poharatek Opublikowano 19 Kwietnia 2015 Opublikowano 19 Kwietnia 2015 W zeszłym roku chcąc sprawdzić jak się lata warbirdami sprawiłem sobie takiego malucha: A tu mój wątek o nim: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/47127-lanyu-p-47-czyli-razorback-po-tanio%C5%9Bci/ Po początkowych niepowodzeniach jakoś się z nim dogadałem i latało się całkiem przyjemnie. Ale u mnie jest pewien problem - mam mnóstwo miejsca do latania, znacznie gorzej jest z miejscami do lądowania. A lądowanie na brzuchu modelem o takim kształcie owiewki silnika kończy się tym, że po 3-4 lądowaniach owiewka nadaje się do wymiany (a czasem przy okazji jeszcze śmigło szlag trafi). W końcu znudziło mi się ciągle wytłaczanie owiewek z HIPSa, Razorback powędrował na półkę i porastał kurzem czekając, aż wykombinuję co z nim zrobić. Aż w końcu się doczekał Założenia remontu są takie, ze P 47 dostanie owiewkę silnika wykonaną z laminatu, "podwozie" - podwieszany zbiornik paliwa, dół skrzydeł i kadłuba zostanie zalaminowany tkaniną szklaną na Eze Kote, nowe malowanie, a przy okazji podstrugam go tu i ówdzie starając się jak najbardziej upodobnić do rzeczywistego samolotu. Na pierwszy ogień poszła owiewka. Było to moje pierwsze laminowanie i trochę się obawiałem, jak mi to wyjdzie. Okazało się, że nie taki diabeł straszny . Laminowałem na formie pozytywowej (zrobionej z kopyta na którym robiłem wytłoczki z HIPSa), oklejonej taśmą klejącą, na to poszedł rozdzielacz (bezbarwna pasta do butów), a na to 4 warstwy tkaniny szklanej 50 g/m2 przesączanej żywicą L285. I jakoś to w miarę sprawnie poszło. Trochę kłopotu miałem tylko ze zdjęciem gotowej owiewki z kopyta, ale pomógł znany z klasyki literatury sposób (na trzy zdrowaśki do pieca ). Z efektu jestem zadowolony, wydaje mi się, że owiewki wyglądają całkiem przyzwoicie, trzeba je jeszcze "dopieścić", ale będzie raczej dobrze. Wagowo też wyszło całkiem nieźle - 17g (tłoczona z HIPSa po pomalowaniu waży 20g). Oczywiście realnym testem będzie pierwsze lądowanie (i dlatego powstają dwie owiewki, żeby "jakbyco" była część zapasowa). Potem nadszedł czas destrukcji. Model został rozłożony na części pierwsze i zabrałem się za usuwanie farby. Było to dosyć żmudne: przykleić taśmę, odkleić razem z farbą, przykleić taśmę odkleić i tak w kółko.... Z większości powierzchni farba schodziła całkiem nieźle, ale gdzie nie-gdzie trzeba było pomagać sobie acetonem. Skrzydła w tym modelu mocowane są na kołki ustalające i śrubę. Przy czym ze względu na specyficzny sposób napędu lotek chińskie ludzie zdecydowali się zrobić to "po chińsku", na odwrót - tzn śruba przy krawędzi natarcia skrzydła, kołki na spływie. Gdybym to zostawił w ten sposób - śruba mocująca musiała by przechodzić przez podwieszany zbiornik paliwa (czyli moje "podwozie"). A to spowodowałoby dwa problemy: Po pierwsze - musiałaby ta śruba być cholernie długa - co najmniej 10cm. Po drugie - siły powstające przy lądowaniu