Skocz do zawartości

Crosswind

Modelarz
  • Postów

    11
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

6 Neutral

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Skąd
    Warszawa
  • Zainteresowania
    Projektowanie
  • Imię
    Wladek

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

  1. Swoją drogą to ciekawa praca. Myślę, że powinni ją obejrzeć szczególnie ci, którzy uważają, że taka wiedza to nie poziom XXI wieku. Zapytam jeszcze - matematyka, mechanika, aerodynamika ta w podstawowym inżynierskim wydaniu to który wiek? Zamieszczony przeze mnie rysunek pochodzi z cytowanej pracy
  2. Generalnie AutoCAD nadaje się do rysunków 2D - wystarczy wersja LT. Do modelowania 3D Autodesk zrobił Inventora (ale nie na kieszeń amatora) oraz Fusion 360 (wersję komercyjną i niekomercyjną). Żaden program CAD nic sam nie zrobi, to żmudna praca. Ja dopiero oswajam Fusion. Na pierwszy ogień poszła taka prosta łódka. Zacząłem od tego Na razie mam model 3D, który posłuży mi do zaprojektowania elementów (komponentów) konstrukcyjnych. Dalsze postępy projektowania będę zamieszczał w moim wątku Zaprojektuj i zbuduj. w dziale Różne. Na marginesie - projektowanie 3d nie jest bardzo skomplikowane, ale nie jest to bułka z masłem i wymaga godzin praktyki. Rysowanie w 2D także, ale to zupełnie inna bajka.
  3. Przeglądając forum natknąłem się na wątek poszukiwania planów na pierwszy model. Postanowiłem przyłączyć się do tego tematu i zbudowałem model 3D. Ćwiczenie miało kilka celów. Pierwszy to oswojenie Fusion 360. Choć łódka jest prosta, to w rzeczywistości zawiera całkiem sporo elementów, a niektóre z nich są całkiem skomplikowane (np. kadłub, w szczególności dziób). Dzięki pracy przy tworzeniu modelu przekonałem się jak ważna jest odpowiednia strategia oraz konsekwencja w rysowaniu i opisywaniu tworzonych elementów. Bez tego szybko można zginąć w gąszczu pojawiających się elementów. Model zawiera sporo uproszczeń, bo ma być podstawą do dalszej pracy. Chciałbym zebrać opinie i uwagi użytkowników forum, wprowadzić zmiany w modelu by finalnie udostępnić na forum pliki z rysunkami w formacie pozwalającym na łatwe skalowanie lub wycinanie elementów laserem. Do oceny pokazuję materiał wyjściowy i to co na tej podstawie powstało.
  4. I to jest to, co taka praca powinna zawierać. Oczywiście nie w tak lakonicznej postać , ale z rzeczowym uzasadnieniem: Dlaczego budowa skrzydła konstrukcyjnego jest bardziej skomplikowane od styrodurowego? Jakie są zalety i wady obu konstrukcji? Kilka wersji skrzydła - do czego mają służyć i jak to potem sprawdzić przydatność do zamierzonego celu? Różne profile - to już temat na odrębną pracę. Charakterystyka modelu w locie - bardzo dobre - ale to też raczej na odrębną pracę. Jak to sprawdzić, na oko, czy może jakieś pomiary? Właśnie, dzisiaj zamiast kreślenia grafionem i mozolić się nad przenikaniem brył kreślisz w CAD, a to co robił sztab ludzi na suwakach ogarnia jeden wprawny projektant prowadząc symulacje w dedykowanych programach w najgorszym przypadku w Excel-u. Nie można wprost przełożyć tego co było kiedyś na to co jest obecnie - bezsprzecznie dzisiaj postęp jest nieporównywalnie większy niż za czasów minionych suwakowo - grafionowych i drwali co liczyli procenty i ułamki. Nie robią tego komputery tylko ci nowi drwale przy pomocy nowych narzędzi, które wymyślają pomiędzy kolorowaniem obrazków.
