Skocz do zawartości

Smutna wiadomosc


rapier
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Szkoda, że w tym roku nie będzie pikniku, ale może to i lepiej. Po tym co stało się w Płocku uświadomiłem sobie jak niebezbieczne potrafią być akrobacje na samolotach. W końcu pilot samolotu to też człowiek i może zdarzyć mu się błąd.

A teraz zastanów się - gdzie i po co ma się pilot uczyć zaawansowanej sztuki pilotażu, gdy nie ma pokazów i kadry z którą można się dzielić doświadczeniem?

 

To jest maszyna - jest zainteresowanie, są ludzie którzy się tym zajmują, są ludzie którzy są w tym lepsi, którzy znajdują naśladowców, których się szkoli, a których sztuka pokazywana szerokiej publiczności budzi zainteresowanie.

 

Szersza, lepiej wyszkolona kadra lotnicza, to większe bezpieczeństwo. Przecież piloci nie latają tylko 2 razy w roku na pokazach. Oni pracują - wożą ludzi, towary, holują szybowce itd.

Normalnie jest to rutynowa, bardzo nudna praca, która dodatkowo staje się coraz bardziej mniej wymagająca dzięki automatyce.

 

Kim jest pilot, który nauczy się tylko prowadzić samolot, wg procedur i strzałek na przyrządach? Co zrobi taki pilot, gdy przyrządy zgasną i zniknie automatyka, a pilotaż przestanie być rutynowy?

Guzik zrobi.

A pilot wyszkolony znacznie lepiej - podejmie walkę. Może ją przegrać - oczywiste. Ale może także wygrać i to nie tylko walkę, ale życie swoje lub swoich pasażerów, lub po prostu ludzi na ziemi.

W latach 80-tych, szybownik z Warszawy wykorzystał swoje wyszkolenie i zamiast opuścić maszynę, skierował ją na niezamieszkały teren w środku miasta - zginął, ale nie pociągnął za sobą innych.

 

Dlatego pokazy i promocja lotnictwa jest potrzebna - daje impuls, który rozszerza kadry naszego lotnictwa i zachęca pilotów do poszerzania swoich umiejętności poza rutynowe "Na kursie, autopilot włączony, do zobaczenia we Wrocławiu".

Te umiejętności mogą się nigdy nie przydać - ale mogą też uratować wiele istnień.

Poza tym - więcej pilotów i lepiej wyszkolonych - większa siła środowiska - lepsza i bardziej rozwinięta infrastruktura, lepsze procedury, lepsze kadry pomocnicze.

A to wszystko to większe bezpieczeństwo.

 

Cenę życia będą piloci płacić zawsze - Bo nie jesteśmy ptakami. I jako ludzie, musimy spaść.

Ważne, aby nie była to cena płacona na darmo.

Powiedzmy sobie szczerze - liczba pilotów, jaka w Europie ginie rocznie na pokazach - można policzyć na palcach. W tym samym czasie tysiące innych pilotów lata bezpiecznie, a setki z nich - znacznie mniej rutynowo.

Tego samego dnia, co pan Krzysztof, w Polsce zginęło bardzo wielu ludzi, były nawet ze dwa wypadki zbiorowe. Czy ktoś coś wspomniał o tych ofiarach? Czy ktoś domagał się wstrzymania budów, albo jazdy samochodów? Czy ktoś zakazał wyścigów formuły F1 po wypadku Kubicy? Nie.

 

Czy taki pilot jak Krzysztof - życzyłby sobie, by jego pamięć uczcić tak jak on kochał - wspaniałym pokazem kunsztu i umiejętności, zasianiu pasji w młodych umysłach, czy totalnym zapomnieniem?

 

Na każdej okazji znajdą się malkontenci, którzy usiłują się "wykazywać". Nie umieją czegoś stworzyć, więc usiłują niszczyć, pod maską zatroskania o los współobywateli. Klapki na oczach, cele krótkoterminowe i sondaże przedwyborcze.

 

To z taką "mendokracją", należy walczyć.