działałyby na tym 10cm ramieniu masakrując mocowanie nakrętki kłowej (którego za bardzo nie ma jak wzmocnić). Nie było rady - trzeba było się pobawić z mocowaniem skrzydła. Z przodu - nie było żadnego problemu. Za to z tyłu było trochę zabawy. Na zdjęciu widać winowajcę - wystające drążki napędu lotek (dlatego też projektanci z Lanyu zdecydowali się na takie dziwne rozwiązanie). Ale trochę kombinacji, parę kawałków balsy 10mm i jakoś się udało. Do wnętrza kadłuba wkleiłem pasy 10mm EPP. Model ma taką śmieszną opuchliznę nieudolnie udająca oprofilowanie przejścia kadłub/skrzydło. Chcę je trochę urealnić, a obawiałem się, że gdy zacznę w tym miejscu podcinać i szlifować mogę zbytnio osłabić kadłub. Rzeczą, która mnie chyba najbardziej drażniła w tym modelu były "rowy podziału blach" - o kosmicznej głębokości i niezwykle fantazyjnym przebiegu. Na zdjęciu widać pierwsze próby ich usunięcia. Metoda jaka wybrałem jest dosyć pracochłonna (wkleić paski depronu, ściąć, przeszlifować, położyć szpachlę, znowu przeszlifować), ale efekty są obiecujące. No i na razie to wszystko co udało się zrobić przy modelu. Roboty przede mną jeszcze mnóstwo, a czasu mało - oblot planowałem zrobić w długi weekend majowy. Może jednak jakoś się uda wyrobić
magilla Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Bardzo ciekawy jestem efektu EzeKote na tym modeliku. Ostatnio znalazłem bardzo fajny artykuł (może też widziałeś) o przemalowaniu mustanga: http://www.rcmodel.com/2014/07/finishing-those-foam-arf-rc-scale-airplanes/
poharatek Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Autor Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Tego artykułu akurat nie widziałem, dzięki Jak się okazuje mniej więcej podobny sposób działania, z tym, że nie usuwał starej farby (widocznie nieźle się trzymała). EPP spieniane w formie i tak ma w sumie całkiem fajna powierzchnię, szkło i EzeKote chce tu dać bardziej dla zabezpieczenia, niż wykończenia. Natomiast znacznie ważniejsze i (ciekawsze) jest to, jak wygląda powierzchnia wycinanego EPP po takich zabawach. Kilka eksperymentów już przeprowadziłem, efekty są całkiem obiecujące. Wydaje mi się, że się uda wyprowadzić powierzchnię całkiem "na gładko", zachowując przy tym elastyczność materiału. No ale jak to będzie, to wyjdzie "w praniu", przy następnym modelu
poharatek Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Autor Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Najlżejszą ogólnie dostępną: 25g/m2. Przy cięższych trudno jest "zgubić" splot; przy gramaturze 25g/m2 podkład/szlifowanie/podkład i już jest gładko, przy 50g/m2 - po takim potraktowaniu jeszcze splot wyłazi.
magilla Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Opublikowano 22 Kwietnia 2015 Aha czyli 25g/m2 wystarczy żeby zgubić fakturę. Wypytuje bo zastanawiam się mocno nad wykończeniem deproniaka w podobny sposób. Myślałem nawet nad 17g/m2 ale interes dość drogo wychodzi. Dzięki!
