kreis84 Opublikowano 29 Marca 2013 Udostępnij Opublikowano 29 Marca 2013 Witam kolegów forumowiczów. Dziś miałem okazję polatać po raz pierwszy od paru lat, i chciałem opisać cóż ciekawego z tego wynikło. Więc jak wspomniałem, naszła mnie ochota na podniebne hobby. Kompletuję od jakiegoś czasu sprzęt, aby znów pobujać w obłokach. W pierwszej kolejności dałem kolejne życie, staremu, kurzącemu się na strychu przyjacielowi... a jakże, odremontowałem RWD - 5 by Skazoo Niestety, nasza uparta zima wciąż nie dawała nadziei spragnionemu lotnikowi. Dziś udało mi się wyrwać wcześniej z okowów niewolniczej pracy, zaledwie po 8 godzinach. Slońca nie ma, ale nie pada, zimnota na zewnątrz około 1 stopień - warto spróbować. Więc szybciutko do domu, model do auta, pakiet w kieszeń i wio na jakieś pole. Wysiadam z wozu - wieje, mocno wieje. Oczywiście nie sprawdziłem prędkości wiatru, no bo po co Myślę: "nie ma sensu nawet próbować, jedyne co mogą ujrzeć me oczy to efektowne kretobicie. RWD nie słynie z odporności na wiatr. A do tego sterowanie tylko kierunkiem i wysokością... bieda panie, bieda. Ale z drugiej strony, tyyyle się naczekałem, hmm... nie, nie odpuszczę!" Odpaliłem radio, podpiąłem pakiet, zakładam skrzydełko mocowane na 4 gumki recepturki. Ok, jestem redi. Trzymam RWDziaka gotowego do rzutu, ale czuję jak mi nim targa w dłoni. I kolejna chwila zwątpienia - jak nic rzuci nim o glebę i tyle sobie mysza polatała. Nie zdążyłem przetrawić tej myśli, gdy wiatr poderwał mi skrzydło z prawej strony. Pękła jedna gumka, po niej trzy pozostałe wystrzeliły gdzieś w krzaki. a płacik fiuuu... 20 m dalej. Więc idę po to skrzydło, a ono chyc, chyc i sobie skacze od krzaka do krzaka, a ja biegam za nim, z aparaturą na szyi, jak kojot za strusiem. No nic, zdyszany wracam do auta z wrednym płatem w dłoni. Myślę: "O nie, w ten sposób mnie nie zniechęcisz, decyzję podjąłem, więc polecę." Biorę zapasowe gumki. Mam tylko cztery, bo nie przewidziałem takiego obrotu sprawy. Zresztą drugiego pakietu też nie zabrałem, ale jak się zaraz okaże nie będzie mi potrzebny. Tym razem, porzucając beztroskę, staram się ustawić dokładnie pod wiatr. Ale jak tu ustalić kierunke gdy każdy podmuch popycha mnie w inną stronę? No nic, ręka z płatowcem do góry, druga na drążek do gazu, lewy kciuk (latam w MODE 2) delikatnie do przodu aby sprawdzić jeszcze reakcję silnika... I znów poderwało mi skrzydełko do góry, lecz tym razem wraz z modelem Zanim zdążyłem złapać prawy drąg, latająca kłoda była już z 10m nade mną. Ale nim rzucało, w lewo, w prawo, w górę i w dół, nie wytrymowany, wyważony na oko. Myślę sobie: " taaa k...a, olej symulator - myślałeś, przypominsz sobie na żywca - myślałeś, ehe, jasne... Teraz już za późno na żale cwaniaczku." Ale z lataniem jest jak z jazdą na rowerze, tego się nie zapomina - palce pamiętają. Na pełnym gazie pod wiatr może 10-15 km/h, i walka o utrzymanie wysokości i kierunku. Emocje duże, a radość jeszcze większa Aparatura pikneła trzeci raz, znaczy już 3 minuty w powietrzu. Przydało by się sprawdzić napięcie w baku (stary pakiet był, niepewny). Trzeba lądować, a raczej postarać się jak najdelikatniej rozbić. Dwa metry nad ziemią, prędkość mała, niebezpiecznie. Ale jest! Parę sekund ciszy. Gaz do siebie, wysokość od siebie, i stary weteran delikatnie siada w burzanach. Oczywiście zanim dotarłem, zdążył dwa razy przekoziołkować, przy kolejnych podmuchach wiatru. Strat brak. Model pod auto, ja do środka, ogrzewanie na full, grzeję zgrabiałe palce. W steranym Kokamie jeszcze zostało deczko życiodajnej energii, więc jeszcze dwie minutki na uspokojenie skołatanych wrażeniami nerwów, i walczymy dalej. Drugie podejście. Parę sekund po wyrzucie, kątem oka zobaczyłem coś białego w powietrzu. URWAŁ NAĆ! Śnieg pada! No nic, wiatr pokonałem, to mi wystarczy, w zamieci latać nie będę!. RWD bokiem do wiatru, muszę ustawić go prosto, aby posadzić. