Skocz do zawartości

madrian

Modelarz
  • Postów

    5 478
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    14

Treść opublikowana przez madrian

  1. Skuszony ceną, i mając potrzebę na lekkie i tanie urządzenie rejestrujące obraz z kamery, nabyłem na znanym portalu aukcyjnym E...coś tam Takie oto urządzenie: 2 CH Mini CCTV Camera Video SD Card DVR CCTV Recorder http://cgi.ebay.com/2-CH-Mini-CCTV-Camera-Video-SD-Card-DVR-CCTV-Recorder-/280672675776?_trksid=p5197.m7&_trkparms=algo%3DLVI%26itu%3DUCI%26otn%3D4%26po%3DLVI%26ps%3D63%26clkid%3D209019879056143543#ht_6300wt_698 Jest to urządzenie wpinane między kamerę (odbiornik w naszym wypadku), a monitor/telewizor. Zapis odbywa się na kartach SD. Po zaledwie 2 tygodniach pokazało się w skrzynce awizo, za które dostałem na poczcie za darmo, dużą paczkę. Wewnątz znajdował się szary, tekturowy karton. Jedynie mała nalepka z nazwą ustrojstwa wskazywała na rodzaj zawartości. W środku, karton szczelnie wypełniony pianką, w której pływało urządzenie, kabel A/V potrójny, zasilacz 12V 0,5A DC oraz przejściówka na "nasze" gniazdka. Zresztą bardzo słabej jakości. Zasilanie urządzenia przez wtyk typu Jack z plusem w środku. Urządzenie spokojnie pracuje na lipo 3S. Sprawdzone. Po rozpakowaniu prezentu czas na testy. I tu pierwszy ZONK. Urządzenie zapisuje filmy wyłącznie w rozdzielczości 320-240. Mało tego - z prędkością 12 klatek na sekundę. Maszynka korzysta z monitora, jak z systemu OSD - funkcje menu i ustawienia wyświetlają się na monitorze. Klawiatura jest 9-cio przyciskowa: 4 strzałki do poruszania się po menu, przycisk potwierdzający z ładnym napisem "OK". Oraz 4 przyciski funkcyjne: MODE - tryb nagrywania lub odtwarzania nagrań. DISP - akurat zapomniałem... MENU - wiadomo SNAP - to samo co REC. Menu pozwala na zmianę systemu PAL/NTSC, wybór nagrywania filmów lub robienia zdjęć. oraz mnóstwo ustawień do funkcji wykrywania ruchu kamery. To może by się dało przeżyć, ale chyba mi się coś popsuło. Po chwili nagranie się wyłączyło. Spróbowałem raz jeszcze - znowu... Popsute, czy jak? Zaglądam do instrukcji (angielska), a tam na ostatniej stronie, malutka rameczka: Długość nagrywanego filmu, ustawiona domyślnie na 10 sekund" :shock: Łatwej możliwości zmiany, tzn. z poziomu menu - nie ma. Może dałoby by coś pogrzebanie w oprogramowaniu, ale ja dziękuję. Jedyne co działa jako tako to drugi tryb nagrywania - robienie zdjęć. Rozdzielczość 640-480. Naciśnięcie przycisku SNAP, powoduje zrobienie zdjęcia. Podsumowując - szkoda kasy. Filmy są 10-cio sekundowe, choć z włączoną funkcją wykrywania ruchu na maksymalną czułość, Zapis zaczyna się na nowo po jakiejś sekundzie. Efekt jak oglądanie bardzo kiepskiej kamery przemysłowej. Urządzenie zdecydowanie nie nadaje się do naszych celów. Na szczęście mam plan B, czyli breloczek, który już jedzie. Zapis będzie więc na razie z osobnej kamery w modelu.
  2. Jest tylko jeden mały haczyk. Żeby projektować własne modele, trzeba wiedzieć sporo o ich budowie. W przeciwnym wypadku wychodzą potworki-nielotki. Wiem, że to kusi, ale bez znajomości różnych szkół budowy i rozwiązań, będziesz miał problemy nawet z prostymi rzeczami.
