-
Postów
5 022 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
35
Ostatnia wygrana TeBe w dniu 21 Lipca 2021
Użytkownicy przyznają TeBe punkty reputacji!
Reputacja
481 ExcellentO TeBe
- Urodziny 21.02.1959
Informacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Skąd
Warszawa, Mokotów
-
Imię
Tomasz
-
Kolega Robertus stwierdził, żebym opublikował, to publikuję. Z Księżyca do Jasła Autor: Tomasz Berezowski – lipiec 2019 20 lipca 1969 miałem 10 lat. Ale do dziś pamiętam, jak z siedziałem z rodzicami przed czarno-białym telewizorem "Szmaragd" i byłem świadkiem największego wydarzenia w dziejach podboju kosmosu. Niewiele było widać, niewiele z tego rozumiałem, ale dotarło do mnie, że dzieje się coś wielkiego. Dziś, w 50 rocznicę tego wydarzenia mam 60 lat. Prawie całe zawodowe życie spędziłem w mediach, radiokomunikacji i łączności satelitarnej. I ze zdumieniem stwierdziłem, że w zasadzie nie ma żadnego opracowania, które opisałoby drogę, jaką przebył sygnał z Księżyca do naszego telewizora w Jaśle, w małym mieście na Podkarpaciu na południu Polski. Postanowiłem, że spróbuję odtworzyć przebieg tego sygnału. Udało mi się to zrobić w 99%. Mam jeszcze kilka wątpliwości, ale mam nadzieję je wyjaśnić. Może na 100 rocznicę Zacznijmy zatem od Księżyca. Źródłem sygnału telewizyjnego była kamera wyprodukowana dla misji Apollo przez firmę Westinghouse. W październiku 1964 Nasa podpisała kontrakt z firmą Westinghouse. Szefem Projektu Apollo Lunar Camera był Stan Lebar, pracownik NASA. Kierował on w imieniu NASA zespołem inżynierów w Westinghouse. Wymagania były trudne. Kamera miała pracować w próżni, w temperaturach od +121C do – 157C. Pobór mocy miał być nie większy niż 7W. Sygnał telewizyjny musiał „zmieścić się” w paśmie S-Band nadajnika LEM. Westinghouse zaprojektowało i dostarczyło kamery o następujących parametrach: - średnica sensora – ½ cala - typ skanowania - progressive scan - framer size/rate - 10 fps at 320 lines, 0.625 fps at 1280 lines (kamera pracowała przez cały czas misji Apollo 11 w trybie 320 linii) - aspect ratio – 4:3 - moc pobierana - 6.5 W@ 24–31.5V DC Kamera ważyła 3,29kg, miała bagnetowe mocowanie dla trzech obiektywów dostarczonych przez firmę Fairchild. Obiektywy Fairchilda miały kąty widzenia 9,3 35 i 80 stopni. Była to kamera czarno-biała. Westinghouse dostarczyło tez kamerę kolorową do późniejszych misji Apollo. Do transmisji sygnału kamera wymagała nadajnika o paśmie 500kHz. Specjaliści misji NASA mieli problem z transmisją video. Główny nadajnik i antena S-Band modułu księżycowego była zaprojektowana do dwukierunkowej telemetrii i łącza głosowego. Dołożenie tam transmisji video wymagało przełączenia trybu modulacji z PM na WBFM. Oznaczało to znaczący spadek stosunku sygnał/szum. NASA nie była pewna, czy jakość sygnału będzie wystarczająca do transmisji wideo i zmodyfikowała moduł księżycowy dobudowując do niego specjalną antenę o nazwie "Erectable S-Band Antenna". Miała ona większą średnicę, ale jej wysuniecie i rozłożenie wymagało około 19 minut. Ostatecznie okazało się, że jakość sygnału z podstawowej anteny S-Band jest na tyle dobra, że użycie anteny dodatkowej nie było konieczne. Była używana w kolejnych misjach Apollo. Teraz zaczyna się zabawa z astronawigacją. Bo Ziemia się obraca Sygnał video był nadawany bezpośrednio z Lunar Module w kierunku Ziemi. Ale ze względu na obrót Ziemi i planowany czas wyjścia astronautów na powierzchnie Księżyca wyznaczone zostały dwa miejsca na Ziemi, w których został przygotowany odbiór sygnału video z Lunar Module: - Goldstone Apollo Station, w USA, California, dysponująca anteną o średnicy 64m, z konwerterem na 525linii/60Hz - Honeysuckle Creek Apollo Station, w Australii, dysponująca anteną o średnicy 26m, z konwerterem 525 linii/60Hz Po uruchomieniu kamer transmisja z Lunar Module została odebrana w Goldstone, ale okazało się, że tzw."scan converter w Goldstone" został źle ustawiony i obraz był zupełnie nieczytelny (przekontrastowany). Centrum