Skocz do zawartości

madrian

Modelarz
  • Postów

    5 478
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    14

Odpowiedzi opublikowane przez madrian

  1. Dokładnie. Poza tym, przy starcie raczej nie zaciągaj wysokości, jeżeli nie musisz (np. pas się kończy). Gdy model się rozpędzi do odpowiedniej prędkości sam się uniesie. Musisz dać mu się rozpędzić.

  2. Jeżeli chodzi o darmówki, to jest Flightgear, który bije funkcjonalnością MF-a, na głowę.

    Może tylko scenerią trochę odstaje, wszak to projekt robiony przez fanów, ale o wiele ciekawszy ogólnie i to z prężną sceną PL. Jest nawet kilka potężnych scenerii dla naszych okolic.

     

    Dlatego uważam, że mimo wszystko nie jest to symulator dla prawdziwych maniaków symulacji. Raczej dla raczkujących w temacie, na których naiwności i niewiedzy chcą przy okazji żerować.

     

    Prawdę mówiąc, zamierzam teraz kupić do kolekcji FSX-a w wersji Gold - koszt - 110zł. :wink:

    Można za darmo dociągnąć sobie Icona A5 i Stearmana. :)

    Na dalsze rozszerzenia nowego produktu - szkoda mi pieniędzy.

  3. Od jakiegoś czasu sam próbuję zaprojektować kilka konstrukcji depronowych. Jedną już opublikowałem. Nawet zrobienie DOBREGO planu takiego modelu to dość katorżnicza praca.

    Mnie kosztowało to 4 prototypy, nim plany były gotowe na tyle, żebym nie musiał się wstydzić.

    Bardzo łatwo przeoczyć drobne niedociągnięcia. I to mówię o kilkunastoczęściowym modelu z samych "płytek". Aktualnie walczę ze znacznie bardziej skomplikowaną konstrukcją przestrzenną i jest to prawdziwy koszmar projektowy. :wink:

    A do tego ostatnio znalazłem w planach błąd założeniowy, wobec czego większość dotychczasowej pracy pójdzie out i trzeba będzie rysować od nowa.

     

    Wiem, że każdemu się wydaje iż plany to kilka kresek. Ale zgranie tych kresek ze sobą to iście krecia robota. Dlatego apeluję o odrobinę wyrozumiałości dla innych projektantów.

    Warto informować o znalezionych błędach, ale proszę nie naskakiwać na ciężko pracujących ludzi, którzy owoce swojej pracy mimo wszystko zaoferowali za darmo. Pro publico bono.

    :wink:

     

    Inaczej naślę wściekłego chomika z chorobą szalonych krów... :twisted:

  4. Okazało się, że hula też na XP z SP3. Postanowiłem sprawdzić co to za twór.

    Może ktoś się zainteresuje nowym produktem:

     

    Miłośników symulacji lotniczych zmroziła jakiś czas temu wieść o rozwiązaniu studia

    odpowiedzialnego za sztandarową serię gatunku, jaką była Microsoft Flight Simulator.

    Wyglądało, że na długo zostaniemy skazani za męczenie dziesiątej i ostatniej części cyklu.

     

    Niedawno jednak napłynęły interesujące wieści o stworzeniu następcy.

     

    Microsoft wydał właśnie nową symulację o wyrafinowanym tytule „Microsoft Flight”.

    Co więcej, firma pana Gatesa, dokonała czegoś co prawdopodobnie świadczy albo o jej

    szaleństwie albo geniuszu. Wydała mianowicie grę … za darmo.

    Mało tego, możliwe jest nawet korzystanie z przyjemności latania, bez korzystania z usługi

    Live!, do której Microsoft usiłuje przekonywać klientów.

    Brzmi świetnie, jednak Microsoft nie byłby sobą, gdyby nie zawarł w transakcji jakiegoś

    haczyka.

    Niestety gra w porównaniu do starszego brata nie imponuje. W najprostszej wersji, tej

    darmowej i nie powiązanej z Live! Otrzymujemy do dyspozycji tylko jeden, dwuosobowy

    hydroplan klasy ULM – Icon A5. Maszyna ciekawa, ale tylko o kilka stopni bardziej od

    przeciętnej lotni. Powolna, o słabej mocy, choć dość zwrotna.

