Skocz do zawartości

Kanon lektur obowiązkowych...


Patryk Sokol

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czołgiem koledzy! :wink:

 

Ostatnio zostałem brutalnie zmuszony ("kto nie wykaże się znajomością lektury, ten nie uniknie oceny niedostatecznej") do przeczytania książki pt. "Cierpienia Młodego Wertera". Książeczka (a wręcz broszurka) owa, jest określana jako klasyczny przedstawiciel niemieckiego nurtu Sturm und Drang, czyli podwalin literatury romantycznej. Klasyka? Wstyd nie znać? Zobaczymy...

No tyle o genesis niniejszego postu.

Niemniej skłoniłem się, do przemyślenia wpływu kanonu lektur obowiązkowych, na wpływ czytelnictwa wśród młodzieży (żeby nie być gołosłownym - 25% młodzieży do lat 20 nie przeczytało ani jednej książki w roku poprzednim).

W znacznej większości kanon lektur składa się z książek napisanych przez "największych twórców literatury światowej i polskiej", czego nie da się uniknąć. I to jest ok, nie przeczę. Niestety szanowni ministrowie przeczyli pewną ważną rzecz. Znaczna część uczniów styka się z literaturą dopiero w szkole. A teraz sami pomyślcie, jaki może być efekt bombardowania czymś takim? Niestety, te wspaniałe i warte poznania klasyki czyta się często okrutnie źle. Daleko nie szukać, sam ledwo ścierpiałem 107 stron werterowskiego cierpienia. Ponadto mamy jeszcze takie wspaniałości, jak "Quo Vadis", "Ballady i Romanse", "Nad Niemnem" etc. Przebrnięcie przez takie książki jest naprawdę trudne nawet dla wprawionego czytelnika jest trudne, a co dopiero dla kogoś przyzwyczajonego do lekkiej i przyjemnej rozrywki? No i efekt taki, że na dzień dobry zniechęcamy do czytania książek. No sami pomyślcie, jak by was zachęcali do modelarstwa, pokazując 5 metrową EXTRE, nie mówiąc że istnieją prostsze modele (całkowicie zamierzenie nie określam tu walorów artystycznych, IMO wątpliwych). No jaki byłby efekt?

 

No taki, jak widzimy w statystykach, czyli znaczny spadek czytelnictwa. Brawo panowie w MEN, róbcie tak dalej, a później znowu alarmujcie o tym jak to młodzież nie czyta...

Jeszcze jest kwestia doboru lektur (najwięksi pisarze bez Stanisława Lema? Toż to zbrodnia niesłychana!), ale to już temat na inną dyskusję.

Opublikowano

A ja jak na razie nie narzekam w zasadzie :wink: .Pomijając Pany Tadeusze,Quo Vadisy i tym podobne to nie ma się w zasadzie do czego przyczepić,częściowo zależy to również od nauczyciela i jego własnych upodobań pomimo tego że lektury obowiązkowe są narzucone przez MEN.Niektórzy robia w ten sposób że lektury obowiązkowe omówią na lekcji bardzo skrótowo aby było wiadomo o co chodzi na egzaminie,a następnie zaś zawalają uczniów książkami które akuratnie im do gustu przypadają.Jak "Pana Tadeusza" nie mogłem przebrnąć,to "Dywizjon 303" lub też inne książki o tej tematyce jak najbardziej mi odpowiadają :mrgreen: .Przy okazji,ogólnie rzecz biorąc dość dużo czytam,ale takich jak ja w moim wieku jest może z 30-40% :P:lol: reszta jest skłonna jedynie do przeczytania napisu na paczce papierosów i ewentualnej ich ceny... :ass:

Opublikowano

No dobra, to ja polecam na poczatek ksiazke "Pan Tygrys". 5 stron z czego 4 to obrazek. Streszcze Wam nawet: Pan tygrys okazal sie balonem i pękł. Przez 8 lat wypozyczalem to cos w podstawowce zeby sobie licznik nabic.

 

Co do czytania, jedni lubia drudzy nie. Ja jestem tym drugim aczkolwiek jest mi z tym dobrze, prawda jest taka ze nie trzeba czytac ksiazek by bykow nie robic, nie trzeba uczęszczać na język polski by nauczyc sie wyslawiac w naszym pieknym jezyku i mozna dostac 3 z informatyki na maturze (profil) by miesiac pozniej dostac prace jako informatyk.

