Skocz do zawartości

Sens bezsensu


ertman_176

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Jako że znudził mi się ostatnio zbiór starożytnych demotywatorów to dzisiaj nie o tym. Chociaż w sumie jak ktos wie co to jest to moze dostanie pomógł w ramach rekompensaty trudu :wink:

 

Ostatnio głebiej zapuszczam sie w temat WW II z powodu wspominanej gry bitewnej, aby poczuć klimat przegladam mase zdjec, tekstów itd. W połączeniu z tym że czasami poświecam czas na studiowanie a strona CCCP jest źródłem wiedzy niepojętym, temat refleksji na temat "bytu człowieka" a w szczególności zwrotów w myśleniu natknąłem się na ten cytat:

 

Wprowadzenie komunizmu w Polsce byłoby podobne do nałożenia siodła na krowę

 

A jednak trzeba było spróbować ...

 

Czemu ludzie nie potrafią myśleć ani być też chociaż minimalnie konsekwentni ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kontekscie ewidentnego braku konsekwencji, musialem zmusic młodzież do poszukania informacji np. tego cytatu. Coś się mówi a potem robi się inaczej, nic mnie bardziej nie denerwuje, rozumiem że można miec problemy z konsekwencja ale jak powiem że czegoś nie zrobie to tego nie zrobie. Wiem ze to jest rozkmina na kilkadziesiąt stron dlatego dalem krótką informacje aby każdy dorobił sobie własny przykład co by sam to zapamiętał.

 

Młody modelarz zagiał mnie co opisywałem tutaj

 

http://pfmrc.eu/viewtopic.php?t=23130

 

Ludzie wkoło pokazują codziennie jak bardzo nie używają minimum mózgu patrz prawie sie zabiłem idąc po chodniku, tak z 15 razy ...

 

Pokaże wam jedną z prac jaka napisałem na jedne z zajęć, btw. facet wymyslil ze chce recznie przepisana czego nie uczyniłem bo mam ciekawsze rzeczy od ćwiczenia kaligrafii - robie to w wolnym czasie a tego ostatnio mało ...

 

Wychowanie do samowychowania

 

Wychowanie człowieka powinno się według niektórych pedagogów rozumieć jako przygotowanie i wprowadzenie go do samowychowania. Gdy dziecko jest małe, inicjatywa wychowawcza należy do rodziców, nauczycieli, wychowawców. W miarę upływu czasu, gdy dziecko dojrzewa, w coraz mniejszym stopniu wychowanie powinno wychodzić od dorosłych, a w coraz większym stopniu od samego dziecka. W miejsce wychowania w sposób naturalny wchodzi samowychowanie.

 

Samowychowanie jest często określane samokształceniem, formowaniem własnego osobowego "ja". Poprzez samowychowanie wychowanek nie jest bierny, sugerowanych treści i wartości nie przyjmuje mechanicznie, ale wewnętrznie rozumie, akceptuje i postępuje zgodnie z nimi lub je modyfikuje czy też odrzuca.

 

W dążeniu do samowychowania człowiek potrzebuje kogoś. To nauczyciel-wychowawca może być dla niego wsparciem, może sugerować odpowiedzi na poszukiwania i rozwiązania tych poszukiwań. Wychowawca ma jednak podstawowy problem, nie jest jedynym podmiotem wychowującym gdyż tylko partycypuje w procesie oddziaływania. Okres w jakim dziecko jest wprowadzane w świat dorosłych nacechowany jest wolnością wyborów i konsekwencjami. Niestety szkołą sprowadza to do przymusu nauki i kary za brak postępów w nauce sztywnego programu który w dodatku w przypadku Polskiej szkoły powtarza i nieznacznie rozszerza znany materiał. W tym roku podobno „zrewolucjonizowano” podstawę programową eliminując częściowo to zjawisko.

 

Rola wychowawcy w obszarze działań bezpośrednich z czasem powinna maleć, a musi z kolei wzrastać w nadawaniu kierunku tak, że "w dalszych etapach rozwoju wychowawca staje się kierownikiem, doradcą, przyjacielem, pełniąc rolę palika, do którego przywiązuje się młode drzewko, aby nie zostało powalone przez burzę.” Służy jako radca który pomaga i wskazuje niektóre możliwe drogi rozwiązania problemu.

