




rc_spy
Modelarz-
Postów
56 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez rc_spy
-
Jaki trenerek/warbird coś ciekawego pod turnigy d3548/4 2kg ciągu
rc_spy odpowiedział(a) na piotrkovski temat w Od czego zacząć??
Bo do akrobacji nie potrzeba silnika a UMIEJĘTNOŚCI także w zakresie posługiwania się czymś tak prozaicznym jak fizyka:) Gdyby było inaczej żaden szybowiec akrobacji by nie kręcił. I kolega jpd ma rację, wybierz sobie model na Twój poziom, do niego dokupuj resztę a nie odwrotnie. Natomiast jeśli chcesz do tego silnika dobierać model, to najpierw sprawdź przy jakich parametrach zasilania i śmigła jakie ciągi, prędkości strumienia zaśmigłowego oraz efektywność osiąga i do tego dopiero możesz dobierać model. Możesz użyć jakiegoś kalkulatora do liczenia silników. Przeważnie silniki są efektywne (dane producenta) w granicach 80...90 % dla określonych śmigieł, z którymi dają modelowi określone parametry - ciąg i prędkość, co decyduje o wyborze modelu i dopiero przy najlepiej dobranych parametrach tzn, zasilaniu (ile tych S) i śmigła, osiągniesz ciąg zbliżony do podanego w danych technicznych. Jakby co, to w sekcji Files na HK pod silnikiem, jest ulotka zawierająca kilka danych m.in. ciąg. -
nie tak ciężko. Cześć z tych rzeczy miała określone znaki szczególne, część już nie występuje na rynku od dłuższego czasu, niektóre były unikalne z racji tego że mało czegoś takiego było na rynku albo np. sprowadzone dokładnie w tej wersji z Chin itd. Tak więc jeśli zobaczę to poznam. No i sam zestaw taki a nie inny. Tak, ale też jestem zdania że łapy obciąć dla zasady.
-
Jaki trenerek/warbird coś ciekawego pod turnigy d3548/4 2kg ciągu
rc_spy odpowiedział(a) na piotrkovski temat w Od czego zacząć??
dobre pytanie, samolot czy rakietę planujesz ? Bo w tej drugiej będzie taniej o skrzydła Jeśli potrzeba trenerka, to ciąg 60...70 % masy zupełnie Ci wystarczy z zapasem zwłaszcza przy takim Piperze którym nie zaszalejesz, a dzięki czemu nauczysz się latać, poznasz nieco aerodynamikę i fizykę lotu, a nie będziesz jak Ci "mistrzowie" co to modele rozbijają gdy im silnik zgaśnie/przestanie działać i model podobno w kamień się wtedy zamienia. Mówimy o ciągu statycznym. Do tego jeszcze uwzględnić odpowiednią prędkość strumienia zaśmigłowego i można dobrać napęd lekki a wystarczająco mocny, dający całkiem długi czas lotu a przy okazji nie nadwyrężający konstrukcji i ułatwiający lądowanie gdziekolwiek i na byle czym. Mniejszy silnik niż ten który na początku wymieniłeś mam w ważącym 1700 g do lotu (sporo cięższy od FunCub), metrowej rozpiętości Ravenie do akrobacji, bardzo wymagającym w pilotażu modelu i o dużych prędkościach startu/lądowania nawet z klapami, więc toto MUSI mieć napęd a i tak jest to ciąg statyczny równy jakieś 80 % masy. Ale może być przydatny taki silnik o ciągu 2.2 Kg w takim Piperze 1.8 m rozpiętości - jeśli planujesz takim modelem z ręki startować -
co do kolorystyki Łosia czy innych samolotów oraz pewnie wielu detali, to pewnie można śledzić takie programy jak "Było nie minęło" itp. Czasem wprost z wydobywanego właśnie oryginału są ciekawe informacje. Nie pamiętam odnośnie jakiego samolotu ale na pewno z II wojny, raz w trakcie wydobywania szczątków byli zdziwieni odnośnie tego faktu, że kolor farby na częściach wraku był inny niż powszechnie uznany że był stosowany. Łosia też wygrzebywali kiedyś.
