No dobra, latają w bardziej ekstremalnych miejscach... i niech stanie się któremuś tak jak mi. Wiadomo czy nie wleci w wózek z dzieckiem? Np. model o wadze 5kg rozpędzony do +250km/h to śmierć na miejscu. Swoją drogą, to mi też pierwszy raz zdarzyło się, że straciłem łączność.
Ja teraz po mojej przygodzie mówię tylko jedno, latajcie tam gdzie jest najmniejsze ryzyko, że komuś może coś się stać.