Skocz do zawartości

Nie macie wrażnie że wdomo katastrofy jest nieuniknione


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam

Czy nie zauważyliście że wcześniej czy później każdy samolocik ulega katastrofie

Patrząc po forum i czytając opisy z relacji budowy i inne jest super i nagle bach rozwalony

Czytam i przeglądam wiele postów i wynika z tego że to tylko kwestia czasu jak każdy z naszych złożonych samolocików zaliczy glebę

Czy to tylko moje odczucie jakie są Wasze opinie ?

:mrgreen:

Opublikowano

Pojedź sobie na jakieś pokazy modelarskie to zmienisz zdanie. A najlepiej zobacz relacje mistrzostw świata na przykład makiet latających. Pzdr.

Opublikowano

Nieraz da się przeczytać na forum: "na pełnym gazie pionowo w glebę". Czyli pilot chce się pozbyć danego modelu, bo naturalnym odruchem pilota, gdy model leci pionowo w glebę powinno być zdjęcie gazu, a nie dodanie. Niektóre katastrofy są spowodowane niedoświadczeniem pilota lub złym wyborem miejsca do latania.

Opublikowano

Witam

Czy nie zauważyliście że wcześniej czy później każdy samolocik ulega katastrofie

Patrząc po forum i czytając opisy z relacji budowy i inne jest super i nagle bach rozwalony

Czytam i przeglądam wiele postów i wynika z tego że to tylko kwestia czasu jak każdy z naszych złożonych samolocików zaliczy glebę

Czy to tylko moje odczucie jakie są Wasze opinie ?

:mrgreen:

A mógłbyś podać przyczynę takiego pesymistycznego stanowiska/odczucia?? Po co żyjesz skoro i tak kiedyś umrzesz ?? A część samolotów wbrew temu co piszesz - kończy jako modelik na ścianie/półce jako ładna wystawka a nie "zalicza glebę"

Opublikowano

Nieraz da się przeczytać na forum: "na pełnym gazie pionowo w glebę". Czyli pilot chce się pozbyć danego modelu, bo naturalnym odruchem pilota, gdy model leci pionowo w glebę powinno być zdjęcie gazu, a nie dodanie.

Zależy od samolotu i powodu jego zmierzania ku ziemi (przykładowo w wyjściu z korkociągu może właśnie pomóc intensywne operowanie gazem, poza tym wg. mnie "na pełnym gazie" raczej należy rozumieć jako pełnej prędkości niż pełnym otwarciu przepustnicy ;]

Opublikowano

A część samolotów wbrew temu co piszesz - kończy jako modelik na ścianie/półce jako ładna wystawka a nie "zalicza glebę"

Oczywiście, masz też rację, ale jednak duża część modeli "ginie" czasami z powodu bezmyślności lub niedoświadczenia pilotującego.

Zależy od samolotu i powodu jego zmierzania ku ziemi (przykładowo w wyjściu z korkociągu może właśnie pomóc intensywne operowanie gazem, poza tym wg. mnie "na pełnym gazie" raczej należy rozumieć jako pełnej prędkości niż pełnym otwarciu przepustnicy ;]

W takim razie ja inaczej to interpretowałem, niż powinienem :D
Opublikowano

W takim razie ja inaczej to interpretowałem, niż powinienem :D

Hehe, wydaje mi się to dość logiczne, bo to raczej prędkość w połączeniu z glebą powodują duże uszkodzenia, poza tym taki zaaferowany pilot jak sądzę niekoniecznie zdaje sobie do końca sprawę z tego co wyprawia z nadajnikiem w momencie gdy próbuje uratować model - bo robi to albo zupełnie odruchowo, albo całkiem bezmyślnie ;)

Opublikowano

No nie do końca, ja latam bardzo często "swoimi" modelami, czasami zdarzy mi się przychaczyć o ziemię, gdyż staram się latać nisko, ale gdy widzę, że mój model spada, to wiem co zrobić. Koledzy z modelarni, gdy trenowaliśmy starty z holu modelami F3J/M, kiedy nie wiedzieli co zrobić, panicznie machali drągami, z powodu niedoświadczenia, np. zamiast zaciągnąć wysokość, to oni ją oddawali. Modele wtedy się wbijały w glebę. Natomiast trochę bardziej doświadczony pilot wie jak zareagować, dla niego nie ma przypadkowości podczas lotu.

Opublikowano

To co piszecie to oczywiście wszystko prawda. Ale nie do końca rozumiem ku czemu rozmowa zmierza.

Moim zdaniem, zgodnie z przysłowiem: "jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz", każdy już troszkę doświadczony pilot (modeli) ma na swoim koncie mniejszą czy większą kraksę.

 

Naturalnie na początku każdemu zdarzało się ubijać modele, jednak "trening czyni mistrza" i po kilku sezonach intensywnego latania takie "katastrofy modelarskie" nie zdarzają się już często, szczególnie jeśli mówimy o popełnianiu błędów.

Opublikowano

Latam od 5 lat a kilka miesięcy temu doszczętnie rozbilem Yaka 55. Na pełnym gazie w glebę. Dlaczego? Nadajnik padł. Ni z tad, ni zowąd nadajnik się wyłączył. Powód nie znany. Tak sobie przykład przewagi materi nad człowiekiem. Nie mówię ze latam super on ale nie latam, jak każdy z nas, by rozbić model. Nauka na błędach, szkoda ze tak kosztowna...

