Patryk Sokol Opublikowano 24 Stycznia 2010 Opublikowano 24 Stycznia 2010 Witam! Dziś miałem nietypowe zdarzenie - czyli ucieczkę modelu. Uczciwie się przyznam, że nigdy wcześniej nawet nie straciłem modelu z zasięgu wzroku, a co dopiero zaliczyć takie coś. Ale stało się, trzeba wyciągnąć wnioski i wykorzystać to do uświadamiania Młodych na modelarni. No, ale do rzeczy. Dzisiaj poszedłem sobie zrobić króciutki lot oldschoolowym motoszybowcem którego dostałem z modelarni. Ot taki klocek z 600tka 1,8m rozpiętości i 1,2kg do lotu. Wystartowałem jak zwykle i lot przebiegał całkiem zwyczajnie, aż do 10 minuty, co widać na logu (do czerwonej krechy): Później udało mi się łapnąć jakieś zerko. Pocieszyłem się nim trochę, aż wario przestało sygnalizować noszenie. No i w tym momencie wario zasygnalizowało mi noszenie i prawie jednocześnie model znikł z pola widzenia. Szczególnie daleko od siebie nie byłem, więc przypuszczam, że to było jakieś lokalne zamglenie. Spróbowałem pomachać nieco drążkami, bo miałem nadzieję, że mi słońce błyśnie refleksem od skrzydła, ale niestety, nic z tego nie wyszło. Odpuściłem więc i gapiłem się w stronę gdzie model zniknął, jednak znaleźć mi się nie udało. Patrzyłem tak długo, aż zamilkła mi krótkofalówka. Wtedy nie zostało mi nic innego jak uruchomić standardową procedurę. Spojrzałem jeszcze raz na azymut (i mi się zrobiło ciepło, bo poleciał w stronę osiedli. Jeszcze nigdy posiadanie ubezpieczenia OC tak mnie nie cieszyło jak wtedy), zadzwoniłem po kolegę (bo to zawsze para oczu więcej), wsiadłem na monocykl i pojechałem. Jechaliśmy tak długo w stronę zapamiętanego azymutu, aż zacząłem myśleć, że przestrzeliłem odległość, albo w wyniku upadku wario przestało nadawać. Na szczęście usłyszałem charakterystyczny szum w krótkofalówce i już wiedziałem, że jestem dosyć blisko (mam bardzo starą, rozstrojoną i marną krótkofalówkę, więc ma bardzo słaby zasięg jak wario leży na ziemi). Po prawie dwugodzinnym przeczesywaniu parku, udało nam się znaleźć to co zostało z szybowca. O dziwo straty niewielkie, bo tylko skrzydło zniszczone, reszta nietknięta. Ale wróćmy jeszcze do analizy loga, tym razem jedynie ostatniej fazy lotu: I kolejne oznaczenia: A- Ostatnia podciągnięcie silnikiem B- Kręcenia w zerku C- Gwałtowny wzrost noszenia, zaczyna się lot bez kontroli D- W tej fazie szybowiec leciał już bez kontroli z mojej strony. Wiele wskazuje, że leciał w noszeniu, co prawda źle wycentrowanym. W tym momencie szybowiec przeleciał większość drogi od miejsca startu do miejsca niekontrolowanego lądowania. Średnią prędkość postępową miał około 20km/h, więc na 99% nie leciał po prostej tylko krążył odsuwając się wraz z noszeniem E- I ostatnia faza, czyli gwałtowna utrata wysokości. Jestem całkowicie pewny, że tu model nie miał zasięgu (bo już to było raczej po wyłączeniu aparatury przeze mnie). Nie wiem co go skłoniło do zmiany w miarę ustalonego toru lotu, prawdopodobnie jakieś zakłócenie, bo odbiornik nie miał fail-safe'a. W każdym razie model wszedł tu w znaczne opadanie. Składowa pionowa prędkości to około 13m/s! A całą prędkość modelu to musiałoby jakieś 2x tyle, bo na pewno nie spadał pionowo. Model o wadze 1,2kg lecący w sposób niekontrolowany z prędkością ok 90km/h to jest pocisk! Wolę sobie nie wyobrażać co by było jakbym trafił w kogoś. Mogę śmiało powiedzieć, że miałem niesamowity fart, że trafił w park. Jeśli był jakiś bezpośredni świadek zdarzenia