-
Jak nie doładuje Lipola to z 12V zostanie mi np. 9:) i zdolność bezproblemowego zasilania elektroniki która pobiera 2..3A - odbiornik, serwa itd. Jeśli Ty nie doładujesz pakietu którego napięcie po naładowaniu nie różni się tak bardzo od napięcia pracy elektroniki to spadniesz gdy pod obciążeniem napięcie spadnie poniżej tolerowanego progu lub brak prądu wpłyną na np. wrażliwy odbiornik 2.4GHz. Obie opcje mają swoje zalety i wady - moja zapas napięcia, Twoja brak dodatkowych potencjalnie awaryjnych elementów. Ja latam na tym od zawsze i mnie nigdy nie zawiodło. Ty latasz na tym i też Cię nigdy nie zawiodło. Obie opcje są równie dobre mają po prostu inne wady i inne zalety. Dla mnie zaletą jest to że nie muszę ładować lipola w polu i latam spaliną do świtu do zmierzchu (no prawie ale często mimo kilku przywiezionych modeli przewietrzyła się przez pół dnia tylko spalina) - zaleta rekompensująca nieco więcej elektroniki, a o stan lipola dba mi li-po monitor który jeśli zrobię nawet dziesięć 15...20-0 minutowych lotów mnie poinformuje o spadku napięcia (teroetycznie bo naładownego lipola to nie wyczerpie) co nadal nie grozi kompletnie niczym i długo grozić nie będzie. Dodatkowo nie muszę nosić różnych akumulatorów - pakuję każdy naładowany lipol który mam pod ręką czy ma 1400 czy 2200, nawet 2S czy 3S bez znaczenia choć z racji złącza to 3S. Osobiście nie chciałoby mi się bawić z akumulatorami które muszę co kilka lotów sprawdzać, a musiałbym częściej dodatkowo uwzględniając wpływ temperatury bo przeważnie spaliną latam ok 20 minut/lot co zwiększa ryzyko gdybym stosował Twoją wersję. Ale to po prostu rzecz gustu i wyboru. Nasza dyskusja może dać innym wgląd w obie opcje i pomóc wybrać właściwą. Jaką ? A niech sami ocenią
-
Zerknij na ten rysunek konstrukcji Łosia - tu też wydaje się że klapy się nie schodzą przy zawiasach w mojej ocenie widać to bez wątpliwości. Natomiast końcówki się stykają po wychyleniu. Tu jeszcze inne ujęcie może nie przydatne do kwestii klap ale pozwala rzucić na nie okiem. Tutaj model gdzie klapy ładnie się schodzą. Może więc prawda jest taka, że w realu się nie schodziły - jak by te plany wskazywały, a modelach szli na łatwiznę i się schodziły na całej krawędzi.
-
I to jedna z lepszych opcji o ile nie najlepsza opcja do niezbyt dużych i ciężkich modeli, ale ma też dwie wady - do większych modeli to za mało, a druga to taka że jeśli jednak napięcie spadnie to nie ma żadnego zapasu - zimno, niedoładowanie itd.
-
Tomek, jak patrzę na to zdjęcie do postu z 11:34 to widzę jakie zachodzenie masz na myśli co też jest sensowne aerodynamicznie, bo przerwa między klapami dałaby jakieś zawirowania,co ew. przy starcie z obciążeniem mogłoby dać jakiś efekt istotnie negatywny a Łoś miał startować m.in. z pola. Ale to tylko model. Podejrzewam że mógł być oryginalnie jakiś mechanizm, jakaś krzywka, właściwe profilowanie osi klap czy mocowania tejże osi do klap. Jednak z tego zdjęcia nie sposób ocenić. Jeśli już to powinien się wypowiedzieć ktoś kto zna bardzo dobrze samego Łosia co może być niemożliwe obecnie. Pewnie też dałoby się to odtworzyć, ale kosztem dużej ilości pracy. Moim zdaniem nie warto się w to bawić tworząc być może zawodny mechanizm, bo chyba aż tak perfekcyjnie zgodnej makiety nie planujesz A ową 7-o mm szczelinę, może nie super zgodnie z oryginałem ale możesz zapełnić stałą cześcią powierzchni skrzydła, w efekcie klapy otwarte będą się schodzić a klapy zamknięte będą tworzyć gładką dolną powierzchnię z resztą. Czyli w obu fazach lotu będzie wyglądał jak powinien.