poharatek Opublikowano 26 Kwietnia 2015 Autor Opublikowano 26 Kwietnia 2015 Czas na aktualizację wątku remontowego. Miałem nadzieje, że więcej przy modelu przybędzie, ale wiosna nareszcie nastała - więc roboty wokół domu i w ogródku multum, a jeszcze trochę czasu na polatanie trzeba znaleźć Jednak coś tam się zrobić udało: Zacząłem od korekty kształtu dzioba; przedtem był on zbyt mocno ścięty od dołu i raz - nie wyglądało to najlepiej, a dwa (i to znacznie ważniejsze) owiewka silnika nie miała w tym miejscu dobrego oparcia i przy lądowaniu były kłopoty... Kawałek 10mm EPP i trochę depronu załatwił sprawę. Mogłem dzięki temu dopasować owiewkę i wymierzyć, a potem zrobić domek silnika. Oryginalnie w modelu silnik był mocowany za pomocą obsadki na 10 mm listewce. Musze powiedzieć, że to rozwiązanie nawet się sprawdzało, niestety w trakcie eksploatacji owa obsadka się khem.. nieco zmasakrowała... a nie znalazłem zamiennika w żadnym sklepie modelarskim - trzeba było więc zrobić silnikowi domek. Oprofilowanie przejścia kadłub/skrzydło według projektantów z Lanyu wyglądało dosyć "oryginalnie": Trzeba było coś z tym zrobić. Zabawy było sporo - jednak ostateczny efekt jest (według mnie) zadowalający. Jak już wspomniałem w innym wątku najbardziej psuje wygląd modelu zbyt mała owiewka kokpitu: na zdjęciu widać ją razem z owiewką "ćwiczebną" - zrobioną na szybko, w celu dopasowania kadłuba, ale już o właściwych wymiarach: Żeby ją dopasować do kadłuba znów poszło trochę depronu. Dokładny kształt wycięcia pod kokpit odwzoruję dopiero gdy zrobię i dopasuje ostateczną wersję owiewki. Jak widać wygląda to teraz znacznie lepiej. Na owiewce silnika dojdą jeszcze lekko uchylone klapki chłodnicy, co powinno jeszcze spotęgować efekt "grubego ryja". Potem zabrałem się za zrobienie "podwozia". Oto podwozie główne, czyli podwieszany zbiornik paliwa. Zrobiony jest z 3 warstw 10mm EPP. W środkową i górna warstwę zostały wklejone klocki balsowe; samo EPP byłoby zbyt wiotkie i nie dawałoby oparcia dla rurki węglowej, która będzie łączyć zbiornik ze skrzydłami. Podwozie pomocnicze, czyli zaczepy podwieszeń razem z samymi podwieszeniami. Tu pytanie do Was: ciekawe, czy zgadniecie, co ta P-47 będzie woziła pod skrzydłami? (Dla ułatwienia dodam, że nie będzie to typowa maszyna zagłady niosąca śmierć i zniszczenie )
young Opublikowano 27 Kwietnia 2015 Opublikowano 27 Kwietnia 2015 Ale maszdo tego dużo cierpliwości i samozaparcia, obserwuję postępy
poharatek Opublikowano 3 Maja 2015 Autor Opublikowano 3 Maja 2015 Pierwotnie planowałem, że w długi weekend majowy odbędzie się oblot Razrobacka.... No cóż - planista ze mnie żaden; P-47 nadal w proszku, ale coś tam przy nim podziałałem i chyba do końca jest już bliżej niż dalej Przepraszam za jakość zdjęć - idiotenkamera mi się zbuntowała i musiałem się ratować aparatem w komórce. Do owiewek silnika dokleiłem klapki chłodnicy. Powstała też nowa klapka zamakająca wnękę na pakiet. Oryginalna zaginęła dawno temu - zdecydowała się opuścić model w locie i tyle ją widzieli. Zrobiłem zamiennik z depronu, ale średnio się to sprawdzało: depron jest stosunkowo miękki i ugniatał się podczas otwierania i zamykania. Więc tym razem postanowiłem ją zrobić z balsy. Z tymi elementami można już ocenić całość sylwetki modelu. Wydaje mi się, że jest w miarę