-
Postów
25 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
0 NeutralInformacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Skąd
Kraków
-
Zainteresowania
uC, Lego Technic, Heli
-
Imię
Adam
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
-
Ha! I od jakiegoś czasu obsługują też kilka istotnych protokołów na interfejsie szeregowym (crsf, sbus, sumd) - zacnie! Dzięki za podpowiedź!
-
Jaki moduł i odbiorniki konkretnie?
-
kudzu obserwuje zawartość Odbiornik dla Radiomaster TX 16S
-
Brałem pod uwagę ELRS, gdy rozważałem zakup Boxera, ale ostatecznie kupiłem z wbudowanym multimodułem. Rzeczywiście, chyba powrócę do tematu.
-
Nabyłem z ciekawości Radiomastera 4w1 i z jednej strony fascynuje mnie, jak łatwo połączyłem się z takimi egzotykami jak Wltoys V911s i ESky, a z drugiej strony odczuwam dyskomfort, bo planowałem zastąpić mój wysłużony lecz pewny i funkcjonalny HoTT, ale wybór odbiorników okazuje się nie taki prosty. Obecnie mam dwa różne systemy - MSH Brain 2 oraz Rotorfligt - i to z nimi chciałbym połączyć nowe odbiorniki. Zakres obsługiwanych protokołów jest całkiem pokaźny, ale zależy mi na wspieraniu telemetrii. W dokumentacji Braina doczytałem, że integrację z EdgeTX umożliwiają odbiorniki ze Smart Port + S.Bus (np. seria FrSky X) albo F.Port/F.Bus, a także SRXL2 i EX Bus. Nie zależy mi na pełnowymiarowych odbiornikach, bo nie potrzebuję sprzętowych kanałów; w zasadzie im mniejszy, tym lepszy. Moglibyście coś polecić?
-
Namówiłeś mnie Kupiłem tutaj https://www.nobshop.pl/kontroler-lotu-do-helikoptera-fc-matek-g474-heli-p-4226.html ale chyba ostatnią sztukę U mnie trafi do XLPower 380 - będę miał porównanie z Brainem.
-
Na Ali są chyba jeszcze dostępne. Też mi przeszło przez myśl, żeby zamiast kolejnego Braina do swojej 380ki zaryzykować kupno tego FC + Rotorflight (skromny wątek na Heli Team mnie zainspirował), ale trochę się obawiam bezpieczeństwa i nie tyle mojej maszyny, a otoczenia. Mam jakieś obawy, że fail-safe nie zadziała czy coś tego typu. Ale korci mnie... Myślę, że temat zacznie się rozkręcać, więc taki tutorial będzie na wagę złota
-
Ze śmigłowcami jest tak, że im większy (większa średnica wirnika), tym łatwiejszy w opanowaniu. Jednocześnie wraz z rozmiarem modelu wykładniczo rosną koszty naprawy w razie kreta, więc stres w czasie lotu jest dużo większy, co się wprost przekłada na postępy w nauce. Ja w czynnej służbie mam heliki 380, ale spotkałem się z opiniami, że Goosky S2 w locie zachowuje się jak dużo większa maszyna i sprawia na prawdę wiele frajdy, pozwalając przy tym na wykonywanie chyba większości figur. No ale niestety to nie jest model na budżet 350 zł. Samolotami nie latam, ale nie mam sumienia polecać ślęczenie przed symulatorem, więc chyba rzeczywiście parapet wydaje się najrozsądniejszym rozwiązaniem.