-
Jak się ktoś boi BECa (czasem słusznie), to są liniowe regulatory napięcia które co prawda mają mniejszą sprawność, są większe ale w parokilogramowej spalinie ani dodatkowe 50...100 g ani spory LiPol nawet 2200 znaczenia nie mają, za to bezpieczeństwo ma znaczenie ogromne. Takie też bywają używane w niektórych rozwiązaniach redundantnych - mam takowe z dwoma właśnie liniowymi regulatorami 8A każdy i centralnym kontrolerem zasilania. Wadą tylko masa i sprawność, a zaletą brak jakichkolwiek przetwornic, mikrokontrolerów, generatorów częstotliwości itd. Prosty a przez to pewny w działaniu układ. Przy dociążeniu nie dzieje się nic - radiator zapobiega przegrzaniu. Przy przeciążeniu, współczesne regulatory liniowe potrafią same odciąć wyjście na chwilę, jednak jeśli ktoś potrafi dociążyć taki ośmioma amperami to ..... pora zmienić na większy. Poza tym, wystarczy zadbać o radiator i jego chłodzenie i działa zawsze i wszędzie.
-
Nie śledziłem całego wątku (sorry, brak czasu w tym momencie) ale widziałem początek z dyskusją o wzniosie. Hmmm.. zdjęcia w locie mogą się różnić od planów i tych na ziemi, bo skrzydła przecież pracują. Na wznios ujemny, brak wzniosu czy wznios dodatni mogło wpływać to czy ma paliwo w skrzydłach, pusty czy w locie jest. Nawet załadowanie bombami w kadłubie, gdy podwozie jest w skrzydłach (pkt. podparcia) a bez paliwa w skrzydłach, może nadać lekki wznios. Nie ma to więc jak oryginalne plany. Co do klap, to jest sporo rodzajów które dziś znamy i niektóre dają podobny efekt, ale Łoś był na swoje czasy konstrukcją nowatorską, więc i klapy mogły mieć taką budowę która dawała taki właśnie efekt. Jeśli nie piszą wprost o określonym rodzaju klap dla danej wersji (jak wiemy wersji Łosia w tym prototypów nieco było), to zawsze możesz zastosować takie o których informacje w kontekście Łosia można znaleźć To nie jeden unikalny samolot w jedynej możliwej wersji, a w dodatku niektóre rodzaje klap można zrobić łatwiej, niektóre mogą być bardziej niezawodne w modelu itd. Co nie wybierzesz to i tak model będzie kawałem ładnej roboty.
-
Remzibi podesłał, dzięki ! Jakby się komuś miało przydać, to załączam linka https://sites.google.com/site/remzibiosd/5-external-sensors
-
FrySky + Turnigy 9X i 2 kraksy w 2 pierwszych lotach
rc_spy odpowiedział(a) na rc_spy temat w Aparatury RC
d2f - tak, co do czytania masz rację, bo odpowiedź na wszystkie Twoje sugestie odnośnie anten jest zawarta w moich postach - dwa modele, długie testy, wielokrotne loty bezpośrednio po kraksie z tym samym zestawem, wielokrotne (do dziś) loty obu modeli ponownie na 35MHz. Ten rodzaj testów z wymianą anten, "wkładanie paluchów i grzebanie" to coś czego jednak polecać nie warto za to często przydarza się ludziom którzy "wiedzą lepiej" niż producent, zaznaczam że nie odnoszę tego do Ciebie. Sprzęt można poprawiać jak się już sprawdzi, ale jak do nowego pcha się łapy to potem nie wiadomo czy zawodzi bo miał wadę, czy zawodzi bo się paluchy wepchało. Bardzo podobne problemy zdarzały się ludziom w początkach stosowania systemów na 2.4 GHz - model latał, któregoś razu nagle spadał, czasem nawet raz po raz a potem problem więcej się nie pojawiał albo pojawiał i sprzęt szedł do kosza. Jednak od tamtego czasu sprzęt jest dużo lepszy i bardziej niezawodny. Ale wyjątki się zdarzają. Z drugiej strony FrySky jest na tyle sprawdzone że można by się spodziewać iż będzie niezawodne a na pewno nie o wiele gorsze niż takie e-sky, jakieś Lanyu i inna tania chińszczyzna. A