 

 

Aaa, bylbym zapomnial. Czytalem namietnie wszystkie streszczenia przez caly moj okres nauczania, wiedzialem nawet jak sie nazywal pies Boryny (Łapa bodajze?) - nawet najwieksze kujony i masci podobnej z klasy przy tym pytaniu wymiekaly.

Opublikowano

no coś w tym jest

mnie nauczycielka w liceum odchęciła od "Imię Róży" opowiadając że to cegła z 15-stronicowymi dialogami n/t dyskusji ile diabłów zmieści się na ostrzu szpilki (BTW- ktoś wie ile- bo ja wiem) , ale dopiero jak przeczytałem tę książkę okazało się że to fantastyczna lektura, w kanwie kryminału z mistrzowsko opanowanymi średniowiecznymi ozdobnikami i niewiarygodnym wręcz bogactwem słownictwa.

Anyway, książki trzeba czytać bo od tego IQ rośnie. No i na laskach robi to dobre wrażenie, że się jest takim niby oczytanym i czasami wypada machnąć cytatem.

Tak na początek, to polecam dramaty, szybko się to czyta a sporo naprawdę uniwersalnych przekazów, czyli Szekspira i np. antologię greckiej tragedii.

Opublikowano

Jakbym siebie widział. Kilka lat później zaliczyłem prawie wszystkie lektury.

No... ale wtedy nie musiałem :wink:

Opublikowano

Tych diablow sie 12 i pol miesci...

Ksiazki Umberto'a nazwane cegla przez poloniste ??? To juz nawet smutne nie jest :(

Ja bez ksiazek nie wyobrazam sobie zycia .... Nawet jak juz nic nowego nie mam to siegam do naszej kolekcji i czytam po raz kolejny i kolejny ;)

Po przeprowadzce do UK sciagnelismy pare rzeczy z Polandii - ksiazki ksiazki i - uwaga niespodzianka - laptopa :P

Pamietam jak bedac w 5(?) klasie podstawowki dostalem trylogie Tolkiena - do szkoly zabieralem aby na przerwie czytac, a skonczylo sie na czytaniu na lekcji j.Polskiego - podczas omawiania innej lektury :lol: - oczywiscie zostalem przylapany, ale moja polonistka - madra kobieta - jak zobaczyla co czytam - wdala sie w dluga pogawedke ze mna na temat hobbitow :D ,po czym kazala czytac dalej i sobie nie przeszkadzac tym co akurat bylo omawiane :rotfl:

Nie musze dodawac, ze od tej pory mialem spore "chody" u niej :)

Opublikowano
Ponadto mamy jeszcze takie wspaniałości, jak "Quo Vadis", "Ballady i Romanse", "Nad Niemnem" etc.

 

Hmm, masz 17 lat, więc uczysz się już dobrowolnie. Było się wybrać do ZSZ na kierunek "zbrodniarz-betoniarz" i tam ww. miałbyś z głowy.

Aspiracje do wykształcenia elementarnie średniego (a jak się domyślam i wyższego) kosztują nieco wysiłku. W końcu chemia organiczna, rachunek różniczkowy i algebra liniowa też są "umiarkowanie wspaniałe".

A akurat i Quo Vadis jak i Nad Niemnem nieźle się czyta, choć faktycznie w tym przypadku to jak z myśleniem - nie przyzwyczajonemu szkodzi ;-).

 

U mnie w ogólniaku I klasa zaczynała od "Srebrnych orłów" Parnickiego. Po takim wstępie wszystko już było z górki.

Opublikowano
Ponadto mamy jeszcze takie wspaniałości, jak "Quo Vadis", "Ballady i Romanse", "Nad Niemnem" etc.

 

Hmm, masz 17 lat, więc uczysz się już dobrowolnie. Było się wybrać do ZSZ na kierunek "zbrodniarz-betoniarz" i tam ww. miałbyś z głowy.

Aspiracje do wykształcenia elementarnie średniego (a jak się domyślam i wyższego) kosztują nieco wysiłku. W końcu chemia organiczna, rachunek różniczkowy i algebra liniowa też są "umiarkowanie wspaniałe".

A akurat i Quo Vadis jak i Nad Niemnem nieźle się czyta, choć faktycznie w tym przypadku to jak z myśleniem - nie przyzwyczajonemu szkodzi ;-).