  3. Coolsky - ta kawka to niestety tylko branżowy mit. W praktyce miksery w Lamie pracują proporcjonalnie do napięcia zasilania. Wraz z jego zmianami "rozjeżdzają się" względem ustawień startowych. Stąd konieczność ciągłych korekt. I pomijam już wpływ czynników zewnętrznych typu rotory od mebli, przeciągi itd. Lam to bardzo prosta konstrukcja. Dość stabilna, ale niestety nie aż tak, by "wisieć" w miejscu przez X czasu. Dodajmy do tego fakt, że stockowe wyposażenie, zapewnia optymalne parametry zasilania wyłącznie w stanie pełnego naładowania pakietu. Dlatego np. wydaje się, że Lama "słabnie w oczach" w czasie lotu. Po prostu spada wydajność prądowa. Wystarczy dać wydajniejszy pakiet, a pozornie wydłuży się czas lotu. Bo dłużej zapewnimy silnikom wymagany poziom zasilania, choć zauważymy też gwałtowniejsze załamanie się mocy. Czas lotu będzie podobny.
  4. Typowy przedział dla modeli amatorskich to 80-400W mocy silników. zakresy napięciowe 2S-4S. Większość konfiguracji napędów będzie się mieścić w tych granicach. Oczywiście nie mówię tu o modelach wyczynowych, dużych makietach czy turbowyjcach zasilanych napięciami rzędu 48V. :wink:
  5. Są konstrukcje na silniki szczotkowe. Poza tym, od 1962 roku do dziś, wykorzystywano szczotki jako silniki napędowe. 3F to pieśń ostatnich lat. I jak na razie nadal szczotki wygrywają ceną (pomijając przegrywanie na wszystkich innych frontach). Nie ma się zatem co tu śmiać z takiego typu napędu. Jest to jak najbardziej pełnoprawna alternatywa dla silników BL, jeżeli pierwsze skrzypce gra zasobność portfela. Wracając jednak do tematu, w Lamie siedzą DWA silniki, współpracujące ze sobą i dające łącznie ok. 320g ciągu. Ale... przy zastosowaniu dość dużych wirników i to z przekładnią. Po założeniu typowego śmigła, ciąg pojedynczej szczotki będzie bardzo mały. Model będzie więc musiałby być bardzo lekki. A to oznacza stosowanie drogich materiałów i mikroelektroniki (też drogiej). W praktyce, z Lamy nadaje się do samolotów jedynie aparatura nadawcza i ładowarka, pod pewnym rygorami - pakiet i może serwa. Choć te ostatnie wymagają wymiany orczyków w przypadku V4. Całą resztę trzeba niestety dokupić: - odbiornik, serwa, regulator, silnik. Może do tego dojść pakiet, o ile "lamowski" będzie za mało wydajny (maks 8A w najlepszej kondycji - realnie góra 6A).
  6. A może parę fotek stanu połączeń itp. ? Jeden obraz wart wielu słów. Pomyśl o kupieniu karty programującej do regulatora. Wydatek drobny - wygoda olbrzymia.
  7. Jeżeli nic nie masz, to zarówno kupno zestawu RTF, jak i budowa samodzielna wyjdą podobnie. Zestawy są drogie, ale dostajesz kompletny, praktycznie zmontowany i wyposażony model, z całym osprzętem. Masz też gwarancję, że model będzie latał (chyba, że mu pilot przeszkodzi ). Wadą jest to, że w zestawach jest najgorsze jakościowo wyposażenie - chodzi o zysk producenta. Budując samemu, możesz kupić tanio materiały, ale dochodzi kupno narzędzi oraz wymaganego wyposażenia. Musisz też poświęcić swój czas i pracę, lecz nie masz gwarancji, że ci za pierwszym razem wyjdzie. Tu bardzo dużo zależy od twojego zaangażowania, pracowitości, cierpliwości i dokładności. Osoby nerwowe i oczekujące szybkich rezultatów mogą sobie z tym nie poradzić, przy pierwszym podejściu. Za to zyskujesz na jakości, bo sam sobie dobierasz wyposażenie i możesz wybrać lepsze opcje, niż to co dają ci producenci na "gotowo". Oraz rozłożyć wydatki na raty dostosowane do własnych możliwości. Wszystko zależy od ciebie. Poziom wydatków sumarycznych będzie podobny w obu opcjach. Jeżeli chcesz budować modele, to trzeba zadbać o własny warsztat. A to podnosi koszty dla pierwszego modelu.
