Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

U mnie to tak wyszło że jak skończyłem sezon jesienią tak do dziś nie miałem nadajnika w rękach , a zima się kończy i nowy sezon za pasem , więc dziś odpaliłem symulator( który mi podarował zresztą jeden z forumowiczów) , bo ćwiczyć trzeba , bez treningu model może czasami zaskoczyć. Nie nagrywam symulatora , ale że to pierwszy w tym roku mój kontakt z nadajnikiem i modelem mimo że model jest wirtualny. To postanowiłem nagrać krótki lot.

 

  • Lubię to 1
Opublikowano
1 godzinę temu, Shock napisał:

Symulator = no stres ;)

Ale czasem fajnie go odpalić

Dokładnie jest jak mówisz, i upadki nic nie kosztują. Wiadomo że  to nie to co w realu , bo np ten model z filmu ma mało skuteczny kierunek , prawdziwy model ma ten ster skuteczniejszy. Ale jest zima , na dworze pogoda jak dla mnie nie lotna , a symulator może troszkę fizyką niedomaga , ale przynajmniej nie zmarzłem latając ;). A szczerze mówiąc to Rafał ty pamiętasz doskonale jak zaczynałem , słabo mi szło a szczytem marzeń było powieszenie modelu na śmigle , ale to marzenie było po za zasięgiem , ale trochę samozaparcia , trochę zawziętości , sporo poświęconego czasu na treningi i jakoś udało się powiesić ten model;). Ale dobre 80% tego co udało mi się nauczyć do tej pory to zasługa treningów na symulatorze.

  • Lubię to 1
Opublikowano
11 minut temu, enter1978 napisał:

A szczerze mówiąc to Rafał ty pamiętasz doskonale jak zaczynałem , słabo mi szło a szczytem marzeń było powieszenie modelu na śmigle , ale to marzenie było po za zasięgiem , ale trochę samozaparcia , trochę zawziętości , sporo poświęconego czasu na treningi i jakoś udało się powiesić ten model;).

Zgadza się . Pamiętam dobrze Twoje początki i z wkraczającego w latanie, totalnego żółtodzioba i budującego modele, poprzez swój upór, wręcz namolne parcie do przodu jesteś kolejnym świetnym pilotem notującym regularny progres  (z prezentacji swoich lotów). Wielu może a wręcz powinno brać z Cebie przykład.

Opublikowano
Godzinę temu, Shock napisał:

Zgadza się . Pamiętam dobrze Twoje początki i z wkraczającego w latanie, totalnego żółtodzioba i budującego modele, poprzez swój upór, wręcz namolne parcie do przodu jesteś kolejnym świetnym pilotem notującym regularny progres  (z prezentacji swoich lotów). Wielu może a wręcz powinno brać z Cebie przykład.

Heh, kurcze fajnie powspominać , ciśnienie na latanie miałem niewiarygodne , ciekawe było też to że jak posłyszałem odpuść nie dasz rady , to nie twoja liga, to zamiast się zniechęcać to jeszcze bardziej się nakręcałem i ćwiczyłem i ćwiczyłem , to naprawde setki godzin na samym symulatorze , pamiętam jak mnie zahipnotyzował rolling harier , nic mi to nie szło ale chciałem to umieć , pamiętam że po 40 godzinach na symulatorze kompletnie nic nie wychodziło a to było 40 godzin poświęcone na samo wykonanie beczki podpierając model i kierunkiem i wysokością , na pikniku zagadałem do wicemistrza Polski żeby coś mi podpowiedział bo 40 godzin na symulatorze i nie zrobiłem nawet marginalnego postępu , no to mi powiedział żebym przelatał kolejne 40 godzin i wyjdzie;). Latanie ciągle sprawia mi wielką radość , dziwne jest to że każdy manewr nauczony zabierał średnio 1,5 roku , a gdy już zaskoczyłem i się nauczyłem to nie za bardzo mogłem zrozumieć co w tym było trudnego? Chłopaki na imprezie latem ocenili że zrobiłem duży skok do przodu  od ostatniego spotkania 3 lata temu , mi samemu siebie ciężko ocenić , ale wiem że latanie to niekończąca sie historia , to nie jest tak że 8 lat temu marzyłem o zawisie na śmigle i na tym w planie był koniec , ciągle coś wpada w oko , nie wszystko mi się podoba i manewry które mi się nie podobają nawet nie ćwiczę , a może nawet umiem ale nie próbuję bo mi się nie podoba, za to jest do dyspozycji  na tyle szeroki repertuar figur  że brak celu mi nie grozi , zawsze się znajdzie coś czego nie umiem , podoba mi się , i chciał bym umieć. Ale trzeba też przyznać że masę wiedzy wyniosłem z forum , stare wygi niezbyt chętnie chcieli poświęcać czas świeżakowi  bez pojęcia , ale że byłem natrętny i nie odpuszczałem to znalazło się kilka osób które zaczęły wspierać te moje pierwsze kroki. Najbardziej chyba pomógł mi Bartek Piękoś , to chyba on miał największy wpływ na to że się zaraziłem , nie zniechęciłem , nie miałem pojęcia o niczym a on starannie tłumaczył kwestie które są oczywistą oczywistością. Zadawałem pytanie oczywiste dla każdego więc prawie nikt mi nie odpowiedział , a Bartek mi odpowiadał , naprawdę czekałem wręcz na jego odpowiedzi , aż w końcu zacząłem coraz więcej rozumieć i dalej juz poszło.

  • Lubię to 3
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.