Skocz do zawartości

POSZUKUJĘ Lotniska modelarskiego w okolicach Czechowic-Dzied


meloow

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

mam takie pytanie do jakiegoś czasu poszukuje odpowiedniego "pola" na lotnisko modelarskie w okolicach Czechowic-Dziedzic ale jest kiepsko .... albo sa to pola uprawne czyli zboża, ziemniaki itp. albo właciciel ma straszy problem aby pozwolic latać na jego

terenie.

 

Usuniete gdyż przesadziłem z tu zamieszczoną treścią .....i obraziłem tym zbyt wiele osób których nie chciałem obrazić

 

 

 

 

Jeżeli zna ktoś dobre miejsce to dajcie znać ... max. 7km od czechowic.

 

 

pozdro

meloow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy ma prawo rozporządzać swoim majątkiem. Wielu może dziwić np. marnotrawienie pieniędzy na latające zabawki. Może po prostu zacząłeś z niewłaściwej strony. Lotnisko, użytkowanie cudzej własności to biznes, jak każdy inny. Może zbyt mało oferowałeś.

W przypadku nieużytków 2-3 tysiące rocznie za kawałek ziemi na lotnisko powinno wystarczyć.

Dla elektryków pewnie można by zmniejszyć ten obszar. Dla przykładu - roczny budżet lotniska Parzniew to ok. 8 tyś zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

 

no wiesz 2-3 tys. za okazyjnie latanie 3-4 razy w tyg. musze zaznaczyc ze praktycznie jetem sam to troche sporo nawet jak dla

modelarza który o wiele mniej wydaje na sprzet do latania a napweno zamaiast zapłacić za teren mógłby inaczej wydać taką kase, no ale tak to juz jest bede szukał "bezpańskich" nieużytków moze coś sie trafi. :wink:

 

pozdrawiam

meloow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Ja jak pojechałem z rodziną w góry (właściwie to jeszcze nie są góry ,ale nie daleko :P ) to miałem podobny problem. Chciałem sobie polatać Bingo z DLG ,a okazało się że łąka należy do starczej ,straszliwie wrednej babci (starej pani :D ) której nikt nie lubi. Jeden wielki nie użytek (łąka koszona może 2 razy na rok :/ ) Była idealnie ustawiona ,że było to właściwie zbocze na którym mógł Bingo latać dość długo. Niestety po 5 minutach przyszła ,i powiedziała że depcze jej trawę ,i zaraz zadzwoni na policje. To sobie poszedłem na drogę polną prowadzącą u samej góry tego zbocza i tam rzucałem. Latałem nad jej łąką ,a jak już miałem zbyt małą wysokość to wracałem. Modelem lądowałem do ręki za każdym razem (kwestia wprawy :) ) Przyszła po pół godziny (szczęście bo mi sie pakiet kończył) op... mnie że to jest głośne i odpocząć nie może (kobieta ledwo słyszy ,trzeba do niej krzyczeć ,a twierdzi że szybowiec jest głośny :crazy: :lol2: ). Więc polazłem do domu. W domu siedział i rozmawiał z moją rodziną sąsiad pracujący w policji. Pogadałem z nim ,opowiedział mi co ta kobieta robi ,i powiedział że jeśli nie latam z jej łąki to nic mi zrobić nie może ,a jeśli przyjedzie policja ,to pewnie będą jego koledzy. I ku mojemu zadziwieniu powiedział że obok jej łąki (po prawej stronie) ok. 8 metrów od lasu jest jego teren :o :shock: .Przez całą długość jej pola :wink: . Więc po naładowaniu pakietu (jakieś pół godziny) poszedłem znowu latać. Rzucałem i lądowałem na pasie trawy należącym do znajomego. Nie wiem czy rzuciłem 10 razy (jakieś 20 minut) i przyjechała policja. Babka dzwoniąc opowiedziała że niszczę jej posiadłość itp. :shock: . Widząc radiowóz sąsiad przybiegł i przywitał się z policjantami :lol: Pogadali ,popatrzyli jak latam ,dali starszej pani upomnienie i pojechali. Od tamtej pory nagle szybowiec nie jest głośny :D

 