  8. Tak możliwe. Zamieszczasz ogłoszenie "[Z] zamienię Lamę na Zefirka lub inny samolot" i czekasz na oferty. :wink: Ale nie jest uczciwie dawać komuś popsuty helik, w zamian za dobry model. Zaś wyregulowanie helika jest możliwe. W każdym razie tak wynika z tych wypocin. Jak widzisz, nasz trudny język potrafi namieszać. Wiemy, o co ci chodzi, ale napisz to wyraźnie i tak, by każdy zrozumiał. Przecież masz na to czas.
  9. Jeżeli już, to gniazdo 9-PIN (stara myszka) i do karty dźwiękowej, ale NIE do gniazda mikrofonu. Kiedyś rolę kontrolera joysticków pełniła karta dźwiękowa. Ale od kiedy upowszechniło się USB, nikt nie korzysta z tej możliwości. Nowe karty nawet chyba nie mają takiego wejścia. Przez Jacka w karcie nie podłączysz joysticka.
  10. Wstępnie możesz przyjąć 45* wychyleń. Pierwsze loty steruj delikatnie, obserwując zachowanie modelu. Stopniowo zwiększaj wychylenia, aż do pełnych wartości. Szybko ustalisz optymalne wychylenia dla swojego modelu.
  11. Zupełnie normalne. Hunter to bardzo lekki model, a generuje sporą poduszkę powietrzną. Praktycznie do 0,5m nad twardą powierzchnią nie ma mowy o stabilnym locie. W ogóle w helikopterach trzeba cały czas kontrolować położenie modelu i wprowadzać nieustanne poprawki. To bardzo niestabilne "latadła". Nawet taka Lama (której wersją jest Hunter) uchodząca za śmigłowcowy rowerek czterokołowy wymaga niestety kontroli i poprawek w locie. Trzeba po prostu ćwiczyć. :wink: Dużo....
  12. madrian

    Złapać piorun

    Tradycyjnie pewnie Statyw, długi czas naświetlenia i mnóstwo czekania...
  13. Bo je rozbijesz w pierwszym, czy drugim locie. Po drugie są mało stateczne i dość szybkie. Szanse na skorzystanie z szufelki i zmiotki, po locie - rosną bardzo szybko. Nie kieruj się atrakcyjnością wizualną. To są modele dla osób, które umieją już latać i poradzą sobie z takimi modelami... lub dla osób z bardzo grubym portfelem, które stać na renowację lub zastępowanie nowymi. W twoim przypadku, najlepiej model z pianki EPP (bo materiał bardzo wytrzymały i odporny), motoszybowiec lub trenerek-górnopłat (bo stabilny i wolny). Stosunkowo powolny. Coś w rodzaju Cessny, Piper Cupa itp. Rozpiętość 1-1,4m. Bierz pod uwagę warunki środowiskowe jakie posiadasz (jak ktoś nie ma górek, to nie ma sensu kupować model zboczowy itd.), możliwości transportowe, dostępność części zamiennych w ulubionych lub najbliższych sklepach. Nie ma sensu kupować modelu, do którego duperelek wart 20zł, trzeba miesiąc ściągać z antypodów. Modele "ładne", kup sobie po wylataniu co najmniej kilkunastu godzin w realnym życiu, o ile będziesz sobie już radził z modelem na tyle, że nie będzie spadał co chwilę. Pilotowanie modeli RC naprawdę tylko wygląda na proste. Jak się stoi za nadajnikiem i smryga paluszkami po drążkach, wygląda to zupełnie inaczej. A już przy pierwszych lotach, jak serducho w klacie pika jak oszalałe, urasta to do miana mission impossible. Jak to przeżyjesz to po naprawach modelu, następne loty będą już spokojniejsze i bardziej udane. Wydatnie zwiększysz swoje szanse, jeżeli po zakupie modelu... odstawisz go na półkę, ściągniesz z sieci jakiś darmowy symulatorek modeli RC, podepniesz aparaturę kablem do komputera i poćwiczysz parę godzin z podobnym modelem. Jak będziesz patrzył na wirtualny model, całujący wirtualną płaszczyznę ziemi - pamiętaj, że w realu oznacza to długie i kosztowne naprawy. :wink: Dlatego lepiej w realnym życiu unikać takich sytuacji. :devil:
