Skocz do zawartości

Mistrzostwa Polski Modeli Samolotów Redukcyjno-latających w Dęblinie


Adam 10

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Zdjęcia Krzysztofa rzeczywiście są doskonałe. Modele wyglądają jak prawdziwe samoloty a o to przecież w tej zabawie chodzi.

 

Przy okazji wrócę do tematu żyro i innych urządzeń wspomagających loty - w oryginalnym tekście regulaminu FAI nie ma zakazu stosowania. Ten zakaz został usunięty w 2011r (jest o tym wzmianka w zmianach więc nie jest to pomyłka) i na razie nie wrócił.

Niestety w polskim tłumaczeniu przepisów jest więcej błędów więc należy się kierować tekstem oryginalnym dostępnym na stronie FAI.

Ja osobiście mam raczej negatywne zdanie o stosowaniu żyro w modelach - w końcu mamy oceniać nasze umiejętności lotów a nie programowania sprzętu ale przepis jest prawomocny więc można.

Pozdrawiam wszystkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...
  • 3 tygodnie później...

Witam wszystkich kolegów. Czuję się wywołany do tablicy poprzez artykuł kolegi Piotra i myślę że należy sie krótki komentarz.

Fakt, nie jestem zwolennikiem żyroskopu w modelach ale faktem jest że są dopuszczone w makietach od 2010 roku a zatem trzeba się z tym zmierzyć.

Zresztą już parę lat temu uzyłem żyro na sterze kierunku w modelu dwusilnikowym (Mosquito - ma kółko ogonowe) aby opanować go przy starcie. teraz też od jakiegoś czasu testuję przydatność w innych modelach - ja robię próby z urządzeniem firmy Eagle Tree.

Nie da się ukryć że przy silnej turbulencji pilot nie jest w stanie tak ustabilizować lotu modelu jak robi to żyro - wynika to z faktu że żyro reaguje na najmniejsze przeciążenie a pilot dopiero wzrokowo wykrywa przemieszczenie - daje to dużą zwłokę czasu. A zatem jak inni uzyją to my też musimy albo nasze loty będą gorzej ocenione.

Co do lądowań to sprawa ma się trochę inaczej niż to przedstawił kolega Piotr. W przypadku jego Spitfire pewnie wystarczyłoby porawne wyważenie (bliżej krawędzi natarcia) - to bardzo stabilizuje model na małych prędkościach.

Natomiast główny problem z lądowaniami polega na samej fizyce tego manewru - odbywa się on na prędkości i kątach bardzo zbliżonych do prędkości krytycznej więc zła ocena prędkości powoduje przekroczenie tej wartości, oderwanie strug i gwałtowną utrate siły nośnej. To powoduje upadek modelu prawie pionowy, no i jego odbicie dalej to juz widać na zdjęciach. Niestety żyro tu nic nie zaradzi (liczby Re nie przesunie) - tak samo jak żyro nie pomoże kiedy model zerwie sie w zakręcie. W instrukcjach do tych urządzeń jest napisane że działa tylko w zakresie możliwości aerodynamicznych modelu.

W moim ( a także pewnie i Adama ) przypadku problem polega na tym że próbujemy wylądować tak jak prawdziwy samolot to znaczy "na trzy punkty".

To prowadzi właśnie do przeciągnięcia modelu no i uszkodzeń. Boczny wiatr dodatkowo przeszkadza - wychylony ster kierunku i większe opory boczne pogarszaja aerodynamikę. Lekarstwem jest lądowanie na dwa koła - nieco mniej punktów ale bezpieczniej.

Zresztą jeżeli chodzi o Lawochkina to i prawdziwy (jak widać na filmach) miał problemy przy lądowaniu na trzy punkty a zmniejszenie skali jeszcze bardziej pogarsza prędkość krytyczną.

Na koniec ciekawe spostrzeżenie - żyro pozwala poprawić stabilność modelu nawet przy żle położonym środku ciężkości - ja już leciałem modelem z środkiem ciężkośći położonym w 70%!!!!

Dzieki temu mozna uszczknąć trochę masy z modeli - warte przemyślenia ale próby są konieczne i bez przesady.

Pozdrawiam kolegów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Kolegów !

 

Pisząc o artykuł żyroskopach opisywałem wyłącznie własne doświadczenia praktyczne, a więc rzeczy prze zemnie sprawdzone osobiście i prawdziwe.

 

Januszu

Eagle Tree nie wiem jakiej wersji żyroskopu używałeś - ale jeżeli jest to żyroskop zintegrowany (ma w sobie 3 osie) za 100 czy 200 zł to według mnie nie nadaje się kompletnie do makiet. Można się nim pobawić jakimś małym modelem, ale ja bym do swojej makiety takiego ustrojstwa nie założył. Miałem taki prosty "autopilot" w testach i szybko się go pozbyłem - nie spełnił moich oczekiwań. Miałem trochę szczęścia, że wypatrzyłem kiedyś w sklepie żyroskop samolotowy Futaby (nikt się nim nie interesował) i spróbowałem go w moich modelach. Polecam ten typ żyroskopu jako pewny w działaniu sprawdzony wielokrotnie w wielu moich modelach. Jeżeli zamierzacie eksperymentować z żyroskopami radzę zacząć od Futaby.

