Skocz do zawartości

enter1978

Modelarz
  • Postów

    3 832
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Odpowiedzi opublikowane przez enter1978

  1. Robert to chyba najlepsze i najprostsze rozwiązanie, zrobię wręgę z jednej strony grubszą tak aby mi ustaliła wykłon, i przykręcę ją do tulei dystansowych silnika za pomocą śrub z stożkowym łbem aby mi się śruba schowała w dorabianej wrędze bo widzę że wypadnie akurat na boku kadłuba.

    W dorabianej wrędze obok przeszkadzającego boku domku wkomponuję nakrętki kłowe które mi przymocują dorabianą wręgę do obecnej wręgi, a po przeciwnej stronie nic nie trzeba robić przewiercam otwory przez dwie wręgi wkręcam śruby w tuleje dystansowe silnika i powinno być po kłopocie.

    Kurcze wyniosłem model na jakiś czas i tak naprawdę zapomniałem ile mam zrobione , a tak widzę że nie wiele już trzeba robić , za co się chcę zabrać to okazuje się że jest już zrobione :).

    Dziś przykleje poszycia dwóch górnych lotek bo już są wstawione wzmocnienia pod dźwignię i tyle, temat skrzydeł i lotek zamknięty.

    Kadłub zrobiony tylko trzeba wykonać poszycie z balsy przedniej części kadłuba.

    Niestety trzeba całość oszlifować i to jest słabe bo nie za bardzo jest gdzie, będę go musiał zabrać do pracy i po pracy wybrać się na warsztaty , jest hala jest prąd i jest ciepło , jeden wieczór i go oszlifuję.

    No i zostanie dorobienie podwozi , tylne mam węglowe tylko trzeba je poskładać do kupy , a przednie golenie będą duralowe.

    Na przednie golenie będzie w sam raz płaskownik 3,5mm kłopot w tym że nie mam takiego mam 4mm .

    No i trzeba model okleić folią i wykonać maskę, ta maska to jak dla mnie to będzie największe wyzwanie , ale tkaniny szklanej mam pod dostatkiem to będe się bawił :) .

  2. Dźwignie znalazłem w temacie Sławka, więc je skopiuję tylko w odpowiedniej skali.

    Ale mam jeszcze jeden techniczny dylemat z modelem, chodzi o mocowanie silnika.

    Domek był projektowany chyba pod silnik saito 125 czy coś takiego, ja zamontuję silnik benzynowy ale o ile domek na wysokość jest z zapasem czyli w sam raz o tyle na szerokość nie za bardzo .

    Niby zmieścił by się na wrędze jesli chodzi o szerokość, ale to tak na styk , kłopot w tym że domek nie ma wykłonu i aby zrobić wykłon trzeba będzie przesunąć troszkę silnik w bok aby po uwzględnieniu wykłonu piasta śmigła była na środku maski.

    A jak ruszę silnik w bok to śruby montażowe wyjdą zbyt blisko boku domku silnika co uniemożliwi jego przykręcenie.

    Ma ktoś pomysł jak rozwiązać ten problem?

  3. Z racji że mój większy model który budowałem nadwyrężył budżet przez co musiałem go odpuścić na jakiś czas bo nie chce wkurzać żonki :).

    Tym sposobem ultimate wraca na warsztat, czasu nie mam za wiele wolnego ale coś tam lubię podłubać przed telewizorem w wolnej chwili.

    Jego zaletą jest to że w domu po rozmontowaniu jest niewidoczny i jakiś czas temu zrobiłem zakupy w sklepie modelarskim z uwzględnieniem tego modelu więc nic nie potrzebuję kupować aby zmontować ten model :).

    Czy ktoś posiada rysunek dźwigni dolnej lotki? tak abym mógł sobie wydrukować i odrysować na laminacie.

    Dolna dźwignia jest taka inna bo napędza dolna lotkę i ma otwór na snap który napędza górną lotkę.

  4. Chodzi nie o samo koło a o jego goleń, jest z drutu i nawet w sam raz jest dopasowana grubość tego drutu , tylne podwozie ma sztywność w sam raz ale....

    Przez to że drut jest tylko z jednej strony koła to wszystko się gnie i odkształca , potrzebne jest wykonanie wspornika z drugiej strony koła .

