przyczyny, że Lysander wymaga w prezentowanej formie dużo więcej czasu i pracy. O decyzji wyboru akurat tego typu samolotu w charakterze trenera, zadecydowało parę czynników. Górnopłat, rzecz jasna, zwykle proponowany jest jako pierwszy model dla "zielonego", a za takiego w temacie maszyn silnikowych się uważam. Dość pękaty kadłub i spora powierzchnia czołowa sprawiają, że lot nie powinien być zbyt szybki. Odpadają też problemy z "upakowaniem" wyposażenia. Rozpiętość równa 1300mm (inspirowana wspomnianym RWD), też pozytywnie wpłynie na spokojne zachowanie modelu w powietrzu. O akrobacjach na razie nawet nie marzę, wiadomo że górnopłaty nieszczególnie się do tego nadają - ale za to płat o sporym wydłużeniu, powinien pozytywnie wpłynąć na właściwości lotne przy niewielkich prędkościach, a zatem odsunąć ryzyko nagłego "przepadania". O tym, że ten typ samolotu po prostu mi się podoba, jedynie wspomnę mimochodem... Jako źródło do sporządzenia planów, posłużyły mi rzuty zawarte w wikipedii - po przeskalowaniu prosto z ekranu komputera (brak drukarki, niestety). Brakujące szczegóły, typu profile płata i stateczników, musiałem sobie "dośpiewać", podobnie jak i kształty wręg kadłuba. Zasadniczym materiałem użytym do budowy modelu jest balsa, w ograniczonym zakresie sklejka brzozowa i drewno sosny wejmutki. Ta ostatnia jest pod względem ciężaru objętościowego i wytrzymałości, czymś pomiędzy sosną zwyczajną a balsą. Dobry materiał do zastosowań modelarskich, tyle że niezbyt często stosowany. Na tym etapie budowy, listew wejmutkowych użyłem do wykonania górnych fragmentów wręg. Wręgi: silnikowa i podwoziowa, wycięte są ze sklejki 2mm. Podłużnice kadłuba z balsy, przy czym dolna posiada w przedniej części przekrój 8x20mm, skrajne boczne 8x8, natomiast wszystkie pozostałe, pomocnicze - 3x5. Ktoś pewnie zada mi pytanie, dlaczego użyłem tak topornej podłużnicy dolnej. Zasadniczy cel był taki, by zapobiec zwichrowaniu konstrukcji podczas montażu i oklejania. Poza tym, nie wykluczam, model zostanie wyposażony w dodatkowy "zbiornik paliwa" - Lysandery MkIII rzeczywiście przenosiły go pod kadłubem, przy czym w wypadku modelu mógłby to być dodatkowy pakiet lipoli... ale to już zależy od tego, jaką masę startową uda się uzyskać. Na tę chwilę, elementy ukazane na trzeciej fotografii ważą równo 70g, ale ani kadłub, ani stateczniki nie są w stu procentach kompletne. W kadłubie brak kilku podłużnic, statecznik pionowy czeka na żebra, ster wysokości - na odcięcie od statecznika poziomego i wklejenie dwóch listew i zawiasów. Dolna przednia i centralna część kadłuba będzie pokryta balsą 1mm, cała reszta modelu - papierem japońskim. Ewentualnie płat otrzyma keson w przedniej części (znów balsa 1mm), ale to już zależy od jego sztywności po zdjęciu z deski montażowej. Póki co, masa wyposażenia (z napędem, serwami, reglem, odbiornikiem, pakietem, kołami...) wynosi 325g. Uważam, że całość powinna się zmieścić w granicach 750, może 800g. Parę słów o wyposażeniu. Silnik KEDA A22-15M, regulator Pulso 22A, pakiet lipoli 3S, 1250mAh. Serwa mikro, Dynam 8,4g lub ich odpowiedniki Tower Pro. Sterowanie sterem kierunku, wysokości i (najprawdopodobniej) lotkami. Śmigło 10x4,7SF przy tym silniku spokojnie powinno zapewnić więcej niż dostateczny ciąg. W "uruchomieniu testowym" widoczne "łoże" wraz z doczepionymi do niego elementami, ma ochotę pionowo wyrwać się w górę, a waży ponad 800g. Mam zatem powody, by przypuszczać że faktycznie na tym silniczku udaje się uzyskać ciąg rzędu kilograma. Poniżej zamieszczam parę fotografii stanu aktualnego mojego projektu. O postępach prac będę informować na bieżąco - niestety, tu pojawia się problem w postaci chronicznego braku czasu, bo na budwę mogę poświęcać tylko niedzielne wieczory (rzadziej również sobotnie). Do wiosny mam nadzieję zdążyć...
