Skocz do zawartości

szeregowe i rownolegle połączenie BEC


ali1983

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 91
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Marek1707 - Nie mam chipow Fairchilda to i nie potrafie powiedziec czy 230mA to prawda. Zawsze pamietalem ze jest to ok 0.7A - zmierzylem - jak w banku - 0.7A. Tzn, zgodnie z katalogiem, zwarcie ogranicza prad do ok 2.2A, po ok 50-100ms spada to do 0.7A - zgodnie z zalozeniami. Bo tak ten uklad zaprojektowano. Pozwolicie panowie ze nie bede produkowal obrazkow z oscylogramami.

 

Dioda do masy - nie musisz mowic rzeczy oczywistych - wspomnialem o rozwiazaniu idealnym w istniejacej sytuacji. A po to ona tam jest by skompensowac spadek napiecia na diodach wyjsciowych. Tyle.

 

Tomek - jak widzisz - 3.5A jest dobrze ponad 2.2A ogranicznik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasiek, staram się, by nasza dyskusja była merytoryczna. Prania mózgu nie mogę jednak wliczyć w ten zakres.

 

Przecież prąd rzeczywiście płynie przez jeden BEC - co udowodnił Leszek - ale w chwilach prawdy mamy do dyspozycji "zapas" z drugiego, dwa razy tyle prądu - czyli obciążalność jest zwiększona.

 

Domagasz się prostego przepisu albo prostej odpowiedzi na wcale nietrywialne pytanie. Elektronika, jak chyba cała działalność inżynierska jest sztuką kompromisów. Żeby trochę sprowadzić dyskusję na ziemię opisałem Ci prosty przykład z dwoma źródłami i kilkoma rezystorami. Przyznałeś, że przykład jest OK i faktycznie źródła "dzielą się" prądami, ale nie jest on rzeczywisty, bo w praktyce mamy do czynienia z innymi wartościami elementów. No to podałem Ci kilka przykładów "z życia" typowych stabilizatorów, gdzie rezystancje wyjściowe były zbliżone do tego, co było w moim przykładzie. Nadal nie czaisz bazy ? Nie jesteś w stanie powiązać jednego z drugim ? Dobra, może nie, bo ponownie pytasz o to samo. Chłopie, nie kompromituj się tylko policz sobie. Nawet jeśli nie jesteś elektronikiem i nie masz narzędzi do symulacji, to wciąż jest to fizyka z gimnazjum. W pewnym wieku umiejętność posługiwania się kalkulatorem powinna być obowiązkowa. A teraz wróćmy do kompromisów. To TY musisz sobie narzucić ograniczenia projektowe dla połączenia równoległego. Na jednym krańcu masz dwa idealnie identyczne BECe. Jak się rozkłada prąd ? Brawo! Po równo. Na drugim krańcu przestrzeni w której się poruszasz masz coś takiego jak Leszek na swoim wielkim radiatorze. Dwa stabilizatory tak różne, że nie ma szans by "niższy" wspomógł "wyższego" dopóki ten drugi nie wyzionie ducha i napięcie mu nie spadnie (ale tylko o 100mV a nie do 0V jak przy zwarciu) z powodu wbudowanych zabezpieczeń. A gdzie Ty jesteś Jasiek ? Ano gdzieś pomiędzy. To TY musisz sobie założyć jak bardzo chcesz pozwolić grzać się "wyższemu" zanim zacznie działać "niższy". Tylko TY wiesz, jakie mają (gwarantowane przez producenta tego konkretnego scalaka) rezystancje wyjściowe. Wciąż tylko TY wiesz, jakie będą warunki chłodzenia, jakie rezystancje termiczne radiatorów i na jakie ryzyko chcesz lub możesz sobie pozwolić. I tylko TY, wiedząc to wszystko możesz sobie policzyć jakie różnice napięć wyjściowych są w tej konkretnej konfiguracji dopuszczalne. To jest handel. Możesz sprzedać trochę stabilności i sprawności kupując sobie lepsze wyrównanie prądów. Możesz też przepuścić szybkość odpowiedzi impulsowej kosztem wzmocnienia w pętli (widzianej jako rezystancja wyjściowa) itp itd Jakiej odpowiedzi oczekujesz ? Siedem - to ładna liczba, może być ? Nie ? To może trzy i pół. A jaki to ma sens ? No właśnie żadnego, bo nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dlatego pisałem, że jeśli ktoś rozumie zjawiska, może budować układy. Milcząco zakładałem, że sobie po prostu policzy. Policzy warunki brzegowe i tak dobierze stabilizatory, by spełniały wyliczone założenia. Nie umiesz ? Przykro mi. Po prostu odłącz czerwony drucik od jednego z BECów...