poprawna. Na zdjęciach widać też (a raczej byłoby widać, gdyby były lepsze - jeszcze raz przepraszam za ich jakość), ze pozaklejałem paskami depronu wszystkie "rowy podziału blach". Kokpit też uzyskał już ostateczny kształt. Natomiast z owiewką kokpitu był (ha! - był, nadal jest) problem. Patrząc na modele kartonowe P-47 ma ona taki kształt, że łatwo się rozwija. Postanowiłem więc oszczędzić sobie roboty z kopytem i tłoczeniem, powiększyłem siatki owiewki z wycinanki i zaczęła się zabawa. Chyba utraciłem "kartonowego skilla", bo ni cholery mi to nie wychodziło - powstało 4 wersje i wszystkie wylądowały w koszu; zbyt wiotkie lub zbyt sztywne, albo upaćkane klejem... Muszę się przejść po sklepach i kupić jakąś dosyć grubą, ale jeszcze elastyczną folię i będę walczył dalej (albo skończy się na tym, że jednak w końcu zrobię kopyto i ją wytłoczę). Zrobiłem też mocowanie "podwozia" - w P-47 zbiornik był podwieszony na 4 dosyć delikatnych wspornikach - wątpię czy przeżyłyby one pierwsze lądowanie. Musiało powstać coś niezbyt zgodnego z oryginałem, ale za to znacznie solidniejsze. W sumie zostało już niewiele prac przed szpachlowaniem, oklejaniem i malowaniem. Muszę się przyznać, że trochę obawiam się malowania. Doświadczenie z aerografem mam niewielkie, a ten model jest "troszkie" większy od plastika 1:48... No cóż w tym tygodniu się okaże jak to będzie A propos malowanie: W ostatnim poście zadałem pytanie co ten Razorback będzie woził podczepione pod skrzydłami. Jak się okazuje udało mi się wystrugać coś z wyglądu podobne do niczego, bo nikt nawet nie próbował zgadnąć Pod skrzydłami będą powieszone zasobniki z dnighy. A ja się będę starał pomalować model tak, żeby choćby odlegle przypominał samolot ze zdjęcia: Czyli A-5F z V Eskadry Ratowniczej.
Bartek Piękoś Opublikowano 4 Maja 2015 Opublikowano 4 Maja 2015 To niewdzięczy etap. Kupa roboty, a model wygląda jak wrak. Jednak zacznie się to opłacać i robić efektownie jak rozpoczniesz malowanie.
poharatek Opublikowano 18 Maja 2015 Autor Opublikowano 18 Maja 2015 No "troszkę" czasu minęło od ostatniej aktualizacji... Ale - znana przypadłość, czasu jak na lekarstwo, a i mimo tego, że całkiem sporo przy modelu zrobiłem to prace były żmudne i mało fotogeniczne W dodatku, standardowo; parę przygód było i parę męskich decyzji trzeba było podjąć. Ale po kolei. Ostatnio model był gotowy pod szpachlowanie i przygotowanie powierzchni pod oklejanie szkłem i malowanie. Szpachlowałem lekkim szpachlem akrylowym Den Bravena (zarówno epp jak i balsę). Fajna rzecz - lekki, łatwo się rozprowadza, błyskawicznie wysycha i łatwo szlifuje (bez zapychania papieru ściernego). Ale ma jednak kilka wad... Już po przeszlifowaniu i przed kładzeniem gruntującej warstwy EzeKote chciałem na szybko usunąć pył i odtłuścić powierzchnię, Chwyciłem więc za butlę z alkoholem izopropylowym i dawaj odtłuszczać i odpylać, do momentu, w którym się zorientowałem, że zmywam szpachlówkę z powierzchni modelu... Okazuję się, że szpachlówka akrylowa reaguje z alkoholem (nie wiem, czy każdym, nie eksperymentowałem, z izopropylowym na pewno), który ją rozpuszcza. To tak dla potomnych, ku przestrodze (albo ku poradzie, jakby ktoś chciał ją zmyć), ja w każdym straciłem przez to kilka wieczorów pracy... Kolejna rzecz na którą trzeba uważać, wynika już nie tyle z