ahaweto Opublikowano 11 Lutego 2009 Opublikowano 11 Lutego 2009 Witam. Używam tych silników w dwóch modelach.Błyskawica II -zbudowana według planów zamieszczonych w numerze z ub. roku RC Przegląd Modelarski, gotowa do lotu 720gram, pakiety 1300 i 1800mAh 20C, czas lotu 10 do 14 minut. Model szedł pionowo do góry. Mini Mag - gotowy do lotu 620g, pakiety 1300 i 1600 mAh 20C, czas lotu 12 do 15 minut. Kręci podstawowe akrobacje oczywiście lecąc na plecach trzeba go kontrolować (górnopłat). Po kilku próbach stwierdziłem że najlepiej silnik ciągnie na śmigle APC 9x6, regulator TP 25A. Niestety poboru prądu nie znam. Twój model jest bardzo ciekawy i można powiedzieć że jest to całkiem nowe opracowanie. Powodzenia w budowie. Pozdrawiam Adam.
Skywalker Opublikowano 11 Lutego 2009 Autor Opublikowano 11 Lutego 2009 Szczerze mówiąc, zastanawiałem się nad doborem śmigła. Miałem (a w zasadzie mam nadal) dylemat dotyczący ostatecznego doboru tego elementu. Wiem na pewno, że na śmigle 10x4,7SF uzyskiwany jest spory ciąg, przypuszczalnie większy niż masa w locie mojego Lysandera. Skoro przyjąłem to jako fakt, do tej pory nie sprawdzałem innych śmigieł uznając uzyskany efekt za zadowalający. Zamierzam jednak, zachęcony ostatecznieuwagą przedmówcy, sprawdzić też śmigła 10x5 i 9x6APC - posiadam takie na stanie, próba może wypaść całkiem ciekawie. Gdybym chciał uparcie trzmać się skali, byłbym zmuszony użyć śmigła 11-calowego, co średnio mi się uśmiecha - choćby ze względu na większe ryzyko uszkodzenia go przy lądowaniu. Zbyt małe śmigło z kolei może się okazać niezbyt efektywne z racji dużej średnicy "maski" silnika, wynoszącej aż 117mm, czyli w granicach 4,5 cala. Fakt, że nie jest to prostopadła do osi płatowca płyta (części kadłuba schowanej pod "maską" nadałem kształt stożkowy) pozwala zachować opory aerodynamiczne konstrukcji w pewnych rozsądnych granicach, z drugiej jednak strony, zastanawiam się jak ten przyspieszony przepływ powietrza wpłynie na zachowanie płatowca w locie? Szczelina między kadłubem a maską będzie bardzo niewielka, rzędu 3mm na całym obwodzie. Śmigła trójłopatowe na razie sobie daruję nawet jako ewentualną opcję, choć Lizzie posiadały takie śmigła w rzeczywistości. Ostatecznie, w locie i tak trudno stwierdzić, w jakie śmigło wyposażono model. Gdyby udało mi się uzyskać czas lotu w granicach 10 minut, byłbym w pełni usatysfakcjonowany - myślę jednak, że wiąże się to z bardzo oszczędnym operowaniem dźwignią "gazu". Taką długotrwałość w odniesieniu do mojego modelu, przyjmuję więc jako wersję optymistyczną . Co do samej konstrukcji, nie ukrywam że chciałem stworzyć coś innego niż większość spotykanych modeli podobnej klasy. Samolot był ciekawy, więc mam nadzieję że model dorówna swemu wzorcowi. Weekend niedaleko, powalczymy z oporną materią...