    Coś wydaje mi się że nie za bardzo to wyjaśniam i ktoś kto to miał ten model to rozumie o czym mówię a ktoś kto tego nie widział nie koniecznie coś wywnioskuje z mojego opisu :)

  5. Mój model jest prawie skończony , zostało jedno skrzydło okleić folią i w drugim wymienić poszycie i okleić folią.

    Niestety niektóre sprawy trochę mi sie skomplikowały bo mam troche spraw które nie za bardzo idą po myśli , na dodatek zostałem podliczony i wyszło że na hobby od września wydałem ponad 3 tyś zł , a w wakacje wydałem 2 tyś zł  ;) , no i finał jest taki że dostałem czerwone światło, model na dłuższy czas spoczął w piwnicy.

    A ja nie mając za bardzo wyjścia wrzucę nowiutki silnik do starego modelu , serwa już ma zamontowane nowe i śmigam przyszły sezon starym modelem.

    Przynajmniej jest po poważnym serwisie i nie przewiduje w nim awarii przez najbliższe kilka sezonów nie tylko przez jeden sezon.

    Nowy kiedyś tam będzie latał , ale mimo że jest na ostatniej prostej to jednak do uruchomienia go troszkę jeszcze trzeba sięgnąć do kieszeni a na chwile obecną jest to niemożliwe.

    • Lubię to 1
  6. Jest to jakieś wyjcie , choć tak szczerze to budując samemu to takie średnie oszczędności wychodzą , policzyć węgiel ,koła , zawiasy i inne pierdoły to i tak wyjdzie podobnie do jakiegos budżetowego gotowca.

    Natomiast taki krzyżak na wiele pozwala , na wszystko jest czas i wybacza większość błędów i aby to ubić to trzeba się troche postarać.

    Natomiast model multiplexa o którym wspomniałem wyżej , jest piekielnie drogi bo gotowego do lotu z wyposażeniem raczej poniżej tysiaka nie da się kupić, na dodatek średnio się nadaje do stawiania pierwszych kroków bo on naprawdę super lata , ale niczego nie wybacza.

    Każdy na początek proponuje krzyżaka , tyle że nie wszyscy chcą takim modelem latać , ale ta konstrukcja ma mnóstwo zalet , mam różne modele ale prawda jest taka że krzyżak jest najintensywniej używany , teraz ma przerwę bo sie zepsuł zatarło i spaliło się serwo na jednej lotce ale to jedynie świadczy o tym że model nie stygnie, a aby nim polatać nawet nie muszę się z przed bloku ruszać :)

  7. Przewaliło się u mnie tych pianek więc coś tam mogę napisać, twój faworyt czyli ta extra va-models to taki sobie model , szału nie ma bo  nigdy nie chciał latać prosto a w zasadzie to lepiej latał na plecach niż  w normalnym locie, kupiłem go do nauki kręcenia beczek z myślą że szybko go unicestwię, beczki na nim ogarnąłem miałem go kilka lat aż się znudził totalnie i oddałem go kompletny do lotu za cenę silnika który był w modelu.

    Jak dla mnie to największą jego wadą było to że on znośnie latał przy pewnej masie , ale wtedy miał lekki i słaby silnik , zamontowanie mocniejszego silnika wiązało się ze wzrostem masy i wtedy była moc ale model latał beznadziejnie.

    Zaletą jest jego cena.

    Niezbyt dobrym planem jest że musi być pełny kadłub, beczki do nauki których kupiłem ten model to bardzo trudna figura i zdarzało się że podczas jednego przygrzmocenia o ziemię kadłub był przełamany w trzech miejscach jednocześnie ;) więc jednak krzyżak do nauki wydaje sie lepszy.

     

    Obecnie z pianek mam dużego rc factory, i to też nie jest jakis niezwykły model, tak jak i w extrze va-models skrzydło nie jest demontowane, model nie jest przesadnie duży za to zajmuje całe auto, lata nienaturalnie , niby jest spokojny i stabilny i wolny i szybki ale za bardzo trzyma się powietrza i ciężko to co fikam krzyżakiem przenieść na duży model bo on nie zrobi żadnego fikołka bezwładnie ten model trzyma sie powietrza pazurami i nie idzie go wyprowadzić z równowagi a nie zawsze jest to zaletą.