to mu szczerze zazdroszczę, to musiało być niezwykle efektowne widzieć model przedzierający się z taką prędkością przez drzewa. Jeśli jednak był i obecnie ma stany lękowe to niech wie, że go przepraszam. W pewnym momencie (na wysokości około 30m) widać, że model na chwilę zwolnił. Rozrzucenie części w miejscu kraksy wskazuje na to, że to był flatter który skończył się urwaniem obu uch. A teraz jak model właściwie leciał. Trasę jego lotu zaznaczyłem tutaj. Czerwona kropka to start, czarna to kraksa: Tu jeszcze ładniej widać jak nieziemskiego farta miałem, że model trafił w park. Model przeleciał w linii prostej 1,7km. Ta odległość jak ulał pasuje do tego, żeby dolecieć do centrum. A tam to dopiero byłoby celów do zniszczenia. Ciekawy czy jak bym trafił w Urząd Miejski to byłby to terroryzm? Co można zrobić, żeby tego uniknąć? W tym wypadku chyba nic, bo sprzęt mam 100% sprawny, odbiór był do samego końca, ani też nie ryzykowałem. Wniosek taki, że dwa razy wygrałem w totka, najpierw nagle tracąc model w dziwnym zamglonym kominie, później nikomu nie robiąc krzywdy. Jedyne co mogę poradzić to posiadanie OC. Lepiej nigdy go nie potrzebować, ale jeśli już by się miało przydać to jest nieodzowne. ps. Wiem, wiem, może jestem nieco odchylony, ale szczerze żałuje, że na okładzie modelu nie było kamerki. Film byłby nie do przebicia.
Gość Kuba.K Opublikowano 24 Stycznia 2010 Opublikowano 24 Stycznia 2010 Niezła historia.. gratuluje zajedużego farta . A rzeczywiście fajnie by było gdyby na pokładzie była kamerka.
Gość Anonymous Opublikowano 24 Stycznia 2010 Opublikowano 24 Stycznia 2010 To jest doskonały przykład tego, że nie należy latać w bezpośrednim sąsiedztwie ludzi i ich domostw. Co z tego że masz OC jak spadający model zabije kogoś przypadkowego na ulicy?
Patryk Sokol Opublikowano 24 Stycznia 2010 Autor Opublikowano 24 Stycznia 2010 To jest doskonały przykład tego, że nie należy latać w bezpośrednim sąsiedztwie ludzi i ich domostw. Co z tego że masz OC jak spadający model zabije kogoś przypadkowego na ulicy? Tak ostro bym się tu nie ocenił. Po pierwsze latam tam tylko w stronę pól, o drugie latam tam zawsze blisko siebie, po trzecie nie odleciałem ani wysoko ani daleko kiedy model zniknął mi z oczu. Jakkolwiek po tym wypadku ograniczę się do latania tam modelami DLG, bo te są bezpieczniejsze
Nielot Opublikowano 25 Stycznia 2010 Opublikowano 25 Stycznia 2010 strejla_u napisał/a: To jest doskonały przykład tego, że nie należy latać w bezpośrednim sąsiedztwie ludzi i ich domostw. Co z tego że masz OC jak spadający model zabije kogoś przypadkowego na ulicy? No właśnie wszystko zależy od polisy. W naszych OC w sekcji jest jak byk gdzie ubezpieczenie działa: OC Sekcji Modelarskiej z włączeniem szkód wzajemnych:ubezpieczający: Aeroklub ubezpieczeni członkowie Sekcji Modelarskiej zakres ubezpieczenia: OC członków sekcji modelarskiej za szkody osobowe i rzeczowe powstałe w związku z posiadaniem oraz amatorskim użytkowaniem modeli samolotów na terenie Polski o masie własnej nieprzekraczającej 20kg, również podczas zawodów i pokazów przeprowadzanych w dowolnym miejscu na terenie Polski, z włączeniem szkód wyrządzonych przez jednego ubezpieczonego innym ubezpieczonym ( klauzula szkód wzajemnych ) oraz ubezpieczenie imprez modelarskich organizowanych na lotnisku w Kobylnicy i na lotnisku w bednarach podstawa zawarcia ubezpieczenia: suma gwarancyjna 100 000,-zł Skłądka roczna 300 zł.