Skywalker Opublikowano 17 Lutego 2009 Autor Opublikowano 17 Lutego 2009 Drobna aktualizacja projektu. Kadłub modelu otrzymał półkę na serwa - na bocznych pozycjach widać zamonowane 2 szt. Dynam 8,4g, odpowiedzialne za stery wysokości i kierunku. Serwo sterowania lotkami jeszcze nieobecne. Półka ze sklejki, dodatkowo wzmocniona listewką wejmutkową, zgodnie z zasadami sztuki otrzymała ażurowania "odciążające": Statecznik pionowy z zamontowanymi żeberkami - to zdjęcie poniżej. Widoczne jest "łożyskowanie" osi steru kierunku: dwa odcinki rurki węglowej we wkładkach z nieśmiertelnej wejmutki. Statecznik nie jest w tej chwili wklejony a jedynie wsunięty między podłużnice kadłuba na potrzeby zdjęcia. Wklejenie na stałe nastąpi po pokryciu kadłuba (z wyjątkiem dolnej tylnej części) i samego statecznika. Kadłub otrzymał (niemal) komplet podłużnic, z wyjatkiem dwóch pomocniczych w tylnej części - będą one miały, podobnie jak grzbietowe, przekrój 3x3mm. W tej części nie występują duże obciążenia, zatem można obciąć parę gram masy. W rzucie bocznym widać też ramkę osłony kabiny strzelca. Oko uważnego obserwatora wypatrzy pewnie, że ten detal będzie nieco inny niż w oryginale, ale z założenia jest to tylko półmakieta... Na tę chwilę, masa konstrukcji przedstawionej na zdjęciu, plus statecznik pionowy (niedzielny wieczór okazał się za krótki by cokolwiek z nim zrobić) wynosi 90,3g, wliczając w to wspomniane serwa. Myślę że mam realne szanse by zmieścić się w zakładanej masie całkowitej.
sławek Opublikowano 18 Lutego 2009 Opublikowano 18 Lutego 2009 Lysanderek fajny samolocik ale jestem ciekw jak zrealizujesz podwozie -owiewka przechodząca w goleń. A jeśli bdziesz potrzebował dokumentacje do wykończenia coś powinienen mieć /daj znać na pv. Sam myślałem nad Lysanderem vs Storch ale rozdłubałem coś innego.
Skywalker Opublikowano 19 Lutego 2009 Autor Opublikowano 19 Lutego 2009 Co do przejścia owiewka-goleń, miałem do wyboru dwie opcje. Pierwsza to dwuczęściowy podzespół z laminatu epoksydowo-szklanego ze stalowym prętem nośnym, plus kilka wstawek balsowych. Druga wersja, to podwozie również ze szkieletem stalowym, ale zabudowane balsą i wejmutką. Chyba zdecyduję się na wersję no.2. I znów trochę muszę rozminąć się z prawdą historyczną, bo zastosowałem koła 70mm (jeśli chciałbym naprawdę trzymać się skali, to bardziej prawidłowe byłoby 75) które i tak są szersze niż być powinny - a zatem będą wypełniać szerokość owiewki bardziej niż oryginały. Być może będę musiał poszerzyć nieco same owiewki. Zdjęcia z kolejnych faz budowy wkrótce powinny dać odpowiedź, jak zda to egzamin w praktyce. Co do wykończenia (w sensie: kamuflaż), to mam już swój typ... Jest to egzemplarz Lysandera MkIII o literach kodowych BM-A, maszyna z dywizjonu do zadań specjalnych. Malowany w całości na czarno, tak brzydki że aż śliczny - ale za to dobrze widoczny na tle nieba. Nie przypadkiem we współczesnym RAFie maszyny szkolne pokrywane są od kilku lat w całości czarnym "antykamuflażem" - stwierdzono, że dzięki temu najlepiej wyróżniają się na tle nieba. W przypadku trenerka jest to mocno wskazane. Przez pewien czas wahałem się nad zaaplikowaniem Lysanderowi fińskiego kamuflażu w układzie plam ciemnozielonych i czarnych, z dolnymi powierzchniami barwy jasnobłękitnej i żółtymi oznaczeniami "szybkiej identyfikacji" na dolnych powierzchniach płata i kadłubie. I wszystko by było fajnie, gdyby nie to, że swastyki budzą we mnie mieszane odczucia - nawet, jeśli są to swastyki w wydaniu fińskim. Sławku, z góry dziękuję za deklarację - "pomógł" należy się jak najbardziej, bo prawdopodobne że mimo podjętej decyzji co do wykończenia, z proponowanej pomocy skorzystam.