Mieliśmy już zamknięte dla ogółu aerokluby, oficerów politycznych pilnujących pilotów aby nie wychylali się przed szereg i zero pokazów, żeby ludzie nie widzieli czym można za granicę uciec.

Raczej nie jest to model do jakiego należałoby wrócić. Ja osobiście wolałbym choć małe, trawiaste lotnisko w każdym mieście pow. 50 tys mieszkańców, piękne pokazy w każdym województwie i strumień ludzi zafascynowanych tym, by sięgać szczytów jak mistrzowie.

 

To bardzo egoistyczne, bo lecąc liniowym samolotem, do kuzyna na wakacje, wolałbym widzieć za sterami człowieka, którego znam z okładek i pokazów jako dobrego pilota, niż nieznaną mi mordę, który mnie się chwali, że kiedyś na szkoleniu pozwolili mu "beczkę" zrobić szybowcem.

 

Bo kiedy ten mój samolot się popsuje - to wolałbym, by pilot za sterami choć próbował walczyć o życie pasażerów, niż drzeć się "MAAAAAYDAAAAAY! AAAAAAAA" i podziwiać z kokpitu zbliżającą się ziemię.

 

Dobrych pilotów się nie kupuje - ich się szkoli. A żeby szkolić trzeba mieć kadry i to chętne do podnoszenia kwalifikacji. A temu sprzyja konkurencja. A konkurencja bierze się z popularności

 

Ale to tylko takie moje wynurzenia. Politycy i tak to wszystko sp...popsują. :crazy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 56
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

spokojnie, Piknik w Muzeum Lotnictwa w przyszłym roku raczej się odbędzie, jedynie pas i jego otoczenie trzeba doprowadzić do standardów które na to pozwolą (jakość nawierzchni , linie wn pod ziemie) i ubiegłoroczny airshow nie będzie ostatnim. Znam Muzeum dość dobrze, i wiem ze wszyscy tam będą walczyć o powodzenie imprezy w kolejnym roku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam jestem zadowolony z takiego obrotu spraw. Przecież ten piknik to proszenie się o kłopoty. Od jakiegoś czasu z resztą prawie na każdych pokazach dochodzi do jakiejś kraksy. A tu dodatkowo mamy: sześciopasmówkę w godzinach szczytu, hipermarket z setkami samochodów i ludźmi na parkingu, las bloków itp. itd.

 

A co do wypowiedzi Madriana, to jednak zdecydowanie wolałbym, żeby pilot pasażerskiego samolotu, którym lecę był obryty w procedurach, niż umiał strzelać popisy na niebie akrobatem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz - można pokazać dziurawą drogę i mówić, że to wina kierowców, że są wypadki.

A można zrobić szeroką, gładką drogę z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami, gdzie wypadek będzie wypadkiem, a nie regułą.

 

Tu jest tak samo: Gdzie mają się uczyć organizatorzy, piloci, obsługa - gdzie można sprawdzać procedury i nabierać doświadczenia? Na lotnisku, gdzie pewnie lepiej oceniłby odległość i nie topił się 20 minut, nim dopłynęli ratownicy, czy nad środkiem półdzikiej rzeki, gdzie nie ma jak oceniać odległości a służby ratownicze nie mają jak sprawnie dotrzeć do pilota?

 

Nie potrzebujemy ultra restrykcyjnych przepisów przy lataniu tam, gdzie nie powinno się tego robić - potrzebujemy nowoczesnej i bezpiecznej infrastruktury - odpowiednika toru sportowego, a nie organizowania zawodów na leśnych dróżkach. Jeżeli miejsce jest złe, to najlepsze procedury nie uratują nas przed wypadkami.

 

Mimo wszystko liczba pilotów rośnie - zatem liczba wypadków też. Ważne, żeby ta druga liczba, rosła o wiele wolniej od pierwszej.

