Skocz do zawartości

Statecznik V, T, płytowy i tradycyjny


skraf
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Wszyscy!

Ostatnimi czasy zaczęło zastanawiać mnie, jaki statecznik jest najkorzystniejszy dla szybowca? V, T, płytowy czy może zwykły - tradycyjny? Czym one się od siebie różnią? Jakie mają zalety? Dlaczego w jednym jest V a w drugim płytowy? Pytanie wg. mnie dość ciekawe :) i również mam nadzieję na ciekawe odpowiedzi :D Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh .... pytanie dobra ale tak równie kontrowersyjne jak wyższość mode 1 nad mode 2.

V-ka dobra na wysoką trawę, do szybowców zboczowych, gdzie nie używa się kierunku, raczej słabe działanie jako ster kierunku, nie wyłamuje się przy lądowaniach w polu. kłopotliwe składanie.

Płytowy ogólnie X to dobre stateczniki to J-tek, Ster kierunku działa wydajnie i można kręcić płaskie pętle w termice. Płyta jest czuła i dobrze odpowiada na SW, małe wychylenie, duża odpowiedź. Łatwo składać płytę. Słaba na przywalenia w trawie czy innych krzaczorach.

T to wersja X ale odporna na trawę, stosowana w spawarkach ostatnio, trudna, no może kłopotliwa mechanizacja przy większych odłączanych konstrukcjach T.

 

No ... to wybieraj. Zależy jaki szybowiec, do czego. Akrobat - X, J-tka - X, F-ka = V, X, Makieta - T, X, V. Dlg to się nie znam ale X.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ..dodam ,że V-ka kłopotliwa w transporcie ni jak rozkrecić i zapakować w pokrowiec np "zrob to sam" Wersja usterzenia "T" przeciwnie 2-sróbki rozkrecasz ikadłub masz plaskaty ...wygodnie pakujesz w pokrowiec...V-kę mam w BARAKUDZIE...i GRACE-termik...ale zupełnie inaczej pracują i działaja. W tym pierwszym zastosowano 2 serwa i zmixsowano na kierunek i wysokość a w drugim termiku tylko wysokość dbajac o wage. Najlepiej polatać i wybróbować...co lepsze " masło delikatesowe-czy osełkowe"...pozdrawiam

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj

 

W.Niestoj w książce "Zdalne sterowane modele szybowców" (1985) strona 76 napisał:

 

"... Lokalizacja usterzenia poziomego ma zasadniczy wpływ na wielkość oporu interferencyjnego. Na rys. 3.40 przedstawiono typowe układy usterzenia stosowane dla modeli szybowców zdalnie sterowanych i zależną od układu wielkość oporu interferencyjnego w procentach oporu usterzenia. Najkorzystniejsze jest usterzenie Rudlickiego (motylkowe) i w kształcie litery T, następnie usterzenie wg rys. 3.40,2; jest to układ "górnopłata" z promieniowym przejściem usterzenie - kadłub. Układ przedstawiony na rys 3.40,4 ma dwukrotnie większy opór interferencyjny od układu Rudlickiego i w kształcie T, niemniej jednak jest powszechnie stosowany nawet przez wyczynowców, ze względu na szereg praktycznych zalet, a mianowicie:

- małą odległość mocowania usterzenia poziomego od osi kadłuba (45...55 mm) pozwala to na wykonanie lekkiego i pewnego napędu sterowniczego oraz lekkiego statecznika pionowego, którego tylko dolna część jest narażona na zginanie i skręcenie;

- odległość między dolnym obrysem kadłuba a usterzeniem poziomym w znaczącym stopniu zabezpiecza usterzenie poziome przed uszkodzeniami podczas lądowania na nierównym terenie.

..."

 

Dołączona grafika

 

Pozdrawiam

Tomasz

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to jeżeli model na zbocze to X albo V, chociaż dużo bardziej w stronę V.

 

Ale jeżeli chodzi o termikę to tylko i wyłącznie X - tak jak napisał specyfik, dobra kontrola i można płasko pokręcić. Co prawda doszły mnie też słuchy, że V też nie jest złe, a nawet lepiej działa w ostrym krążeniu(tylko zasłyszane bo sam niestety nie mogę tego potwierdzić). Jednak z drugiej strony nie byłbym przekonany czy ten typ usterzenia wypada tak dobrze przy płaskim krążeniu ;) Inna sprawa że słyszałem to od zawodników, którzy latają naprawdę dobrze zaprojektowanymi szybowcami F3J(Xplorer, Orca). Źle zaprojektowane V może być prawdziwą udręką- np przy holowaniu. Osobiście nie pchałbym w V do modelu do termiki no chyba, że kupujemy jeden z wyżej wymienionych modeli, to możemy być spokojni.