 

Zdjęcia z nieudanych lądowań zostały wybrane do artykułu losowo (z pośród 5 innych) tylko po to aby zilustrować jego treść i nie ważne jaki model jest na zdjęciu - chodziło przecież o poruszenie problemu.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również świetne Żyro robi Power Box IGyro i wstępne testy już są prowadzone i to żyro zaspokaja wszystkie potrzeby i ma od razu wszystkie osie w jednym. Przy cenie ok 1270,- zł i funkcjach wydaje się najlepszym wyborem. Postaram się je opisać jak tylko makiety pójdą w powietrze :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem artykuł Piotra o żyroskopach w zastosowaniu do modeli latających RC. Jednak nasuwają się, moim zdaniem, następujące uwagi odnośnie praktycznego ich zastosowania w makietach samolotów:

1. Stosowanie żyroskopu (mechanicznego, piezoelektrycznego, opto...etc. a nawet platformy żyroskopowej) ograniczyć się powinno jedynie do zakresu (funkcji) "Doprowadzenie do lotu poziomego" i to wyłącznie w przypadku modeli samolotów, których oryginały były wyposażone w autopilota lub tzw. stabilizator lotu. Mam tu na myśli oczywiście wierność odwzorowania w locie...Trudno mi sobie wyobrazić realne podobieństwo lotu modelu samolotu Tiger Moth czy Fokker Dr1 wyposażonego w trzyosiowy żyroskop wykorzystany nie tylko jako stabilizator ale również jako autopilot...Wtedy bowiem lot tych modeli w porywistym wietrze, turbulencji lub deszczu wyglądałby tak samo: stabilny, płynny, prostoliniowy i...całkowicie nieprzypominający lot oryginału w takich warunkach pogodowych.

2. Trzeba wiedzieć, że np. piloci samolotów MiG-21 wyposażonych w trzykanałowego autopilota (AP-155) najbardziej wykorzystywali wspomniany zakres "Doprowadzenie do lotu poziomego" czy to po wykonaniu figur wyższego pilotażu, czy też po utracie orientacji w przestrzeni. Natomiast wykorzystywanie autopilota podczas lądowania prawie nigdy nie miało miejsca, gdyż lądowanie to najtrudniejsza figura akrobacyjna czyli każdy pilot za punkt honoru stawiał doskonalenie swoich umiejętności a nie wykorzystywanie automatyki, która w naturalny sposób "zabija" nawyki dobrego pilotażu...Tak być powinno w przypadku modeli latających makiet RC i ich pilotów.

3. Bardzo dziwią mnie komentarze ujednolicone co do rodzaju lądowań: mają być idealne i to na trzy punkty koniecznie...A przecież samoloty z IWW prawie nigdy nie lądowały idealnie: podskakiwały, zaczepiały płatami o ziemię, nawet łamały śmigła. Proszę się przyjrzeć dolnym płatom samolotów z tej epoki: ile tam jest podpórek i wsporników na końcach płatów- specjalnie do podparcia w czasie np. lądowania z bocznym wiatrem.

Reasumując: to od sędziów i ich znajomości tematu zależy ocena poprawności lądowania. Trzeba mieć wiele przedmiotowej wiedzy , aby wysoko ocenić lądowanie myśliwca z IWW, który ląduje przy porywistym wietrze bez stabilizacji żyroskopowej a nisko - tego, z rozbudowaną automatyką...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elektronika jest fajna... W modelarstwie też, podobnie jak w samochodach, samolotach czy w domu i ogrodzie. Ale wydaje mi się, że tak jak ESP, ABS i inne systemy nie wyręczą kierowcy który popełnia kardynalne błędy podczas prowadzenia samolotu, tak i stabilizatory nie sprawią, że będzie się dzięki nim lepszym "pilotem". Wręcz przeciwnie, stabilizatory rozleniwiają, pilotujący nie jest zmuszony do poprawy swoich umiejętności, ot - macha sobie drążkami a model fruwa, potem ląduje i gotowe.

 

Bo latać czy lądować to trzeba umieć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz masz rację, choć wydaje mi się ze w większości błędnych lądowań na zawodach jest chęć przyziemnienia przed sobą i na trzy punkty (choćpatrzac na modele z napędem odrzutowym to żyro jednak duuużo pomaga ;) )

Włodku, co masz na myśli ? żyroskopowy efekt turbiny ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaak :D

Rozumiem Włodku że to taki żart :)

A co do żyroskopów pozwolę wtrącić swoje trzy grosze. Otóż od zawsze byłem stanowczym przeciwnikiem różnego rodzaju żyroskopowych wspomagaczy lotu ,zainteresowany tematem całkiem niedawno zacząłem testować żyroskopy w jednym ze swoich modeli treningowych. Ważną cechą tych urządzeń ,o której nikt nie wspomniał jest to, że w przypadku np. chwilowego braku sygnału z nadajnika żyroskop ciągle kontroluje oś z którą pracuje co przy modelach latających z dużą prędkością może mieć znaczenie.

Niestety nie wszystkie żyra nadają się do zastosowania w moich modelach np.Futaba GYA 430(431) nadaje się co najwyżej do sterowania kółkiem przednim ,natomiast śmigłowcowy GY 401 jest już zupełnie wystarczający. Rewelacyjne żyro do lotek to FUZZY professional firmy ACT.Jeśli chodzi o I Gyro PowerBox -a na którym lata grono moich znajomych modelarzy za granicą sprawdza się w jetach (z sensorem predkości ) idealnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Kolego rozmawiamy o lądowaniu.

Janusz masz rację, choć wydaje mi się ze w większości błędnych lądowań na zawodach jest chęć przyziemnienia przed sobą i na trzy punkty (choćpatrzac na modele z napędem odrzutowym to żyro jednak duuużo pomaga ;) )

Zapewniam Cię że efekt żyroskopowy od turbiny podczas lądowania nie pomaga !

Co do filmu : Re płatowca ,umiejętności pilota...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.