    I jak na taką pokrakę to ma zaporową cenę, ale jak nie patrzeć to jest to jeden z lepszych piankowych modeli stworzonych do akrobacji.

     

    Pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą ale wydaje mi się że najfajniejszym piankowym modelem 3D to jest extra 330 multiplexa.

    Cenę ma nie za niską nawet bez wyposażenia, ale jest bardzo ładny , ma odczepiane skrzydła więc nie zajmuje miejsca w aucie, jest bardzo stabilny i naprawdę fajnie lata,  a z tym dedykowanym silnikiem permax to na jednym pakiecie 3s 2600 lata 11 minut i to też jest imponujący wynik biorąc pod uwagę jak potężny zapas mocy ma model.

    Jak gdzieś kiedyś patrzyłem to da sie taki model przygarnąć za 500zł , i biorąc pod uwagę relację ceny do jakości i możliwości to ta extra 330 multiplexa to jest faworyt, na dodatek jak by coś nie pasowało lub się znudziło taka extra odsprzeda się błyskawicznie .

    Wiem bo miałem ten model i wcale nie chciałem go sprzedawać ale jeden z modelarzy tak sie czepił aby mu go odsprzedać że w końcu dałem sie namówić , i z resztą żałuję decyzji do dziś.

    • Lubię to 1
  8. Jedno skrzydło zrobione , słabo bo miało byc dwa ale jest sporo czasochłonnej roboty więc na razie mam jedno i prędzej to nowe okleję niz zabiorę się za drugie , no jak nie patrzeć to trochę mnie przeczołgało to skrzydło przez ostatnie dwa dni.

    Mam małe pytanie , czym zaciągnąć spoiny na łączeniu balsy? balsa jest nieźle spasowana ale coś tam minimalnie da się pod palcem gdzie nie gdzie wyczuć i może to byc widoczne pod folią.

    Szpachla do drewna chyba się nie za bardzo przyczepi do spoin klejonych CA, może jakims klejem kilka drobnych niedoskonałości zaciągnąć ? ale jakim?

  9. Niestety rozebrać się nie da. Każda próba kończy się pęknięciem. Jak pisałem, zamówię całe skrzydło. Wysłałem mailem zapytanie ale na razie bez odzewu. Czekam.

    Nie wiem czy to nie lepiej, nowe skrzydło robi się łatwo i przyjemnie a naprawa jest trudna denerwująca i zabiera dużo czasu.

    Ja zostałem pokonany przez swoje skrzydła , myslałem że będzie hop siup a tu dupa , oczyszczenie powierzchni z kleju trwa długo , materiału nie mam żadnych zapasów więc krótkie elementy poszycia muszą zostać , a dopasowanie nowych części poszycia do starych fragmentów jest wnerwiające.

    Dziś mam zrobioną jedna stronę skrzydła , i jutro bedzie zrobiona druga strona , ale kurcze weekend zleci a ja będę miał jedno skrzydło , na drugie potrzebuję drugiego weekendu.

    Słabo w dwa weekendy da się zrobić skrzydła od zera.

    Na zdjęciu skrzydło po wymianie poszycia

    5b6dabea66207a05.jpg

  10. Nic nie poradzisz , ale tak jak pisałeś skrzydła sie fajnie składa , na dodatek jest to o tyle komfortowa sytuacja że można zamówić nowe skrzydła , czy cokolwiek innego było by potrzebne więc uszkodzenie modelu w taki czy inny sposób nie jest bardzo dużym problemem.

    Ja też słabo stoję ze skrzydłami , też się popisałem przez co mam sporo czasu w plecy , model juz powinien być oklejony a nawet poszycia nie zostały zerwane, na szczęście mam dzisiejsze popołudnie wolne i jutro cały dzień więc w tym czasie mam zamiar się uporać z poszyciami skrzydeł i ruszyć z poskładaniem modelu do kupy.

  11. Soudala da sie porozbierać , ja taki zwód zrobiłem w dwupłacie , zamiast wkleić żeberko z mocowaniami do rozpórki od strony górnego skrzydła to ja wkleiłem to żeberko mocowaniem górnego płata od strony ziemi , a najlepsze jest to że kapnąłem się jak już miałem całe skrzydło posklejane.

    Rozebrałem skrzydło , choć przyznam że zajmuje to sporo czasu , na pewno więcej niż sklejenie nowego skrzydła.