    Sceneria jaką dostajemy do dyspozycji również nie zachwyci weteranów MSF. Jak na

    razie jedyną scenerią dostępną dla graczy są Hawaje. W wersji darmowej tylko największa

    wyspa archipelagu Hawai, na której znajdziemy kilka lotnisk o różnej infrastrukturze. Od

    międzynarodowych portów lotniczych (Hilo i Kona) po przyogródkowe trawniki z trochę

    równiej skoszoną trawą.

    W grze zawarto możliwość rozwoju naszego pilota. Latając zdobywamy doświadczenie, które

    daje nam nowe możliwości. Oprócz swobodnego latania, mamy do „Zaliczenia” różne misje i

    wyzwania, możemy kolekcjonować interesujące punkty krajobrazu.

    Ale najważniejszym zadaniem jest praca. Jako pilot musimy pracować. Za wykonanie pracy

    dostajemy kolejne doświadczenie zwiększające nasz poziom.

    Dysponując darmowym samolotem, możemy tylko zabrać kogoś na hamburgery, do jedynej

    budki z tym rarytasem na wyspie… No co, to tylko gra.

    Ani nie jest to ciekawe, ani dochodowe. Powolna maszyna sprawia, że lot jest nużący

    i rutynowy. Mamy co prawda możliwość skoków pomiędzy punktami nawigacyjnymi,

    ale zabiera nam to dużą część doświadczenia. W czasie lotu musimy też dbać o naszego

    mimozowatego pasażera, który nie lubi np. akrobacji, zbyt niskich lotów i innych rzeczy

    atrakcyjnych dla pilota.

    Na dodatek, znaczną częścią punktacji jest prawidłowe lądowanie. Im delikatniejsze i zgodne

    z procedurami, tym lepiej.

     

    Zaczynając przygodę niestety musimy „zaliczyć” szkołę pilotażu. Czeka nas ona przy dwóch

    darmowych maszynach w grze. Nie da się jej pominąć niestety.

    Gra nauczy nas startować, lecieć pomiędzy punktami nawigacyjnymi itd.

    Kiedy już udowodnimy, że maszynie z pod ogona nie wypadliśmy, gra pozwoli

    nam „poszaleć” w wytyczonych granicach.

     

    Kiedy jednak postanowimy się poddać monopolowi i dołączymy nasz profil do usługi

    Live! Gra udostępni nam nowe możliwości. Dostaniemy nowy samolot – dwupłatowego

    Stearmana. Po zaliczeniu drugiego kursu obsługi maszyny, zyskamy nowe wyzwania do

    zaliczenia oraz nową możliwość pracy – wożenie turystów w lotach widokowych. Tu już jest

    odrobinę ciekawiej. W dodatku czasami możemy dostać od pasażera nowe „zlecenie”, np.

     

    wylądowanie w przygodnym terenie „za potrzebą”. Oczywiście za dodatkowe punkty.

     

    Niestety na tym kończą się darmowe możliwości.

    Resztę musimy dokupić za punkty w usłudze Live!. Same punkty niestety kosztują realne

    pieniądze, a płatność wyłącznie kartą kredytową.

     

    Do zakupu mamy na chwilę obecną:

    - Pakiet scenerii Hawajów z pozostałymi wyspami oraz dołączonym jako bonus samolotem

    Vans RV-6 – kolejny turystyczny i dwuosobowy ULM. Inne wyspy w darmowej wersji

    są tylko słabiutko teksturowanymi plackami z minimalnie zaznaczoną rzeźbą terenu. Bez

    żadnych, nawet generowanych automatycznie, detali. Koszt zakupu 1600 punktów

     

    - Samolot Maule-7 Orion. Czteroosobowy górnopłat z możliwością transportu lekkich

    ładunków. Najbardziej zaawansowany model samolotu w grze z najbardziej rozbudowanym

    kokpitem. Dla tego samolotu jest najwięcej ofert pracy na wyspach. Koszt zakupu 1200

    punktów.