na pewno dużo lepsze niż tor Turnigy, jednak to po FrySky modele zbierałam a nie po Turnigy V2 czy e-sky który mi się kiedyś przewinął i świetnie działał. PANOWIE, ZAMYKAM TEMAT, PROSZĘ NIE PISAĆ o typowych usterkach i oczywistościach. Post miał na celu wybadanie czy komuś trafiła się podobna sytuacja gdzie nie wiadomo dlaczego sterowanie via FrySky zawiodło i potem wróciło do normy, a nie zidentyfikowano żadnych fizycznych przyczyn tegoż, więc nie można ustalić przyczyny. Końcowa informacja - byłem w tamtym czasie w kontakcie ze sprzedawcą i producentem którzy też nie wiedzieli przyczyn. Model przechodził w identycznej konfiguracji drobiazgowe testy na ziemi i w locie by wykryć warunki w jakich problem się pojawia i odesłać do producenta z opisem. Ponieważ po raz 3-i nie wystąpiło, reklamacji nie było - nie wiadomo co wpisać. Jeśli komuś się coś podobnego trafiło, to proszę na priva. ADMIN NIECH ZAMKNIE POST, pls. -
FrySky + Turnigy 9X i 2 kraksy w 2 pierwszych lotach
rc_spy odpowiedział(a) na rc_spy temat w Aparatury RC
Mógłbym podejrzewać utratę zasilania i nawet miałem taki kiedyś przypadek w zestawie z Coroną RP8D1 że straciłem kontrolę nad modelem i poleciał jak chciał, ale też chwilami łapał choć bardzo krótkimi. Model zawisł na drzewie. Jednak w testach bardzo szybko wyszło że coś szwankuje i wyleciała cała elektronika, ostatecznie zaskakując mnie faktem że to regulator - potwierdziło się gdy usterkę udawało się powtórzyć i zmieniłem odbiornik. A tamten odbiornik do dziś lata bez problemów. Dodać że regulator niby działał, chwilami na kilka sekund blokując mi coronę. O ile pamiętam (mam film to silnik w tym wypadku co chwila piszczał że utrata sygnału przy dystansie od 20 do ostatecznie 100 m. W przypadku FrySky przed drugą kraksą robiłem testy z odłączaniem zasilania odbiornika (kabel regulator-odbiornik) i ponownym podłączaniem i regulator wyłączał silnik po niecałej sekundzie. Miałem kiedyś taki regulator co mi w istocie nie wyłączył silnika po odpięciu od odbiornika, ale to mogła być kwestia tego konkretnego regulatora lub zaprogramowania. Ale tutaj zaprzeczają teorii zasilania fakty: - dwa różne modele i co ? W obu ta sama usterka z zasilaniem na innych reglach ? Nowe i dobre pakiety w dodatku. No i te loty po kraksie, po naprawie w polu już bez kraks. Loty skrupulatnie i dokładnie przeprowadzone i jeśli bezpośrednio po kraksie zrobiłem ze 30 lotów nie dbając o stary model, to nie ma siły by usterka nie wyszła. W kolejne dni kolejne loty i usterka zasilania była "niebyła". Jak wyjaśnić że się naprawiła ? Sama. - modele latały i latają bez problemu ale Coroną RP8D1 obecnie obydwa. Choć to nie 2.4 GHz, to jakieś zakłócenia zasilania byłyby widoczne skoro to aż notoryczne było do tego stopnia. Można by tu mówić o serii zakłóceń zasilania Z koszyczkami niech sobie każdy robi jak chce. Każdy dodatkowy styk, także wyłącznik to potencjalne ryzyko, ale każdy robi jak uważa. Ja też Nie wierzę w samonaprawiające się usterki w elektronice, więc sprawa jest naprawdę zagadkowa ale nie wsadzę takiego zestawu do 10kg modelu ze spaliną, bo jakoś nie mam odwagi. Co do FrySky i zaskoczenia, wyobraźcie sobie moje w opisywanej sytuacji. O ile przy pierwszym razie to się mogłoby zdarzyć - może sprzęt ze sobą nie gra albo coś, to zmiana modelu i zupełnie inny osprzęt to żadna szansa na dokładnie identyczne powtórzenie sytuacji. Zwłaszcza po tak dokładnych, skrupulatnych i zróżnicowanych testach trwających ponad godzinę przed