 

Leszek - właśnie o to chodzi, że dioda do masy NIE "jest rozwiązaniem idealnym w istniejącej sytuacji" bo w BECach stosowane są (chyba) wyłącznie stabilizatory low-dropowe, niestabilne jak diabli i dioda na masie może bardzo im zaszkodzić. Czy to też jest dla Ciebie oczywiste ? Acha, i jeszcze raz to samo. Tego układu (7805) nie zaprojektowano tak, by ograniczał prąd do 0.7A tylko do wartości bezpiecznej przy danym chłodzeniu. Wyobraź to sobie jak układ stabilizacji temperatury. Płynie tylko tyle prądu, by temperatura struktury nie przekraczała 150 stopni. Założysz większy radiator, masz prąd zwarciowy większy. Z pewnością coś wiesz o scalakach, bo piszesz o waflach itp Czy wyobrażasz sobie, by w konstrukcji sprzed chyba 40 lat zaimplementowano stałą czasową 100ms ? Po co ? Żeby ograniczać prąd zwarciowy w 100ms po zdarzeniu ? Bzdura. To tylko sprawa szybkości narastania tamperatury struktury. Przed chwilą u mnie na biurku 7805 bez radiatora dawał ponad 2A przez ponad 2s. Za drugim razem, gdy był jeszcze gorący, tylko przez sekundę. Idę o zakład, że na dużym radiatorze (tak z 2stopnie/Wat) dostałbym 2A dowolnie długo. Co nie znaczy, że kiedykolwiek na tym będę polegał. Firma gwarantuje przecież wszystkie parametry tylko do 1.5A.

 

No i tu dochodzimy do kolejnego problemu, mianowicie chłodzenia BECów. Wzrost temperatury układów jest conajmniej takim samym problemem jak ich wydajność prądowa "na zimno". Ograniczenia w wypromieniowywaniu mocy mogą nam załatwić największego mocarza. I choćby z tego powodu warto budować konstrukcje rozproszone. Zwykle nie mamy miejsca ani nie chcemy tracić masy modelu na duży radiator. Dwa połączone równolegle (skoro i tak są, bo mamy np. dwa silniki) będą grzały powietrze w dwóch różnych miejscach, mając niższą temperaturę niż jeden. Oczywiście pod warunkiem, że będą dobrze dobrane :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek. Mam jednak wrażenie że Twoje wypowiedzi mają coś więcej na celu , niż tylko zajęcie stanowiska w danej sprawie. Sprawa była by jasna , gdybyś określił na początku – na czym Ci zależy. Chyba jednak zapomniałeś z kim tu na forum modelarskim masz do czynienia. Może Ci przypomnę: Otóż w olbrzymiej większości tu na forum znajdują się przeciętni zjadacze chleba nie wyłączając z tego również mojej osoby. Jestem przekonany, że większość z nas nie posiada wykształcenia w kierunku elektronicznym , przeciwnie do Twojej osoby , zaś merytoryczność Twoich wypowiedzi świadczy o wykształceniu w tym kierunku co najmniej na poziomie magisterskim - co więcej elektronika stanowi najmniej interesujący element naszego hobby – jakim jest modelarstwo. Dlatego już dużo wcześniej pojawiały się głosy mówiące o tym , że nie interesują nas rozwiązania (odpowiedzi) połowiczne a jedynie satysfakcjonujące są te zero - jedynkowe (to tak używając języka nie obcego dla Ciebie) Dlatego w swoich wypowiedziach dążyłem do takiego przedstawienia problemu, by przeciętnego modelarza nie stawiać przed dylematem polegającym na otrzymaniu odpowiedzi – ile kasy muszę włożyć by dowiedzieć się czy połączyć to mogę, czy też nie. Bo o ile hipokryzją nie jest twierdzenie ,że aby odpowiedzieć na to pytanie wystarczy wiedza z zakresu gimnazjum , o tyle hipokryzją jest twierdzenie, że aby odpowiedzieć na to pytanie wystarczy tylko miernik uniwersalny za 15 zeta i kalkulator- z resztą jak sam twierdzisz takie problemy rozwiązuje się w laboratoriach , których wyposażenie to nie jest koszt piętnastu złotych.