  14. Kupiłeś silnik do małych modeli o dużej prędkości. Potrzebujesz czegoś wręcz przeciwnego - silnika o dużej mocy, małej prędkości i dopasowanego do dużego śmigła, co najmniej 10x4,7 SF. Sugeruję TP 2408-21 lub coś podobnego. Moc ok. 120-180W, kv maksymalnie 1200, najlepiej koło 1000. W zupełności wystarczą ci klasyczne "dzwonki" typu 2410. Lub coś podobnego: http://modele.sklep.pl/product_info.php?products_id=4700
  15. madrian

    do usunięcia

    To może tradycyjnie? 10 kroków i modele ESA i do pierwszej krwi? :wink: Prawdę mówiąc mam dość już tych przepychanek. Jak dzieci - nie umieją dojść do porozumienia, tylko wywlekają swoje brudy, a on mi to, a on tamto... Obaj macie na koncie minusa do winy. Jeden - bo nie pokazał co sprzedaje. Drugi - bo kupił w ciemno, nawet się nie pytając co kupuje. Macie swoje adresy - albo się dogadajcie, albo się spotkajcie na rozstajach wpół drogi. I po kawalersku - na sztachety lub gołe kułaki, bo na szable to zaraz was za kibiców wezmą... :wink: Albo... Kupujący przez internet ma określoną liczbę dni na cofnięcie transakcji. Koniec. Odsyłamy towar, oddajemy kasę - sprawy nie było, skoro się dogadać nie umiemy. Ale czy trzeba to upubliczniać i przekomarzać się jak dzieci o łopatkę? Bo cena jak rozumiem, była z tych "okazyjniejszych", więc majątek to raczej nie był.
  16. Jeszcze z rok i listonosz będzie kontrolował ruch drogowy... :crazy: A co do wszechwiedzy to już sobie poszła. :wink:
  17. Twój wybór. Ale co do Bety, to 250zł kosztuje wersja KIT - sama pianka z regulatorem i silnikiem. Do kompletnego montażu samemu. Za 100zł więcej masz jeszcze 4 serwa, i zmontowany praktycznie płatowiec. 550 kosztuje RTF - ze wszystkim i gotowy do lotu. Co do balsy - praktycznie możesz postawić całe oszczędności na to, że w czasie pierwszego lotu, oraz kilku następnych model spotka się z matką Ziemią. Balsa tego nie zniesie w żadnej postaci. Nie licząc tej wiórowej. Model piankowy, jest o wiele odporniejszy, łatwiejszy do naprawy i tańszy w ewentualnej odbudowie. Drobne dotknięcie ziemi czy przeszkody i balsa się łamie. Pianka się odbija, wgniata, wygina. Jest tania do zastąpienia, a Balsa? 10zł za deseczkę 3mm. Dlatego obecnie wszelkie pianki robią furorę w modelarstwie. Po prostu są skarbem dla początkujących i osób nie lubiących kosztów. A przytym mają wysokie walory użytkowe. Nie ma nic złego w nowoczesnych materiałach, ani też klasycznych. Jednak biorąc pod uwagę realia pierwszych lotów - klasyka przegrywa sromotnie. Po nauczeniu się latania różnymi modelami - nie ma nic złego by popełnić jakiś klasyczny, makietowy model z balsy. Będzie to na pewno docenione i przyniesie masę radości. Ale już PO etapie nauki. Chyba, że lubisz zbierać drzazgi w trawie.