drugim lotem i kraksą. Switche na module ustawione jak trzeba, m.in. telemetrii nie mam. Jak piszę i podkreślam, nie ma żadnego normalnego wytłumaczenia do tego, że tor sterujący zrywa się dwukrotnie w dwóch pierwszych lotach w pierwszych sekundach lotu, po czym, po drugiej kraksie przestaje się to dziać i dokładnie ten sam zestaw od nadajnika do modelu a nawet akumulatora, i tego dnia wykonuje wspomniane 30 lotów, w kilku kolejnych weekendach kolejne ok 30..50 lotów i problem się już nie pojawia. Jak się naprawił problem z zasilaniem ? No chyba że od uderzenia w ziemię. Teoretycznie jest możliwe że nowe elementy elektroniczne mają początkowo nieustabilizowane parametry i to jest jak na razie jedyne możliwe wyjaśnienie. Nie wiem czy producent wygrzewa to przed sprzedażą, ale ja się postarałem o to. Może jeszcze o godzinę za krótko. Jak się znudzę starym modelem, to wrócę do testów ale sam latając gdzieś w polu. -
FrySky + Turnigy 9X i 2 kraksy w 2 pierwszych lotach
rc_spy odpowiedział(a) na rc_spy temat w Aparatury RC
Moduł TX FrSky DJT dla Turnigy 9X Odbiornik V8FR-II HV Anteny rozstaw o 90 stopni, w obu jedna wystawiona pod skrzydłem, w pierwszym modelu druga antena w kadłubie - sporo miejsca i ok 10 cm od regulatora. W drugim modelu wystawiona na grzebiecie też ok 10 cm od regulatora. Pytanie czy jakiekolwiek radio powinno kompletnie tracić zasięg w odległości 10..20 m jest odpowiedzią na jedno z pytań. Tanie e-sky ze 30 razy lepiej sobie poradzi. W drugiej kraksie, jedna z anten celowała we mnie z odległości mniej niż 10 m. Kto normalny używa koszyczka na baterie ?!?! 8xAA = 16 + 2 potencjalnie wadliwych złączy. Li-Fe do zasilania nadajnika tylko i wyłącznie. W modelu nie stosuję żadnych włączników. Nadajnik 9X jest bliski nowości i wyłącznik do tej pory jak i potem żadnych problemów nie sprawiał. Sam nadajnik też. Całość wyglądała tak, że włącza się silnik na 1/2 lub 3/4 w zależności od modelu, wyrzuca model i pierwsza próba korekty pozycji sterami pokazuje że brak reakcji na sterowanie, silnik nadal działa jak działał przy wyrzucie. Model dalej leci sam z wiadomym skutkiem. Czas lotu modelu ok 3..5 sekund po stwierdzonej utracie kontrolu - dość czasu na zadziałanie failsafe czy odcięcie silnika przez regulator ale nic takiego nie nastąpiło. Model nr 1 po kraksie i powrocie do 35 MHz lata bez problemu. Model nr 2 po kraksie i naprawie w polu, jeszcze tego samego dnia wykonał ok 30 lotów kontrolnych najpierw bez włączania silnika, potem z silnikiem - problemów nie było. Dodać że po kraksie, w leżącym modelu na ziemi sterowania jak najbardziej działało ,a przed chwilą - zanim walnął w glebę, jakoś nie chciało. Uszkodzenia wtyczki czy kabla itd. same się nie naprawiają a nic nie robiłem z tym. Model nr 2 obecnie też lata z 35 MHz i także bez problemu - zmieniony tylko odbiornik. Poza tym, gdyby odbiornik stracił sygnał a failsafe jakiś cudem nie zadziałał, to nie podawał by nic do regulatora, a ten by wyłączył silnik. Szczególnie w przypadku utraty zasilania odbiornika. Zestaw FrySky kilkukrotnie - kilka różnych dni był potem latany w tym samym miejscu (pola daleko od miasta) w drugim z tych modeli - czyli identyczny zestaw od TX do RX i modelu włącznie wliczając w to także LiPola, nawet pilot W identycznych warunkach "środowiskowych" te same dwa inne radia na 2.4 GHz obok itd. Wszystko było powtórzone i problem ponownie nie wystąpił. Nie ma żadnych powodów aby twierdzić że problem pochodzi z modelu - były dwa różne