właściwości szpachlówki, co epp, z którego zrobiony jest model (Lanyu to tworzywo chyba EPS nazywa). Mianowicie - kiepsko się cokolwiek na nim trzyma (czy to farba, czy szpachlówka), i trzeba uważać na końcowym etapie szlifowania, gdy szpachlówki zostają setne milimetra, bo lubi ona odpryskiwać z pojedynczych ziaren epp. Plan był taki, że tkaniną szklaną zostanie zabezpieczony spód kadłuba i dolne powierzchnie skrzydeł. Tak też i uczyniłem. A żeby ładnie i równo było, nakleiłem taśmę maskującą jako "odcięcie" zabezpieczonych obszarów. I zonk przy usuwaniu taśmy - odrywa szpachlówkę... Wyobraziłem sobie co się będzie działo przy malowaniu (nie mówiąc już o późniejszej eksploatacji) i podjąłem męską decyzję - laminujemy całość. Przyszło mi to tym łatwiej, że wzrost wagi był całkiem akceptowalny, ale o tym za chwilę. Sama praca z EzeKote i tkaniną szklaną - bajka. Idzie to łatwo, szybko i przyjemnie. Używałem tkaniny szklanej o gramaturze 25 g/m2 i 21 g/m2 , świetnie się układa na obłościach. Jedyne co powoduje problemy to jej docinanie, nożyczki muszą być naprawdę ostre. Sposób działania był następujący: 1. Położyłem warstwę gruntującą Ezekote. 2. Ułożyłem z grubsza docięty kawałek tkaniny szklanej i przesączałem ją EzeKote malując miękkim szerokim pędzlem (ważne, żeby był miękki, sztywne włosie może pochrzanić splot takiej lekkiej tkaniny). 3. Nadmiar tkaniny "odciąłem" szlifując papierem ściernym 100. 4. Nałożyłem kolejną warstwę EzeKote. 5. Szlifowałem powierzchnię na mokro papierem ściernym o gradacji 500. 6. Nałożyłem pierwszą warstwę podkładu. 7. Kolejne szlifowanie na mokro - tym razem papierem 600-800 (w zależności od tego jak wyglądała powierzchnia). 8. Finalna warstwa podkładu. Cały model został pokryty jedną warstwa tkaniny szklanej, na krawędź natarcia skrzydła i jego dolne końcówki poszła dodatkowa warstwa, zalaminowany został również zbiornik paliwa, klapka baterii, zaczepy podwieszeń i same podwieszenia. Całość wygląda teraz tak: Z efektu jestem w miarę zadowolony. Oczywiście są miejsca, gdzie przeoczyłem jakieś nierówności, miejscami wyłazi ziarnista faktura epp, ale całościowo wygląda to nieźle. Nieźle również zabezpiecza, co prawda nie robiłem "testów wytrzymałościowych",ale już po zalaminowaniu - o cośtam modelem uderzyłem, cośtam spadło na niego - ale śladu nie zostawiło Nieco mniej jestem zadowolony z tego jak wyszło oklejanie "wycinanego" epp - czyli zbiornik paliwa. Jest ono bardziej miękkie i trudniejsze w obróbce. No cóż przy następnym modelu będę musiał to jakoś dopracować. A tak wygląda powierzchnia modelu w zbliżeniu. Jak widać udało się "zgubić" splot, fakturę tkaniny szklanej. Widoczna jest ona dopiero na ostatnim zdjęciu, wykonanym z odległości 1 cm od skrzydła. Powinna całkowicie zniknąć podczas malowania. Model, w stanie jakim jest teraz, waży 410 g. Miałem podobne zdjęcie, ale wykonane przed zabawą z EzeKote i szkłem, ale coś mi się z kartą pamięci podziało i szlag je trafił, więc będziecie mi musieli uwierzyć na słowo, ze waga wskazywała wtedy 360 g. Laminowanie i podkład zwiększyły wagę modelu o 50 gramów - co według mniej jest bardzo dobrym wynikiem. Nieco gorszym wynikiem jest fakt, że gotowy model wraz z wyposażeniem będzie ważył około 700 gramów. Mam nadzieję, że nauczyłem się latać szybko... 3
Rekomendowane odpowiedzi