  18. Dobrą lutownicą oporową, co najmniej 60W z szerokim grotem. Przyda się też odsysarka do cyny. Do lutowania - najlepiej Fosol lub podobny prepart, silniejszy od zwykłej kalafonii. Sporo pomoże. Dobrej jakości cyna. Przewody i blaszki kontaktowe najpierw pobielić, czyli w miejscu lutowania posamrować odrobiną fosolu i potrzeć grotem, lekko umoczonym w cynie, żeby na balszce pojawiła się cienka warstewka cyny. Przewody moczy się w kalafonii, od spodu dotyka grotem lutownicy, i jak się nagrzeją dotknąć ich kawałkiem cyny - rozpuści się i "wsiąknie" w linkę. Z tak przygotowanymi punktami lutowniczymi nie powinno już być problemu.
  19. Osobiście wolałbym pomiar bezinwazyjny w sensie Cęgi Dietza z pomiarem prądu DC i pracy impulsowej. Ale taki mierniczek "trochę" kosztuje. A są nawet takie, które mierzą od razu na 3 fazach. Można też miernik w każdej chwili przepiąć na inną część układu, bez przerywania pracy i ciągłości. Moja awersja bierze się stąd, że zarówno boczniki, jak i amperomierze to bardzo delikatne przyrządy i łatwo je uszkodzić przy przekraczaniu wartości znamionowych. W przypadku cęg, nie ma takiego problemu, bo po prostu wyskoczy nam przekroczenie zakresu. Jeżeli jednak chcemy mieć dobre dane i wygodę pomiarów, oraz zamierzamy przebadać większą ilość silników - to chyba warto pomyśleć o dobrym mierniku. Tym bardziej, że często takie Cęgi będą miały najprawdopodobniej postać multimetru i będą pozwalać na jednoczesne mierzenie wielu wielkości. Zwykle też będą miały większą klasę dokładności, niż powszechnie spotykane "multimetry".
  20. Na razie mam tylko deklarację stanu przesyłki na "Wysłana". Kupiłem coś takiego: http://cgi.ebay.com/2-CH-Mini-CCTV-Camera-Video-SD-Card-DVR-CCTV-Recorder-/280672675776?pt=AU_Business_Industrial_Safety_Security2&hash=item41596527c0 Na karty SD. Jak widać dwukanałowy. Jak się będzie spisywać - nie wiem. Ale nic lepszego, w zasięgu mojej kieszeni nie znalazłem. Tyle samo musiałbym dać za Easy Capa w najnowszym wydaniu, który współpracowałby z moim W7 na laptopie i targać jeszcze moje 15" na pole. A te maleństwo zmieści się w kieszeni lub plecaku. Jak się będzie spisywać - sprawdzę i napiszę. Za ok. tydzień powinien być.