Ta historia skończyła się dobrze ,przynajmniej dla mnie :) I nawet po flaszkę nie musiałem iść do sklepu :devil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Ja jak pojechałem z rodziną w góry (właściwie to jeszcze nie są góry ,ale nie daleko ) to miałem podobny problem. Chciałem sobie polatać Bingo z DLG ,a okazało się że łąka należy do starczej ,straszliwie wrednej babci (starej pani ) której nikt nie lubi. Jeden wielki nie użytek (łąka koszona może 2 razy na rok ) Była idealnie ustawiona ,że było to właściwie zbocze na którym mógł Bingo latać dość długo. Niestety po 5 minutach przyszła ,i powiedziała że depcze jej trawę ,i zaraz zadzwoni na policje. To sobie poszedłem na drogę polną prowadzącą u samej góry tego zbocza i tam rzucałem. Latałem nad jej łąką ,a jak już miałem zbyt małą wysokość to wracałem. Modelem lądowałem do ręki za każdym razem (kwestia wprawy ) Przyszła po pół godziny (szczęście bo mi sie pakiet kończył) op... mnie że to jest głośne i odpocząć nie może (kobieta ledwo słyszy ,trzeba do niej krzyczeć ,a twierdzi że szybowiec jest głośny ). Więc polazłem do domu. W domu siedział i rozmawiał z moją rodziną sąsiad pracujący w policji. Pogadałem z nim ,opowiedział mi co ta kobieta robi ,i powiedział że jeśli nie latam z jej łąki to nic mi zrobić nie może ,a jeśli przyjedzie policja ,to pewnie będą jego koledzy. I ku mojemu zadziwieniu powiedział że obok jej łąki (po prawej stronie) ok. 8 metrów od lasu jest jego teren .Przez całą długość jej pola . Więc po naładowaniu pakietu (jakieś pół godziny) poszedłem znowu latać. Rzucałem i lądowałem na pasie trawy należącym do znajomego. Nie wiem czy rzuciłem 10 razy (jakieś 20 minut) i przyjechała policja. Babka dzwoniąc opowiedziała że niszczę jej posiadłość itp. . Widząc radiowóz sąsiad przybiegł i przywitał się z policjantami Pogadali ,popatrzyli jak latam ,dali starszej pani upomnienie i pojechali. Od tamtej pory nagle szybowiec nie jest głośny

 

Ta historia skończyła się dobrze ,przynajmniej dla mnie I nawet po flaszkę nie musiałem iść do sklepu

Juz pisalem,jakie to sczescie latac i mieszkac w RP,gdzie poszanowanie czyjes wlasnosci ma sie w :ass: ,a problemy zalatwia kumoterstwo i i znajomosci.A z wieku starczego robi sie przyware.

Wybierz sie kiedys do UK,tutaj wyprostuja b. szybko takie podejscie do czyjes wlasnosci.I moze tez naucza tolerancji-kazdej.

A gdybys juz wszedl,na posiadlosc naprawde nerwowej babuni-w UK,zapewniam ,juz nigdy bys nie zrobil tego ponownie- a i szkrzynka flaszek tez by nie pomogla.

Tesknie juz za takimi klimatami,gdzie dalej jeszcze panuje zaszlosc-przeszlosc.

Pierszego postu nawet nie komentuje-widac ze poziom nawet nie z baru piwnego.

Wiadomo,czlowiek miastowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Peter nie chodzi o to czy jestem miastowy czy nie ale Ci ludzie "ze wsi" myslą że odrazu chcesz im nabruździć na polu wiesz wywóz śmieci, palenie ogniska, popijawy itp. ja sie im wcale nie dziwie ze tak póżniej reagują o obcych na swoim terenie.

 

pozdrawiam

Meloow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to wszystko czytam to strasznie sie ciesze, ze niedawno kupilem dzialke 2,26ha... Od przyszlego roku zapraszam wszystkich chetnych do latania do siebie. Oplata lotniskowa 0zl. W tym roku sie nie da... trawa i inne zielska maja ponad metr wysokosci i nawet nie ma gdzie samochodu postawic :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż jak czytam te posty to mi się scyzoryk w kieszeni otworzył, pierwszy post autora wątku przełknąłem, ale po następnych....

Trzydzieści lat w mieście mieszkałem pośród światłych ludzi, co rusz jakiś sąsiad "trzeźwy jak świnia" babę prał, bo szczeka albo też nie szczeka. Inny to na trąbce się uczył albo muzyki słuchał, a że meloman zapalony to całe osiedle z nim słuchać musiało. Zadyma w okolicy standartowo trzy razy dziennie (w niedziele i święta najwyżej raz - w końcu naród katolicki), przy okazji kibiole obnażają pisemnie na ścianach preferencje seksualne drużyn przeciwnych (wiadomo; oczytani nie to, co wsioki). Sąsiad sąsiadowi ani dzień dobry ani w d... się pocałuj, bo ten dziesięcioletniego opla kupił i szpanuje. Jeden drugiego za ścianą ma i chociaż codziennie się spotykają to tak jakby się pierwszy raz w życiu spotkali. I tak bym mógł jeszcze z godzinkę albo dłużej pisać, bo życie w mieście bogatym jest...