A skoro już jesteśmy przy rozwiązaniach zero – jedynkowych , których to jak sądzę domagała by się większość z nas- to pozostałbym jednak przy swoim stanowisku lub ewentualnie skłaniałbym się w kierunku rozwiązania MIQ - 27 , gdyż pozwala to w prosty sposób( bez kupowania sobie laboratorium elektronicznego) uniknąć rozczarowań związanych z utratą drogocennego modelu. Natomiast Twoja droga dochodzenia do prawdy jest drogą prowadzącą do celu , jednakże cel jest tak daleko, a po drodze jest tak wiele krzaków z malinami ,że wpadnięcie w nie to jest po prosu kwestią czasu.

Nie twierdzę że twoja droga nie prowadzi do celu (Broń cię Panie Boże) jednak jej zawiłość , krętość – zastanawia mnie – czy oby przypadkiem nie chodzi tu o autopromocję. Jeżeli tak to Ci to ułatwię: Marek 1707 – masz tu na forum największą wiedzę z zakresu elektroniki. I mówię to całkiem poważnie!!!!!!!. Jednakże tak przy okazji do Ciebie prośba:

Proszę – nie zmuszaj ludzi do tego by odwinąć cukierka korzystali ze specjalistycznej aparatury za grube pieniądze. A może ty nią handlujesz?? - może tu jest pies pogrzebany. Pozdrawiam Janusz

 

 

A gdzie Ty jesteś Jasiek ? Ano gdzieś pomiędzy. To TY musisz sobie założyć jak bardzo chcesz pozwolić grzać się "wyższemu" zanim zacznie działać "niższy". Tylko TY wiesz, jakie mają (gwarantowane przez producenta tego konkretnego scalaka) rezystancje wyjściowe. Wciąż tylko TY wiesz, jakie będą warunki chłodzenia, jakie rezystancje termiczne radiatorów i na jakie ryzyko chcesz lub możesz sobie pozwolić. I tylko TY, wiedząc to wszystko możesz sobie policzyć jakie różnice napięć wyjściowych są w tej konkretnej konfiguracji dopuszczalne.

Marek. No właśnie . krótka piłka. Tak jak mówiłem nie sądzę aby przeciętny zjadacz chleba poradziłby sobie z tym zadaniem. Ty nie jesteś tym przeciętnym zjadaczem chleba, więc do Ciebie jest pytanie następujące. Czy mógłbyś zaprezentować tu nam wszystkim warunki jakie musiały by być spełnione aby przykład podany przez Leszka spełniał warunek podwójnej, maksymalnej obciążalności,a działanie układu uznać by można było za poprawne????

Uważam,że gra jest "warta świeczki" gdyż taki przykład to już zupełnie powaliłby mnie z nóg. pozdr

Zaznaczam że obydwa układy są z tego samego wafla . Jezeli uznasz że za duży jest rozrzut napięć stabilizowanych- no to niestety tu muszę być konsekwentny i zapytać Cię o wartość krytyczną-czyli różnicę. Moze to być w mV na ten przykład :D Tylko nie mów mi ,że jestem upierdliwy i że "ręce opadają", ponieważ mamy tutaj do czynienia z konkretnym , jedynym w swoim rodzaju i niepowtarzalnym przypadkiem.

 

No to podałem Ci kilka przykładów "z życia" typowych stabilizatorów, gdzie rezystancje wyjściowe były zbliżone do tego, co było w moim przykładzie. Nadal nie czaisz bazy ?

Bardzo mi przykro , ale nie czaję - nawet analogii nie widzę . Nie obciązyłeś nawet tych stabilizatorów więc trudno mówić tu o jakiejkolwiek analogii. W przykładzie podanym wcześniej obciążenie wynosiło 3 omy, a tutaj???????