 

Samowychowanie można pojmować jako szczytowy element piramidy Maslowa który wraz z samorealizacją w ujęciu niektórych pedagogów wiąże się z samokształceniem. W szeroko pojętych naukach humanistycznych przyjęło się podział samowychowania na Sokratejskie polegające przede wszystkim na samokształceniu [które w skrajnych przypadkach prowadzi do egocentryzacji] oraz Prometejskie które polega na działaniu na otoczenie i czerpaniu korzyści z tych czynności także dla siebie – perfekcjoryzm.

 

Prawda jak zwykle wydaję się leżeć pośrodku obu koncepcji. Należy z nich wyciągnąć to co dobre a odrzucić to co złe tworząc własny „system”.

 

Specyfika zawodu pedagoga polega na tym, że nie da się określić konkretnych kompetencji wychowawczych czy zamkniętego systemu zasad, technik i metod działania jakich powinien używać. Wychowawca w miarę swoich możliwości ma za zadanie stwarzanie korzystnych warunków do rozwoju wychowanka, rozwój ten umożliwia, starając się przekazać odpowiednie wartości, zarazem czuwa nad przyjmowaniem pseudowartości.

 

Tutaj bardzo ważną rolę powinny spełniać uniwersytety które powinny pokazywać możliwie szeroko zakres możliwości oddziaływania na wychowanka najróżniejszymi metodami, wskazując które z nich są niegodne czy też nieskuteczne. Bardzo często profesorowie publicyści zwracają na to uwagę, prawie tak często jak zachęcają do wstąpienia na drogę naukową.

 

Sam rozwój, doskonalenie, kształtowanie osoby musi być jej własnym dziełem. Proces wychowawczy tylko wtedy może przynieść pozytywne efekty, gdy sam wychowanek akceptuje przekazywane przez nauczyciela treści i dokona zmiany czy modyfikacji swoich poglądów, nastawień czy postępowań - zrobi to z własnej woli, opierając się na własnej decyzji.

 

Na pewno podjęcie samowychowania przez ucznia gimnazjum wiąże się z pewnymi niedogodnościami, najprostszym przykładem jest tutaj niechęć do „otrzymania miana kujona”. Tutaj należałoby skupić się na wsparciu jednostki, oczywiście najlepiej byłoby dotrzeć do całej klasy od razu jednak jest to niezwykle trudne.

 

Ale czy na pewno ? Duża część osób dostrzega lukę w koncepcji samowychowania gdyż wszystko ma na jednostkę wpływ. Jest ona wypadkową wszystkich czynników oddziałujących, w tym także i siebie. Często słyszy się że „samowychowanie nie istnieje”.

 

Tendencja do świadomego kształtowania swojego życia pojawia się najwyraźniej w okresie dojrzewania, a wzmaga się często jeszcze bardziej w okresie młodzieńczym, kiedy samopoznanie, będące punktem wyjścia do tej pracy, osiąga pewien poziom. Rozbudzenie i wytłumaczenie znaczenia tej postawy niejako gwarantuje rozwój i pozytywnie wpływa na drogę dalszej kariery szkolnej. Biografie ludzi „wielkich” ukazują nam, jak wiele zawdzięczają oni usilnej i ciągłej pracy nad sobą dlatego też są nieodłącznym elementem programów nauczania.

 

Wielu pedagogów stwierdza, że wychowanie polega na wzbudzaniu woli samowychowania, czyli wszechstronnej pracy nad sobą. Niestety swoboda działania w połączeniu z brakiem "programu" tych czynności pozwalają szerzyć patologiczne działania pseudo-wychowawców.

 

Aby wyrobić przekonanie ucznia o potrzebie samokształcenia rozpoczyna się pracę z wychowankiem od samopoznania przez niego pragnień, dążeń do wyrobienia wewnętrznego poczucia obowiązku jednak w szkole występuje przyzwolenie na pomijanie tej czynności na rzecz realizacji sztywnego programu. Poradnictwa zawodowego jak to działanie się czasami określa nie uświadczymy w szkole powszechnie, pomijając sporadyczne akcje.