Yossarian Opublikowano 21 Lutego 2009 Opublikowano 21 Lutego 2009 A jak by tak w barwach polskiego dywizjonu w Wielkiej Brytanii. Wszak nawet w którymś z muzeów taki właśnie stoi...
Skywalker Opublikowano 21 Lutego 2009 Autor Opublikowano 21 Lutego 2009 Mało tego - zdaje się że ten egzemplarz jest wciąż jeszcze zdolny do lotu - przypuszczam że mamy na myśli ten sam, z dużą szachownicą na kadłubie i literami kodowymi AR-A... Też brałem go pod uwagę, choć pomijając nasze oznakowanie, kamuflaż jest dość pospolity - ciemnozielony i brąz ziemisty na górnych i bocznych powierzchniach, błękit nieba na dolnych. Właściwie tylko "pospolitość" kamuflażu powstrzymała mnie przed takim wyborem. No cóż, do malowania jeszcze trochę czasu, zatem skoncentruję się nad dalszym tworzeniem konstrukcji...
sławek Opublikowano 21 Lutego 2009 Opublikowano 21 Lutego 2009 Istniało malowanie czarnego Lysandera z Polska szachownicą w okolicy silnika i kamuflażem zielono-szarym od góry ale nie moge go nigdzie trafić-chyba że pamięc płata mi figle. Skywalker ,posłałem ci kilka monografi i mając takiego nicka moge tylko powiedzieć: "niech moc będzie z tobą" PS tu masz dodatkowo rysuneczki Lysandera i nie tylko http://membres.lycos.fr/wings2/3vues/3vues.html
Skywalker Opublikowano 25 Lutego 2009 Autor Opublikowano 25 Lutego 2009 Sławku - raz jeszcze ogromne dzięki za pomoc, tak za materiały jak i ciekawy link. Nawiasem mówiąc, przypadkiem znalazły się w nim rzuty maszyny którą chciałbym skonstruować jako następcę Lysandera, ale chyba za bardzo wybiegam w przyszłość... Przeglądam kolejne rzuty (wykreślone w większej skali) i coraz wyraźniej dostrzegam różnice między kształtem mojego modelu a rzeczywistą maszyną - ale trudno, teraz już muszę pogodzić się z faktem że otrzymam w efekcie "produkt lysanderopodobny" :wink: Póki co, otrzymałem od życia prezent w postaci pełnowymiarowego, dwudniowego weekendu, co oznaczało oczywiście że mogłem spędzić nieco więcej czasu nad projektem. W związku z tym, czas na kolejną odsłonę. Rozprawiłem się ze statecznikami, pionowym i poziomym - w tym drugim odciąłem w końcu ster wysokości i wykonałem oś obrotu (cztery odcinki rurki węglowej), przy okazji wklejając oprofilowane listwy balsowe na krawędź spływu statecznika i krawędź natarcia steru. Wchylenie steru możliwe jest po 20 stopni w każdą stronę, przy jego sporej powierzchni wydaje mi się to wystarczające. URL=http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=fcbc08b0852cec4b][/url] Stateczniki zostały oklejone papierem japońskim - przy czym dolna powierzchnia statecznika poziomego została potraktowana cięższym (21g/m kw), natomiast górna i statecznik pionowy wraz ze sterem - lżejszym (odpowiednio 12g). Mam nadzieję, że pozwoli to uniknąć zbyt łatwego podziurawienia powierzchni w razie lądowania w łodygach suchych chwastów... Z drutu stalowego 2,5mm uformowałem golenie podwozia głównego, podobnie jak w prawdziwym Lysanderze - całość z jednego kawałka. Zamocowanie tego elementu do wręgi stanowi pojedynczy wkręt i trzy odcinki listwy wejmutkowej, z wycięciami pasującymi do kształtu goleni. Jako spoiwo zastosowałem żywicę epoksydową UHU, wkręt to dodatkowe zabezpieczenie. Całość wgląda bardzo solidnie, myślę że na przewidywaną masę startową w zupełności wystarczy. Swoją drogą, teraz wierzę że zakupiony drut jest faktycznie hartowany - daje się wyginać dokładnie tak, jak oczekiwałbym tego od materiału który przeszedł ten rodzaj obróbki cieplnej. Miła niespodzianka. Ponieważ koła mają otwór na oś średnicy 4mm, zmuszony będę dotoczyć tulejki z aluminium, pozwalające na poprawny ich montaż na cieńszym o 1,5mm pręcie. To jest jednak zadanie na