Płyta czy klasyczny? Jeżeli nie potrzebujesz bardzo efektywnej wysokości to jednak szedłbym w stronę tradycyjnego- łatwiej wykonać i będzie lżej. Swoją drogą jako ciekawostka dodam, że dotychczas praktycznie wszystkie szybowce w F3J miały wysokość pływającą. Aktualnie w 2 nowych, i to nie byle jakich konstrukcjach, płyte zamieniono na rzecz klasycznego statecznika- prestige i pike perfection. Zobaczymy jak to sie sprawdzi w wypadku perfectiona, prestige już ma wyniki. Chociaż prawda i tak jest taka, że to zależy od pilota a nie rodzaju statecznika :)

 

Jeżeli chodzi o T- osobiście uważam, że tylko do spawarki i makiety z racji na wagę rozwiązania i brak wymiernych korzyści w zamian.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zależy od konstrukcji- czy ma byc zdejmowany czy na stałe, technologii itd. Ja bym się kierował tak:

Zbocze- V, nawet jeżeli wyjdzie troche ciężej to tutaj wzrost wagi w zamian za bezawaryjność nie boli aż tak bardzo, a model często i tak trzeba dowarzyć.

Termika- X, wyjdzie lekko, nawet jeżeli miałby wyjść trochę ciężej niż V (co z resztą w cale nie musi być prawdą) to większą masę rekompensuje nam lepsza kontrola a tym samym łatwiej będzie wycisnąć maksymalne możliwe osiągi z szybowca.

 

Jeżeli zysk wagowy jest na tyle mały że nie będzie wpływało to na właściwości lotne to zdecydowanie lepiej kierować się ważniejszymi aspektami :)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

...czapeczka bejsbolowa z daszkiem??a moze kapelusz,albo sam daszek??a jednak bajsbolówka z daszkiem do tyłu... :) własnie nikt z klegów nie wział jeszcze pod uwagę jednego czynnika ,a mianowicie gustu modelarskiego (ale o gustach się ponoć nie dyskutuje wiec nie będe sie rozpisywał) Wszystko to prawda co koledzy piszą i zgadzam sie z tym jak najbardziej .Po pierwsze każdy modelarz powinien latać zarówno na stateczniku X i T choćby po to aby miec pojęcie jak zachowuje sie model i jakie ma takie czy inne usterzenie i własciwości areodynamiczne.Ja osobiście zawsze kieruje się gustem wiec m moje stajni przewazają modele ze statecznikami T...są sprawdzoene,łtwe w transporcie i mozna szybko dorobić ,zamienić stateczik w razie draki...

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Latałem i V i T i nie zauważyłem zbytniej różnicy.Jeżeli chodzi o transport to i tak nie rozbierałem ani tego ani tego( nie chciało mi się)Natomiast płyta może być lekko upierdliwa w regulacji ( konieczność minimalnych wychyleń ) miałem ale nie polecam) choć do transportu idealny.

Do latania z holu gumowego to zalecałbym jednak V z tego powodu ze podczas startu trudno go uszkodzić, w przeciwieństwie do X

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tej chwili właśnie robię model z płytą... Słyszałem od równie doświadczonych modelarzy, że jest dosyć korzystna dlatego się zdecydowałem na takie usterzenie. Dam znać po oblocie, które wg. mnie jest najlepsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako ciekawostke wklejam link do zdjecia najnowszej wersji mojego X5 . Jest to w tej chwili chyba jedyny model F5B z tradycyjnym statecznikiem.

Moze to dziwnie zabrzmi ale chcialem byc inny i dlatego wybralem takie rozwiazanie. Poza tym, w przeciwienstwie do "T" powszechnie stosowanego w tej kategorii, moglem znacznie zmniejszyc grubosc statecznika pionowego i tym samym zejsc z wagi. Zyskac takze na sztywnosci (kosztem umiejscowienia serwa w srodkowej czesci kadluba i bowdena. No ale cos za cos).

ps

wiem, ze z aerodynamicznego punktu widzenia T jest lepsze, ale...moja kasa i czas wiec no problem

ps2

modele F5B laduja na skoszonej trawie, dlatego przy prawidlowym podejsciu raczej ciezko ogon uszkodzic (kadlub jest tak zaprojektowany, ze w locie poziomym statecznik jest ok. 2cm wyzej niz krawedz splywu skrzydla)

 

 

http://www.f5b.nl/im...24/DSC_0061.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pitplane

Nikt jeszcze nie wspomniał o istotnej zalecie usterzenia X płytowego. Otóż przetrymowanie stetcznika wpływa na kąty zaklinowania! Oczywiście, trymując V czy T również wpływamy na kąty, jednak przy okazji wprowadzamy sporo niepotrzebnych zawirowań i oporów.,

Pamiętać również należy o większej stateczności modeli z usterzeniem X, łatwiejszym transporcie i szybszym montażu modelu.