    - Samolot P-51 Mustang. Znany i popularny warbird. Niestety, najgorzej opracowany na

    chwilę obecną. Nawet nie ma działającego kokpitu!. Jest za to najszybszym i najmocniejszym

    samolotem w grze, na chwilę obecną. Koszt zaledwie 604 punkty. Po dopracowaniu maszyny

    pewnie wzrośnie.

     

    Łącznie pełne wykorzystanie gry kosztuje nas 3404 punkty. Przekładając to na nasze

    złotówki, koszt zakupu 4000 punktów to 208zł. Zakup tylko scenerii z M-7 Orion, kosztuje

    nas 2800 punktów. 3000 punktów to 158zł. (54zł za 1000 punktów – nie ma zniżek np. przy

    zakupie większej ilości punktów na raz).

     

    Bardzo dużo jak na niezbyt rozległą scenerię z pięcioma zaledwie samolotami z czego jeden

    niedopracowany. Biorąc pod uwagę, że P-51 jest maszyną popularną i jest dość dobrze

    odwzorowany w wielu cyfrowych modelach, taka niedoróbka to poważne lekceważenie

    klienta.

     

    Do wad można dodać jeszcze bardzo słaby multiplayer. Brak komunikacji z kontrolą lotów

    lub innymi maszynami. Jedynie płatny Maule-7 posiada wyposażenie radionawigacyjne, ale

    nie ma już niestety samouczka jego użycia. Nawet nie wiadomo jak działa.

     

    Kokpity są nie w pełni odwzorowane. Żadna z maszyn nie ma autopilota. Choć w M-7 jest

    jego panel. Tylko nie działa. Model lotu też wydaje się dość zręcznościowy. Brakuje wielu

    elementów, które mogą się wydawać oczywiste. Nie ma np. modeli pasażerów, których

    wozimy, czy ładunku w kabinie. Zwykłe drobiazgi dla programistów, ale ich zabrakło.

    Nie słychać kontroli ruchu, nie widać ruchu sterowanego przez AI.

     

    Na pewno jest to ciekawa alternatywa dla miłośników symulacji, ale w wersji darmowej

    zupełnie nie zachwyca i szybko nudzi. Zaś wersja płatna jest za droga w stosunku do

    możliwości. Znacznie lepiej zakupić legalnego MFSX, np. przez sklepy sieciowe i do tego

    zakupić płatne dodatki z interesującymi nas sceneriami lub maszynami, jeżeli dostępna i

    bardzo szeroka oferta darmowych dodatków nas nie zadowala.

     

    Jednak Microsoft nie upadł na głowę i jak zwykle nie jest skory do dawania prezentów.

    Raczej wręcz przeciwnie. Choć Microsoft Flight jest grą bardzo świeżą, wydaje się iż będzie

    po prostu maszynką do wydzierania kasy za kolejne dodatki o wątpliwej jakości. Jesteśmy

     

    skazani na dodatki z usługi Live!. Raczej nie będzie można się podeprzeć darmowymi

    rozszerzeniami tworzonymi przez fanów.

    Nie wiadomo, kiedy pojawią się nowe scenerie ani czy pojawią się inne rejony świata, spoza

    kręgu zainteresowania Amerykanów.

     

    Podsumowując. Warto zainstalować sobie wersję darmową i założyć dla niej konto Live!, aby mieć jakiś podręczny symulator. Jednak płacenie za mizerne dodatki, tylko dla desperatów i burżujów. :D

    Jednak dla miłośników symulacji, w porówaniu z serią MSF, nowa symulacja wypada bardzo

    blado i na pewno ich nie zadowoli tak jak starsza seria.