w Houston na chwilę przed „słynnym krokiem Armstronga” zdecydowało o przełączeniu transmisji na Honeysuckle Creek. Tak więc na pewno pierwszy krok Armstronga na Księżycu był transmitowany przez Australię . Ale sytuacja nie jest tak jasna jakby się wydawało. W Australii były jeszcze dwie stacje zdolne do odbioru sygnału z Księżyca. Jedną oficjalną ( zapasową dla Honeysuckle Creek) była stacja w Carnavron na zachodnim wybrzeżu Australii. Miała połączenie mikrofalowe ze wschodnim wybrzeżem Australii. Wg źródeł australijskich odbierała całą transmisję z Księżyca, ale jej sygnał nigdy nie został użyty. Drugą stacją był radioteleskop w Parkes, niedaleko od Honeysuckle Creek. Tu zaczyna się przeciekawa historia, nie do końca udokumentowana. Radioteleskop w Parkes był przewidziany tylko do łączności telemetrycznej z misją Apollo. Ale naukowcy w Parkes zmodyfikowali system odbiorczy i byli zdolni odebrać również transmisję video. Do dziś nie wiadomo, czy zrobili to no własną rękę, czy za zgodą rządu Australii. Tak czy inaczej po kilkunastu minutach okazało się, że sygnał z Parkes jest lepszy niż z Honeysuckle Creek, ale nie jest transkodowany. Na szczęście centrum telewizyjne w Sydney miało scan converter i zdołało dokonać konwersji z 320 na 525 linii. Do dziś nie wiadomo, jaka część transmisji Apollo 11 szło przez Honeysuckle Creek, a jaka przez Parkes. Sami Australijczycy nie są zgodni. Tak czy inaczej sygnał z Księżyca wylądował w Sydney. A dokładnie rzecz biorąc w Overseas Telecommunication Commission’s Gateway Exchange in Oxford Street, Paddington. Stamtąd poszedł do odbiorców w całej Australii oraz (co nas bardziej interesuje) łączami mikrofalowymi do miejscowości Moore, w Nowej Południowej Walii, gdzie działała satelitarna stacja OTC Satellite Earth Station. Teraz wstrzymajmy się na moment. Z opisanego do tej pory przebiegu sygnału z Księżyca wynika, że Australia była jedynym terytorium, który oglądał sygnał z Księżyca bez pośrednictwa Houston. Tak, to prawda i co ważne oglądali w najlepszej możliwej jakości. Bo po drodze był jeszcze słynny scan converter w Houston, który zepsuł wszystko. Idąc dalej sygnał z Lunar Module został nadany w Moore na satelitę geostacjonarnego Intelsat III F4, który wisiał nad Pacyfikiem. Sygnał z tego satelity był odbierany przez stację naziemną Goldstone, Jamesburg, California. Następnie za pomocą naziemnych łączy mikrofalowych został przekazany do Centrum Lotów NASA w Houston, Floryda. Tu nastąpiła największa telewizyjna skucha stulecia. Wszystkie największe sieci telewizyjne „dociągnęły” swoje łącza do Houston i czekały na sygnał. Niestety po odbiorze sygnału okazało się, że Houston nie jest w stanie poprawnie przekazać sygnału do amerykańskich sieci. Dziś takie niezbędne urządzenie nazywa się „synchronizator”, ale w 1969 roku NASA zapomniało go kupić Rozwiązaniem był słynny "NASA Converter", czyli monitor telewizyjny z kamerą ustawioną przed monitorem. Kamera była własnością sieci ABC i dzięki tej kamerze sygnał z księżyca dotarł łączami telewizyjnymi do Nowego Yorku i potem do całych Stanów Zjednoczonych. A co z Europą? W tym czasie istniała już organizacja EUROVISION (nie mylić z festiwalem Eurowizji) przekształcona później w EBU, czyli Europejską Unię Nadawców. Eurovision/EBU przygotowała się do tej transmisji i wysłała do Nowego Yorku swoją ekipę z jej szefem Richardem Francisem. Projekt miał nazwę „EBU Apollo 11 Project” i zakładał, że transmisja z Nowego Yorku do Europy odbędzie się przez satelitę Intelsat III F2, który wisiał na orbicie geostacjonarnej nad Atlantykiem i realizował połączenia pomiędzy Ameryką północną a Europą. Sygnał z Nowego Yorku miał iść łączami naziemnymi do stacji satelitarnej COMSAT w Maine i stamtąd przez Intelsata III F2 do stacji naziemnej Goonhilly Down w Kornwalii, UK. Niestety projekt prześladował pech. 29 czerwca 1969 satelita Intelsat III F2 uległ awarii. W Nowym Yorku odbyła się ponad tygodniowa narada klasy „burza