  5. Z tym nie dyskutuję, to jest oczywiste, ale żaden student medycyny nie uzyskuje tytułu lekarza nauk medycznych na podstawie przeprowadzonej operacji. Do tego daleka droga. Tak samo jest z inżynierami. Na kierunkach lotniczych przedmiotów jest masa i są tam takie, nad którymi trzeba naprawdę posiedzieć by zrozumieć o co chodzi. Nie sądzę także, by projekty, które studenci wykonują w ramach studiów były aż tak zaawansowane jak te, które się robi w firmach projektowych. Poza tym, by biegle posługiwać się programami komputerowymi, na które tak chętnie się wielu modelarzy powołuje, choćby tymi najprostszymi jak CAD 2D, nie mówiąc o bardziej zaawansowanych do projektowania 3D, symulacji mechanicznej, aerodynamicznej, termicznej czy optymalizacji trzeba sporo czasu i wielu wykonanych projektów. Nawet gdy trafisz do firmy projektującej, to nie zaczniesz od projektowania całego szybowca, samolotu czy śmigłowca. Dlatego, moim zdaniem, najważniejsze na studiach powinno być pokazanie zastosowania współcześnie powszechnie stosowanych narzędzi oraz co jeszcze bardziej istotne nauczenie podejścia do rozwiązywania zadań i realizacji projektów. Tym bardziej się dziwie, że w ten sposób odpowiedział. Jest już taki wielki, że nie zniża się do poziomu studentów? A kto tych studentów ma uczyć? Gdzie studenci mają tę wiedzę i umiejętności zdobyć? Na YT, forum? Kto im to pokaże? Dłużej czytacie to forum niż ja i widzieliście mnóstwo wątków, w których toczono zażarte dysputy na tematy np. aerodynamiki, mechaniki czy projektowania nie podając inżynierskiego uzasadnienia, albo chociażby zrozumiałego wytłumaczenia zjawisk, która są podstawą do prezentowanych przez dyskutantów osądów czy opinii. Nawet w tym wątku jest sporo szczegółowych opinii i stwierdzeń, ale z pola widzenia zginął najważniejszy element - cel pracy.
  6. A dokładniej, to co ma być w tej pracy? Jakiś plan jakie zagadnienia ma obejmować? A czym twoim zdaniem zajmują się inżynierowie? A twoim zdaniem co powinno być w pracy inżynierskiej? Ostatnio jakieś wytwory ludzkiej inżynierii wylądowały na Marsie. To co, poniżej tego inżynieria nie istnieje? Ci, którzy wysłali roboty na Marsa zaczynali od prostych rzeczy. Przyjęli plan jak taki cel osiągnąć. Zaczynali od tego czym dysponowali. Komputery pomagają, ale jak się nie mylę pierwsze PC IBM pojawił się na początku lat 80 minionego stulecia. Przedtem zbudowano sporo udanych konstrukcji bez użycia komputerów. Pierwsza sensowna odpowiedź i rozsądne podejście do tematu bez stwarzania problemów i budowania barier zanim zrobi się pierwszy krok. Ja bym podszedł do tematu tak: Pierwszy krok - to plan co ma być. Drugi - to przegląd co i z czego już zbudowano w tej dziedzinie, Trzeci krok - to założenia do projektu, jakie parametry, osiągi oraz z czego i dlaczego ma być zrobione Czwarty - pierwsze przybliżenie konstrukcyjne, najprostsze jak się tylko da; Piąty - budowa modelu Kolejny - oblatanie i zebranie doświadczeń Następny - udoskonalanie W etapie trzecim można zastosować różne techniki i środki, ale powinny być dostosowane do zamierzenia i celu jakiemu mają służyć, przyjmuję jednak, że współczesny inżynier posługuje się powszechnie obecnie znanymi narzędziami do rysowania i obliczeń. To samo dotyczy etapu czwartego - wybór konstrukcji i technologii trzeba uzasadnić i konsekwentnie zrealizować. Praca ma pokazać sposób podejścia do postawionego zadania oraz wiedzę i metody jakimi wykonujący posługuje się by rozwiązać to zadanie.
  7. Pokusiłem się by podejść do tego w sposób rachunkowy bazując na mechanice lotu. Posłużyłem się przy ty wieloma założeniami i uproszczeniami, ale chodziło o oszacowanie wartości mocy silnika niezbędnej do lotu. Założenia jakie przyjąłem: masa modelu 500 g profil symetryczny Gottingen-409 (dla takiego znalazłem Cx i Cz w książce W. Niestoja pt. Profile modeli latających) opór szkodliwy =100% oporu skrzydła opór linek 30% oporu skrzydła (szacunek na podstawie danych z książki J. Staszka Mechanika lotu modeli latających) opór całkowity = sumie oporów W rezultacie przeprowadzonych rachunków otrzymałem Przy takich założeniach silnik powinien rozwijać moc rzędu 322W. Przykładowy silnik O.S. Max-15 ma, wg danych producenta, moc 298 W, a więc można przyjąć, że spełnia te wymagania. Niestety mimo wielu poszukiwań nie mogłem nigdzie znaleźć danych dla silnika 3,5 cc. Co myślicie o takim szacunku?