 

Jakiej odpowiedzi oczekujesz ? Siedem - to ładna liczba, może być ? Nie ? To może trzy i pół. A jaki to ma sens ?

Czy Ty jesteś niepoważny??? przecież jest to wartość przez nas usilnie poszukiwana, wielkość , której ja nie potrafię wyliczyć, a która ma bezpośredni wpływ na podjęcie mojej (oraz każdej osoby napotykającej ten problem) decyzji dotyczącej łączenia stabilizatorów. Dlatego już po raz kolejny pytam:

Co znaczy "mała" różnica np w konkretnym przypadku podanym przez Leszka. Moje działania zmierzają w kierunku ustalenia tej wartości, ponieważ chciałbym bezpiecznie dokonać próby połączenia stabilizatorów, a następnie dokonać próby maksymalnego ich obciązenia. Oczywistym jest fakt, że w razie mojej pomyłki w obliczeniach, to tylko dymek zobaczę, a chciałbym tego uniknąć (w końcu jest od tego teoria, która - jak twierdzisz zgadza się z praktyką- w co ja oczywiście nie wątpię)

 

Rozumiem, że gdyby wystąpiły trudności w jej obliczeniu zostaje nam tylko pomiar na stole

Jednak nie chciałbym tego robić , ponieważ rejestrując się na tym forum liczyłem na możliwość poszerzenia swojej wiedzy teoretycznej, no i w końcu trafiłem na kogoś , od kogo mógłbym to wyciągnąć. Rozumiem że za darmo nie chcesz oddać "swojej skóry". ale liczę na to,że chociaż kierunek wskażesz, a to będzie dla mnie już bardzo dużym ułatwieniem :) Pozdrawiam Janusz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek1707 - ktos, juz zdazylem zapomniec kto, chcial odpowiedzi na proste pytanie - czy ma sens laczenie regulatorow rownolegle. Jako elektronik powinienes odpowiedziec - nie, nie ma. Koniec odpowiedzi. Cala reszta to wywody ktore niczego tak naprawde nie wnosza.

Sadze ze jezeli ktos chcialby wiedziec dlaczego - zapytalby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leszek, nikt Ci nie każe tych wywodów czytać. Ty akurat pewnie niczego z nich się nie dowiesz nowego bo większość tych rzeczy jest oczywista - dopóki nie zaczniemy się zagłebiać w szczegóły, prawda ? Możesz mnie wrzucić na swoją czarną listę i spoko.

 

Jasiek. Chyba niedoceniasz czytelników tego Forum. Jestem pewien, że decydując się na konstruowanie modeli zdalnie sterowanych dość szybko zdali zobie sprawę, że elektronika obok aerodynamiki i technologii materiałowej jest jest jednym z filarów tej zabawy. Celowo użyłem słowa konstruowanie bo nie myślę tu o składaczach zestawów RTF, wyjmujących z pudełka nadajnik i doczepiających do kadłuba skrzydła. Ci nawet tutaj nie zajrzą. Cała reszta wciąż próbuje otworzyć kolejne drzwi zadając pytania i szukając odpowiedzi. Wydawało mi się, co więcej - jestem pewien, że czytając opis zjawiska o jakim tu mówimy, każdy myślący i przynajmniej podstawowo wykształcony człowiek jest wstanie odtworzyć je na kartce papieru za pomocą jednego liniowego wzoru prawa Ohma. To właśnie po to podałem przykład dwóch źródeł i potem kilka wielkości charakteryzujących stabilizatory ze świata rzeczywistego. Reszta (czyli np. obciążenie) może być jaka chcesz. Na tym przykładzie, podstawiając kilka różnych wartości rezystancji wyjściowych i różnic napięć każdy mógł przetrenować rozkład prądów. Wstawisz 3 omy - będziesz miał wynik dla 3 omów. Wstawisz 1 om, wynik też będzie, tylko prądy jakieś takie przyduże wyjdą. Jak wymyślisz coś głupiego, nic się nie stanie, dymu nie będzie, na wyjściu też wyjdą głupoty - sam to ocenisz i zrozumiesz, że coś nie tak. Nie bój się usiąść i policzyć. Ja trochę liczyłem na Ciebie.