przyszłość. Ostatecznie zrezygnowałem z amortyzatorów sprężynowych w podwoziu - będę musiał nauczyć się w miarę delikatnie siadać tą maszyną. Przód i dolna centralna część kadłuba zostały wstępnie pokryte balsą, co w sumie raczej nieznacznie powiększyło jego masę. Nie zdążyłem jednak oszlifować pokrycia, stąd widoczne są niedokładności i wypełniacz na szczelinach. URL=http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=7bd40dc02137d588][/url] Statecznik pionowy otrzymał "próbny" fin flash, chciałem upewnić się że nie dojdzie do niepożądanych reakcji między nitrocellonem a farbą Humbrola. Nie doszło, ale poza oznakowaniami cała reszta płatowca zostanie pokryta farbą innego typu, najprawdopodobniej z rozpylacza - tak, by było lekko i równo. Na tę chwilę, masa całości na powyższym zdjęciu równa się 169g. Jedno z serw Dynam zastąpiłem lżejszym o 4g Tower Pro (zamontowane w centralnym wycięciu łoża serw), ma wystarczający moment by skutecznie współgrać ze sterem kierunku. Zmieniłem nieco koncepcję sterowania lotkami, ich serwo będzie na osobnej półce, odejmowanej razem z płatem i górną częścią kabiny - ale za to uprości się sam mechanizm przenoszenia momentu z serwa na lotki. I znów czekam na weekend.
Skywalker Opublikowano 11 Marca 2009 Autor Opublikowano 11 Marca 2009 Po nieco dłuższej niż zwykle nieobecności, czas na kolejną relację. Niekiedy bywa tak, że jak już jest się uziemionym przez chorobę, mimo wszystko da się wykorzystać czas w miarę efektywnie. Nie omieszkałem wykorzystać tego faktu. Kadłub został oklejony papierem japońskim, na miejsce zamontowałem kółko ogonowe. To ostatnie ma stelaż druciany wpuszczony nie bezpośrednio w drewno, lecz w cienką rurkę węglową. Stan kadłuba na chwilę obecną: Przy tej okazji uwidoczniły się jeszcze wyraźniej różnice miedzy modelem a pierwowzorem - dopiero po pokryciu wyszło na jaw, że model widoczny w rzucie z góry jako "prostokąt z trapezem z przodu i trójkątem z tyłu" nie będzie miał tego uroku, co prawdziwa maszyna. Cóż, cena uproszczeń... Po zamontowaniu silnika i próbnym umieszczeniu elektroniki, okazało się także iż nieco przesadziłem w moich staraniach o maksymalne "odchudzenie" tylnej części modelu. Nawet pakiet o skromnej pojemności 1250mAh - wbrew moim przewidywaniom - nie będzie umieszczony zupełnie z przodu kadłuba,a raczej za wręgą podwoziową. Równie dobrze więc mogłem postarać się o zmniejszenie masy przodu. Po raz kolejny uczę się na błędach. W końcu zająłem się płatem. Profil Clark-Y 15%, stały wzdłuż całej rozpiętości (pomijam część przykadłubową). W płacie mimo wszystko od razu zamontowałem lotki - podmuchy wiatru przecież zdarzają się i jakoś trzeba na nie reagować. Mam tylko nadzieję, że lotki nie są za małe - przeskalowałem je dokładnie z rzutów prawdziwego Lysandera. Z drugiej strony, są na tyle odsunięte od osi modelu, że chyba powinny działać w miarę poprawnie... Brakuje jeszcze kilku żeber, górnych połówek dźwigarów i mechanizmu przeniesienia momentu z serwa na lotki. Jego mocowanie na pewno będzie wykonane z materiału mocniejszego niż balsa. Dolne listwy dźwigarów mają przekrój 5x5 i 5x3mm, krawędź natarcia to profil z listwy 8x8, krawędź spływu - 8x3. Dźwigary górne zamierzam wykonać o mniejszym przekroju od dolnych połówek. Drewno ma wyższą wytzymałość na ściskanie niż na rozciąganie - a zatem w locie, przy obciążeniu płata masą modelu, będzie to całkiem prawidłowe. Zastrzały będą oparte na wstawkach ze sklejki, widocznych na zdjęciach powyżej. Płat przewidziałem jako element demontowalny razem z górną centralną częścią kadłuba i serwem lotek, w celu umożliwienia dostępu do elektryki i elektroniki. Na chwilę obecną to tyle...