z kompletnie innym wyposażnieem. Nie ma żadnych powodów by twierdzić że problem pochodzi z nadajnika - nawet tor Turnigy spisywał się normalniej - jeśli był zanik sterowania to na chwilę, i nawet w odległości 100 m udało mi się w kontrolowany sposób posadzić model w czasie zakłóceń. Na FrySKy nie mogłem zrobić nic już w chwilę po starcie i sterowania nie było aż do kraksy - 3...5 sekund a to dość czasu by zadziałał failsafe lub regulator silnika i silnik by się wyłączył, jednak nic takiego nie nastąpiło a obroty silnika pozostałe jakie były zadane. No i kwestia ostateczna - ok 40...50 testowych lotów w drugim ze skraksowanych modeli bez zmiany czegokolwiek i problem nie wystąpił ponownie. Biorąc pod uwagę jakie były przygotowania do lotu, zwłaszcza drugiego, takie coś nie powinno mieć najmniejszych szans się zdarzyć. A już szczególnie że po drugiej kraksie latało to wiele razy i też bez problemu. Celem oczywiście było wykrycie usterki ale nie udało się. Co jest pewne to fakt, że ma to związek tylko i wyłącznie z torem FrySky i niczym innym bo tracić i nie odzyskać sygnału może tylko i wyłącznie sam tor, przy okazji wprowadzając jakiś taki sygnał że regulator myśli iż jest kontrolowany a failsafe się nie włącza. Gdyby sprawa była prosta, średnio trudna albo nawet trudna, sam bym rozwiązał. Tu jednak jest kategoria "niemożliwa" więc robię sondę -
Widzę że parę razy ten temat był już poruszany a czasem nawet wyglądało to na zleconą kradzież - modele się chyba nie znalazły a charakterystyczne. Do mojej (i nie tylko) piwnicy było w końcu kwietnia włamanie. Nieco trwała identyfikacja co skradziono bo przegrzebane było sporo a pamięć jak to pamięć. Jeden model też był, ale nie skubneli - metrowy Raven ale jedyny w swoim rodzaju ze względu na unikalne i kompletnie moje malowanie. A w sumie szkoda że nie wzieli bo nie byłoby mi go szkoda, za to nie do pomylenia z niczym. Na oko szukali sami nie wiedzieli czego, skubneli narzędzia i pudełko z drobiazgami do modeli - złączki, śrubki itd. Złodziejaszki nie dedykowane bo np. Canona cyfrowego już dość starego (pewnie dlatego że zoomu nie miał ale jakoś nie wzieli i innych rzeczy które byłyby problematyczne w upchnięciu. To co ukradli z narzędzi i z modelarskich rzeczy jest charakterystyczne i może się pojawić prawdopodobnie gdzieś na targach w mazowieckim. W sumie to cholera wie po co im te drobiazgi do modeli, bo narzędzia to jeszcze rozumiem. Inna sprawa że teraz nie ma czym czegoś zrobić przy modelach. Gorsze byłoby to, że gdyby papieros zostawiony na sporej kupie jaką była siatka maskująca nie tylko ją przytopił ale i zapalił - w piwnicy są rury gazowe, więc jakby się to zajęło a od tego całą reszta piwnicznych gratów u mnie to wątpie by ktoś się zorientował w nocy zanim byłoby za późno na wejście do piwnicy - gazy toksyczne jak to z plastików i innych pierdoł i z dużym prawdopodobieństwem 40 rodzin nie miałoby gdzie mieszkać bo gaz by jak nic fuknął. Rury są pod sufitem, płomienie zwykle też. Zdjęcia skradzionych rzeczy w załączeniu - te graty modelarskie, mini wiertła z niedostępnych już dziś opakowaniach itd. mogą gdzieś wypłynąć prędzej czy później. Zapewne te dwa organizery, jeden ze złączami, drugi ze śrubkami miniaturowymi, będę opychane w całości, na targu taki nietypowy towar (zwłaszcza złącza) będzie rzucał się w oczy, a nic innego z tym nie zrobią. Narzędzia są przeważnie 10-o...nasto letnie ale w stanie bliskim nowego, więc charakterystyczne bo dziś są po prostu inne.