     

    Tyle że tam sie dało odwrócić żeberko a tu nie ma takiej możliwości.

    Otwory pod rury 16mm nie sa na środku żeberka tylko z jednej strony żeberka , gdy sie odwróci żeberko rura nie wejdzie.

    Jedyne sensowne wytłumaczenie zaistniałej sytuacji to takie że skrzydło nie było składane na rurach tylko hm? jak by to powiedzieć w powietrzu?

    Ja bym jednak pruł to skrzydło i zrobił je tak jak ma być , jak rozbiórka nie poszła by po myśli to zrobił bym nowe skrzydła.

    W zasadzie to skrzydła się fajnie robi , mnie osobiście to drażnią lotki , ale budowa skrzydła jest OK.

  12. Z głowy nie pamiętam czy w żeberkach są te kropki , a podejrzeć nie ma jak bo klej powychodził ze spoin i pozakrywał te dziureczki.

    Ale skrzydło ma wznios , ja przez pomyłkę  w pierwszym modelu miałem błędne żeberka , chodziło o ostatnie żeberko przez które przechodzi kieszeń na rurę, w moich żeberkach nie było otworu na kieszeń i też powiedziałem że wytnę sobie ten otwór , ale Marcin powiedział że absolutnie nie , właśnie chodziło o to że skrzydło ma wznios a elementy nie są symetryczne i dlatego są znakowane tymi dziurkami i ręcznie nie wytnę tego otworu we właściwym miejscu i zepsuję skrzydło.

    Chwila moment i Marcin dosłał mi nowe żeberka , i nie pozwolił wyciąć samemu tego otworu.

    A czym to sklejasz? nie da się tego rozebrać?

  13. Koło obracające się swobodnie to kiepski pomysł.

    Ja tam jestem zwolennikiem sprężynek :).

    Aby wyeliminować zbędne cześci to nie dorabiam mocowań dla sprężynek a mocuję je do śrub mocujących snapy, nawiercam śrubkę przekładam sprężynkę i gotowe.

    Tak jak na zdjęciu tyle że nie miałem pod ręka sprężynki to do zdjęcia w nawiercony otworek w śrubce włożyłem kabelek.

    6d79d2d1805ded5f.jpg

  14. Niedługo opanuję sytuację :), balsa na nowe poszycia dziś dotarła, mam wolny weekend więc już jest zaklepane że w weekend zerwę liche poszycia i wstawię nowe, powinno pójść sprawnie bo mam juz w piwnicy moją płytę z kamienia więc jest na czym ten zabieg wykonać.

    Poza tym dotarły podwozia od Andrzeja , przednie golenie Andrzej wykonał mi takie okrągłe identyczne jak mam w starym modelu, a na tył przysłał mi dwa, standardowe i jedno takie szersze i właśnie to szersze będzie montowane bo jest o wiele sztywniejsze ale mimo sztywności się ugina w sam raz , bo to standardowe to troszeczkę mogło by być sztywniejsze, to nowe szersze jest na miarę do tego modelu.

    b6826a8f2a414a9b.jpg

  15. Ja się nie znam , z tego co Czarek wcześniej napisał po wizycie w ULC to na pierwszy rzut oka sytuacja nie wygląda źle.

    Numer umieszczę , mogę się tez zarejestrować i to wszystko , ale jeśli wymagania będą wyśrubowane nic z tym nie zrobię i będę latał jak do tej pory , niczego nie będę rejestrował , na dziko to na dziko , jak zwał tak zwał , do tej pory latam nigdzie nie zrzeszony i żyję.

    Jedynie co mi nie leży to to że pewnie po zmianie przepisów polisa ubezpieczeniowa nie będzie działać przy takim lataniu bez rejestracji.

    Po prostu modelarstwo to niszowy sport , modelarzy jest bardzo mało i nie ma siły przebicia, dlatego ustawodawcy niezbyt sie liczą z opinią modelarzy , ja zakładam że nie będzie źle ale bardzo jestem ciekaw jak się to wszystko skończy.

  16. Krzysztof podpisuję się pod tym co napisałeś rękami i nogami , bo identycznie myślałem tylko już sie nic nie odzywałem.