mózgów”, na której Richard Francis powiedział: - If we can`t go the short way, then we`ll take the long route the other way round the world. Czyli jak nie możemy w tą stronę, to pójdziemy w drugą. I tak zrobili. Sygnał z Nowego Yorku został przesłany naziemnymi łączami mikrofalowymi do stacji nadawczej w Goldstone w Jamesburg, California. Do dziś nie wiadomo, dlaczego Goldstone nie zawróciła sygnału z Australii bezpośrednio na satelitę, lecz korzystała z sygnału zdegradowanego przez „pseudosynchronizator” w Houston. Stacja Goldstone wysyłała sygnał na satelitę Intelsat III F4 w celu odbioru przez stację naziemną Ibaraki w Japonii. Tu uwaga dla dociekliwych. Dlaczego stacja Ibaraki nie mogła odbierać sygnału z Moore, skoro szedł przez tego samego satelitę? Odpowiedź jest prosta, satelity mają „parowane” transpondery, sygnał z Moore, Australia nadawany był na transponder, który nadawał tylko na Stany Zjednoczone. Po odbiorze w stacji naziemnej Ibaraki, sygnał był przekazywany łączami naziemnymi do stacji satelitarnej Yamaguchi i stamtąd nadawany na satelitę Intelsat III F3 na orbicie geostacjonarnej nad Oceanem Indyjskim. Ten satelita był już w zasięgu odbioru europejskich stacji satelitarnych. I tu zaczyna się najciekawsze. Sygnał z Intelsata III F3 na pewno był odbierany w stacji Goonhilly Down w Kornwalii i przekazywany do BBC London. BBC twierdzi, że ten sygnał był źródłem dla sieci EBU, czyli dla całej Europy. Ale dotarłem do sprawdzonych informacji, że sieć EBU (Eurovision) nie brała sygnału z Londynu. Kilka lat wcześniej w miasteczku Raisting w Bawarii uruchomiono najnowocześniejszą stację satelitarną w kontynentalnej Europie. Raisting miało bezpośrednie połączenie z centralą EBU w Brukseli i właśnie przez Raisting sygnał z Księżyca docierał do Palais de Centenaire, głównego węzła sieci EBU. A jak sygnał dotarł do mojego telewizora w Jaśle? Na początku lat 60 dwie organizacje telewizyjne – Eurovision i Interwizja – zdecydowały, że zrobią połączenie pomiędzy swoimi sieciami w celu wymian najważniejszych programów telewizyjnych. Chodziło głównie o wydarzenia sportowe. Interwizja miała swoją główna siedzibę w Pradze. Była to organizacja w 100% zarządzana przez Związek Radziecki i żadna transmisja w sieci Interwizji nie mogła pojawić się bez zgody Moskwy. Interwizja w Pradze miała połączenie z Eurowizją/EBU, takie transmisje były możliwe po zatwierdzeniu przez najwyższe władze ZSRR. Tak czy inaczej 20 lipca 1969 roku w sieci Interwizji pojawiła się transmisja z Lunar Module Apollo 11. Na razie nie wiemy, jaką drogą zostało zrobione spięcie. Najbardziej prawdopodobną trasą jest Wiedeń-Bratysława-Praga, gdyż później używane łączę Berlin West-Berlin Ost przez wieżę Alexanderplatz prawdopodobnie w lipcu 1969 nie było jeszcze możliwe. Centrum Alexanderplatz w Berlinie wschodnim zostało oddane do użytku w pażdzierniku 1969. Tak więc sygnał z centrum Interwizji w Pradze został przesłany do Ostrawy, stamtąd do Katowic, a następnie na Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, gdzie było główne centrum komutacyjne TVP. Ale zaraz, przecież mieliśmy polski komentarz do tej transmisji? Mieliśmy, bo wieczorem 20 lipca z kilkoma paczkami papierosów i termosami z kawą w małej klitce w Pałacu Kultury, w którym wówczas mieściły się zespoły emisyjne telewizji, zasiadło dwóch komentatorów: Rafał Skibiński i Teodor Zubowicz. Sygnał zawierający już polski komentarz pp. Skibińskiego i Zubowicza był dystrybuowany przez łącza mikrofalowe do wszystkich nadajników TVP1, w tym do mojego nadajnika w miejscowości Czarnorzeki (RTCN Sucha Góra), który nadawał program TVP na całe województwo podkarpackie. Uff… Jest jeszcze do wyjaśnienia kilka rzeczy. Na przykład z którego źródła "Interwizja Praga" miała sygnał. Berlin West czy Wiedeń? Będę uzupełniał ten post w miarę kolejnych odkryć Serdecznie dziękuję pp. @Adamowi Brodziakowi i Jacek Jarzina za wkład w to opracowanie. Oraz p. Sławomir Tobis za impuls do poszukiwań.