 

Żeby chronić wieloryby przed kłusownikami, można je wszystkie zabić - wtedy na pewno będą bezpieczne. Ale to raczej nie jest właściwa metoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie przesadzajmy, ruch lotniczy nad Krakowem jest tak duży, że 2 dni pokazów z udziałem nawet 100 samolotów i tak ma promilowy wpływ na ryzyko tego ze coś z nieba spadnie z zrobi komuś "kuku". Pracując w Muzeum Pracowałem przy organizacji pierwszych trzech pikników, i przyznam szczerze ze wbrew wrażeniu jakie sprawiają pokazy to strefa pokazów czyli przestrzeń objęta ryzykiem to betonowy pas oddzielony od ludzi stojanką oraz dzika nieużytkowa zieleń.

 

Ryzykowne jest choćby stanie na chodniku lub przystanku, bo jakiś samochód może "nie trafić w czarne" i nas zdmuchnąć... gwarantuje Ci ze statystycznie więcej jest ofiar takich wydarzeń niż pokazów lotniczych.

 

nawet latając modelem RC możesz komuś wyrządzić krzywdę, wiec lepiej siedzieć na D w domu i czekać aż strop spadnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiec lepiej siedzieć na D w domu i czekać aż strop spadnie?

No oczywiście, że nie. Cieszę się, że za rok będę mógł być na tej wspaniałej imprezie. Natomiast mam do ciebie pytanie: Skoro jesteś powiązany z Muzeum, to możesz nam przybliżyć co będzie w tym roku? Bo jedi mówią ,że dzień otwarty inni ,że piknik bez lotów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna Cessna, w 2009, z powodu nadmiernego przeciążenia - i to PO pokazach. Do środka zapakowało się 2 facetów po 100kg każdy i jeszcze napchali walizek pod dach. A resztą można obejrzeć na filmikach w internecie - Jak wygląda przeciągnięcie przy starcie, na przeładowanej Cessnie.

Taki wypadek równie dobrze mógłby się zdarzyć na lotnisku w normalny dzień.

 

Błędów ludzkich się nie uniknie. Ale to się leczy nauką i treningiem, a nie zakazami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne odczucia do do Czyżyn. W zeszłym roku pracowałem na pasie i czasami aż się zastanawiałem po co jest ochrona. Spokojnie licząc 3 przypadki wtargnięcia na pas, z czego jeden gdy jakiś Pan przeszedł sobie całkiem w poprzek. Do tego doszła publika zdecydowanie za blisko (w pewnym momencie za mało miejsca na samoloty od strony publiki, było trochę przestawiania). Już nie mówię gdy jakiś tatuś swoją kilkuletnią pociechę przekłada za barierki tuż za rozkręcającym silniki Skytrucku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamknijmy tez Balice , samoloty podchodzą do lądowania znad obwodnicy... Na całym świecie funkcjonują lotniska w centrach miast, na których także odbywają się pokazy. Jak w całym życiu wszytko jest kwestią zdrowego rozsądku...

Z tego co mi wiadomo w Nie będzie statycznego Pikniku, ale nie pracuje tam już kilka lat... wiec nie bede sie tu bawił w rzecznika MLP. Osobiscie kibicuje tej imprezie w przyszłym roku, choć wiem że przeciwników z roku na rok jej przybywa - co z reszta widać powyżej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tymczasem zapraszam wszystkich w imieniu Aeroklubu Krakowskiego na piknik lotniczy pn. "Dzień Otwartego Lotniska" w dniu 10 lipca. Odbędzie się na Aeroklubowym lotnisku w Pobiedniku Wielkim. Planowana jest akrobacja samolotowa (Extra 330ls oraz Zlin 50), akrobacja szybowcowa, pokaz motoparalotniarzy, pokaz spadochroniarzy oraz oczywiście pokaz modelarski. Do tego wystawa sprzętu lotniczego general aviation, możliwość zajęcia miejsca w kabinie, fotki itp. Wystawa zabytkowych pojazdów. Parking i wstęp bezpłatny. Będzie funkcjonował bufet oraz plac zabaw dla dzieci. W ciągu całego dnia Aeroklub oferuje dla chętnych loty widokowe na samolotach i szybowcach (w ramach cegiełek skłądanych na Aeroklub Krakowski) co będzie chyba największą i dosyć nietypową atrakcją Pikniku! Zapraszamy serdecznie. Jeśli pogoda nie dopisze impreza odbędzie się tydzień później 17stego.