  8. Nie wiem jak to policzyłeś, ale poza proporcją SH/S która wynosi ok. 28% wszystko jest Ok. Dla trapezowego obrysu płata jest istotne by krawędzie natarcia i spływu przechodziły przez końce średniej cięciwy umieszczonej w odległości 0,25 rozpiętości płata licząc od osi kadłuba (w połowie długości połówki płata). To samo dotyczy statecznika. Aby zachować proporcję SH/S=20% średnia cięciwa statecznika powinna mieć ok. 0,55 L. Jeśli masz na myśli dane w tabeli doboru silników, to faktycznie jest coś nie tak. Dla gotowych modeli o rozpiętości 1200 mm i masie 600 - 750 są zalecane silniki 2,5 - 3,5 cm3.
  9. Nie wiem czy to Mirek miał na myśli, ale napisał coś takiego: I tego nie rozumiem. Dlaczego model w skali 1:10 będzie lepiej wyglądał na wodzie nie w skali 1:20. Zakładam, że chodzi o wielkość modelu1 m oraz wielkość typowego akwenu, po których ten model będzie pływał. W takim przypadku może mieć to sens. Jeśli model 1m będziemy puszczać w kałuży wody to będzie wyglądał cokolwiek dziwnie, ale jeśli w tej samej kałuży puścimy łódkę z łupiny orzecha będzie wyglądała lepiej. Niejasne jest też porównanie klas samochodów do proporcji w architekturze. Jak dla mnie klasy samochodów i ich wielkość wynikają z przeznaczenia i funkcji, a proporcje, w tym złoty podział, obowiązują w każdej klasie. Być może jestem w błędzie, ale w mojej ocenie typoszeregi skal, jak i inne typoszeregi, mają sens w produkcji seryjnej, powtarzalnej, a nie jednostkowej czy unikatowej.
  10. Do tej pory nie przyglądałem się specjalnie dyskusjom o łodziach i okrętach, raczej lotnictwu, ale czytając ten komentarz zastanowiło mnie czy nie jest tak, że kluczową rolę odgrywają właściwości użytkowe modelu - w tym przypadku wielkość plecaka ;-)? Tak się dzieje np. przy projektowaniu i budowie makiet latających gdzie występują np. skale 1:3 1:5 , ale są też pośrednie - ułamkowe. W modelarzu była cała seria artykułów o doborze skali modelu by ten po wybudowaniu zachowywał się podobnie do oryginału. Może w łodziach tak nie jest. To moim zdaniem wynikało z kilku powodów 1. Marketingowych - wyglądają ładnie na półce modele wykonane w jednakowej skali, można je porównać ze sobą, 2. Wielkości oryginału by skalowany model zmieścił się na półce 3. Jednostek imperialnych 1 stopa to 12 cali czyli skala 1:12 tzn. 1 stopie odpowiadał 1 cal w skali, 1:24 - 1/2 cala, 1:48 - 1/4 cala 1 yard to 3 stopy czyli 36 więc w skali 1:72 1 yard to 1/2 cala, 1:144 1 yard to 1/4 cala. Przy okazji zapytam Z jakiego programu, jeśli to nie tajemnica, korzystasz?
  11. Cześć PM 4 wydane w 65 r. opracował Zdzisław Umiński. Plany zamieszczone w PM 45 z 71 r. opracował Zbigniew Luranc. W zestawie były 4 dwustronne arkusze, 7 z rysunkami i jeden, ósmy ze zdjęciami detali. Poprawka, w poprzedniej grafice zgubiłem jeden opis.
  12. Cześć Jestem, jak w temacie, nowicjuszem na forum i chciałbym się przywitać. Parę słów o mnie. Z modelarstwem zetknąłem się wieki temu. Zaczynałem tak jak wielu od kartonowych modeli z Małego Modelarza i prostych plastikowych. Zdarzyło mi się zbudować kilka latających, ale w pewnym momencie porzuciłem to zajęcie. Nie przestałem jednak się interesować. Zgromadziłem kilkanaście roczników Modelarza, trochę Planów Modelarskich, sporo podstawowych książek. Wszystko z nadzieją, że kiedyś to wykorzystam. Obecnie interesuje mnie projektowanie CAD i obróbka CAM. Nie wiem czy jeszcze zbuduję jakiś model, ale może pomogę tym, którzy budują i latają.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.