 

U mnie w ogólniaku I klasa zaczynała od "Srebrnych orłów" Parnickiego. Po takim wstępie wszystko już było z górki.

 

Hmmm...

Może troszkę źle przekazałem ideę mojego postu. Ja nie twierdzę, że zdobycie wykształcenia nie kosztuje, ba czasem trzeba się pomęczyć (i dlatego te lektury czytam, z bólem ale zawsze). Chodzi mi o to, że współczesny dobór lektur, raczej nie zachęca do poznawania książek z własnej woli (po prostu nie pokazuje jak książki mogą być interesujące). Moim zdaniem właśnie to jest główną bolączką kanonu lektur.

 

Inna rzecz, że ani o "Nad Niemnem", ani o "Quo Vadis" zdania nie zmienię (przynajmniej teraz, za lat naście się zobaczy) :wink:

 

ps. Ja lubię chemię organiczną i algebrę :P

Opublikowano
Anyway, książki trzeba czytać bo od tego IQ rośnie.

 

 

... albo sie nie wypowiem bo kłótnie niepotrzebna zaczne :)

 

edit: Kojocie ja nie wiem co ludzie złego widza w chemii organicznej, różniczkach i całkach...

edit2: I nie trzeba duzo czytac by potrafic panienkom Wilde'a zacytowac czy tez o Psychoanalizie Freuda podyskutowac.

Opublikowano

Z czytaniem książek jest faktycznie coś nie tego.

Jak wolno czytasz to książki to najgłupszy pomysł na świecie.

Jednak jak przełamiesz ta barierę i zaczynasz myśleć o treści a nie o literkach to nagle można się zgubić w świecie fantazy,kryminału i przygody.

 

Dlatego w Twoim wieku przeczytałem wszystko co było w biblotece , teraz czytam sporadycznie bo mam tak że książkę czytam od deski do deski bez przerwy .

Dla Harego Potera 6 czy 7 części wypisałem się z życia na całe dwa dni.

 

Więc jak teraz sięgam po coś do czytania to max 250 stron aby nie ruminować sobie całego dnia i jeden wieczór temat zakończyć.

 

Książki mnie za mocno wciągają, a do pracy trzeba chodzić. :rotfl:

Opublikowano
Chodzi mi o to, że współczesny dobór lektur, raczej nie zachęca do poznawania książek z własnej woli (po prostu nie pokazuje jak książki mogą być interesujące). Moim zdaniem właśnie to jest główną bolączką kanonu lektur

 

Takie postawienie problemu mi się podoba. Pytanie tylko kiedy ma się poznawać kanon tworzący background kulturowy. IMO właśnie w okresie 15-20 lat. 17-latek powinien być dawno przygotowany do takich lektur. A kiedy chcesz przeczytać "Młode lwy", "Na wschód od Edenu", jakieś podstawy literatury południowoamerykańskiej czy coś z Remarque'a?.

Ile zrozumiesz z literatury bez podstaw, odwołań?

Jeżeli 17-latek ma kłopoty z Quo Vadis, Nad Niemnem to moim zdaniem rodzica i szkoła wcześniej coś sknocili.

Opublikowano

Jeżeli 17-latek ma kłopoty z Quo Vadis, Nad Niemnem to moim zdaniem rodzica i szkoła wcześniej coś sknocili.

 

 

Bez przesady...

Nie mam kłopotu, przeczytałem i żyje. Problem polega na tym, że były te książki dla mnie absolutnie zniechęcające i nudne (chociaż... Quo Vadis strasznie nudne nie było, bardziej zniechęcał mnie zbyt jasny podział świata. Słodcy chrześcijanie i okrutni Rzymianie, bleh...).

W każdym razie po obu wracałem do "Cyberiady" Lema, dla rozluźnienia :wink:

 

Poza tym weź pod uwagę, że naprawdę wiele osób ma pierwszy raz styczność z książkami w LO. Już paręnaście razy słyszałem opinie, że wcześniej książek nie czytał, bo nie musiał a dopiero w liceum wymagają jakiejś znajomości lektur.

Czyli coś jednak jest nie tak (i nie wnikam już na którym etapie).

Opublikowano

Absolutnie muszę przyznać, że Twoja opinia nie jest odosobniona.

Jestem gotów bronić "Nad Niemnem" jako lektury, która opisuje pewien świat i którego swoimi korzeniami sięgamy. Ale Quo Vadis to ówczesny komiks i bronic go nie zamierzam.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.