kojot Opublikowano 25 Stycznia 2010 Opublikowano 25 Stycznia 2010 suma gwarancyjna 100 000,-zł Skłądka roczna 300 zł. Nieco offtopicznie. I to pokazuje naszą mizerię. Składka europejska (ponad 70E), suma gwarancyjna na potrzeby środka Sahary (rozsądne minimum to 10 - 20 razy tyle). W Niemczech za 3%E mamy 3 mln E AFAIK.
alyan Opublikowano 25 Stycznia 2010 Opublikowano 25 Stycznia 2010 Patryk, ciekawa relacja. Znając polskie realia śmiem wątpić czy ubezpieczyciel pokryłby szkody. Okazałoby się że leciałeś modelem niesterowanym w końcowej fazie itd .. Mam OC ale podpisując umowę a potem ją przedłużając otrzymałem wiele sprzecznych komunikatów ze strony ubezpieczyciela... No ale takie wątki już były.
Mars_2000 Opublikowano 25 Stycznia 2010 Opublikowano 25 Stycznia 2010 To jest doskonały przykład tego, że nie należy latać w bezpośrednim sąsiedztwie ludzi i ich domostw. Co z tego że masz OC jak spadający model zabije kogoś przypadkowego na ulicy? I ja się pod tym podpisuję. Jakoś nie podoba mi się "śmiganie" modelami nad domostwami lub miejscami innymi niż lotniska bądź obszary całkowicie niezabudowane , niezamieszkałe i nieuczęszczane. I co z tego, że będzie wykupiona polisa, jak szkody wyrządzone ludziom bądź zwierzętom mogą być nie do zrekompensowania jakimikolwiek pieniędzmi...
laminat Opublikowano 25 Stycznia 2010 Opublikowano 25 Stycznia 2010 Jesli ktos potrzebuje ubezpieczenie od sportow ekstremalnych OC zapraszam do mnie za 30zł juz mozna takie miec:)
alyan Opublikowano 25 Stycznia 2010 Opublikowano 25 Stycznia 2010 Jesli ktos potrzebuje ubezpieczenie od sportow ekstremalnych OC zapraszam do mnie za 30zł juz mozna takie miec:) Możesz to przybliżyć np nazwa ubezpieczyciela ? Jeśli to nie tajemnica oczywiście ... :wink: Kwota składki istotna ale bardziej interesują mnie wyłączenia i warunki.
karlem Opublikowano 26 Stycznia 2010 Opublikowano 26 Stycznia 2010 ...jak wyżej. Póki co w Hestii, ale ciekawe to jest, co jubilat pisze...
Konrad Opublikowano 26 Stycznia 2010 Opublikowano 26 Stycznia 2010 Również jestem ubezpieczony w Hestii,Podstawowe OC w życiu prywatnym osób fizycznych z rozszerzeniem o sporty ekstremalne,w co włączone jest lotnictwo.Trzeba byc niestety gdzieś zrzeszonym ponieważ jes dopisek"wyczynowe uprawianie sportu,zrzeszenie w sekcji"
mnich Opublikowano 28 Stycznia 2010 Opublikowano 28 Stycznia 2010 Tak sobie myślę o przypadku Kolegi i dochodzę do wniosku, że chyba postąpił nierozsądnie. Skoro latałeś blisko siebie to po utracie kontroli należało wychylić stery kierunku i wysokości i krążyć aż model spadnie (ewentualnie inna kombinacja wychyleń drążków powodująca "wylądowanie" modelu). Przynajmniej ja bym tak zrobił wiedząc, że latam blisko zabudowań. Model i tak miał kraksę, ale zawsze to bezpieczniej dla innych ludzi. To jest oczywiście moje zdanie i nie musicie się z nim zgadzać.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.