-
Komuś się może poniewiera link czy opis filtrów RL czy RC na wejściach Rembizi OSD ? Kiedyś to było na rc-cam, ale tego nie ma już, a obecnie dostępne opisy nie zawierają, opisując zwykle jakieś inne opcje. Niestety google nie pomogło, a i nieco sprawdziłem. Filterek taki był m.in. kiedyś opisywany jako do zastosowania we współpracy OSD z Coroną i jej RSSI wyciągniętym z układu.
-
wszystko się da. Koledzie przerabiałem dostosowując ją do modułu Graupner z syntezą - moduł bynajmniej nie dedykowany do tej apki, ale drobne zmiany i ładnie pasuje mechanicznie jak i elektrycznie a zasięg przebił nawet moją oryginalną futabę na testach ze złożonymi antenami. Antena 35 MHz teleskopowa zamontowana w dziurze po 2.4 GHz wygląda jakby z taką wyszła. Moja Turnigy 9X ma również zamontowaną antenę teleskopową 35MHz w środku, a w oryginalnej obudowie po module Turnigy 9X V2 - dość zawodny w okolicy miasta bardziej niż tania 35MHz która żadnych problemów nie sprawiała, dostała moduł HiTeca 35MHz i ładnie działa.
-
Z ciekawości zapytam czy ktoś kiedyś miał podobny problem, bo mi sprzęt leży i nie budzi zaufania jak na razie. Nowy "super hiper 2.4 GHz system FrySky" przyszedł jako moduł nadawczy pasujący do Turnigy 9X , plus 2 odbiorniki. Miał być jako lepszy i bardziej niezawodny standard zamiast starego ale dobrego 35MHz Futaby. Nadajnik Turnigy 9X latał z oryginalnym torem 2.4 GHz - średnio pewny zwłaszcza blisko miasta, raz mało nie powodując kraksy - zaniki kontroli. Potem z modułem 35MHZ Hiteca i Coroną RX - bez problemów. Założony moduł FrySky do nadajnika i wytestowany 2x po godzinie mniej więcej. Odbiornik założony do dość nowego ale już mającego ze 20 lotów za sobą ASW28. Testy zrobione na 100 m - bez problemu. Wyrzut z ręki i model w odległości ok 20 m kompletnie gubi zasięgi, nieomal wali w kolegę i kończy na ziemi uszkadzając kabinę i łamiąc statecznik i parę innych detali. Wymontowane, wsadzone do starego Juniora - setki lotów za sobą, przed tym latającego z Coroną na 35MHz. Testy godzinne w domu z silnikiem włączonym i bez - ok. W terenie model powieszony na drzewie by również z silnikiem mógł się przetestować. Test prawie godzinę z pełną mocą nadajnika i w trybie range check - starczał na jakieś 70 metrów. Żadnych problemów, z gazem, bez gazu, bez włączonego silnika itd. Sprawdzone jak szybko się binduje, jak reaguje na włączanie i wyłączenie nadajnika i wszelkie inne opcje które mi przyszły do głowy. Model idzie w powietrze i w odległości ok 20 m traci sygnał. Zawraca, przelatuje koło mnie - nadal brak sterowania i wali w ziemię. Zauważyłem że silnik pracuje na 1/2 - 3/4 mocy bo z taką startowałem a powinien był się wyłączyć bez sygnału - fail safe. Biorąc pod uwagę że bindowanie w testach zabierało sekundę, zdołałbym odzyskać kontrolę gdy przelatywał obok. Po obu kraksach wszystko naj porządku - działa, steruje, zasięg ma itd. W locie jak opisałem. Dwa różne modele z kompletnie innym wyposażeniem z wyjątkiem odbiornika i nadajnika. Model po kraksie sklejony na miejscu - bardzo się nie uszkodził. I latał tego dnia bez problemu z tym FrySky, odbiornikiem itd. Ktoś ma jakieś pomysły albo miał coś podobnego ? A może FrySkya nowego należy grzmotnąć o grunt, bo tez tego może się "sypać" ?