- 5 odpowiedzi
-
- 10
-
Heh, muszę wam opowiedzieć, jak to jest po udarze. Myśłisz co chcesz powiedzieć i kłapiesz szczęką i bełkoczesz. W głowie masz zdanie ale nie możesz go wpowiedzieć. Idziesz do warsztatu, wiesz, że chcesz wziąć w rękę pilnik. I nie możesz otworzyć szuflady, choć miałeś taki plan. Największym sukcesem po 2 tygodniach było to, że moja ręka w końcu potrafiła trafić papierem toaletowym tam gdzie chciałem ? Ale już daję radę.
-
Latam na razie na symulatorze. Jak się ogarnę, to wezmę FunCuba i odważe się polecieć. Trudno to opisać, ale mam problemy z koordynacją. Ale powoli dochodzę.
-
Tak, wyleczyłem się z gnoja, wyprowadziłęm sklep z modelarni. Będę działał. Powoli. Jakby ktoś chciał wiedzieć jak się wycina kawałek czaszki i potem kawalek mózgu, to zapraszam, opowiem ?
-
Dawid. Komentarz o nagrodzie i węglu przebija wszystko. Moja Żona Najlepsza kazała przekazać, że masz jaja. I odpowiedź Kamila równie dobra ? Gratulacje Panowie ?
-
No raczej bez. Tylko trzeba by wydłużyć zeskok ? Albo skrócić najazd ?
-
Dawid, gratulacje! Szkoda, że te 25 tysięcy EUR nie wyrwałeś, no ale jest jeszcze RAW AIR ? A tak z innej beczki... Skoro dziś tak naprawdę wygrana zależy od wiatru i lotu, to może przyszedł czas, żeby pomyśleć o nowej konkurencji? Loty na skoczniach "dużych". Z powierzchniami nośnymi pomiędzy nogami i pomiędzy rękami i tułowiem? Bo tak naprawdę, to coraz bardziej stajecie się "lotnikami", nie "skoczkami". Wyobraź sobie lot na 500m ? To jest możliwe ? I wtedy to będzie latanie, nie skakanie ?
-
Trzeba mieć nerwy ze stali przy tym drugim skoku. Szacun!
-
Brawo Dawid!!!
-
Dawid, dziękuję bardzo, że znalazłeś czas na odpowiedź. 1. Turbulizator nie musi być wypukły ? Może to być wklęśnięcie wzdłuż barków i ramion do końca rękawów. Chodzi jak rozumiesz o nieciągłość profilu. Możnaby to zrobić za pomocą "gorącego ostrza". Ale zapewne bez badań w tunelu to tylko takie nic nie warte dywagacje ? 2. A czy są ograniczenia co do "powierzchni" rękawic? Obejrzałem dokładnie filmy dostępne w necie i dam se rękę uciąć, że Noriaki ma rękawice o większej powierzchni nośnej niż inni ? 3. Ja nie mówię o modyfikacji, mówię o tym, czy fabryka nie mogłaby takich wyprodukować.
-
Po kilkuletniej przerwie wracam na Forum. Problemy zdrowotne załatwione. Mm nadzieję być z Wami jeszcze kilka lat ? Sklep wyprowadzony na zewnątrz, modelarnia się właśnie odzyskuje. Wiele w tym roku nie zrobię, ale przynajmniej odkurzę modele, naprawię DIMa i coś polatam. Witajcie.
-
Dawid znów na podium, gratulacje.
-
Dawid, gratulacje za dzisiejszy konkurs w Predazzo!!! W pierwszym skoku zawiało ci z tyłu. No i sędziowie też Cię nie lubią ? A teraz zapytam się z czystej ciekawości, czy podczas projektowania kombinezonów bierze się pod uwagę profile lotnicze? 1. Bo może by można wszyć turbulizatory ? Nawet wiem gdzie ? No chyba, że zabronione ? 2. I zauważam, że Kasai skacze z rozczapierzonymi palcami, a Dawid nie. Zawsze to jakaś dodatkowa powierzchnia nośna. A gdyby tak między tymi palcami była błona jak u mojego kota? No chyba, że to zabronione ? 3. I gdyby tak zastosować na czubach nart profil lotniczy ... Chyba, ze jest to zabronione ? Dawid, odpowiesz? ? PS. Tak BTW to raz w życiu byłem na belce na Wielkiej Krokwi. No nie, szacun ;-))))
-
Klapy czy nie klapy, oto jest pytanie...
TeBe odpowiedział(a) na skippi66 temat w Modele średniej wielkości
Należy jednak pamiętać, że klapy w ciężkim modelu z dupianym profilem mogą sprawić kłopot ;-) Się strugi na końcówce zerwały :-) https://www.youtube.com/watch?v=fVgw4vwNWHs