 

Na wsi to, co innego. Zupełnie do d... (*widać, zewsiałem bo słowo na "d" polubiłem). Co dom to jakiś magister albo jeszcze gorzej, normalnie nie ma komu bucu powiedzieć. Gospodarz zza płota (też magister pieprzony) to już mnie do pasji doprowadza. Co dziennie "dzień dobry i co słychać" uśmiechnięty jakiś taki, żona jego uprzejma a syn maturę ponoć "na pięć" zdał i na politechnikę idzie - jednym słowem "buraki".

Ostatnio jak sobie wkoło modrzewi kosiłem, sąsiad (inny) traktorem podjechał (na codzień to on w szkole średniej naucza, ale wiadomo człowiek ze wsi wyjdzie, wieś z człowieka nie) i tak rozmawiamy sobie o d...(*) i polityce (bo o czym wsioki gadać mogą) aż tu podjeżdża limuzyna na felach że aż w oczy szczypie i paniusia z pod kilograma tynku (no makijaż to na pewno nie był) woła "gospodarzu a jak to się na wsi mieszka, autobus tu macie?" Patrzę na sąsiada, on na mnie gały wywala (no w końcu obaj my zacofani to zaskok opóźniony) w tym czasie szczeniak z auta wypada, dobiega do mnie i spod nóg maślaki wyrywa. Zwracam paniusi delikatnie uwagę a ona że przecież na łące rosną to niczyje. Rzuciła jeszcze tekstem w stylu założyciela tematu i nim zdążyłem pare złapać już ich nie było.

Tak to już jest, że jak płotem nie zagrodzić albo muru nie postawić to znaczy że gromadzkie.

Muszę wybrać się do miasta i wleźć bez słowa komuś do mieszkania. Pewnie pomyśli że odrazu chcę nabruździć, naśmiecić, urządzić popijawę. W końcu jestem 100 lat za miastowymi....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Peter nie chodzi o to czy jestem miastowy czy nie ale Ci ludzie "ze wsi" myslą że odrazu chcesz im nabruździć na polu wiesz wywóz śmieci, palenie ogniska, popijawy itp.

prawda jest taka ze 80% ludzi ze wsi jest (sorrki ze tak ostro) ale "zacofana" zresztą przykład (Andriu Lepper) wiesz szkoda ze aby co kolwiek zrobic trzeba sie namęczyć !

 

Jak ja uwielbiam taką głupotę ... proszę o dowód istnienia 80% zacofania wśród ludzi ze wsi. A z całym szacunkiem, to wypowiedzi Andrzeja Leppera chybą są o 100% bardziej inteligentne od Twoich (jak ja uwielbiam % i statystykę. Ja i mój pies statystycznie mamy po 3 nogi). Ja mieszkam na przedmieściu niewielkiego miasta (do 100tyś.). Ty pewnie jako "WIELKI MIASTOWY" nie masz nawet najmniejszego pojęcia o życiu ludzi na wsi. Na prawdę uważasz, że jak wleziesz komuś z buciorami na teren gospodarstwa (nieważne co na tym terenie uprawia i czy w ogóle uprawia) to ten ktoś powinien Ci jeszcze się w pas kłaniać ? SORKI ŻE TAK OSTRO, ale kim ty jesteś ? Jaśnie Pan z Jiczyna ? I Rumcajs na takich znał sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Przepraszam wszyskich "rolników" i "wsioków" nikogo nie chciałem tym obrazić.

 

Chłopaki moze za ostro pojechałem z tymi tektsami .... ale tak jest jestem troche zły bo nie mam gdzie latać ... a mieszkam na przedmiściu miasteczka ok 50tys. mieszkanców wiec

w poblizu jest pełno pól rolnych z ze porośniętych zbozami, ziemniakami, rzepakiem itp. a na takich polach nie bardzo da sie latać i całe życie ma do czynienia z osobami mieszkającymi na wsi i nic do nich nie mam to są naprade SUPER ludzie.