  5. Okazało się, że hula też na XP z SP3. Postanowiłem sprawdzić co to za twór.Może ktoś się zainteresuje nowym produktem:Miłośników symulacji lotniczych zmroziła jakiś czas temu wieść o rozwiązaniu studiaodpowiedzialnego za sztandarową serię gatunku, jaką była Microsoft Flight Simulator.Wyglądało, że na długo zostaniemy skazani za męczenie dziesiątej i ostatniej części cyklu.Niedawno jednak napłynęły interesujące wieści o stworzeniu następcy.Microsoft wydał właśnie nową symulację o wyrafinowanym tytule „Microsoft Flight”.Co więcej, firma pana Gatesa, dokonała czegoś co prawdopodobnie świadczy albo o jejszaleństwie albo geniuszu. Wydała mianowicie grę … za darmo.Mało tego, możliwe jest nawet korzystanie z przyjemności latania, bez korzystania z usługiLive!, do której Microsoft usiłuje przekonywać klientów.Brzmi świetnie, jednak Microsoft nie byłby sobą, gdyby nie zawarł w transakcji jakiegośhaczyka.Niestety gra w porównaniu do starszego brata nie imponuje. W najprostszej wersji, tejdarmowej i nie powiązanej z Live! Otrzymujemy do dyspozycji tylko jeden, dwuosobowyhydroplan klasy ULM – Icon A5. Maszyna ciekawa, ale tylko o kilka stopni bardziej odprzeciętnej lotni. Powolna, o słabej mocy, choć dość zwrotna.Sceneria jaką dostajemy do dyspozycji również nie zachwyci weteranów MSF. Jak narazie jedyną scenerią dostępną dla graczy są Hawaje. W wersji darmowej tylko największawyspa archipelagu Hawai, na której znajdziemy kilka lotnisk o różnej infrastrukturze. Odmiędzynarodowych portów lotniczych (Hilo i Kona) po przyogródkowe trawniki z trochęrówniej skoszoną trawą.W grze zawarto możliwość rozwoju naszego pilota. Latając zdobywamy doświadczenie, któredaje nam nowe możliwości. Oprócz swobodnego latania, mamy do „Zaliczenia” różne misje iwyzwania, możemy kolekcjonować interesujące punkty krajobrazu.Ale najważniejszym zadaniem jest praca. Jako pilot musimy pracować. Za wykonanie pracydostajemy kolejne doświadczenie zwiększające nasz poziom.Dysponując darmowym samolotem, możemy tylko zabrać kogoś na hamburgery, do jedynejbudki z tym rarytasem na wyspie… No co, to tylko gra.Ani nie jest to ciekawe, ani dochodowe. Powolna maszyna sprawia, że lot jest nużącyi rutynowy. Mamy co prawda możliwość skoków pomiędzy punktami nawigacyjnymi,ale zabiera nam to dużą część doświadczenia. W czasie lotu musimy też dbać o naszegomimozowatego pasażera, który nie lubi np. akrobacji, zbyt niskich lotów i innych rzeczyatrakcyjnych dla pilota.Na dodatek, znaczną częścią punktacji jest prawidłowe lądowanie. Im delikatniejsze i zgodnez procedurami, tym lepiej.Zaczynając przygodę niestety musimy „zaliczyć” szkołę pilotażu. Czeka nas ona przy dwóchdarmowych maszynach w grze. Nie da się jej pominąć niestety.Gra nauczy nas startować, lecieć pomiędzy punktami nawigacyjnymi itd.Kiedy już udowodnimy, że maszynie z pod ogona nie wypadliśmy, gra pozwolinam „poszaleć” w wytyczonych granicach.Kiedy jednak postanowimy się poddać monopolowi i dołączymy nasz profil do usługiLive! Gra udostępni nam nowe możliwości. Dostaniemy nowy samolot – dwupłatowegoStearmana. Po zaliczeniu drugiego kursu obsługi maszyny, zyskamy nowe wyzwania dozaliczenia oraz nową możliwość pracy – wożenie turystów w lotach widokowych. Tu już jestodrobinę ciekawiej. W dodatku czasami możemy dostać od pasażera nowe „zlecenie”, np.wylądowanie w przygodnym terenie „za potrzebą”. Oczywiście za dodatkowe punkty.Niestety na tym kończą się darmowe możliwości.Resztę musimy