-
Miłośnicy staroci Nic tak nie wciąga jak sprawdzenie się czy "dam radę toto ulotnić".Mi się kiedyś trafił taki przywieziony dwupłat Swordfish - półmakieta samolotu z II wojny z silnikiem kompletnie zblokowanym - rycyna skleiła silnik. Ale po odpowiedniej ilości pracy dało się normalnie przywrócić go do życia. Sam model jednak nadal czeka na czas by go podremontować i ulotnić, zwłaszcza że napędy w ogonie wszystko na linkach więc najpierw wymiana jakby korozja miała gdzieś coś ruszyć, a potem można startować.
-
Koledzy dużo napisali i na pewno wiesz co i jak. Pomiary geometrii, ew. wykrycie zwichrowań itd. to podstawa. I tak ciąg silnika jest asymetryczny ale mimo to możesz go wyeliminować jeśli wejdziesz sobie na przynajmniej 100 m, wyłączysz silnik i będziesz widział jak w locie ślizgowym model się zachowuje. Oczywiście o ile się nie boisz lądować bez napędu. Taki test sporo powie. A czasem, wszystko jest ok a model i tak ma swoje kaprysy, co i w samolotach ma swoje odzwirciedlenie - amerykanie kiedyś w którymś Fx (może F4 ?) mieli problem z korkem zawsze w jedną stronę, a pomogło dodanie kilkucentymetrowej listy na krawędzi natarcia. Aerodynamika (a raczej fizyka) potrafi najlepszych czasem pokonać. Powodzenia !
-
Witam fanów skrzydeł i śmigania po niebie czym się da. Widzę na forum paru kolegów z mazowieckiego, paru jeszcze na pewno tu brakuje. Krótko o sobie: latanie pasjonowało mnie od dawna i kiedyś z racji ograniczeń początkowo wiekowych i finanse potem także dostępności sprzętu, to były modele z papieru typu Mały Modelarz i prostsze niż dziś konstrukcje typu np. Jaskółka. Od jakichś 7...8 lat latam modelami RC, także FPV, spalinowymi, elektrycznymi i szybowcami. Zdarzają się dla rozrywki rakiety i inne eksperymenta na ile czas pozwoli, a nie pozwala na zbyt dużo niestety. Jeśli czas pozwala to się coś buduje, projektuje, odnawia itd. Parę modeli czeka na swoją kolej np. P-51, Texan czy Jantar o rozpiętości 3 metrów z w pełni odnowionym kadłubem i przerobionym ogonkiem - miał ster płytowy zamiast oryginalnego, parę innych. Poza czasem, problemem brak miejsca. W sumie tych modeli jest ze 12 - pół na pół (elektro)szybowców i innych przeważnie koło lub ponad 2 metry rozpiętości. Ale jak się da, pogoda dopisze to w weekend latamy - okolice Kozienic, bywa Warszawa czy pod, gdzieś na wyjeździe np. ostatnio koło Wielkiej Sowy czy często koło Ślęży pod Wrocławiem bywało, a nawet w UK. Pozdrowienia dla wszystkich i pogody.