 

10 LIPCA 2011! (NIEDZIELA) LOTNISKO POBIEDNIK WIELKI! DZIAŁAMY OD GODZINY 11:00!

WSTĘP I PARKING BEZPŁATNY!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna Cessna, w 2009, z powodu nadmiernego przeciążenia - i to PO pokazach. Do środka zapakowało się 2 facetów po 100kg każdy i jeszcze napchali walizek pod dach. A resztą można obejrzeć na filmikach w internecie - Jak wygląda przeciągnięcie przy starcie, na przeładowanej Cessnie.

Taki wypadek równie dobrze mógłby się zdarzyć na lotnisku w normalny dzień.

 

Błędów ludzkich się nie uniknie. Ale to się leczy nauką i treningiem, a nie zakazami.

I tak właśnie tworzą się plotki.

 

Główną przyczyną wypadku tej cessny nie była nadmierna masa startowa, a nieodblokowanie wolanta o czym można poczytać chociażby tutaj: http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/krakow-ujawniono-przyczyne-katastrofy-awionetki,1332980 Gdyby to waga zawiniła- byc może wystarczyło by oddać wolant aby nabrać prędkości, ale nie dało się tego zrobić z przyczyny już opisanej powyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne odczucia do do Czyżyn. W zeszłym roku pracowałem na pasie i czasami aż się zastanawiałem po co jest ochrona.

Jeśli porównasz sobie pierwsze krakowskie pikniki to musisz przyznać, że od dwóch lat jest dużo lepiej. Nieskromnie pisząc również dzięki mojej żonie i mnie. Przynajmiej na odcinku od górki (przy której parkował śp.Marek) do stanowiska komentatora,który staraliśmy sie patrolować bardzo uważnie. Moja żona niechcący "opierniczyła" nawet przedstawiciela ULCu, :lol: który łaził po stojance bez widocznego uprawniajacego identyfikatora.Jeśli chodzi o ochronę to są niestety ludzie bez inicjatywy najskuteczniej działający w miejscach oficjalnie utworzonych przejść. W 2008 kiedy podjęliśmy się zbierania podpisów na rzecz działki dla muzeum i sporadycznie tylko zaglądałem w okolice pasa, widziałem jak parę osób mało co nie zadeptało modelu śp.Marka.Ochroniarz twierdził iz myślał że mają prawo tam być, a oni zwyczajnie przeleźli przez barierkę.Nawiasem mówiąc bycie "policjantem" na takiej imprezie to niewdzięczna rola.

Jednego gościa, którego wyprosiłem z najbardziej newralgicznej strefy (pokazywał różne dokumenty, ale nie miał właśnie tego uprawniającego) spotkałem potem przypadkiem na lotnisku z którego korzystam dla celów modelarskich. Okazało się że jest Z Wwy (ale nie modelarz).No i prawie doszło do pyskówki... Co do bezpieczeństwa to ja bardziej niebezpiecznie się czuję na drodze po której na przeciwko mnie jadą tiry, niż w Czyżynach. Z mojej strony więc ciągle TAK dla pikniku w Muzeum. Mam też takie wewnętrzne przekonanie,że gdyby w ostatnią sobote Marek latał w Krakowie, to by żył. Chociażby dlatego, że latając prawie nad ludźmi pilot pewnie zostawia sobie większy margines bezpieczeństwa.Może w Płocku tego marginesu trochę zabrakło.

 

ps. Prostuję wypowiedź kolegi Madriana. Po pikniku w Krakowie w 2009 r. do Cessny (napełnionej pod korek bo paliwo na pikniku za darmo) wpakowały się nie dwie a cztery osoby z bagażami.Warszawiacy :oops: I niezależnie od blokady wolantu samolot był znacznie przeciążony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety w Krakowie byłem tylko ostatnie 2 lata, więc nie mam porównania co do wcześniejszych imprez. I dobrze że są tacy ludzie jak Ty z małżonką, bo impreza jest bardzo fajna. Nie mam nic przeciwko aby były następne. Niektórzy z poprzedniej wypowiedzi mogli wywnioskować że jestem przeciwnikiem pikniku, ale tak nie jest.