Ale masz rację, przepraszam, nie pomyślałem o tych wszystkich, którzy czekają na gotowe rozwiązania (mam nadzieję, że jednak są w mniejszości). Nie będą przecież czytać przydługich wywodów, więc już kończę.

Acha, nie zajmuję sie sprzedażą profesjonalnego sprzętu pomiarowego (tu byłby nieprzydatny) ani tym bardziej, kalkulatorów :)

 

Żeby policzyć co znaczy mała różnica musimy sobie wyjaśnić rzecz podstawową:

 

Po co łączymy nasze BECe równolegle ?

a. Bo mamy ich więcej niż jeden i nie wiemy co zrobić.

Jeżeli pojedyńczy BEC wystarcza do zasilania całej elektroniki, możemy odłączyć resztę przez wyjęcie czerwonych kabelków ze wszystkich wtyczek odbiornikowych (oprócz jednego oczywiście) i śpimy spokojnie.

 

b. Bo czujemy, że jeden może nie wystarczyć prądowo.

To oznacza, jak rozumiem, że jeden pewnie by wystarczył (i na biurku działa OK) ale zbiorowy wysiłek wszystkich serw obciążonych wychylonymi w locie sterami, podwoziem itp może doprowadzić do spadku zasilania i zgłupienia np. odbiornika. Zawsze można to sprawdzić przeszkadzając trochę serwom trzymając je za orczyki ręką, rękami lub wspólnym wysiłkiem kolegów - nie tak do zatrzymania, bo szkoda kółek zębatych ale tak z wyczuciem. Jeżeli dołączony tuż przy BECu woltomierz wykaże spadek napięcia poniżej 95% wartości początkowej lub wystąpią objawy szaleństwa odbiornika - jesteśmy na krawędzi.

W takim przypadku nie przejmowałbym się specjalnie dobieraniem napięć w przypadku łączenia równoległego. Skoro jeden działa prawie OK, z drugim będzie tylko lepiej. Jeżeli nawet (chwilowo) przeciążymy jeden, drugi mu pomoże i razem to przetrzymają. Proponuję oczywiście dla pewności powtórzyć eksperyment z BECami połączonymi równolegle. Zakładam, że są to tylko chwile a nie stałe, duże obciążenie bo wtedy...

 

c. Jeden BEC nie wystarcza.

To jest przypadek, w którym niestety czeka nas trochę pracy. Najprostszym wyjściem byłoby kupienie mocniejszego BECa ale wtedy nie byłoby tego tematu. Więc po pierwsze jak bardzo nam brakuje prądu. Jeżeli stałe obciążenie będzie na tyle duże (np. 80-110%), że pojedyńczy BEC byłby ciągle obciążony na granicy swoich możliwości (a nawet bardziej), to czeka nas żmudne dobieranie stabilizatorów. Nie można przecież pozwolić, by jeden pracował ciągle na 80-100% a drugi "zasypywał" tylko brakujące np. 10% bo niezawodność, przegrzanie, itp itd.. Zaczynamy od odczytania typu stabilizatora i odszukania w jego danych katalogowych rezystancji wyjściowej. Prawie na pewno nie będzie ona nigdy podana wprost - bo przecież żaden taki rezystor na wyjściu stabilizatora nie istnieje. Spadek napięcia na wyjściu spowodowany jest skończoną wielkością wzmocnienia wzmacniacza błędu ale co tam, można to łatwo przeliczyć na rezystancję zastępczą. Robimy to tak, jak w moim przykładzie gdzieś wyżej. W wierszu "Load Regulation" (czyli "jakość" stabilizacji w zależności od obciążenia) odczytujemy wielkość zmian napięcia wyjściowego w zależności od prądu obciążenia i dzielimy:

R = (zmiana U) / (zmiana I)

