Skocz do zawartości

"jak feniks z popiołów"


M61

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Leżał zapomniany w piwnicy od 1974 roku.

Może zacząć sklejać ?

Ale w jakiej wersji ?

Orginał sklejkowo - lipowo - sosnowy ?

Przerobić na balsowo - sosnowy ?

A może zachować dla potomności ?

 

8e60cca75837e9dd.jpg

Opublikowano

Ja bym zrobił tak, jak przewidywał producent.

Wersję balsową w każdej chwili można przecież wyciąć na podstawie planów.

 

Jaki tam jest papier na pokrycie? Mam nadzieję, że japonka, a nie biały pakowy do zwijania drugiego śniadania? Bo jedyne tu sugerowałbym odstępstwo, gdyby papier okazał się śniadaniowym :D

 

BTW ja mam chyba jeszcze niezłożoną Sowę u rodziców na strychu. Trochę części jest z balsy - ależ to był wypas!... Za to czasy dla odmiany straszne - żeby człowiek tak się jarał kawałkiem balsy, która teraz leży w każdym sklepie i jest tańsza od drewna krajowego, zwłaszcza wysokogatunkowego. Tfu.

Opublikowano

Witam

Jak miło zobaczyć znajome pudło od Feniksa. W połowie lat 80-tych go złożyłem. Jaki to był wówczas super model, zwłaszcza, że o samolocie na uwięzzi mogłem wówczas marzyć (o RC nie wspominam, bo był poza zasięgiem zakupu. Mogłem je oglądać tylko w prospektach). Zrób go tak jak podaje producent. Balsowy zawsze odtworzysz z planów. Jedyną przeróbkę jaką bym zrobił to okleił bym go folią.

Podeślij foty jak go zrobisz.

P.S. Mordęgą było dla mnie wycinanie żeber. Każde odrysowane na deseczce do nich przeznaczonej i wycinane piłką włośnicową (włosową) a potem złożenie w blok i doszlifowywanie. Teraz to zrobiłbym szablon z blaszki i heja, ale człowiek młody niedoświadczony wówczas... Miało to swój urok. Dwie listwy na krawędź natarcia, górny i dolny dźwigar plus dolne wzocnienie między dźwigarem a spływem... eh, aż łza w oku się kręci zwłaszcza, że mój kiedyś poleciał i do dziś nie wiem gdzie wylądował. Prawdopodobnie zawiódł autopilot. Dziś to i tak nie ma znaczenia.

Opublikowano
Jedyną przeróbkę jaką bym zrobił to okleił bym go folią.

A ja bym został przy papierze. Z folią zbyt laminarnie się jeszcze zrobi zrobi. No i z japonką wyjdzie bardziej klasycznie! :D

Opublikowano
folia da mu lepszy wygląd no i jest trochę wytrzymalsza od japonki

Ale, jak pisałem wyżej, jest bardzo gładka, co może skutkować opływem laminarnym profilu, który na pewno nie jest do tego przystosowany i w efekcie da lotność jaskółki europejskiej obciążonej orzechem ;-) .

 

łza w oku się kręci zwłaszcza, że mój kiedyś poleciał i do dziś nie wiem gdzie wylądował.

Nie zastosowałeś tego! http://allegro.pl/item409507073_determalizator.html :D :D :D Niesamowite rzeczy można wyhaczyć na Allegro :o

Opublikowano

Ładziak - chyba kokosem ;) I pytanie czy 1 jaskółki czy pary... ;)

 

A co do modelu - oklejenie japonką, tylko i wyłącznie! To będzie wtedy prawdziwy oldschool :)

Opublikowano

Pawel_W, orzechem! A że kokosowym... ;-)

 

A co do modelu - oklejenie japonką, tylko i wyłącznie!

No, przynajmniej tu jednoznacznie i jednogłośnie się zgadzamy :D .

Opublikowano

Witam

Ładziak jak sklejałem feniksa to Allegro (chyba) jeszcze nie istniało. Miałem autopilota na zasadzie, że jak wypnie (odczepi) się hol z haka to zwalnia naciągniętą linkę przymocowaną do steru kirunku z jednej strony, a z drugiej jego strony była przymocowana gumka, która miała go wychylić ale albo w trakcie holowania pękła gumka, albo na "oczku" przy belce kadłubowej zahaczyła się linka. Efekt był taki, że szybowiec zamiast zacząć zataczać kręgi leciał sobie prosto. A jak pięknie, majestatycznie szybował...

Opublikowano
mam chyba jeszcze niezłożoną Sowę

Jeżu kolczasty! Sowa! Ktoś to jeszcze pamięta?

 

 

Łza się w oku kręci. To był mój drugi model. Pierwszym była oczywiście Jaskółka.

 

Sową byłem w 82 roku (w stanie wojennym) na zawodach w Rakowie koło Wrocławia. Pierwsze dwa loty takie sobie, a w trzecim złapałem maxa (180s), ale nie zadziałał lont (kto miał wtedy mechanizm zegarowy), model złapał komin i tyle go widziałem (goniłem go 2 kilometry ale był coraz wyżej).

Opublikowano

Ło Matko :)

Ale...... model, faktycznie łza się w oku wywraca.

Feniksa nie miałem, ale Sowa to u mnie była pierwszego sortu. Pamiętam ją do dzisiaj, a jakoś tak uskuteczniłem ją w trakcie "wojny" 1981 roku. Końcówki uszu miałem pomalowane farbą wilbra, a żeby było lekko wilbrę nakładałem własnoręcznie zrobionym "aerografem", były w trzech odcieniach błękitu od jasnego do ciemnego. Zamiast lontu stosowałem 'komputer łańcuchowo zębatkowy" zrobiony z jakiegoś samowyzwalacza fotograficznego. Nawet raz startowałem nią na jakichś zawodach, bez większych zresztą sukcesów.

 

To byli czasy, panie ten tego, teraz to panie panu mówię, takich modeli, to teraz panie ten tego nie robią :)

Opublikowano
pomalowane farbą wilbra

Kolejny eksponat do wirtualnego muzeum modelarskiego. Kto jeszcze pamięta (czyt. jest tak stary) Super Farby Wilbra?!

 

Te do skór?

 

Kolega malował nimi modele kartonowe kserowane wtedy i przemycane zza żelaznej kurtyny

Opublikowano
Pamiętam ją do dzisiaj, a jakoś tak uskuteczniłem ją w trakcie "wojny" 1981 roku.

 

Czyli wtedy co ja :)

 

Po ucieczce Sowy robiłem całobalsowo gumówkę F1B, ale skończyło się na pogotowiu (4 szwy na palcu serdecznym).

 

Jej plany mam do dzisiaj (jako memento BHP)

Opublikowano
Kto jeszcze pamięta (czyt. jest tak stary) Super Farby Wilbra?!

No jak to kto? :shock: - "Ryczące czterdziestki" :mrgreen: :devil: :wink: i "czterdziestki+" :lol2: .

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.