-
kudzu obserwuje zawartość Giełda modelarska
-
Niedawno usłyszałem od doświadczonego modelarza: "Belt to poczciwy, bardzo prosty i tani model na którym wielu z nas zaczynało, choć nie każdy się dzisiaj przyznaje, bo to nie trendy." A wzięło się to stąd, że uporawszy się z Graupnerem doprowadziłem model do stanu gotowości podjęcia kolejnej próby skutecznego oderwania się od ziemi z głównym założeniem powrotu na tę ziemię bez uszkodzeń. Efekt prac był taki: W trakcie regulacji okazało się, że aluminiowa głowica od Belta ma jakiś problem, bo wprowadzała bardzo duże drgania na wale. Przyczyną jest prawdopodobnie niewielki luz i utrata osiowości - być może głowica ma już po prostu dość. Musiałem zmienić plany i rozważyć powrót do głowicy KDS, a tym samym poszukać w sklepach brakujących snapów, szpindli, wałów. I znowu czekanie... Ale gdy już wszystko było gotowe... Co to był za dzień! Wykonałem dwa loty na jednym pakiecie. Pierwszy to były całkiem udane próby zawisu i dopiero po dłuższej chwili zorientowałem się, że o ile żyroskop reaguje poprawnie, to aparatura miała odwrócony kanał ogona. Poprawiłem wystartowałem znowu, co udało mi się uwiecznić na tym kiepskawym filmie. Nagranie jest poszatkowane, bo model więcej czasu spędził poza kadrem ;) Lot.mp4 Wylądowałem z trzęsącymi się łapami, walącym sercem i gaciami pełnymi adrenaliny, ale przeżycie było niesamowite, a zapas endorfin na cały dzień. Niestety na razie mam tylko jeden pakiet nadający się do latania, więc więcej czasu zajął mi przejazd niż zabawa. No i poczułem się tak pewnie i tak pozytywnie nastawiony, że przy następnej okazji pogodowej spróbowałem powtórzyć te wspaniałe doznania. Niestety popełniłem kilka błędów: złe miejsce startu (zbyt blisko przeszkód), niewłączenie head locka, niewycofanie się w porę... Straty po spotkaniu z krzakami były takie: łopaty wał szpindel pręt zębatki serwo Trochę mnie to podcięło i potrzebowałem czasu na zebranie nowych sił; na szczęście regeneracja mojego zapału nie trwała długo. Pojawiło się jednak sporo problemów. Największą trudnością okazało się zdobycie nowego koła głównego, zjedzonego przez zębatkę atakującą; wymiany wymagało też koło autorotacji - krzywe, klejone i zmęczone. Z powodu braku dostępności oryginału (lub dostępnego u Chińczyków za nienormalne pieniądze) rozważałem dwa rozwiązania: przeróbka obecnej ramy pod zębatkę T-Rexa (która kosztuje śmieszne pieniądze teraz) lub zmiana ramy na reksiowy klon. Z pomocą przyszli jednak bardzo życzliwi Modelarze z Poznania, którzy wyszperali z szuflad zalegające części do Belta, dzięki czemu mam teraz niewielki, ale jednak zapas. Drugą trudnością była wymiana uszkodzonego serwa niewielkim kosztem. W poprzednich postach pisałem o kupnie dla cykliki tanich, ale wystarczających dla mnie, serw TowerPro SG92R. Okazało się, że dostępne obecnie wersje różnią się od poprzedników i nie do końca chcą współpracować z moim odbiornikiem. Niby Chińczyki sprzedają to samo, a jednak z inną nakleją, innymi wnętrznościami i nieco inną obudową. Trochę to wyglądało jak podróbka tanich serw. Najgorsze było to, że sprzedawcy w Internecie, zupełnie nieświadomi problemu, pozostawili w ogłoszeniach stare zdjęcia sprzedając nowe wersje. Wysłałem wiele zapytań zanim znalazłem sklep, który miał dostępne jeszcze starsze wersje. Przy okazji wymieniłem regulator (jakiś Redox 30A), żyroskop, choć to już chyba poprzednim razem (Assan GA250) i serwo ogonowe (Corona DS-919MG). Uporałem się na razie z kabelkami, a następnym krokiem będzie konfiguracja nowego regla i regulacja głowicy. Mam nadzieję, że w następnym wpisie wstawię film z udanego lotu :)
-
Czas się przypomnieć, bo co nieco się u mnie zmieniło, chociaż to bardziej ewolucja, niż rewolucja. Ale nie... bo jednak zmiana aparatury to jednak rewolucja. Udało mi się okazyjnie zaopatrzyć w Graupnera MX16 Hott i, choć celowałem w Aurorę 9x, to jednak jestem bardzo zadowolony. Jednocześnie, ponieważ - jak już kiedyś wspomniałem - uszkodziłem głowicę KDSa, to nadarzyła się doskonała okazja do wypróbowania aluminiowej głowicy beltowej. Głowica już stoi na nowym wale - pozostaje regulacja. No i teraz okazuje się, że zrobiłem sobie małe kuku, bo muszę ogarnąć dwa tematy, ściśle zależne od siebie: regulację głowicy i konfigurację nadajnika. Z aparaturą udało mi się dojść do takiego etapu, że serwa reagują na ruch gimbali we właściwym kierunku. Nie było to wcale oczywiste dla początkującego, bo jednak głowica w Belcie jest obrócona o 180 stopni w stosunku do większości konstrukcji. Żeby uzyskać oczekiwany rezultat musiałem potraktować rewersem dwa serwa i odwrócić pitch w swashplate mixer na ujemny. Nie wiem czy to poprawna konfiguracja, ale efekt jest ok. Następnym krokiem będzie rozgryzienie konfiguracji trybu idle/normal, bo to mi jest potrzebne do wyregulowania głowicy. Zapowiada się długa zabawa.