Powinno wyjść dość mało, dużo poniżej 0.1 oma. Jeśli wynik jest większy, coś poszło nie tak - nikt już nie robi tak badziewnych stabilizatorów. Często w pobliżu można natknąć się na tzw. impedancję wyjściową (wyrażaną wprost w ułamkach oma) ale ta podawana jest dla przebiegów zmiennych i duży udział ma w niej kondensator wyjściowy. W warunkach jej pomiaru zwykle jest pojemność kondensatora np. 22uF i częstotliwość, np 120Hz. Zapominamy o niej, choć zwykle jest smakowicie mała - nas interesują parametry stałoprądowe. Uzbrojeni w wiedzę musimy teraz założyć kiedy, znaczy przy jakim prądzie - w najgorszym wypadku - "niższy" stabilizator ma wspomóc "wyższego". Jeżeli każdy z nich ma prąd wyjściowy max. np. 1A to przyjmijmy, że już od połowy powinien zacząć pracować drugi. Tym razem jedno mnożenie:

deltaU = I * Rw

i mamy naszą małą różnicę.

Sprawdźmy: niech gwarantowana przez producenta rezystancja wyjściowa wynosi 0.02 oma a "przejęcie" obowiązków powinno następować przy prądzie "wyższego" 0.5A:

deltaU = 0.5 * 0.02 = 0.01V

No tak, 10mV, mało. To nawet ciężko zmierzyć zwykłym miernikiem 3.5 cyfry bo na zakresie 20V to on pokazuje 2 cyfry po przecinku.

Na domiar złego to, co podaje producent to najgorszy przypadek. W rzeczywistości rezystancja wyjściowa będzie pewnie mniejsza, co jeszcze bardziej utrudnia "parowanie" układów. W praktyce, jeśli chcemy by prądy rozpływały się bardziej równomiernie niż u Leszka (pozdrawiam) na biurku, powinniśmy szukać.. hm, identycznych (no dobra, do 20mV) stabilizatorów. Na szczęście nie są ważne bezwzględne wartości napięć tylko ich różnice a więc błędy naszego miernika możemy zaniedbać.

 

Ze wzoru na małą różnicę możemy wysnuć jeszcze jeden wnosek: poprawę rozpływu prądów możemy uzyskać zwiększając rezystancję wyjściową. To właśnie jest ten handel o którym wspominałem wcześniej. Kosztem stabilności napięcia (w funkcji prądu obciążenia) zyskujemy na równoległości. Łacząc BECe nie od razu przy sobie ale trochę dalej, dodajemy rezystancję kabli. 1 metr przewodu miedzianego 1mm2 ma ok. 0.036 oma. Mało (i ciężko), ale można spróbować kupić rezystory np. 0.1 oma. Policzcie sami, o ile łatwiej dobrać BECe gdy ich rezystancja wyjściowa zwiększy się z 0.02 do 0.12 oma. Tak, napięcie będzie się wtedy zmieniać bardziej, o 0.05V na każdy Amper prądu (dwa rezystory 0.1R są równolegle!) ale może warto ?

 

Czy to jest wystarczająco poważnie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

marek1707, bardzo poważnie i bardzo potrzebnie. Co prawda o elektronice jakieś małe pojęcie mam (miałem taki przedmiot na studiach) ale mimo to z zainteresowaniem przeczytałem Twoje analizy. I myślę, że nie tylko ja.

 

Ale nie było jeszcze nic o szeregowym łączeniu - chociaż autor wątku zapytał o to przez pomyłkę. Otóż szeregowo można :-) Tylko nie należy przekroczyć dopuszczalnego obciążenia dla najsłabszego regulatora. Tylko po co? No po to, żeby uzyskać większe napięcie wyjściowe (dwa razy większe). A to chyba jest nam w modelach niepotrzebne.

 

EDIT:

 

I jeszcze pytanie zadziorne: czy jak zepniemy szeregowo 10 BEC'ow podpiętych do jednego akumulatora, to dostaniemy na wyjściu 50V?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie! Wojtek, nie można!

Pomyśl co się stanie z masami. Przecież jeśli oba BECe zasilasz z tego samego akumulatora, to mają wspólną masę (minus). Absolutnie nie można ich połączyć szeregowo chyba, że każdy BEC będzie podpięty do innego, nigdzie indziej nie podłączonego akumulatora.

Mogę sobie wyobrazić impulsowego BECa z pełną izolacją wejścia od wyjścia (wtedy teoretycznie można by wyjścia łączyć szeregowo), ale chyba nie ma realnych powodów, by takie coś produkować.