 

Latam dużo , zwykle ląduje w trawach i innych przypadkowych miejscach i jeszcze NIGDY, nie uszkodziłem sobie usterzenia typu X.

 

IMHO usterzenie V to poniekąd moda. Owszem z nieco mniejszymi oporami niż w X bo mamy 2 powierzchnie a nie 3 .

Dlatego V-ke rozważałbym JEDYNIE jeśli latamy zawodniczo , szukamy najszybszych i najdroższych modeli a poziom naszego latania jest przynajmniej na najwyższym krajowym poziomie i ścigamy się o sekundy , lub dziesiątki sekund :)

 

Pozdrawiam

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeszcze jedna przewaga układu T nad X - łatwość wyprowadzania z korkociągu. W układzie X, przy korkociągu, ster kierunku jest aerodynamicznie zacieniony przez statecznik poziomy i praktycznie może nie działać skutecznie. Układ T, nie ma tej wady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

..zgadzam się z powyższym postem ..To bardzo dobrze również widać w prawdziwym lotnictwie gdzie usterzenie X jest raczej rzadkie i sporadyczne. Przewagę raczej mają stateczniki T oraz -I-.Poza tym strugi powietrza oddziaływują na tylne usterzenie mają radykalne oddziaływanie na utrzymanie modelu w odpowiedniej stateczności poziomej .Poza tym sterowność modelu jest znacznie wieksza niz w usterzeniu X.Nawet w przypadku awarii lotek modelem można swobodnie sterować mając właśnie usterzenie T lub -I-.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

Paweł - nie wiem czemu, ale zawsze wydawało mi się odwrotnie: to statecznik pionowy zasłania poziomy. Stąd 1 przykazanie wyprowadzania z korkociągu brzmi: przerwać autorotację przez wychylenie steru kierunku w stronę przeciwną; i dopiero potem oddać wysokości celem nabrania prędkości.... I w tym upatrywałem główny powód niechęci do usterzenia V - trudniej przerwać autorotację. Na zboczu (moim zdaniem) nie musimy się tym martwić, bo tam nie ma czasu ani wysokości na prawidłowe wyprowadzanie.

Ale nie jestem już niczego pewien. Książę już któryś raz mnie dołuje, uświadamiając mi, jak mało (żeby nie powiedzieć: nic) wiem.

Pozdrawiam - Jurek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jurku, własnych doświadczeń nie mam, ale zdecydowałem się zabrać głos, bo pamiętam jak dziś, na kursie modelarskim zajęcia prowadził z nami znany szybownik i o korkociągu klarował, mniej więcej to, co napisałem. Jego słowa - naturalny odruch każe wyprowadzać z korkociągu, najpierw przez zatrzymanie obrotów wokół osi pionowej, ale to błąd, bo ster kierunku jest nie skuteczny - zacieniony aerodynamicznie - na skutek pionowego ruchu powietrza względem statecznika poziomego, co powoduje, że statecznik pionowy znajduje się w strefie silnych zaburzeń i ster kierunku nie działa. Aby wyprowadzić z korkociągu, należy (jego słowa) nieco wbrew instynktowi (który każe najpierw zatrzymać rotację i pochylenie), najpierw oddać wysokość, zwiększając pochylenie, a ster kierunku wyjdzie wówczas z cienia statecznika poziomego i dopiero wówczas, użyć steru kierunku i wyprowadzić na prostą.

 

Swoją drogą, to powyższe działo się w czasach, kiedy spora część szybowców miała jeszcze usterzenie typu X (połowa lat 70-tych). Dziś króluje T. Może jednak obaj mamy rację, tzn. są dwie (sprzeczne) recepty na skuteczne wyprowadzenie z korkociągu - ta którą Ty podałeś - dla usterzenia T i V, oraz tak którą ja opisałem - dla usterzenia X.

Może koledzy "duzi" szybownicy zabiorą głos, bardzo mnie to interesuje, czy jest jedna, czy kilka (w zależności od typu usterzenia) recept na wyprowadzenie z korkociągu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korkociąg .... heh w modelarstwie przeważnie powstaje przy przeciągnięciu, patrz mała prędkość.

Jak za wolno lecisz i przegniesz ze SW to korek murowany. W zależności od modelu pierwsze objawy korka będą inne.

Na taki przypadek to tylko oddać ster wysokości, tak jak piszesz, Swift, po pierwsze nabrać prędkości.

Po drugie zatrzymać rotację.