-
Taaa... Spróbuj znaleźć używkę;) Ktoś sprzedaje na Alle, alle za 99 zł. Zresztą mniejsza z tym, bo chyba na drugi strzał, zaraz po apce, pójdzie regiel.
-
Postępy w prawdzie niewielkie, ale są. Kupiłem serwa Tower Pro SG-92R. Wymiarami są nieco większe od oryginałów Esky, ale, mimo obaw, weszły bez problemów. Musiałem jedynie zaokrąglić rogi uszu montażowych, żeby weszły we wgłębienia w ramie. Generalnie poszło gładko. Dzięki bezcennej pomocy kolegi @Bożena mam też poskładaną głowicę beltową. Chętnie z niej skorzystam, bo jeszcze przed jej uszkodzeniem kupiłem łopaty 315 mm, które są za grube do okuć głowicy KDS. Zresztą ta KDS po ostatnim krecie jest zdekompletowana. Wymieniłem już szpindel, ale brakuje mi jednego snapa. I tak muszę zrobić zapas. I to na razie tyle. Postanowiłem, że następny lot odbędę dopiero po wymianie aparatury na coś mądrzejszego, choćby po to, żeby mieć subtrim i hold. A ponieważ jeszcze nie wiem, co to będzie i nie mam sprecyzowanego budżetu, to myślę, że spokojnie wiosna mnie zastanie.
-
Dzięki - tego mi trzeba Aż tak, to nie potrzebuję, żeby dziadkowi podkradać! Drugi raz poruszasz ten temat i zaczynam się zastanawiać... Fizycznie stało się tyle, że wszystkie trzy potraciły zęby - w określonej pozycji orczyki dyndają. Tłumaczyłem to sobie tak, że albo przyrżnąłem w ten sposób, że od uderzenia wszystkie trzy dostały po dupie, albo już na ziemi serwa próbowały na siłę zmienić położenie i nie wytrzymały (przy złożonych łopatach siły mogą być duże). Rzeczywiście chyba spróbuję tych Tower pro, bo w tym hobby to grosze Ale o BECa chciałem zapytać, a właściwie o ESC. W wielu miejscach polecają, żeby ten oryginalny Esky 20A wymienić na coś lepszego, bo te się potrafią zapalić. Przy okazji wymiany ESC wiadomo - wydajniejszy BEC. Ale czy jeśli i tak na razie nie będę robił nic innego, jak zawisy, to fabryczny nie da rady? Ja mam CPXa - ten żyroskop ma HL Trochę przy nim grzebałem i z racji sobotniej przygody muszę się mu bardzo dokładnie przyjrzeć. Chyba tak właśnie podejdę do tematu. Dlatego też zastanawiałem się czy nie lepiej od razu zainwestować w sensowne serwa, żeby później przenieść do innej maszyny. Ale skoro te Tower pro sprawdzają się, a to taki czuły punkt, to na razie odpuszczę. Mnie jest łatwiej skrócić, bo to zajmuje kwadrans pracy wkrętarką z kamieniem szlifierskim. Potrzebuję zdjąć 2 mm z długości, bo głowicy KDS otwór musi być bliżej końca, a nie da się wsunąć wału głębiej, bo tam już pręt pracuje. Wiercenie otworu w pełnym wale dla mnie nierealne zadanie, bo nie mam wiertarki stołowej. W łapach nie da się tego zrobić.