Skywalker Opublikowano 31 Marca 2009 Autor Opublikowano 31 Marca 2009 Po małej przerwie znów coś drgnęło. Znalazłem czas, by dokończyć budowę płata. Ostatecznie stanęło na tym, że górne listwy dźwigarów mają takie same przekroje co ich dolne odpowiedniki, z tym że pominąłem jedną z nich. Rozwiązanie kompromisowe, w sumie jednak chyba dość skuteczne. Płat posiada zadowalającą sztywność, przy operowaniu lotkami też nie powinien się skręcać w przeciwną stronę. Lotki zostały wycięte i zamocowane na zawiasach z polimeru, ze stalową osią - po dwa na lotkę. Wciąż mam wątpliwości co do skuteczności lotek przy tak niewielkiej ich cięciwie, ale za późno by to zmieniać. Wchylenie maksymalne rzędu 25 stopni, jedno serwo sterujące a rozwiązanie mechanizmu sterowania - ukazane poniżej: Półeczka z serwem i mocowanie płata w kadłubie: Płat zamocowany jest dwiema polimerowymi śrubami M4, które z kolei wkręcone są w gniazda ze stalowych nakrętek, umieszczone w "wieżyczce" w osi kadłuba. Rozwiązanie jest (mam nadzieję) pewne, dość sztywne i umożliwia zdjęcie płata wraz z górą kadłuba - a więc tak jak zakładałem, dostęp do elektryki i elektroniki jest w miarę znośny. Tylko "w miarę", bo trzeba mieć sprawne palce by sięgnąć do głębokiego przecież kadłuba i wyjąć np. pakiet. I tu pojawiła się pierwsza poważniejsza niespodzianka. Zakładałem, że dla właściwego wyważenia, pakiet powinien znaleźć się daleko z przodu modelu... A figę! Silnik plus regulator, odbiornik, koła - te elementy ważą tyle, że umieszczenie pakietu tuż za środkiem ciężkości (!) sprawia, że model jest wyważony jak do lotu. A przecież nie zamontowałem jeszcze owiewek kół i imitacji osłony silnika - na pewno trzeba będzie drania przesunąć jeszcze dalej w kierunku ogona... P.S. Przy okazji parę słów wyjaśnień (usprawiedliwienie?) sposobu w jaki zamieszczam zdjęcia. Wiem, że jest tendencja by publikować je w pełnym rozmiarze - jednak z myślą o tych którzy mają limit transferu danych za pośrednictwem internetu, wolę zamieszczać miniaturki które otworzą się po kliknięciu. Nie jest to, mam nadzieję, zbyt uciążliwe.... W razie uwag, proszę dać mi sygnał - zawsze mogę to zmienić.