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Tym bardziej gdy śnieg wali prosto po oczach, a ze wzroku stereo, robi się mono - raz lewe oko zamknięte, raz prawe. Ale widzę że samolot nisko, a pod nim twarda gleba, nie będę ryzykował. Gaz na maksa i nawracamy z wiatrem. Błąd, nie mogę ustawić się znów pod wiatr. Powalczyłem - udało się. Ocho, daleko, 200-250m. Prądu coraz mniej, a uciekinier nie wykazuje chęci do powrotu. Ok, lecim w górę, może tam troszkę mniej dmucha. Wysokości nabieram szybko. Staram się wyrównać, obserwuję chwilkę... Panika - kolorowa kreska nie rośnie w oczah. Ostatnia szansa, wykorzystać grawitację. Jestem wysoko, więc gaz znów do dechy i na oparach amperów pod sporym kątem do ziemi, walczę o utrzymanie kierunku. Powoli i z mozołem mój trenerek zbliża się do mnie. Myślę sobie że pakiet wyzionie ducha, ale stary już jest, ma prawo na spoczynek. Jakieś 50 m odemnie nadażyła się okazja, trochę mniej rzuca. wysokość od siebie, gaz delikatnie odpuszczam. I sruuu. Na 'do widzenia' wiatr złośnik, musiał pokazać kto tu rządzi. Gruchnęło aż miło. Idę w jego stronę, nie widzę go. Myślę sobie - dobrze, duże krzaki muszą być. I miałem rację. Jedyne straty to śmigło GWS'a (nawet prop saver nie pomógł) oraz brak jednej gumki z lewej strony, szczęście że druga wytrzymała w powietrzu. I znów stary poczciwy RWD nie zawiódł, a ja wróciłem do zabawy. A więc Panowie: Dzień Dobry Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
noker Opublikowano 30 Marca 2013 Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2013 Witam, piękna opowieść, drzemie w tobie talent nie tylko lotnika-modelarza Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ahaweto Opublikowano 31 Marca 2013 Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2013 Dobry tekst ! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
idfx Opublikowano 31 Marca 2013 Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2013 Fajnie i zabawnie opisane Tylko co z tym lądowaniem ? czy nie masz reversu na sterze wysokości ? Na pewno lądowałeś, dając drążek wysokości od siebie, a nie odwrotnie ??? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ppompka Opublikowano 31 Marca 2013 Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2013 Przy dobrym wietrze i tak lekkim modelem jak rwd-5 zaciągnięcie drążka sprawiłoby piękną półpętlę z finałem w ziemi. Więc raczej autor musiał docisnąć model do ziemi. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
idfx Opublikowano 31 Marca 2013 Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2013 "Ale jest! Parę sekund ciszy. Gaz do siebie, wysokość od siebie, i stary weteran delikatnie siada w burzanach. Oczywiście zanim dotarłem, zdążył dwa razy przekoziołkować, przy kolejnych podmuchach wiatru .." Czy aby na pewno koziołkował już po wylądowaniu ? Jeśli tak, czy przy takim wietrze mógłby w ogóle latać ? Nie staram się nic podważać, ale coś mi tu nie gra w tej dramaturgii Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PK999 Opublikowano 31 Marca 2013 Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2013 Fajna opowiastka choć miejscami przekombinowana w słowach. ...Jeśli tak, czy przy takim wietrze mógłby w ogóle latać ? Nie staram się nic podważać, ale coś mi tu nie gra w tej dramaturgii Jeśli już czepiać się technicznej części to takie lądowanie ze zduszoną wysokością przy dużym wietrze i szybkie ustawianie modelu pionowo po dotknięciu drążka to objawy mocno tylnego wyważenia. Przypomina mi się jak tamtej wiosny, bo wtedy była wiosna na czas (!!) latałem pioneerem przy wietrze 9m/s z porywami do 12-13. Wtedy właśnie model po wylądowaniu i tak już daleko od siebie, bo ciężko było wrócić, podwiało pod skrzydło i metodą "na gwiazdę" pokonał z 50m. Także relacja raczej nie przesadzona. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kreis84 Opublikowano 1 Kwietnia 2013 Autor Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2013 Cieszę się że tekst się podobał Co do warunków (sprawdzone zaraz po locie): według pogodynki prędkość wiatru w mojej okolicy wynosiła ok 11 m/s, według inego portalu w porywach 50 km/h. Nawet mniejszy wiatr podrywa lekkie RWD. Zresztą opis o wyrwanym skrzydle powinien wyraźnie zobrazować siłę wiatru A dramaturgia miała oddać emocje pilota. Proszę pamiętać że był to pierwzy lot od paru lat Pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
idfx Opublikowano 1 Kwietnia 2013 Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2013 To gratuluję Życzę szybkiego sezonu i powodzenia w lotach ! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi