Skocz do zawartości

Lanxiang F4U Corsair


Rekomendowane odpowiedzi

"Program Wildcat" zakończył się, samolot został oblatany, w pełni spełnia pokładane w nim nadzieje. Mam nadzieję, że dalej będzie służył wiernie i dzielnie, a tymczasem nadszedł czas na kolejny projekt: "Corsair"

 

Ten model chodził za mną od dawna. Gdy kupowałem jego większego brata, też Lanxiang, tylko o rozpiętości 1600 mm miałem mieszane uczycia - wielkie bydle, ciężkie jak na piankę. Latał jednak fajnie, do czasu pewnego zdarzenia, po którym został wciągnięty na stan "lotnictwa działkowego". Mniejszy Corsair o rozpiętości 1200 mm świetnie wpisuje się w kategorię "samolot do bagażnika samochodu", z którym można non stop jeździć po mieście, a w wolnej chwili podjechać na lotnisko i wylatać kilka pakietów. Powiem więcej - mam wielką nadzieję, że zmieszczą się do bagażnika razem z Wilcatem, Ostatecznie oba mają składane skrzydła, Wilcat ręcznie, a Corsair mechanicznie...

 

Gdy wreszcie model pojawił się w europejskiej dystrybucji nie miałem chwili wahania. Co prawda wcześniej planowałem zakup jakiegoś Messerschmitta, ale gdy tylko zobaczyłem F4U na stronie sklepu w Niemczech - był mój :)

 

W założeniu model ma wyglądać tak:

 

post-13206-0-30003700-1401196780_thumb.jpeg

 

Zamówiłem model w wersji KIT. Bo taki był. I chyba tak jest taniej, a na pewno lepiej. Ma się większą kontrolę tego, co tam się w środku dzieje. A dzieje się, oj dzieje... Samolot wręcz naszpikowany jest rozwiązaniami, które choć moim zdaniem niepotrzebnie komplikują budowę, to z pewnością robią wrażenie. No i złożenie takiego kita zajmie więcej czasu, a teraz burze zapowiadają, deszcze, to i dobrze, będzie co robić :)

 

Na początku jednak nastąpił pewien zgrzyt. Model powinien mieć niemal takiego samego pilota jaki jest w F4F Wilcat. To ważne, bo pilot z kręcącą się głową jest lepszy niż jakaś wydmuszka, tym bardziej, że w Corsairu kabina jest otwierana, więc można go będzie jeszcze lepiej wyeksponować. 

Pilot powinien być, ale go nie było. Podobnie jak kilku drobiazgów (parę śrubek, dwie zaślepki serw) oraz diod LED i kontrolera tychże... Dwa dni pisania z Niemcem i dowiaduję się, że oświetlenia nie ma i nie będzie w wersji KIT a w instrukcji piszą że jest, ale to błąd. Pilota i resztę pierdułek mam dostać ASAP, zobaczymy jak szybko im się uda..

 

Zamówiłem oświetlenie - już w Polsce, żeby nie odwlekać sprawy - jutro powinno być. Tymczasem zacząłem montować co tam się dało. Jak instrukcja kazała zacząłem od wklejenia chatki na silnik:

 

post-13206-0-96658700-1401196780_thumb.jpg

 

Kolejnym krokiem był montaż tylnego koła. Model ma znamiona makiety. Dotyczy to również tylnego koła. Nie tylko sie chowa. Nie tylko jest zakrywane przez drzwiczki. Do tego ma jeszcze wygląd jak się patrzy, z hakiem włącznie. Hak co prawda pewnie zdemontuję, al dopiero po zakończeniu budowy, żeby na zdjęciach ładnie wyglądał. Do lądowania na trawie jednak średnio raczej się nadaje...

Koło chowa się i wysuwa za sprawa silniczka elektrycznego, takiego +-, zerojedynkowego. Nie ma możliwości regulacji prędkości chowania się podwozia, ale też nie ma takiej potrzeby. zanim silniczek przewinie wszystkie zwoje dłuuuuugiej śruby odpowiadającej za ruch całego układu można się delektować powolnym ruchem goleni :)

 

post-13206-0-22000100-1401196782_thumb.jpg

 

Koło jest nie tylko chowane, ale także sterowane. A za skręcanie go odpowiadają cięgła z cienkiego druciku. Myślę, że można to było spokojnie zrobić prościej. Ale wygląda super, choć po sklejeniu kadłuba wygląd straci na znaczeniu. 

 

Dziś wkręciłem jeszcze serwa sterów, podłączyłem z grubsza co tam trzeba, oraz wkleiłem prowadnice popychaczy. Producent przewidział w tej roli elastyczne rurki, ja jednak poszedłem dalej i wkleiłem rurkę węglową. masa podobna, a jednak jakoś lepiej to wygląda i jest sztywniejsze...

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś będzie bez zdjęć, bo na dobrą sprawę nie ma co fotografować od wczoraj. Utknąłem. Tak, to dobre słowo... Utknąłem...

 

Na pierwszy ogień poszła łatwizna, czyli wkręcenie serw w skrzydła. Czterech serw, dwóch na lotki i dwóch na klapy. Będą jeszce dwa na klapy ale później, jak Niemiec części przyśle. Póki co są więc cztery serwa z sześciu. 

Klap w Corsair jest w sumie sześć. Dwie na łamanej części skrzydła, napędzane swoimi serwami, i cztery, po dwie pary na wewnętrznej części skrzydła (między kadłubem a łamaniem) napędzane swoimi serwami. Każda para jest ze sobą połączona sprytnym łącznikiem. Całościowo będzie to pięknie wyglądać...

Zewnętrzne klapy można też przerobić na lotki. Nie bardzo wiem po co, bo lotki oryginalnie są już dość duże, ale jeśli ktoś będzie chciał robić beczki z prędkością niewiele mniejszą niż obroty silnika to proszę bardzo. Jest to o tyle proste, że producent niejako z góry założył, że ludzie jednak będą robić lotki a nie klapy i tak wyciął otwór pod serwo, że w przypadku klap bez rewersera na jednym serwie się nie obejdzie...

 

Potem zacząłem dłubać w środkowej części płata. Myślałem sobie - godzinka na drzwiczki podwozia, godzinka na koła i ostateczny szlif całości, a potem zabiorę się za kadłub. Gdzie tam... Ze trzy godziny piep..em się z jednym zestawem drzwiczek. Kurna, kto to wymyślił? 

Całość jest sterowana jednym serwem, które porusza rolką, która steruje pracą popychaczy mocowanych do drzwiczek. Przede wszystkim - na pewno da się łatwiej... W dużym Corsairu Lanxianga są tam jakieś linki i w zupełności to wystarcza. Tu nie, ktoś błysnął... Po drugie, dostęp do regulacji jest bardzo utrudniony, w zasadzie wszystkie regulacje są możliwe po zdemontowaniu ustrojstwa. Czyli wygląda to tak: składam do kupy po drodze dokręcając przeróżne śrubeczki, a na końcu okazuje się, że lipa z tego wyszła, coś się nie domyka, serwo wyje, jeszcze raz. I jeszcze raz. I kolejny... No cholera mnie wzięła normalnie...

W instrukcji niby jest to pokazane, ale zdjęcie jest małe i słabo czytelne. Jeszce, żeby ta droga przez mękę była z jednej strony, a z drugiej robi się na małpę. Ale nie, bo cholera z drugiej strony trzeba wstawić lustrzane odbicie układu (albo dać kolejny rewerser na serwie), więc cała zabawa zaczyna się niemal od początku tylko jeszcze bardziej...

 

Na pocieszenie wsadziłem sobie jedno kółko i sprawdziłem, jak to działa w praktyce. Opcje są dwie, póki co działa jedna: pokrętłem na aparaturze otwieram drzwi, wajchą opuszczam podwozie i w zależności od nastroju mogę sobie ręcznie zamknąć drzwi lub nie. Będę chciał jednak wsadzić jakiś sekwenser, żeby mi się to robiło samo, automatycznie, i wykorzystywało do tego tylko jeden kanał. Zobaczymy, może się uda. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak pod górę to jeszcze z żadnym modelem nie miałem... Braki w częściach a teraz jeszcze to... :(

 

Założyłem podwozie, wyregulowałem drzwiczki podwozia (prawie wszystkie, bo dwa druciki dopiero jadą do mnie (podobno). Wczoraj listonosz przyniósł paczkę ze światełkami, więc myślę sobie - ach, wstawię diody i skończę skrzydła (kabel diody skrywa się pod mechanizmem składania skrzydeł, więc najpierw trzeba zadbać o świecidełka, potem o konstrukcję płata). Kupiłem prosty model oświetlenia, gdzie jest kilka wtyczek i kilka kabli z LED-ami. Kolory LED są trzy - zielony pojedynczy, czerwona pojedyncza i podwójna oraz biały, kilka sztuk podwójnych kabli. A sterownik daje światło w trzech prędkościach. Wymyśliłem sobie, że na ogonie wsadzę białe szybko-migające, na skrzydłach czerwoną i zieloną wolno migające, a stałe świecące białe jako światła lądowania.. zastanawiam się też nad podświetleniem kabiny, ale to już kosmetyka...

 

Żeby wsadzić zieloną i czerwoną w jeden kanał (a taki jest tylko jeden) dający sygnał wolno-przerywany, musiałem połączyć ze sobą diody. No i lipa... Po połączeniu jedna świeci. Druga nie. Jak łączę kabelki czerwony z czerwony a czarny z czarnym, to świeci czerwona dioda. Jak próbowałem zamieniać kolory, to świeciła zielona. Próbowałem wszystkich możliwych konfiguracji, ale nie udało mi się osiągnąć nirwany, zawsze świeciła albo jedna albo druga... Poddaję się :( Na dziś wystarczy, jutro porobię zdjęcia i może wreszcie zamknę kadłub i złożę płatowiec do końca (za wyjątkiem brakujących części oczywiście. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A było se spokojnie zbudować swojego Corsaira... Teraz byś se latał

(i od czasu do czasu remontował :D )

 

Pomijając wzmiankowane wady, modele (i większy i mniejszy) wyglądają świetnie. Tylko ta cena...

Wiem, wiem, są droższe. Tylko to nie wpływa na zasobność portfela ;) .

 

Polatalibyśmy kiedyś w parze, tylko jak ten mój będzie przy twoim wyglądał... I jeszcze bez wciągniętego podwozia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chętnie polatam w parze, ale zanim ja ulotnię mojego F4U to Ty swojego pewnie wyremontujesz, wstawisz w nim składane podwozie i jeszcze zdąży się zakurzyć. Żeby ulotnić model muszę otrzymać dwie paczki. Jedną z Niemiec, z brakującymi częściami, a cholera wie, kiedy ją wyślą, i drugą z globala HobbyKing z różnymi "przydasiami". Między innymi ze spowalniaczami serw, które jeszcze mają tę cechę, że można w nich odwracać kierunek pracy serwa. Swego czasu zamówiłem trzy, na zasadzie "ach, przyda się, gdzieś, w czymś, do czegoś", a tymczasem dwie trzecie zamówionych będę musiał wsadzić w Corsaira...

 

Póki co więc nieśpiesznie składam model. Spodziewam się paczki z Niemiec pod koniec przyszłego tygodnia - ta paczka jest niezbędna. Potem malowanie, oklejanie, brudzenie i takie tam. Najdalej w połowie czerwca powinny dość klocki z Chin i wtedy samolot zacznie fruwać. Masz czas :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie z chowanym podwoziem chyba dam spokój. Zauważam u siebie zatrważającą dysproporcję między lataniem a rzeźbieniem.

 

Spowalniacze serw do czego? Do klap? Czy podwozia może? Sprawdziłeś, czy będą działać? Chyba że masz patent na ominięcie nieproporcjonalności mechanizmów podwozia. Działają 0-1. Zderzyłem się z tym problemem przy moim modelu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do podwozia spowalniaczy nie potrzebuję. Owszem, pracuje na zasadzie ruchu silniczka zasilanego dwużyłowym kabelkiem. Ale tu jest inaczej niż w F4F Wildcat, gdzie silniczek porusza kołami zębatymi, niezbyt dużą ich ilością, przełożenie nie jest porażające i w efekcie podwozie chodzi strasznie szybko. W F4U silniczek kręci śrubą, a na tej śrubie jest prowadnica. Zanim silniczek przewinie całą śrubę mija sporo casu. Nie liczyłem dokładnie, ale chowanie/zamykanie podwozia od momentu włączenia trwa około 5 sekund. Może więcej nawet... Będą filmy, to policzymy dokładniej :)

 

Spowalniacze potrzebuję do klap. Jak pisałem na początku, są dwie lub trzy na każde skrzydło, a zostanę przy wariancie TRZY. W tym momencie jedna klapa albo nawet dwie (nie sprawdzałem jeszcze) są na rewersie. No i fajnie będzie, jak klapy nie będą klapać, tylko wolno opuszczać się czy podnosić. Do tego będę potrzebował jedno ustrojstwo. 

 

A drugie do pilota. Jeśli przyjdzie z Niemiec, a ma przyjść, będzie tak samo jak pilot w F4F kręcił głową. Tu spowalniacz nie jest niezbędny, ale nie mogę pozwolić, żeby facetowi głowa się kręciła jak jakiejś sowie na sterydach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dawno mnie tu nie było, co nie znaczy wcale, że prace utknęły. Bynajmniej, codziennie coś się działo, ale roboty były mało widowiskowe i mało spektakularne. W końcu jednak przyszły wszystkie brakujące części, przyszły klocki z Hobbyking - i można było przyśpieszyć. Ogólnie mówiąc to zaczynam już wdzieć światyełko w tunelu i wkrótce będę publikował więcej zdjęć i filmów. Póki co tylko kilka ciekawostek...

 

Po pierwsze, jak wspomniałem, podwozie w kwestii skomplikowania chyba nie ma sobie równych pośród samolotów z EPP. Dość powiedzieć, że koła poruszane są z jednego kanału, a drzwi podwozia z drugiego. Nie udało mi się tego połączyć, musiałbym jakiś bardziej skomplikowany sekwenser zainstalować, ale jako że kanałów mi nie brakuje w aparaturze, to olałem temat i zostawiam podwozie na dwóch. 

 

Drzwi tylne są mocowane dwiema śrubkami (każda połówka), a dodatkowo trzeba będzie przewiązać linkę, żeby podczas chowania podwozia zamykało się ładnie. Ten patent zastosowano też w większym Corsairu Lanxianga (1.6m). W przypadku pokryw podwozia głównego sprawa jest bardziej skomplikowana. Serwo napędza popychacz obracający wałek, który to wałek ciągnie luby wypycha popychacze drzwiczek. Fantastyczna zabawa  z regulowaniem tego ustrojstwa, ubaw po pachy. Do tego dochodzi jeszcze przednia pokrywa mocowana do goleni podwozia, tę reguluje się poprzez doginanie drucika. Też niezła jazda, ale łatwiej jednak poszło...

 

post-13206-0-41964300-1402663972_thumb.jpg

 

Podobnie fajna zabawa była z mocowaniem skrzydeł. Płat jest składany w samolocie, i to w przeciwieństwie do Wildcata w tej samej skali - tu mechanizm jest elektryczny. Trzeba tylko troszkę wyregulować, za to można się nieźle spocić podczas wkręcania śrub mocujących. Łatwo nie było. I mam nadzieję, że w drugą stronę też to działa, że samo nie wykręci się za diabła...