 

Dzieci nie są odpowiednio uświadamiane że ich wybory na poziomie gimnazjum już rzutują na ich przyszłość. Problem wyboru szkoły średniej jest całkowicie zbagatelizowany gdyż uważa się że wybierając szkołę podjęło się już decyzję. Tutaj należy zwrócić uwagę przede wszystkim na liceum ogólnokształcące, które poza przygotowaniem do matury [które stoi na różnym poziomie] nie działa w tej sprawie. Uczy się programu i technik zdawania egzaminów z programu. Jest to temat rozległy jednak jakże nawiązujący do problemu samowychowania. Najlepszym przykładem wydaje się tu być język obcy – egzamin zdawany jest na ocenę 5 czy też jak kto woli na 90-100% jednak uczeń ten zapytany na ulicy o drogę na dworzec będzie miał problemy z właściwym wskazaniem drogi. Może dochodzi do tego stres, brak doświadczenia w takiej sytuacji ale na pewno jest to sprzeczne z celem nauki języka obcego.

 

Wyobraźmy sobie że gimnazjalista już wie kim będzie w przyszłości na poziomie pierwszej klasy, czy podając mu rękę w postaci podania i opanowania przez niego odpowiednich treści i umiejętności nie ułatwilibyśmy mu drogi ? Dlaczego wybór studiów który przecież rzutuje na całe życie pozostawiany jest przez wychowawców sumie przypadków wliczając modę ?

 

I czytam na każdym kroku że "ja mam angielski 10 lat" a nie potrafi zrozumieć co w sklepie internetowym opisują ... Dla mnie obcowanie z angielskim poprzez modelarstwo całkowicie uwolniło mnie od problemu obycia się np. z maturą, potem UK i nawet problem rozmowy odpadł chociaż połowy słów wydaje się że w ogóle nie znalem... Może jeszcze dodam że ogladanie filmów bez lektora i napisów zmusza do nauki.

 

Może rzeczywiście pierwszy post był mało wylewny za to ten troche nadrabia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytasz gimnazjaliste co lubi robić:

 

Grać na komputerze, nic nie robić, w sumie nie wiem, chce zarabiać w przyszłości grubą kasę

 

Powstaje southpark i krasnale:

 

Krasnale kradną mieszkańcom southpark bieliznę, cartman z kolegami odkryli ich kryjówkę wraz z skradzioną bielizną, pytają krasnali dlaczego to robicie ?

 

Bo mamy plan; Ukradniemy bieliznę całemu światu, potem :?: :?: :?:, a potem wielka kasa

 

Ja nie mam nic do ludzi pracujących fizycznie, naprawdę wielu z nich szanuję i podzielam ich ból że pracując cieżko pełen etat legalnie dostają 1000-1200zl, w jaki sposób mają utrzymać rodzinę nawet z pracującą żoną zarabiającą mniej wiecej tyle samo :?: A gdzie tu o dzieciach rozmowa :?: Pełno etetowa babcia która ma ~45 lat i pracuje :?: Niania albo prywatne przedszkole :?:

 

Dziwi mnie pomysł planowanych dopłat dla studentów politechnik którzy są kiepscy z matematyki czy fizyki albo też "rewitalizacja szkolnictwa zawodowego" skoro za tym nie idą konkretne pieniądze gwarantujące utrzymanie rodziny.

 

No chyba że mówimy o osobach które otworzą własną firmę ale to też nie zawsze jest możliwe np. ze względu na brak obycia z prawem ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rola szkoły, powinna polegać na tym, żeby od samego początku uświadomić uczniom u progu kariery szkolnej, że nauka ma przełożenie na późniejsze życie i tak naprawdę stopnie są tylko okresową punktacja, a naprawdę ważne jest ile wiedzy wyniosą z procesu edukacji i jak będą umieli ją wykorzystać. Później tylko o tym przypominać. Np. zabrać dzieci pod monopolowy i pokazać im pijaczka, grzebiącego w śmietniku - "Patrzcie dzieci, ON się nie uczył". A potem pokazać im samolot nad głowami - "A pan Pilot się uczył i to bardzo dobrze, dlatego został pilotem. A wy kim byście chcieli być? Bo możecie być każdym".