Od górki do namiotów jak mówisz było fajnie i spokojnie (nie licząc małych dzieci przekładanych przez barierki, żeby sobie samolociki z bliska pooglądały). Sam tam przez cały piknik byłem na stojankach i co do tej części zastrzeżeń nie mam. Reszta problemów dotyczyła właśnie pozostałej części, i to jest największa bolączka Czyżyńskiego pasa. Brak ogrodzenia, zabudowa mieszkalna i spacerki tamtejszych mieszkańców, którym chyba wydaje się że skoro tam mieszkają to mogą nawet podczas pikniku sobie pospacerować po pasie (bo to niby część ich osiedla).

Co do samych przelotów to nie było tak źle, większość pokazów była nad samym pasem, nie przypominam sobie jakiś niskich nawrotów nad publiką. Wszystko było na sensownej wysokości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :wink:

 

Tak jak mówiłem, tak uczyniłem.

Byłem dzisiaj w Popradzie na Aero Moto Vikendzie i nie żałuję ani jednej minuty tam spędzonej.

 

Na teren lotniska weszliśmy kupując wejściówki za 8euro. Każdy dostawał opaskę na rękę która umożliwiała wielokrotny wstęp na teren lotniska (a nie jednorazowy jak to lubią czynić u nas w kraju). Już po przekroczeniu bramy lotniska ukazały się moim oczom piękne maszyny- luksusowe odrzutowce, śmigłowce, przepięknie odrestaurowany Douglas DC-6B Red Bulla, 4 zliny 50 ekipy Flying Bulls, Extra 330L Petera Besenyei, DG-1000 i DuoDiscuss, Rolniczy Ćmelak, Zliny grupy Retro Sky Team- malowane na wzór niemieckich i sowieckich myśliwców.

 

Można by dużo mówić o każdej z maszyn ale wszyscy czekaliśmy na jedno- MIGa 29, który miał zakończyć pokazy. Wszystkie maszyny startowały i lądowały z zegarmistrzowską precyzją wg. harmonogramu, który dostaliśmy przy wejściu. Od 12 do 15.30 nie usiadłem ani na moment, a krzesełko miałem rozłożone. Ile razy chciałem usiąść tyle razy ktoś mówił, że startuje kolejna maszyna.

Świetny pokaz akrobacji szybowcem DG-1000, piękna prezentacja Ćmelaka, który demonstrował nawożenie i zrzucanie wody, a nawet (UWAGA!) przepiękny niski przelot na małej prędkości samolotem TU-154M Słowackiej Republiki. Da się? Da się. I mgły nie było!! :lol: Szkoda, że nikt z naszego rządu nie odwiedził imprezy. Zliny 50 Flying Bulls zrobiły piękne grupowe show, a Peter Besenyei gdzieś przygasł w cieniu krążącego niedaleko MIGa czekającego na swoją kolej. Każdy spoglądał na zegarek, 3,2,1- to już czas!

Mig-29 Słowackiej Republiki (1 miejscowa wersja bojowa) rozpoczął pokaz od niskiego przelotu. Aaaaaa zagrzmiało i zaświeciły się silniki po czym odszedł pionowo w górę. Kilka razy nawracał z różnych stron prezentując pętle, beczki i wykonując nawroty na tle malowniczych Tatr i szczytu przysłoniętego chmurami- Tatrzańskiej Łomnicy. Flaki w brzuchu grały na werblach kiedy kolejny raz Mig odchodził od ziemi by w końcu udać się na zachód- w kierunku swojej bazy.

 

I była jeszcze masa ciekawych wyczynów różnych maszyn o których zapomniałem napisać. Ciągle jeszcze jestem podekscytowany bo to było naprawdę 3,5 godziny mocnych wrażeń.

 

To niewątpliwie najlepiej zorganizowany i zgrany w czasie piknik na którym mogłem być.

 

Fotki i relacja video niebawem. Muszę się z tym uporać, a jest z czym :jupi:

 

Na zachętkę:

Dołączona grafika

Full rozmiar 1440x810

Dołączona grafika

 

Uploaded with ImageShack.us

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.