 

post-13206-0-16364100-1402663974_thumb.jpg

 

W samolocie niewątpliwie najcięższym elementem jest zespół płata. Składa się na niego kawał EPP, do tego serwa, diody, inne takie... To co widać na zdjęciu poniżej to jeszcze nie usystematyzowane kable zasilające. Mamy tu co następuje: 

 

post-13206-0-51353400-1402663975_thumb.jpg

 

2 serwa lotek połączone rozgałęziaczem, 4 serwa klap wpięte w zwalniacz/rewerser Turnigy) (dwa serwa chodzą na rewersie), 2 serwa drzwi podwozia (jedno w rewersie), 4 diody i 2 kable od goleni podwozia. wpięte w sterownik. Chyba wszystko... :)

A nie, nie wszystko. Z lotek jeszcze będzie szło wyjście na pilota, żeby ochoczo głową kręcił. Też rewers, też zwalniacz... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze... W stopce mam napisane jaką mam aparaturę. Czy to Ci wystarczy za odpowiedź na Twoje pytanie?

Nie znam tej aparatury, myślałem że jak latasz poważnymi modelami to już masz porządną aparaturę z odpowiednią ilością kanałów i programów obsługi serw.

To może warto pomyśleć o poważnym radiu a nie pakować do każdego modelu konieczne różne wynalazki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Corsair jest najbardziej skomplikowanym moim modelem. Wykorzystuje wszystkie kanały. W każdym innym moim modelu wystarcza 4-5-6 kanałów. Z dziewięciu jakie ma radio.

 

Dodatkowe ustrojstwa kosztowały po 8$ sztuka. Biorąc pod uwagę cenę aparatury i odbiorników Turnigy i jakiejś Futaby czy Graupnera z minimum dziewięcioma kanałami to kupując dodatkowe ustrojstwa choćby kilka do każdego modelu - jeszcze długo będę do przodu... Turnigy ma teoretyczny zasięg 1000 metrów, z tego co mi się wydaje nie odlatuję dalej niż na 500 metrów. 

 

W takiej sytuacji naprawdę nie widzę potrzeby posiadania drogiego radia. Byłoby to jedynie fanaberią, zakupem bez sensownego uzasadnienia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W takiej sytuacji naprawdę nie widzę potrzeby posiadania drogiego radia. Byłoby to jedynie fanaberią, zakupem bez sensownego uzasadnienia.

Co prawda to nie miejsce na dyskusje o fanaberiach i sensownym uzasadnieniu zakupu, ale... zastanów się dlaczego modelarze latający redukcjami na zawodach, modelami akrobacyjnymi F3A, jetami lub drogimi śmigłowcami, używają tych "fanaberii", a nie sensownie uzasadnionego zakupu w postaci radia Turnigy 9x?

 

P.S.

Masz oczywiście rację, jeśli chodzi o latanie przyjemnościowe modelami styropianowymi, które z założenia są "zabawowe".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak słusznie zauważyłeś - latają drogimi śmigłowcami, na zawodach, jetami... 

 

Swego czasu sporo strzelałem sportowo. Jeździłem na zawody, miałem karabin wiatrówkę marki Steyr w wersji custom za w sumie około za 10 tys zł, do tego kupę osprzętu za niemal drugie tyle. Był sprzęt, było parcie na podium, były wyniki, był wreszcie szpan i lans... Już nie startuję na zawodach, już nie staję na podium i już nie mam ciśnienia na wynik, a do rekreacyjnego strzelania na działce starcza mi wiatrówka za tysiąc złotych. 