Dużym szybowcem zatrzymuje się sterem kierunku, ponieważ w czasie korka:

1. lotki są nieskuteczne, ponieważ oderwały się strugi na końcówkach (stąd korek)

2. Lotki mogą tego manewru nie wytrzymać w szybowcach w skali 1:1. Coś tam się dzieje że robi się buba i o....

 

Latanie modelem to inna bajka. Ja tam nie mam SK i nie mam możliwości wyprowadzać z korka SK.

Więc szybkie oddanie wysokości, nabranie prędkości i lotkami zatrzymuje rotację. Zawsze pomaga.

Lotki mi nie wystrzelą ;)

Model mnie ostrzega przed korem, jak powoli przeginam.

Jak przegnę za szybko, to nie ma ratunku.

Poniżej film z klasycznego kora, nie ma szans, żadna teoria nie pomaga, tylko kontakt z ziemią :)

Model przeciągnięty w zakręcie, za mała masa modelu, za mała prędkość, model nie ostrzegał i buba.

 

Jak ktoś lata dużym szybowcem makietą, to tylko klasycznie SK i loteczki, no i prędkość, jak wysokość pozwoli.

Korki są w większości na własne życzenie, jak się przesadza lub rozbestwia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

Tak czytam i nie rozumiem....

Czym różni się lot szybowca od modelu szybowca ? Inne prawa działają ? Mam świadomość, że prawidłowo zaprojektowanych modeli szybowców jest niewiele. To i typowych reakcji na wiele zdażeń znacząco mniej.

Jeśli nie mam w modelu kierunku, bo z jakichś powodów mogę go ignorować czy wręcz jego brak ma dla mnie jakieś wymierne skutki to nie mam czym przerwać autorotacji. Pozostaje mi oddanie wysokości i nadzieja, że matka ziemia nie jest za blisko, vide - filmik. Jak model nabrał prędkości i reaguje już na lotki, to jest Twój 2 pkt ? Przerwanie autorotacji lotkami ? To jest jeszcze autorotacja ? W/g mnie - nie. Korka pozbyłeś się nabierając prędkości. Gdyby opływ na skrzydle nie został przywrócony nie zadziałałyby lotki! Skoro zadziałały - to już nie jest figurą zwana korkociągiem tylko beczką w nurkowaniu. Chyba, że się mylę?

Jeśli sprowokujesz niechcący to odruchowo sięgasz po lotki - bo nic innego nie masz do dyspozycji ! Oddając drąga wysokości przy wychylonych lotkach - nabierasz prędkości wolniej bo lotki mimo zerwania strug, w trakcie ich przywracania ze wzrastającą prędkością stwarzają dodatkowy opór a jeszcze nie działają. .

Dotychczas wydawało mi się, że 1 przykazanie - przerwać autorotację wynika z tego, iż kierunek to jedyny ster, który w tym momencie działa prawidłowo a autorotacja powoduje, że 1 połówka statecznika wysokości znajduje się w jego "cieniu". W związku z powyższym, reakcja na oddanie wysokości celem nabrania prędkości i przywrócenie opływu jest wydłużona. Stąd ta kolejność a nie inna. Jeśli lecę 10m nad zboczem to nawet dysponując hiper sprawnym kierunkiem - nic nie zdążę zrobić ! W takim przypadku - 1 zasada powinna brzmieć: posprzątać po sobie ! Idąc latać na zboczu do wyposażenia powinien należeć woreczek na zwłoki ! Wbrew pozorom - odróżniam latanie "na górce" od latania na zboczu.... Tak to przynajmniej rozumiem. Jeśli źle - to przepraszam za zamieszanie.

Pozdrawiam - Jurek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze Jurek pisze. Zatrzymujemy kierunkiem i oddajemy wysokość. Tak się robi i dużym szybowcem i modelem. I nie inaczej i nie w innej kolejności. Odsyłam do literatury (np. pdręczników, chociażby Pazia). Każdy sezon, na KTP zaczyna się u szybowników od wprowadzania i wyprowadzania do i z korkociągu. Całe życie tak robię i zawsze działa. Czemu lotki mają jakiegos tam manewru nie wytrzymać? (jak pisze Specyfik). Poproś kogoś, niech Cię "przeleci" i poruszaj nimi w korkociągu. Zero sił na drążku. Jakby się cięgła urwały. Co ma tam nie wytrzymać? Modelem "robimy" tak samo. Bardzo często, to co modelarze nazywają korkociągiem, to po prostu ciasna spirala lub jeszcze cuś (!). Wówczas, oczywiście lotki działają. Wygląda podobnie, a nie to samo. Zresztą, mozna przecież narysować sobie rozkład sił w korkociągu. Odpowiedź sama się nasunie. Jak brakuje wysokości nad glebą, nie ma ratunku. Ale widziałem też korkociągi modelami z dużych wysokości. Były drzazgi na końcu, bo oczywiście były próby ratowania sie lotkami i na dodatek zaciąganie wysokości (najczęściej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.