dokupić za punkty w usłudze Live!. Same punkty niestety kosztują realnepieniądze, a płatność wyłącznie kartą kredytową.Do zakupu mamy na chwilę obecną:- Pakiet scenerii Hawajów z pozostałymi wyspami oraz dołączonym jako bonus samolotemVans RV-6 – kolejny turystyczny i dwuosobowy ULM. Inne wyspy w darmowej wersjisą tylko słabiutko teksturowanymi plackami z minimalnie zaznaczoną rzeźbą terenu. Bezżadnych, nawet generowanych automatycznie, detali. Koszt zakupu 1600 punktów- Samolot Maule-7 Orion. Czteroosobowy górnopłat z możliwością transportu lekkichładunków. Najbardziej zaawansowany model samolotu w grze z najbardziej rozbudowanymkokpitem. Dla tego samolotu jest najwięcej ofert pracy na wyspach. Koszt zakupu 1200punktów.- Samolot P-51 Mustang. Znany i popularny warbird. Niestety, najgorzej opracowany nachwilę obecną. Nawet nie ma działającego kokpitu!. Jest za to najszybszym i najmocniejszymsamolotem w grze, na chwilę obecną. Koszt zaledwie 604 punkty. Po dopracowaniu maszynypewnie wzrośnie.Łącznie pełne wykorzystanie gry kosztuje nas 3404 punkty. Przekładając to na naszezłotówki, koszt zakupu 4000 punktów to 208zł. Zakup tylko scenerii z M-7 Orion, kosztujenas 2800 punktów. 3000 punktów to 158zł. (54zł za 1000 punktów – nie ma zniżek np. przyzakupie większej ilości punktów na raz).Bardzo dużo jak na niezbyt rozległą scenerię z pięcioma zaledwie samolotami z czego jedenniedopracowany. Biorąc pod uwagę, że P-51 jest maszyną popularną i jest dość dobrzeodwzorowany w wielu cyfrowych modelach, taka niedoróbka to poważne lekceważenieklienta.Do wad można dodać jeszcze bardzo słaby multiplayer. Brak komunikacji z kontrolą lotówlub innymi maszynami. Jedynie płatny Maule-7 posiada wyposażenie radionawigacyjne, alenie ma już niestety samouczka jego użycia. Nawet nie wiadomo jak działa.Kokpity są nie w pełni odwzorowane. Żadna z maszyn nie ma autopilota. Choć w M-7 jestjego panel. Tylko nie działa. Model lotu też wydaje się dość zręcznościowy. Brakuje wieluelementów, które mogą się wydawać oczywiste. Nie ma np. modeli pasażerów, którychwozimy, czy ładunku w kabinie. Zwykłe drobiazgi dla programistów, ale ich zabrakło.Nie słychać kontroli ruchu, nie widać ruchu sterowanego przez AI.Na pewno jest to ciekawa alternatywa dla miłośników symulacji, ale w wersji darmowejzupełnie nie zachwyca i szybko nudzi. Zaś wersja płatna jest za droga w stosunku domożliwości. Znacznie lepiej zakupić legalnego MFSX, np. przez sklepy sieciowe i do tegozakupić płatne dodatki z interesującymi nas sceneriami lub maszynami, jeżeli dostępna ibardzo szeroka oferta darmowych dodatków nas nie zadowala.Jednak Microsoft nie upadł na głowę i jak zwykle nie jest skory do dawania prezentów.Raczej wręcz przeciwnie. Choć Microsoft Flight jest grą bardzo świeżą, wydaje się iż będziepo prostu maszynką do wydzierania kasy za kolejne dodatki o wątpliwej jakości. Jesteśmyskazani na dodatki z usługi Live!. Raczej nie będzie można się podeprzeć darmowymirozszerzeniami tworzonymi przez fanów.Nie wiadomo, kiedy pojawią się nowe scenerie ani czy pojawią się inne rejony świata, spozakręgu zainteresowania Amerykanów.Podsumowując. Warto zainstalować sobie wersję darmową i założyć dla niej konto Live!, aby mieć jakiś podręczny symulator. Jednak płacenie za mizerne dodatki, tylko dla desperatów i burżujów. :DJednak dla miłośników symulacji, w porówaniu z serią MSF, nowa symulacja wypada bardzoblado i na pewno ich nie zadowoli tak jak starsza seria.