 

Tak, żeby młody człowiek miał świadomość, że te nudne 45-cio minutówki, jednak sie na coś przydają.

 

Po drugie, należałoby zwiększyć liczbę zajęć, zadań i prac domowych, wymagających samodzielnego myślenia, kreatywności i zdobywania wiedzy poza podręcznikowej.

Zmniejszyć zaś ilość niepotrzebnych pamięciówek.

 

Problemem są tak naprawdę nauczyciele. Niestety przeważająca większość, to osoby o lekko mówiąc, nie najwyższych kwalifikacjach. Dla tych osób, powtarzalność programu, niezmienność uczniowskich prac i BRAK samodzielnego myślenia, jest błogosławieństwem.

Nauczy się taki odpowiedzi z podręcznika i nie musi już sam myśleć. Nie pasuje do wieloletniego szablonu? Pała. Sam miałem przyjemność trafić tak na jeden, jak i drugi biegun tej skali. Trafiłem na nauczycielkę, która ucinała każdą próbę samodzielnego myślenia i trafiłem na nauczyciela z prawdziwego zdarzenia, który umiał przekonać nastoletnich baranów, czemu j. polski jest wart uwagi (no nie powiem, że osiągnął to stosując dość nietypowe przykłady frazeologiczne, nie nadające się do publicznego przytaczania :devil: ).

 

Stąd też trudności ze zmianami programowymi. Skoro sami nauczyciele nie chcą nic zmieniać, trudno oczekiwać zmian u uczniów.

 

Rezultatem obecnego systemu jest to, że zdecydowana większość uczniów nie rozumie tak naprawdę, po co chodza do tej "gupiej" szkoły. Jakieś tam stopnie, bez wyników. Wysoka średnia - rodzice się cieszą. Zdałeś - też się cieszą. Nie zdałeś, nie będą się cieszyć.

Ale mało kto, potrafi sobie uświadomić samodzielnie, dostatecznie wcześnie, że ta "niepotrzebna" wiedza, jest jednak potrzebna później.

 

A kiedy już uczeń przekonuje się, że wiedza mu się przyda później, to zwykle "już za rok matura" i tony materiałów do opanowania + wieloletnie zaległości. I nie każdy umie sobie z tym poradzić.

W rezultacie, wobec trudności i braku wyników przychodzi zniechęcenie i obojętność "Byle matura na 3-"...

 

I takie mamy rezultaty.

Większość tzw. "Dzieci Neo" to właśnie takie potworki, które dopiero za wiele lat sobie uświadomią, że dzieciństwo się skończyło i trzeba dorosnąć.

Dlatego jestem za tym, żeby wszelkie przejawy beztroski i pogardy dla myślenia topić w zarodku i wypalać bezlitośnie.

Stresy dzieci mam w :ass: Świat jak wiadomo jest jednym wielkim stresem i dzieci się powinny z tym od maleńkości oswajać. I wiedzieć, że tylko własny umysł jest jedyną rzeczą, która może im pomóc.

By ten cel osiągnąć, wszystkie rzeczy dozwolone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbujesz walczyćz zasadą, że "wiedza jest rzecza tajemną i dla wybranych"

Wielu próbowało nawet całe systemy państw i nie bardzo się udało zmienić aktualność tej maksymy.

 

Ja wiem, wiesz ile zaradbia spawacz z uprawnieniami - zastanawiałem się czy nie zrobić uprawnień w pewnym momencie mojego życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja? Ja uważam, że każdy człowiek może zdobyć wiedze, pod warunkiem, że chce.

 

A co do spawacza, to wiem ile zarabia. Wiem, ile zarabia dobry tokarz/frezer, czy dobry operator ciężkich sprzetów. Kilka z tych rzeczy zdażyło mi się nawet ""liznąć". :wink:

 

Ale ile zarobi spawacz, któremu spawany detal spadnie na rękę, albo kropla metalu przepali ściągno? :(

Jako spawacz, już dużo nie zarobi. Mając jednak wiedzę i umiejąc ją wykorzystać, może się przekwalifikować na zawód, nie wymagajacy zręczności.