 

EDIT: chyba tym samym odpowiedziałem na Twoje EDITowe pytanie. Nie, nie dostaniemy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie można ich połączyć szeregowo chyba, że każdy BEC będzie podpięty do innego, nigdzie indziej nie podłączonego akumulatora.

Otóż to! :-) Przepraszam, że zamieszałem, ale właśnie to miałem na myśli pisząc, że można. Zabrakło dopisku o różnych akumulatorach.

 

Ufff, a miałem się nie mieszać w politykę :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek. Widzę że Twoja retoryka po mału , ale jednak ulega zmianie.

Więc jest szansa na to, że się dogadamy: dlatego muszę rozmawiać z Tobą obrazowo. A żeby było łatwiej to powiem tak:

Marek. Ja o "zupie a Ty o dupie" Odnoszę wrażenie że masz trudności z czytaniem ze zrozumieniem

 

Cytat z Twojego ostatniego wpisu:

 

nas interesują parametry stałoprądowe. Uzbrojeni w wiedzę musimy teraz założyć kiedy, znaczy przy jakim prądzie - w najgorszym wypadku - "niższy" stabilizator ma wspomóc "wyższego". Jeżeli każdy z nich ma prąd wyjściowy max. np. 1A to przyjmijmy, że już od połowy powinien zacząć pracować drugi. Tym razem jedno mnożenie:

deltaU = I * Rw

i mamy naszą małą różnicę. Tu jest koniec cytatu.

 

 

 

Ta wypowiedz świadczy o tym, że ze zrozumieniem jednak czytać nie potrafisz. Przecież już wcześniej wspominałem (ale jednak po Twoim pierwszym wpisie w tym temacie) że rozpatrujemy tutaj przypadek równoległego łączenia dwóch stabilizatorów pod kątem otrzymania podwójnej wydajności prądowej- i tylko o tym mówimy!!!. A Ty na kilku stronach trujesz o wspomaganiu jednego przez drugi - Czy mam powtórzyć o co chodzi???? Przecież Twoje kilometrowe wywody dotyczą prawa Ohma, które przecież wszyscy znamy. A po co to wszystko????? Już wcześniej dowiedziałem się że nie handlujesz ani kalkulatorami ani żadną elektroniką. No to przyznaj się - na pewno stabilizatory naprawiasz :rotfl: . Przychodzą mi takie głupoty do głowy ponieważ - wybacz- ale naprawdę nie widzę sensu tak długiego rozpisywania się- chyba, że podejrzewasz nas wszystkich o brak znajomości podstawowego prawa- prawa Ohma, a dydaktyczne skłonności/ciągoty zmuszają Cię do tego typu wywodów.

 

Jeżeli dotarło do Ciebie o czym tu mówimy to może teraz powiesz , gdzie widzisz w tym przypadku miejsce na tą minimalną różnicę bo ja Ci powiem szczerze- jestem już ślepy i stary i miejsca w naszych rozważaniach na tę różnicę nie widzę. Może Ty mi ją wskażesz??? Wiedząc o tym, że jej niema - usilnie domagałem się o konkretne wskazanie tej wartości. Inaczej postąpić nie mogłem .

 

Przecież Leszek celowo w swym doświadczeniu pominął działanie zabezpieczeń i ograniczeń. Pominął to po to , aby problem był lepiej widoczny(i chwała mu za to!)

 

Już w tym momencie powinieneś załapać o co w tym temacie chodzi. Więc przyznaj się naprawiasz stabilizatory czy nie????? :rotfl: A może chciałbyś zostać forumowym wykładowcą , jeżeli tak- to oczywiście taki wniosek popieram. Janusz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, poddaję się. To mój ostatni głos w tej dyskusji. Wszystko sie wydało, odkryłeś Jasiek moje największe sekrety i nie mam tu czego szukać.