 

No to PEGAZ mi dowalił :oops: . Masz racje nie ważne czy magister czy rolnik i ten i ten moze być burakiem albo super gościem a nawet takie "magistery" są większymi burakami.

 

teraz jak znajde jakis wolny kawałek polanki o najpierw odwiedze właściciela ...

 

pozdrawiam

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin ... nie chodzi o dowalanie komukolwiek. Ale czasem trzeba pomyśleć o się pisze. Na forum jest tak, jak Cie czytają, tak Cię widzą ... a czasem nie warto aby zbędne emocje dały krzywy obraz człowieka. Tak to już jest na tym świecie, że każdy może ze swoją własnością robić prawie wszystko. A tym bardziej musimy to uszanować, jeżeli musimy z czyjejś własności czasem korzystać. Na pewno nie byłoby miło, gdyby ta starsza Pani zabrała model do domu, bo wylądował na jej działce. A i takie wypadki się zdażają ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

PAGAZ napwewno masz racje .... i jeżeli ide latać do kogoś terenie zostawiam czyściutko po sobie ... szanuje ten teren jakby był mój tzn. samochodzik stawam zaraz prz drodze co by nie niszczyć trawy nie zostawiam zadnych śmieci po prostu opuszczam teren w stanie w jakim zastałem .... ale to najwyrażniej za mało :( aby przekonać włascieiela do korzystania z terenu.

 

 

pozdrawiam

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna dyskusja, Panowie! Mam to swoje pole /od siódmej dzisiaj znowu kosiłem i pół godz. temu padłem z upału, jak kawka.../ niby w mieście, ale tak po prawdzie na wsi zupełnej. :D Chciałbym nawiązać do wpisu Deem,a bo też mam kilka podobnych obserwacji. Kiedy nabyłem tę swoją działkę ok. 1992r, droga do niej prowadząca była typową droga polną z dziurskami okropnymi i błotem nie do przebycia po każdzych większych opadach. Kupiłem więc kilkanaście wywrotek żużla wielkopiecowego i ją utwardziłem, aby mi "dobrze było"... Nikt z miejscowych nie rzekł słowa "dziękuję", a były pretensje, że mają problem /bardzo chwilowy/ z dojazdem do swoich pól. Ale nic to. Aby mi się dobrze w bramę z zakrętu wjeżdzało, to przed działką poszerzyłem drogę, posadziłem drzewka, które w miarę regularnie przycinałem, wsadziłem trzy krzaki porzeczek i kosżę tam chwaściory. No i też fajnie, bo jakoś przed moją działką wygląda , choć to zupełnie "państwowe" czyli miejskich dróg. I wyobrazcie sobie, że teraz nie ma lepszego miejsca do parkowania , niż dokładnie przed moją bramą!!! Nie 5 m przed, czy za bramą, tylko dokładnie na wprost bramy... No i fajnie. Ostatnio "Państwo" kupili działkę obok i ostro przymierzają się do jej ogrodzenia. Latali po tym poletku, mierzyli taśmą /pewnie sprawdzali, czy ich geodeta nie oszukał :roll: /. Autko oczywiście postawili przed moją brama wjazdową. Kiedy już skończyli latanie po tej działce, zaczęli raczyć się porzeczkami / na zdrowie, niech im będzie.../, ale staliśmy z żoną przed moją "szopą" i patrzyliśmy na nich bez słowa. Nie zauważali nas zupełnie, chociaż wiadomo, że "za chwilę" przylecą z jakimiś pytaniami, prośbami, itd. jak to dokładnie było z każdymi innym, nowozadomawiajacymi się tam sąsiadami. Zero poczucia jakiejś rodzącej się "sąsiedzkości", po prostu elementarnej kultury. I cała ta kwestia sprowadza się , jak zwykle zresztą, właśnie do elementarnych zasad kultury osobistej, którą się ma, lub też nie. I tyle w tej sprawie z mojej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

 

Pegaz ja zawsze wychodze z założenia ze rozmową mozna wiele załatwić ale jak przyjerzdasz na jakis teren nie zazsze widomo czyje to jest ...do momentu az właścieiel sie nie ujawni.

Sytuacja opisna (sytuacja widziana z drugiej strony) przez Marex-a to zupelnia inna sprawa gdyz jezeli jest domek i przed nim "nimi parking" to ludzie się ładuja na hama robią bydło i tyle nie zwracaja uwagi na właciciela ale to jest przesada.

 

pozdrawiam

Meloow

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.