Podobnie jest z lataniem. Pewnie jakbym miał cuda na kiju za kupę kasy i latał na zawodach to bym się szarpnął. Mam świadomość, że droższy sprzęt bywa bardziej niezawodny, daje większe możliwości i ogólnie jest lepszy. Ale do rekreacyjnego latania nie jest mi potrzebny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra pełno-zasięgowa i sprawdzona aparatura to bezpieczeństwo Twoje, Kolegów obok Ciebie i modelu znajdującego się w powietrzu . To nie jest lans czy szpan, tylko zdrowy rozsądek. Jak widzę budujesz w krótkim czasie na forum kolejny 4 model, więc chyba to nie jest sprawa finansów. Można  budować i mieć różne modele ale aparaturę kupuje się raczej jedną i dla wszystkich modeli,  na długi czas - więc myślę, że powinna być porządna i rozwojowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę w kolejnym wątku zaczyna się odbieganie od tematu.... ale dobra, z własnego (niewielkiego) doświadczenia nie koniecznie związanego z modelarstwem (chociażby ASG)  mogę wywnioskować, że nie ważne czy sprzęt jest nie wiadomo jak drogi i jak super wyrąbanej w kosmos firmy czy ten z "niższej półki" jak ma się popsuć to się popsuje i tyle w tym temacie. Poza tym gdyby w tym przypadku Turnigy 9x była bardzo wadliwą aparaturą to zapewne nikt by jej nikomu nie polecał jak jak widać popyt na to radyjko jest ogromny  ;)

 

 

 

P.S Moim zdanie przydałby się na tym forum dział "Debaty o wszystkim i o niczym" , może wtedy relacje z budowy byłyby bardziej przejrzyste

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dwie aparatury Turnigy 9X i dwie jakieś proste czterokanałówki Turnigy do żaglówek. Żadna nigdy mnie nie zawiodła. Dlatego pozwolę sobie dalej użytkować to, z czego jestem zadowolony. Na tym forum znalazłbym nie jeden i nie dziesięć wpisów na temat błędów i problemów z Futabą, Aurorą, Graupnerem czy innymi wynalazkami. Nie twierdzę, że jedne są lepsze czy drugie gorsze, natomiast jedno i drugie jest tylko kawałkiem plastiku z kilkoma elementami elektronicznymi w środku, czasem nawet pochodzącymi z tej samej fabryki elektronicznych elementów. Pewnie - płaci się nie tylko za markę, ale też za jakąś myśl techniczną, oprogramowanie, za kontrolę jakości i takie tam... Ja musiałem skontrolować jakość osobiście - robię to od ponad roku i wszystko gra.

 

Dlatego z mojej strony koniec piep...a o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia. To mój wątek poświęcony modelowi samolotu Corsair i prosiłbym kolegów o zaniechanie skoków w bok póki nie zobaczą zdjęć samolotu gotowego do lotu. Potem gadajcie tu sobie o czym chcecie :)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dwie aparatury Turnigy 9X i dwie jakieś proste czterokanałówki Turnigy do żaglówek. Żadna nigdy mnie nie zawiodła. Dlatego pozwolę sobie dalej użytkować to, z czego jestem zadowolony. Na tym forum znalazłbym nie jeden i nie dziesięć wpisów na temat błędów i problemów z Futabą, Aurorą, Graupnerem czy innymi wynalazkami. Nie twierdzę, że jedne są lepsze czy drugie gorsze, natomiast jedno i drugie jest tylko kawałkiem plastiku z kilkoma elementami elektronicznymi w środku, czasem nawet pochodzącymi z tej samej fabryki elektronicznych elementów. Pewnie - płaci się nie tylko za markę, ale też za jakąś myśl techniczną, oprogramowanie, za kontrolę jakości i takie tam... Ja musiałem skontrolować jakość osobiście - robię to od ponad roku i wszystko gra.

 

Dlatego z mojej strony koniec piep...a o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia. To mój wątek poświęcony modelowi samolotu Corsair i prosiłbym kolegów o zaniechanie skoków w bok póki nie zobaczą zdjęć samolotu gotowego do lotu. Potem gadajcie tu sobie o czym chcecie :)

Wódki mu dać, wódki! :)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.