Skywalker Opublikowano 5 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 5 Czerwca 2009 Po dość długim przestoju, kolejna aktualizacja. Pojawiło się pytanie o podwozie. Ostatecznie wykonałem je maksymalnie uproszczone, z balsy 1, 3 i 5mm grubości - stąd też jest nieco kanciaste jeśli je porównać z pierwowzorem. Jak widać na zdjęciu, przewidziałem miejsce na oświetlenie. Reflektory do lądowania będą mniejsze niż w orginale, myślę jednak że powinny być widoczne w wieczornych warunkach: Lizzie ma za sobą pierwszy lot, dość udany jeśli nie liczyć raczej twardego przyziemienia, które w sumie nastąpiło z mojej winy. Sytuacja w rodzaju "brak wysokości, brak prędkości, brak pomysłu..." Pierwszy start poprzedziły szybkie kołowania mające na celu sprawdzenie skuteczności steru kierunku. Chwila przed lotem: Może byłem zbyt ostrożny, a może po prostu wiara w dobre właściwości Lysandera przy niskich prędkościach sprawiła, że doprowadziłem do przeciągnięcia. Na małej wysokości (4-5m) i przy prędkości rzędu 40km/h. W locie przedstawia się dośc realistycznie, zresztą z perspektywy czasu mam wrażenie że to właśnie ten realizm okazał się zgubny. Byłem przekonany, że prędkość będzie wystarczająca, a tu niespodzianka... Reakcja na stery jest prawidłowa, poprawnie działają nawet lotki! Za to denerwujące i wymagające przyzwyczajenia (wyeliminowania?) są tendencje do silnego zwiększania wysokości w miarę przyspieszania. Chyba przesadziłem z kątem natarcia płata. Po krótkim (może 40-sekundowym) locie, konieczne jest sklejenie popękanych osłon podwozia, wklejenie na stałe statecznika wysokości i... zmiana śmigła, które mimo prop saver'a ruszyło w podróż do krainy wiecznych łowów.
sławek Opublikowano 6 Czerwca 2009 Opublikowano 6 Czerwca 2009 Może pochyl jeszcze troche w dół silnik by wyeliminować efekt wznoszenia przy wiekrzych prędkościach. co do osłon podwozia-fajnie by wyglądały z wyciętymi "boczkami" a i pudełkowość ich optycznie myśle że by sie zmniejszyła. Model fajny, dobry kompromis między makietowaniem a lataniem.Czekamy na osłone silnika. PS gdzie ty latasz??!! na Gobi?Sahara?
marek rokowski Opublikowano 7 Czerwca 2009 Opublikowano 7 Czerwca 2009 fajny model... przypomniały mi sie czasy pierwszych matchbox-ów w skladnicy harcerskiej (plastiki1:72) ech.. rarytasy za KOSZMARNE wtedy pieniadze... jak wychodzi Ci srednica maski silnika? zob.: http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=cc6917260927e43a będę w tygodniu ciął coś z epp -mogę Ci takowy "silnik" wyciąć i wysłać
Skywalker Opublikowano 8 Czerwca 2009 Autor Opublikowano 8 Czerwca 2009 Spróbuję zmienić skłon silnika, zobaczymy co z tego wyniknie. Jeśli to nic nie zmieni, zastanowię się faktycznie nad zmianą kąta płata bądź statecznika wysokości. Rzecz jasna, tylko jedna zmiana przed każdym lotem próbnym... Miejsce w którym prowadzę obloty nie leży na szczęście tak daleko jak sugeruje Sławek. Mam do niego raptem kilometr, to wyeksploatowana część żwirowni którą zaczyna zagospodarowywać nadleśnictwo. Świetne miejsce na oblot latawców i szybowców, doskonała termika (zwłaszcza latem, gdy ta wielka piaszczysta wydma nagrzeje się w słońcu). Ale fakt, że wkrótce wyrosną tam drzewa, oznacza dla mnie również że będę zmuszony poszukać sobie innego lotniska. Wszystko się zmienia. Ten dokładnie egzemplarz Lysandera miał właśnie "wycięte" osłony kół, swoje wykonałem jako "pudełka" raczej po to, by nieco małe (w tej skali) koła nie rzucały się w oczy. W każdej chwili mogę to zmienić, to chwila pracy. Marku, dziękuję za propozycję (silniczek wygląda super!) ale wstępnie założyłem, że... silnika w Lysanderze nie będzie! Sama osłona ma 117mm średnicy zewnętrznej (główny materiał - balsa plus laminat poliestrowo-szklany) i waży 22g, jednak do pierwszego lotu jej nie założyłem z obawy o uszkodzenie. Jak się okazało, całkiem słusznie, bo miałbym jeszcze jeden element do naprawy. Zdjęcie wkrótce zamieszczę, choć uważam że nie ma się czym chwalić. Z makiety silnika zrezygnowałem z dwóch przyczyn. Po pierwsze, to dodatkowa masa daleko z przodu, a już w tej chwili musiałem przesunąć pakiet zasilający maksymalnie do tyłu (tj. na tyle, na ile pozwoliło mi położenie wręgi kadłuba). W innym razie, miałbym nieco przeciążony nos maszyny. Po drugie, makieta silnika wygenerowałaby pewnie dodatkowe opory, a już patrząc na samą osłonę mam wątpliwości, czy nie popsuje opływu wokół i tak już popsutej aerodynamicznie bryły. Cieszę się że mimo tych licznych usterek, model podoba się paru osobom - pierwowzór był bezdyskusyjnie ładniejszy, ale zazanaczyłem już wcześniej, że to tylko dość luźna "wariacja na temat"...