  6. To zależy głównie od masy modelu i zastosowanego śmigła. W typowym pusherze, śmigło ma zwykle ograniczony rozmiar. Musisz znać przybliżoną masę modelu i dobrać taki, silnik, żeby uzyskać na tym śmigle ciąg jak najbardziej zbliżony do stosunku 1:1 lub lepszego.Warto zadbać o uzyskanie prędkości obrotowej śmigła możliwie bliskiej maksymalnej.Gdzieś na forum był wzór na wyliczenie maksymalnych obrotów śmigła. Stąd, znając napięcie pakietu, łatwo ustalić maksymalne kv silnika. Modele tego typu lubią wyższe prędkości.Pakiet lepiej użyć jak najmniejszy, zapewniający zasilanie silnika. Lepiej mieć dwa miejsze niż jeden duży. Model MIG-29 tej wielkości ma spore obciążenie powierzchni nośnej i nie lubi przeciążania. Im lżej, tym lepiej.Ja w swoim MIG-u 50cm rozpiętości używałem pakietu maksymalnie 800mAh 3S.

  7. Piotrek - popraw linki. Dałeś link do kategorii, a nie do konkretnego produktu.

     

    Silnik - 100-120W 800-1000kv np. TP 2810.

     

    Śmigło - 9x4 do 10x4.7 SF. Koniecznie z piastą typu Prop-saver.

     

    Pakiet 1000-1500mAh 20C 11,1V. 7.4V też może być do tego modelu, ale tylko z dużym śmigłem (co najmniej 10") i nie będzie latał tak swobodnie.

  8. Piotrek - popraw linki. Dałeś link do kategorii, a nie do konkretnego produktu.Silnik - 100-120W 800-1000kv np. TP 2810.Śmigło - 9x4 do 10x4.7 SF. Koniecznie z piastą typu Prop-saver.Pakiet 1000-1500mAh 20C 11,1V. 7.4V też może być do tego modelu, ale tylko z dużym śmigłem (co najmniej 10") i nie będzie latał tak swobodnie.

  9. A więc takAd 1.Górnopłat? Dlaczego się sugerujesz ,że on "Ci pomoże w czymś"?

    Górnopłaty są z natury samostateczne, dzięki nisko położonemu środkowi ciężkości. Model, który sam utrzymuje równowagę jest znaczącą pomocą dla osoby, która dopiero uczy się panować nad modelem. Nie musi tak bardzo skupiać się na utrzymaniu modelu w równowadze, a na ogólnym położeniu modelu w przestrzeni.

    Ad 3. Skrzydła na "gumkę"? Przydaję się jedynie w transporcie...

    Gumka to bezpiecznik. W momencie zahaczenia skrzydłem o przeszkodę lub ziemię, zrywa się, pochłaniając energię, a skrzydło luźno odpada. W przypadku modelu ze sztywnym montażem, jak np. Beta - łamiesz skrzydło, lub rozrywasz kadłub. Powinieneś o tym wiedzieć.

    Ad 5. Lotki... Wow :) Jak Każdy prawie model ;)

    Nie każdy. Nie mniej lotki pozwalają od razu uczyć się prawidłowego wykorzystania wszystkich powierzchni sterowych i prawidłowej techniki pilotażu. W przypadku modelu bez lotek, pilot musi się później uczyć ponownie latania z lotkami, na innym modelu. To spore utrudnienie.

    Ad 6. Lepiej kupić model ,do którego części zapasowe nie będą potrzebne :)

    Do każdego modelu mogą być potrzebne części zapasowe. Lepiej, żeby były dostępne, niż by ich miało nie być. Kiedyś zgubiłem kabinkę od Bety. Nowa... tylko w zestawie z kadłubem - 90zł. Duperelek, ale wkurzające, że model wygląda brzydko i nie chroni w pełni wyposażenia, bo nie ma w handlu kawałka pianki za kilkanaście złotych. W efekcie dokupiłem kabinkę do Easy Stara i przerobiłem pod Betę (trochę inne mocowanie).Początkujący jednak nie ma jeszcze doświadczenia, by samemu dorabiać często skomplikowane i wymagające dokładności elementy modelu.