    Numer na modelu niech sobie będzie , nie za ciąży, ale co do szkolenia to słabo to widzę, oczywiście są fachowcy którzy naprawdę są w tym dobrzy , kilku znam osobiście kilku znam z internetu ale obawiam się że to nie oni będą prowadzili szkolenia.

    Znając życie szkolenia będą prowadzić jakieś niedojdy którzy sami nic nie umieją , a myślę że jest znacznie gorzej obstawiam że instruktorowi nawet nie będzie wypadało stanąć obok modelarza który ćwiczy latanie z 20 lat.

    Jak by nie patrzeć na opanowanie modelu potrzebne są lata i setki godzin , więc nie za bardzo rozumiem cel krótkiego kursu.

    Co do bezpieczeństwa to akurat w tej kwestii modelarze trzymają wysoki poziom bo jeden drugiego pilnuje , ja sam jestem początkujący ale zrobiło na mnie wrażenie gdy widzę że ktoś gdzies tam łyknął piwo i mówi że już koniec latania , innym razem ktos inny po piwie zaczyna ciągnąć swój model nagle oburzenie gdzie on k..... sie z tym modelem wybiera? a on go tylko przestawił.

    Ogólnie nie mam nic przeciwko oznakowania jakimś numerem modelu , ostatecznie mogę się gdzies zarejestrować bo to mimo że nie pomyśli to jednak jest potrzebne, ale po za tym to jestem przeciwny parodii w postaci kursu i wszystkim innym nieuzasadnionym zmianom i kompletnym bredniom.

  17. Potknięcie potknięciem , balsa przyjdzie w środę , przygotuje nowe poszycia i mam wolny przyszły weekend to zrobię te skrzydła , dziś natomiast  wjedzie do piwnicy kamienna płyta na której to zmontuję :).

    Ale mam pytanie do Darka i innych którzy w pełni wykorzystują możliwości modelu.

    Chodzi mi o wychylenia sterów , w starym modelu nie mam za dużych wychyleń to znaczy są spore ale jeszcze dużo brakuje do max ,takie standardowe ruchy serwa , niczego nie zwiększałem jedynie na sterach wysokości sa dłuższe dźwignie bo standardowe z serw nie wystaja po za poszycie.

    Ogólnie można o wiele bardziej wychylić stery niż się one wychylają na chwilę obecną, ale że mam w modelu plastikowe dźwignie na serwach wolałem nie ryzykować zerwania frezu w plastikowej dźwigni.

    A chciał bym troszkę podnieść poprzeczkę , w miarę mozliwości ćwiczę na symulatorze , z postępów to jako tako ogarniam beczki w obie strony i zawis z obu stron, ale to jeszcze trzeba sezon przelatać aby to wdrożyć do lotu na żywo.

    Bo to nie tak hop siup , zawis na symulatorze brzuchem do siebie to juz dawno mam opanowany , a na żywo krzyżak rc factory stracił węglowe śmigło i wcale nie trzeba było długo na to  czekać ;).

    W przyszłym sezonie chcę się zainteresować trybami lotu z poziomu radia , i zmiany wychyleń lotek nie planuję ale w ogonie przydało by się więcej drygu , szczególnie do jakiegoś bezwładnego przewracania modelu.

    Np jak oglądałem latanie Darka to jego model robi inaczej korkociąg , Darka korkociąg jest bardzo ciasny i model trzyma bardziej poziomą pozycję , i wydaje mi się że to chodzi o wychylenia sterów.

    Kiedyś jak miałem starą extre seagull , to ona do figli słabo sie nadawała ale postanowiłem zwiększyc wychylenia sterów i do pewnego momentu nawet były niezłe efekty , ale jak w pewnym momencie stery za bardzo wychyliłem to model stał się bardzo niestabilny i zaczął się przewracać  przy mniejszych prędkościach i ciasnych manewrach.

    A jak jest tutaj? jakie wychylenia sterów ustawić aby model miał więcej drygu ale nic nie stracił na stabilności? czy tego modelu ograniczenia nie dotyczą i ile nie ustawię i jak ich nie wychylę to i tak będzie dobrze?

    Ogólnie to są jakieś zasady co do ustawień wychyleń sterów?

  18. Ja ciągle byłem przekonany że szykuje się skok na moją kasę za pomocą zmiany przepisów, i byłem przeciwny ale...

    Po przeczytaniu tego co napisał Czarek kilka postów wcześniej  wychodzi na to że przepisy musza zostać zmienione i na to nikt nie ma wpływu , za to urząd nie planuje wykończenia modelarstwa a wręcz przeciwnie.