Skywalker Opublikowano 2 Lutego 2010 Autor Opublikowano 2 Lutego 2010 Witam ponownie po długiej przerwie! Wiem, że "odgrzebywanie" tematu nie jest w dobrym tonie, jednak bieg wydarzeń okazał się na tyle ciekaw, że chyba w tej sytuacji nie będzie to wielkim grzechem... Po kilku (dosłownie!) lotach stało się to, co czasem miewa miejsce w maszynach zbudowanych zbyt "lekko". Oszczędzając na masie, nie doceniłem najwyraźniej sił działających na dźwigary i pewnego letniego dnia płat "zaklaskał uszami". Stało się to po ostrym wznoszeniu (na pułap, jak szacuję, ok.80m) a następnie przejściu pętlą do lotu nurkowego.Ściśle rzecz biorąc, pętlę wymusił niejako powiew wiatru który pojawił się na tej wysokości. Mimo obniżenia obrotów silnika do minimum, nie byłem już w stanie zredukować prędkości do bezpiecznego poziomu i w pewnym momencie, przy wyprowadzaniu, płat złożył się dokładnie na wysokości kabiny... Było to mniej więcej w połowie drogi do ziemi, ułamek sekundy później z kadłuba została wyrwana "wieżyczka" z resztkami skrzydeł, a sam kadłub wraz z usterzeniem pognał już swobodnie zgodnie z kierunkiem ziemskiej grawitacji. Widok jaki przedstawiał model nie wyglądał zachęcająco, w pierwszej chwili miałem obawy że nie da się go poskładać... Po bliższym przyjrzeniu się szczątkom, wyszło na jaw że nie jest tak źle i model ma szansę jeszcze polatać. Biorąc pod uwagę, że uderzył o ziemię z prędkością rzędu (szacunkowo) 90km/h, nie było najgorzej. Kadłub zniósł to dość dobrze (solidny, balsowy kręgosłup), popękało podwozie, najgorszy obrazek stanowił płat - z oczywistych względów. Po powrocie do domu, okazało się że na szczęście nie ucierpiała elektronika ani napęd. W trakcie napraw nasunęły mi się jednak pewne wnioski, dość oczywiste dla kogoś kto dłużej niż ja zajmuje się budową i projektowaniem modeli od podstaw: - w długim i cienkim płacie siły zginające bywają większe niż może to dyktować intuicja - gdybym przypomniał sobie wzory na moment gnący belki, finał nie byłby tak drastyczny; - zastrzały i podpory nie są tylko po to, by model przypominał samolot jedynie wizualnie, ale też muszą być zaprojektowane i wykonane solidnie; w swoim modelu ten detal zaniedbałem, konsekwencje jak wyżej; - to, co wydaje się dostatecznie mocne w szybowcu, w modelu silnikowym niekoniecznie musi się sprawdzić - pewnie obciążenie powierzchni nośnej jest tu czynnikiem kluczowym; żaden z moich szybowców tak nie skończył, jeden za to "poległ" w zderzeniu z twardm elementem krajobrazu - ale tego nie przetrwa chyba żaden model. Na dzień dzisiejszy Lysander jest już naprawiony, przy okazji "odchudzony" o kilkadziesiąt gram (lżejsze koła, odbiornik, owiewki podwozia i osłona silnika). Masa w locie 602g, a przy tym dużo mocniejsze dźwigary i mocowanie płata. Na prawdziwe latanie czas przyjdzie jednak chyba dopiero po nastaniu wiosny lub stwardnieniu pokrywy śnieżnej...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.