    Do tego musiałbyś kupić parę śmigiełek, bo napęd masz z przodu ,a początkujący lubi karać krety :) a w modelach z tylnim napędem takich rzeczy nie ma zbytnio :)Zakup Pioonera w abc-rc (Aka Beta 1400) i będziesz panie zadowolonyTematów o Beta 1400 jak i Pioonerach ,Bixlerach jest pełno :)]

    Cimek, nie obraź się za to co powiem, ale trochę się nazbierało i wcześniej. Jesteś już dość doświadczonym modelarzem, ale zauważyłem że coraz bardziej zachowujesz się jakbyś był przekonany o własnej nieomylności i wszystkich traktujesz wg własnego doświadczenia. A nadal popełniasz często proste błędy i wprowadzasz innych w błąd.Proszę, zastanów się czasem co piszesz bo nie zjadłeś wszystkich rozumów i nie jesteś mimo wszystko nieomylną wyrocznią. Jeszcze przed tobą długa droga.Odpowiadając mniej doświadczonym kolegom, zastanów się co piszesz i nie traktuj ich protekcjonalnie. Postaraj się wczuć w skórę osoby, która o modelarstwie nie wie tego co ty. Pamiętaj, że dla nich czarną magią są sprawy, które ty traktujesz jako oczywiste. Sam też kiedyś tego nie wiedziałeś. Przekazuj wiedzę, a nie się nią chełp, jak radża nowym rubinem w turbanie. To nie jest ani grzeczne, ani miłe. Pewnie zauważyłeś, że niektórzy starsi koledzy traktują cię nieco szorstko. Teraz wiesz czemu. Po prostu dodaj sobie odrobinę powściągliwości.Beta i jej klony to fajne modele, ale nie jedyne i nie każdemu muszą się podobać. Mają też swoje wady, np. sztywne mocowanie skrzydeł, które mogą być kłopotliwe dla początkującego.
  10. Środek ciężkości wyznaczyć łatwo. Umieszczasz w środku przesuwany ciężarek i rzucasz go bez wyposażenia prosto przed siebie. Model nurkuje - ciężarek do tyłu. Zadziera - do przodu.Prawidłowo wyważony powinien bez zmiany trajektorii lecieć prosto i łagodnie opadać. Potem wystarczy podeprzeć model na jakiejś poprzeczce, tak by zachowywał równowagę - jest wówczas podparty w środku ciężkości. Zaznaczyć i rozmieścić wyposażenie tak, by zachować SC (czyli podparty w tym samym miejscu zachowuje równowagę).

  11. Kłamiesz... wystarczy spojrzeć na avatar... :mrgreen:

     

    Ale faktem jest, że bez ostrej roszady w polityce, dalej będziemy ogłupiani.

    Ja podjąłem już walkę. Na wyborach nigdy nie głosuję na tych znanych z TV. Bo to jedna mafia.

    Wolę oddać głos na świeżych i z poza układów. Wyobrażacie sobie - 100% dzisiejszych liderów głównych partii wypada z obiegu, razem ze swoimi mafiami. 8) Jedno wielkie NIE od narodu...

     

    Warto pomarzyć... :wink:

  12. Kłamiesz... wystarczy spojrzeć na avatar... :mrgreen: Ale faktem jest, że bez ostrej roszady w polityce, dalej będziemy ogłupiani.Ja podjąłem już walkę. Na wyborach nigdy nie głosuję na tych znanych z TV. Bo to jedna mafia.Wolę oddać głos na świeżych i z poza układów. Wyobrażacie sobie - 100% dzisiejszych liderów głównych partii wypada z obiegu, razem ze swoimi mafiami. 8) Jedno wielkie NIE od narodu...Warto pomarzyć... :wink:

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.