    Nie do końca sytuacja jest tak kiepska jak przeciwnicy zmian chcą ją przedstawić.

    Ubezpieczenie i tak płacę mimo że nikt mnie do tego nie zmusza , tyle że dziś jest trudno o polisę na model , za to myślę że jak będzie więcej ludzi którzy będą potrzebowali takiej polisy bo nie będzie wyjścia , to może i pojawi się więcej propozycji ze strony firm ubezpieczeniowych.

    Po przeczytaniu postu Czarka nie mam tez wrażenia że ktoś gdzieś tam tylko czeka na pieniądze.

    Symboliczna opłata za jakąś naklejkę to też nie jest myśle kłopot , a jeszcze jak ma to byc lekarstwo na januszy to też jestem za.

    W sumie to mnie w tym roku serwis modelu kosztował kilka razy tyle co serwis auta , jestem początkującym modelarzem ale z tego co wiem to w tej materii nigdy nie było tanio , to kilka złotych za naklejkę nie zrobi kompletnie żadnej różnicy.

    Limit 120m to mam w tej chwili , latam na prywatnym lotnisku i to jest jeden z warunków korzystania bez ograniczeń z tego lotniska, no ale mi 120m to o wiele za dużo , statystycznie latam od 10 do 50m , ale szybownicy mają niemały problem i tutaj chłopakom przydała by się jakaś przejrzysta furtka.

    Pytałem też zawodnika i za razem osobę która prowadzi modelarnię , czy słyszał o zmianie przepisów , powiedział że co nie co , ale gdy coś się zmieni ich stowarzyszenie otrzyma wytyczne, powiedział również że jak by co to miejsce w stowarzyszeniu czeka, więc wychodzi na to że przystąpienie do jakiegoś stowarzyszenia też nie jest żadnym wielkim wyczynem.

    Ja się tam nie znam , ja lubię tylko latać :), ale może być tak że nie taki diabeł straszny jak go malują.

  19. No niestety, jak się okazało ja mam takie ośki z gwintem 14mm, chyba nawet to takie same jak te z oferty.

    No i gwint 14mm jest za krótki, to znaczy gwintu wystarczy na goleń kołpak i nakrętkę , nie wystarcza gwintu jedynie na plastik kontrujący który jest na końcu nakrętki.

    Chyba jedynym wyjściem będzie rezygnacja z nakrętek samo kontrujących i zastosowanie zwykłych nakrętek na jakiś mocny klej do gwintów.

  20. Kurcze że też ciągle się trzeba uczyć, ale to nic mam nauczkę więcej sie nie wkręcę w wynalazki.

    Na chwile obecną nie mam wyboru , aby skończyć model muszę pojechać do starego domu zabrać moją kamienną płytę.

    Jakoś w piwnicy musze zorganizować na płytę miejsce i mając czym i na czym opanuję te skrzydła w dwa wieczory.

    Dziś chciał bym zamówić balsę na poszycia, ale jak juz będzie zamawiana paczka to potrzebował bym oski kół i mam problem ze zlokalizowaniem sklepu który takie oski ma.

    Ośka jak ośka , ale model będzie miał owiewki na kołach i tu jest problem, bo aby zamontować owiewki ośka musi mieć 15-16mm gwintu.

    Zna ktoś sklep który ma ośki kół 5mm ale ośka musi mieć najbiedniej 15mm  gwintu M8

  21. Podobno kupiłem starą balsę, deski pękają w poprzek słoi i to bez używania specjalnej siły.

    Kupowałem długie deski które są dość drogie i przez to podobno mało kto je kupuje więc są zleżałe i stare.

    Ale mogę się pocieszyć tym że takie długie deski kupiłem tylko na skrzydła , reszta modelu jest z standardowej długości balsy , no i co do reszty modelu nie rzuciło sie w oczy nic niepokojącego, jedynie te skrzydła , balsa przełamuje się w poprzek od samego patrzenia na nią.

    Zmienię poszycia skrzydeł i będzie święty spokój , tylko kurcze nie mam gdzie i na czym zmontować takiego skrzydła,  niby szkielet będzie niezaczepiany ale do przyklejenia nowego kesonu skrzydła muszą wylądować na rurach i spocząć na idealnie płaskim blacie , no i z tym blatem jest kłopot.