Opublikowano

A nie zauważyliście takiej zależnoci, że im bardziej wartościowy model tam na górze tym bardziej przemyślane ewolucje, bardziej rozsądne no i oczywiście przygotowania do lotu też bardziej przemyślane, wybór pogody dużo lepszej, a na lądowanie podchodzenie pod wiatr po kilka razy? Przy kraksie zawsze jest jakaś przyczyna czy to warunki pogodowe, czy też na przykład odcięcie prądu przez regulator w trakcie zawisu i głównie to modelarz ze względu na to że nie przewidział ponosi konsekwencje rozbijając modelik. Czasami faktycznie robią celowo tak modelarze, którzy chcą się pozbyć niechcianego modelu albo mieć dużą oglądalność na youtube ale to są sporadyczne przypadki, chociaż bardzo widowiskowe(:

Opublikowano

A nie zauważyliście takiej zależnoci, że im bardziej wartościowy model tam na górze tym bardziej przemyślane ewolucje, bardziej rozsądne no i oczywiście przygotowania do lotu też bardziej przemyślane, wybór pogody dużo lepszej, a na lądowanie podchodzenie pod wiatr po kilka razy?

Masz rację, jeszcze do tej listy miejsce do latania bym dodał, jak też lepsze (co za tym idzie mniej zawodne) wyposażenie elektroniczne bardziej wartościowych modeli ;)

Opublikowano

Ja trochę inaczej rozumiem postawione pytanie.

LisArturowi chodziło chyba o to, czy budując nowiutki model zastanawiamy się nad tym, że i tak, wcześniej czy później skończy on w koszu lub w ognisku. Zupełnie pomijając przyczyny kraksy.

Ponura perspektywa, prawda?

 

Otóż ja się nie zgodzę.

Chociaż jakiś czas temu, jak moje kraksy były bardziej przypadkowe i "niewyjaśnione", to miałem takie przemyślenia. Może i dobrze, bo sprawiałem sobie modele za połowę ceny, na jaką mnie było stać, żeby w razie "bęc" kupić sobie drugi.

 

W pewnym momencie jednak, modele przestały się rozbijać i widzę że prędzej mi się model znudzi niż rozbije.

Opublikowano

W pewnym momencie jednak, modele przestały się rozbijać i widzę że prędzej mi się model znudzi niż rozbije.

Otóż to! W modelarstwie początki bywają trudne i kosztowne. Potem jest już z górki i tak jak przedmówcy stwierdzili w przypadku kraksy wina stoi częściej po stronie zawodności sprzętu niż błędu pilota czy warunków pogodowych, z którymi z biegiem czasu sobie zaczynamy radzić (nie mówię tu o trąbie powietrznej lecz po prostu jesiennym wietrze np.)

Opublikowano

Latam od 5 lat a kilka miesięcy temu doszczętnie rozbilem Yaka 55. Na pełnym gazie w glebę. Dlaczego? Nadajnik padł. Ni z tad, ni zowąd nadajnik się wyłączył

Ja też miałem taką kraksę, w zimę latałem EasyStarem z modelarni, wypiął się "paluszek" z nadajnika (klapka cały czas na swoim miejscu). model zaczął wariować, a następnie wbił się w śnieg na jakieś 20cm, gdybym nie zabezpieczył dziobu woreczkiem foliowym przed śniegiem, miałbym zwarcie i wtedy nowy akumulator byłby kaputt :D

lepsze (co za tym idzie mniej zawodne) wyposażenie elektroniczne bardziej wartościowych modeli

Ja ostatnio tak robię, nawet w przypadku mniej wartościowych modeli, przez każdy sezon latania średnio mi się wysypują 2 serwa, dlatego wszystko staram się robić na metalowych trybach, regulatory z nadwyżką (tam gdzie inni robią 20A, ja daję np.30A).
Opublikowano

" Na pełnym gazie w glebę. Dlaczego? Nadajnik padł. Ni z tad, ni zowąd nadajnik się wyłączył."

 

Napisz może, jaki to nadajnik sam się wyłącza.Moja" bestia"ma taki pstryczek i muszę go przesunąć zeby się wyłączył :wink:

 

Żeby akumlator wypadł z nadajnika(paluszek -co on pojedyńczy tam robił :shock: )

"przez każdy sezon latania średnio mi się wysypują 2 serwa, "

dziwne bo mnie żadne :wink:

Opublikowano

Giulio ma chyba koszyczek na baterie w nadajniku. O zgrozo!

Szczepan mam nadajnik Mx16s, w nadajniku lipol. U mnie tez jest taki pstryczek zeby wyłączyć sprzęt ale po kraksie byl w pozycji ON, a nadajnik byl wyłączony. Kilku krotne załączenie- wyłączenie nic nie dalo. Dopiero jak naładowałem aku nadajnik sie włączył. Napięcie podczas latania, przed wypadkiem trzymało sie na 11.1V

Opublikowano

Latam na terenie który też jest gęsto nasączony w eterze i nie miałem problemów z łącznością, serwa też mi się nie "wysypywały" chociaż od latania ekstremalnego to mi raczej bardzo daleko, no ale każdy lata jak mu się podoba, a jeśli nadajnik się wysypuje to może właśnie dokładnie opisz co konkretnie się stało i jaka firma.Pzdr.

Opublikowano

To bylo na lotnisku w Pile. Koledzy tam latają i żadnych przeszkód. Byl tez ten sam nadajnik i nie mial problemów. Latam na 35mhz. Żadnych zakłóceń totalnie nic. Po prostu sie wyłączył. Po wszystkim naładowałem aku, nadajnik działał dobrze no i poleciałem szybowcem na kilka set metrów. Tak ze z 3.2m rozpiętości zrobił sie może 2cm. Żadnych zakłóceń. Totalnie cisza.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.