Nie mając tej wiedzy, pójdzie do ochrony, lub do opieki społecznej, a potem zachla się na śmierć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy wykształcenie czyli wiedza teoretyczna jest bardzo ważna, ale dziś pracodawcy patrzą w 90% na praktykę i doświadczenie. Dziś nie ma czasu na przyuczanie do pracy zostajesz zatrudniony na danym stanowisku i po miesiącu masz być samodzielny. Koniec i kropka.

 

ertman nie wiem czy pracujesz czy się uczysz, ale życie Cię zewryfikuje prędzej czy później ale czasami bywa to bolesne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

środków hormonalnych nie można jeść w nieskończoność

 

meloow

masz dużo racji ale musisz "skończyć jakąś szkołę" abyś przynamniej ze słyszenia znał zagadnienia z którymi się w pracy zetkniesz, po drugie musisz sie umieć szybko uczyć a tego powinna tak naprawdę uczyć szkoła

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z obserwacji moich znajomych wiem że spora grupa inżynierów czy magistrów nie pracuje z swoich zawodach gdyż albo nie ma pracy w danym zawodzie albo w innej płacą więcej, ale też z moich własnych doświadczeń (trzykrotnie rekrutowałem na stanowisko informatyka sprawdziłem ok. 50-100 kandydatów) wiem że duża grupa aktualnych inż. czy też mgr. posiada wiedzę poniżej normy lub kogoś ktoś jak tylko ma sporo czasu może to samo wiedzieć z internetu, gdyż w dzisiejszych czasach to internet jest jak szkoła (studnia wiedzy bez dna). Naturalnie wszystko zależy czy ktoś zdobył wykształcenie dzienne czy wieczorowe a najważniejsza sprawa to po jakiej jest uczelni czy szkole. Renomowana uczelnia nie wypuści jakigoś gałgana który może popsuć jej renome.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naturalnie wszystko zależy czy ktoś zdobył wykształcenie dzienne czy wieczorowe a najważniejsza sprawa to po jakiej jest uczelni czy szkole. Renomowana uczelnia nie wypuści jakigoś gałgana który może popsuć jej renome.

Najczęściej cytowany w światowej literaturze naukowej polski uczony (tak wynika z badań przeprowadzonych przez GW) Jan Czochralski, profesor HC Politechniki Warszawskiej, członek założyciel Niemieckiego Towarzystwa Metaloznawczego, skończył zaocznie studia, kiedy sporą część pracy naukowej miał już za sobą, w tym kilka patentów, które przyniosły mu fortunę. Sporą część tejże podarował w końcu lat 20-stych Państwu Polskiemu m. in. na renowację dworku w Żelazowej Woli i wyposażenie dla Politechniki. Odrzucił ofertę współpracy ze strony samego Henry Forda, aby w połowie lat 20-stych powrócić do Polski.

Prawie nikt u nas nie pamięta, że do dzisiaj ogromna część półprzewodników wytwarzana jest na całym świecie metodą Czochralskiego. (Wystarczy wpisać w przeglądarkę "Czochralski" lub "Czochralski method").

Ot taka refleksja o wykształceniu potwierdzonym dyplomem, które jest ważne, ale bez determinacji i nastawienia na to aby zmieniać wokół siebie rzeczywistość, samo cudów nie zdziała, nawet poparte dyplomem z paskiem, czy jak się to obecnie nazywa.

 

PS

Dziś zadzwoniła do mojej furtki para 18-sto latków chłopak i dziewczyna. Zapytali się czy nie odśnieżyć zjazdu do garażu, bo zbierają na Sylwestra. Jako, że odśnieżam regularnie sam, ze względów zdrowotnych :D, podziękowałem. Zadzwonili do sąsiadów itd. Wielu ich rówieśników nie wpadło na ten pomysł. Część nie musi bo Sylwestra zafundują zapewne rodzice, ale część pewnie kombinuje, oni wpadli na pewien pomysł. Brawo, IMO mają szansę w życiu, po dziennych, po zaocznych, a nawet po technikum też.

 

PP

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.