 

1. Nie umiem czytać ze zrozumieniem, bo wciąż nie pojmuję czym się różni "przypadek równoległego łączenia dwóch stabilizatorów pod kątem otrzymania podwójnej wydajności prądowej" od "wspomagania jednego przez drugi". Przecież jeśli jeden wspomaga drugiego to razem osiągają podwójną wydajność :idea: Moje trywialne obliczenia, do których prezentacji zmusiłeś mnie swoimi naiwnymi pytaniami pokazywały, że możesz mieć wpływ na to, jak bardzo dwa układy mogą się rozjechać napięciowo, żeby spełniały jeszcze założone wytyczne co do zgodności prądów. Jeśli chcesz mieć idealną zgodność, wstaw do wzorów zera w różnicach prądów i dostaniesz zero w różnicy napięć. Znajdź dwa identyczne układy i połącz je równolegle - masz podwójną wydajność bez kompromisów. Nie jestem pewien, czy to właśnie jest ta wyczekiwana odpowiedź ale na inną mnie już nie stać.

 

2. Tak, zajmuję się naprawianiem stabilizatorów. Od dzisiaj - to może być niezły biznes.

 

3. Obrazowa dyskusja o :ass: rzeczywiście ułatwiła mi zrozumienie tematu. Jeśli jednak chcesz ją kontynuować, musisz znaleść innego rozmówcę.

 

4. Stanowisko forumowego wykładowcy zawsze było moim marzeniem. Mam wrażenie, że teraz - mimo Twojego poparcia - przepadło. Nie rozumiem pytań i nie jestem w stanie wytłumaczyć Ci dość w sumie prostych rzeczy, kompletna porażka :?

 

5. Gdyby jednak okazało się, że połączone siły Kolegów modelarzy również nie wystarczą by odkryć tajemnicę "minimalnej różnicy której nie ma", proponuję Ci Jasiek wyłuszczenie swoich problemów na innym forum, może na elektrodzie.pl ? Tam jest wielu bardzo dobrych elektroników, może oni dadzą radę ?

 

I jeszcze (prawie) jedno zdanie na koniec (tzw. wywodów): wszystkie moje powyższe uwagi, które zamieściłem w tym wątku dotyczą stabilizatorów liniowych. Impulsowe, te wysokoprądowe rządzą się swoimi prawami. Inaczej wyglądają tam algorytmy regulacji, inaczej też oblicza się kompensację pętli sprzężenia zwrotnego. Dlatego wysoce niewskazane byłoby łączenie takich układów równolegle chyba, że producent wyraźnie to zaznaczył. Ja bym się bał nawet wtedy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek widzę , że jednak poczułeś się urażony moim sposobem wypowiedzi . Jej ton nie ma nic wspólnego z chęcią wyrządzenia Tobie jakiejkowiek krzywdy Ma natomiast na celu skrócenie dyskusji do niezbędnego minimum- takiego minimum by wątek był jak najbardziej czytelny-bo chyba jednak o to chodzi w tej całej zabawie.

 

Za formę mej wypowiedzi zawartą w ostatnim wpisie - oczywiście przepraszam Cię.

Jednak jeżeli chodzi o merytorykę wypowiedzi to chyba jasną sprawą jest , że jednak muszę zostać przy swoim stanowisku. Już wcześniej pisałem że masz u mnie bardzo duże poszanowanie za wiedzę, którą posiadasz, jednakże interesem nas wszystkich jest to, by ta Twoja wiedza była wykorzystana we właściwy dla Ciebie sposób, ale bez szkody dla czytających.

 

W związku z powyższym nie będę rozdzielał włosa na czworo i nie podejmę tematu zmniejszenia się wydajności prądowej podczas równoległego łączenia stabilizatorów, -zresztą i tak znanemu Tobie doskonale.

 

 

 

Zdaję sobie sprawę z tego że temat trochę za długo pociągnąłem dlatego jeszcze raz przepraszam za zaistniałą sytuację , co jednak nie zmienia faktu że dyskusja nadal pozostaje dyskusją otwartą :D Janusz

 

Dlatego wysoce niewskazane byłoby łączenie takich układów równolegle chyba, że producent wyraźnie to zaznaczył. Ja bym się bał nawet wtedy

Za to zdanie to nawet polubiłem Cię!!!!! :*

 

Należałoby tylko dodać , ze jeżeli ktoś wpadnie na taki pomysł to niech tylko jakoś wzrok zabezpieczy (tak dla własnego dobra).......... uff ;D ........ no to chyba na tym już koniec tej dyskusji będzie :jupi: pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.