  22. No i mam problem, oszczędności się mszczą , tym razem oszczędzałem na masie i skutki sa fatalne.

    Dziś zabrałem się za skrzydła , miałem zamiar oszlifować krawędzie natarcia i zabrać się za oklejanie skrzydeł.

    Jak się okazuje super lekka balsa to szajs , trzymając skrzydło jedną ręką i drugą ręką szlifowałem, strzelił keson pomyslałem że deska miała defekt albo podczas przeprowadzki coś się nadwerężyło .

    Nakleiłem w miejscu pęknięcia łatę od środka ale nie trzeba było długo czekać jak keson strzelił z drugiej strony skrzydła.

    Ta super lekka balsa to próchno i wydaje mi się że nie był bym w stanie tych skrzydeł pewnie dowieźć na lotnisko w jednym kawałku.

    Co mnie podkusiło? to jest tak lichy materiał że przy odrobinie pecha te skrzydła rozlecą sie w powietrzu.

    Kurcze ile razy stary model kapotował , ile zaliczył kiepskich lądowań , i tam sie nic nie uszkadzało , a to super lekkie dziadostwo nawet nie wiadomo jak do ręki wziąć aby sie nie połamało.

    Ja tym latał nie będę , bo model kosztuje trochę grosza i trzeba mu poświęcić masę pracy i czasu.

    Teraz trzeba zdemontować to próchno ze skrzydeł , trzeba kupić normalną balsę i zrobić nowe kesony , tylko kurcze nie mam gdzie takich skrzydeł skleić.

    Nie ma z tym wiele roboty ale brak miejsca na takie sprawy mocno daje się we znaki.

    No nic to, do wiosny daleko , a mi zostały do zrobienia tylko te cholerne skrzydła.

    No ciśnienie to mi dziś podskoczyło.

  23. Chcę coś napisać o silniku, bo z grubsza zmontowałem już silnik do starego modelu.

    Z silnika DLE/DLA kompletnie nic nie pasuje do silnika RCGF z HK.

    Wał z dle nie zmieści się w karter rcgf.

    Cylinder z dle nie zmieści sie w karter rcgf .

    Piasta śmigła też jest inna , to znaczy jest taka sama ale magnes jest w innym miejscu.

     

    W Marcina karter z DLE zamontowałem wał z DLA56 , prawie pasował jedynie musiałem z 0,3mm pogłębić otwór na łożysko przy piaście , bez tego nie dało się zmontować silnika bo minimalnie rantowi na wale brakowało te 0,3mm aby się zrównać z łożyskiem i ściskało łożyska.

    Cylinder poszedł z DLA56 , pasował do karteru DLE 55 idealnie.

     

    Natomiast co innego mnie zastanawia, kolega który mi przysłał półtora silnika DLA , powiedział że cały silnik przepracował 8 godzin, a ta połówka ( z której wykorzystałem wał) ma około 3 godzin pracy.

    I teraz tak , wał po deklarowanych 3 godzinach pracy jest w świetnym stanie, ale wał z całego silnika ( z tego całego silnika wykorzystałem cylinder) więc tutaj wał to już złom, mniej więcej ma taki luz jaki miał mój silnik po wymianie igiełek , a tutaj to już wiem na własnym przykładzie że taki wał przepracuje około 10L paliwa.

    Mi tam pasuje , model z tym silnikiem albo kiedys poleci albo już i nie poleci , po prostu będzie stał na wypadek jak by był potrzebny , w każdym razie będe szczęśliwy jak mi ten stary model nie będzie potrzebny ;)  i niech on tak tylko awaryjnie stoi :) .

    Ale coś to kiepsko z tym przebiegiem silnika DLA56, osiem godzin przepracował i po mojemu do zgonu zostało mu około 5 godzin pracy.

    Kurcze te silniki RCGF z HK to jednak były niezłe , tanie to było bo chyba 800zł dałem za swój , wypalił około 50L paliwa i zdechł :), ale myslę że gdybym miał dobrze zapłon ustawiony od początku i nie zmagał się z olbrzymimi wibracjami to on pewnie by dalej śmigał i nic by mu nie było.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.