-
W sobotę trafiłem w końcu na długo wyczekiwane okienko pogodowe w Krakowie. Bardzo chciałem poderwać model i zobaczyć go w locie. Nastawiłem budzik na 5:30 (żona była przeszczęśliwa, bo w końcu to ja pierwszy włączyłem ekspres); nie spieszyłem się, bo rano długo jest jeszcze ciemno. Ok. 7:30 byłem na miejscówce, zrobiłem krótki rekonesans, zgarnąłem graty, ustawiłem się na miejscu, zrobiłem check-ina na pół godziny i jak na złość towarzystwo (z psami, jogging itp) zaczęło łazić wte i wewte. Doczekałem się momentu, że było bezpiecznie i... - wał główny, - wał poprzeczny, - wszystkie trzy serwa tarczy, - jeden orczyk i na szczęście - tylko tyle Nie mam pojęcia, co poszło nie tak. Po poderwaniu zaczął uciekać lewo. Niby ćwiczyłem takie rzeczy na symku ustawiając silne porywy wiatru, ale dodatkowo ogon też zaczął uciekać; skorygowałem, tyle, że dla początkującego, który powinien ćwiczyć zawisy ogonem do siebie, trochę za dużo stopni swobody do opanowania na raz Szpindel już wymieniony, wał główny też już gotowy (muszę skracać pod głowicę KDS). Nie wiem tylko, co z zerwami. Bo albo szukam czegoś taniego i plastikowego (może @Bożena ma oryginały ), żeby w razie czego przejęły energię albo czegoś metalowego (KST DS113MG), żeby ewentualnie przenieść w przyszłości do innej 450ki na początek. Więc na razie przerwa w lotach.
-
Dzięki @Bożena ! Śledziłem Twoje poczynania i znam te przygody Z podwoziem treningowym mam pewien problem. Bo zrobiłem sobie takie, półprofesjonalne, ze szklanych prętów od latawca dzieci. Tylko popełniłem szkolny błąd: nie założyłem nic na końce i poszedłem na pierwszy raz na miękkie podłoże. Coś miałem źle wyregulowane, niestety belcior zaczął uciekać w lewy tył i pręty wbiły się w ziemię... Szpindel już wymieniłem ale niesmak pozostał. Teraz już nie popełnię tych dwóch błędów - na pierwszy raz pójdę na betonowe podłoże (nie chciałem tego wcześniej robić, bo to CTR, ale już jestem na legalu), żeby wyczuć zachowanie helika. Drugi błąd, to podwozie - wielu radzi, żeby odpuścić, jeśli nie zupełnie, to jak najszybciej (po kilku zawisach). Więc albo założę coś na końce prętów albo sobie odpuszczę całkiem podwozie treningowe. A symek wiadomo - staram się jak najczęściej. Niestety mam dostęp jedynie do Phoenixa, a tam Belt CP2 i mam dziwne wrażenie, że lata się nim dużo trudniej niż innymi z FB. Ciekawe, jak będzie w rzeczywistości z CPXem. Chociaż przyznam, że mnie bardzo cieszy samo grzebanie i regulowanie - lubię patrzeć na tę maszynę Nie nastawiam się też na akrobacje - nie mam przesadnego refleksu i skłaniam się ku makietom. Ale zobaczymy. Jeszcze się porządnie od ziemi nie oderwałem, więc trudno wyrokować.
-
Słyszałem o tych wszystkich, wymienionych przez Ciebie, bolączkach Beltów. Na razie chcę go chociaż oderwać od ziemi i spróbować powisieć. Moja jedyna dotychczasowa próba skończyła się skrzywieniem szpindla i to bez oderwania od ziemi, ale to przez moją głupotę. Jak tylko przekonam się czy ta zabawa mi odpowiada i czy ten egzemplarz jest do opanowania, to pomyślę nad modernizacjami. Myślę, że podejdę to tego tak, by móc później jak najwięcej wymienionych elementów przenieść do ewentualnego przyszłego kita. Póki co, od spokojnych zawisów nie powinno się nic spalić.