  21. Chyba będziecie musieli zamknąć projekt. :? Zaraz wejdą w życie nowe przepisy pro-rowerowe. Oprócz wielu przywilejów - zmieni się definicja "roweru". Będzie to "pojazd napędzany siłą mięśni, o szerokość mniejszej niż 90cm". Niby nic, ale... "Rower może być napędzany silnikiem elektrycznym, o ile prędkość nie przekroczy 25km/h" Wobec tej rewolucyjnej zmiany, z roweru wyposażonego w silnik spalinowy, zrobi się motorower, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Czyli - pierwszy kurs do diagnosty po badania techniczne. No co? To nie ja wymyśliłem. :crazy:
  22. Zbuduj sobie Zefirka lub Toto-0, Toto-1. Raczej polecałbym ci motoszybowiec, gdyż Łódź nie słynie z pięknych gór i szerokich zboczy. :wink: Pod tym względem motoszybowiec jest wygodniejszy, bo wznosi się samodzielnie, a po osiągnięciu pułapu - silniczek stop i trzymamy się wiatru. Kasę i tak stracisz, bo materiały kosztują, narzędzia trzeba kupić (choćby z tej racji, że to "pierwszy raz"). Wyposażenie elektroniczne i napęd kupić. Cenowo wychodzi porównywalnie. Model balsowy raczej odradzam. Balsa jest droga i bardzo krucha. Obecnie trendy jest depron. Rodzaj pianki, znany naszym sprzedawcom ze sklepów budowlanych jako "podkłady pod panele podłogowe 5mm" z polistyrenu ekstrudowanego. To ten sam materiał, z którego robi się piankowe tacki do mrożonek. :wink: Koszt - do 40zł za 10 arkuszy. Na model wystarczają zwykle 1-2. Do tego klej polimerowy do styropianu. Tematów o budowach depronolotów jest na forum multum. Jakieś 3/4 działu "Od czego zacząć". I polecam lekturę tamtejszych tematów. Znajdziesz rozwiązania praktycznie wszystkich problemów jakie możesz napotkać na swojej drodze. Jeżeli masz już aparaturę, polecam zestaw "Beta 1400" w wersji ARF - 350zł za praktycznie kompletny model do częściowego montażu i z napędem. Pozostaje kupić pakiet za 70zł i ładowarkę za 30zł i masz gotowy do lotu, dobrze latający motoszybowiec, który nawet potrafi złapać termikę. Generalnie i tak te 300-400zł trzeba szykować. A do czasu zakończenia budowy, można sobie ściągnąć jakiś darmowy symulator RC, podpiąć Hi-teca pod komputerek i trenować loty wirtualnie. To sporo pomaga przy późniejszym oblocie.
  23. To zwykła "kostka" elektryczna. Sprawdza się wyłącznie w połączeniach nieruchomych. W przypadku obciążeń mechanicznych istnieje spora szansa na to, że coś się rozłaczy. Po drugie - złącza elektryczne trzeba co jakiś czas rozłączać, a ta kostka nie gwarantuje prawidłowego podłaczenia lub uniknięcia zwarcia. Po trzecie - najlepiej się sprawdza w przypadku przewodów sztywnych, a w modelu są giętkie. W dobie sklepów internetowych, nie ma wytłumaczenia "w moim sklepie nie ma". Wejdź do takiego gdzie jest, zamów, dostaniesz do ręki. Najlepiej zamówić Goldy 3,5mm do połączeń silnik-regulator (3 komplety) oraz złącze T-DEAN do połączenia pakiet- regulator, które będzie często rozłączane do podpięcia i odłaczenia zasilania, a jego asymetryczny układ styków gwarantuje poprawne połączenie. Policz sobie ile wydałeś na elektronikę i budowę modelu. Chcesz to ryzykować, bo szkoda ci 20zł? :crazy: Owszem - czasem improwizacja się przydaje w modelarstwie, ale "robienie oszczędności" na takich detalach, a bardzo istotnych dla bezpieczeństwa lotu, to po prostu idiotyzm. Delikatnie mówiąc. Coś jak kupienie Ferrari i założenie mu klocków hamulcowych ze szrotu, bo były o 50zł tańsze. Jak wpadniesz na mur - nie miej pretensji do sprzedawcy.
  24. Gdyby tak było - silnik nie pracowałby poprawnie i z normalnymi obrotami. Od razu byłoby wiadomo, że coś jest nie tak, bo ta "słabsza" faza zakłócałaby cykl pracy silnika. Silnik by przerywał, piszczał, dawał objawy podobne do źle ustawionych "tajmingów". Jeżeli silnik pracuje regularnie i nie wykazuje zaburzeń pracy, a po prostu się grzeje - to w 99% winne jest śmigło. Możliwe są jeszcze zwarcia zwojowe, ale ponieważ uszkodzeniu uległy dwa silnik, w tym jeden nowy - można to wykluczyć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.