Skocz do zawartości

I idź tu z dzieckiem do parku.......


rapier

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy jest to fotomontaż czy nie ale sytuacja jest prawdopodobna. Kiedyś wybrałem się z psem na długi spacer, był to taki nieduży mieszaniec, nigdy go nie ważyłem, podejrzewam, że był trochę lżejszy od dziecka na filmie. Poszliśmy daleko za lotnisko, cały teren był pokryty śniegiem, a mój piesek wyglądał na tym śniegu z góry jak punkcik, ponieważ był czarny. Przeszliśmy koło drzew i znalazł on gałąź, którą zaczął wlec i zaczęła ona spowalniać jego poruszanie, chciałem też sprawdzić po jakim czasie znudzi mu się zabawa jakimś wielkim drągiem ale nie przypuszczałem, że cokolwiek może zaburzyć spokój spaceru, z dala od zgiełku bezpieczni od mknących samochodów podążaliśmy wprost przed siebie. Raz po raz spoglądałem za siebie czy zmądrzał ten mój piesek, a przynajmniej czy dystans nie jest zbyt duży, i za którymś razem zobaczyłem jak wielkie ptaszysko wisi nad moim przyjacielem, nie wiem co to był za ptak, ale odległości były podobne, ptak był chyba trochę mniejszy i nie było ataku ale wisiał nad moim pieskiem z dziesięć metrów, oczywiście zacząłem się wydzierać i biec i odstraszyłem momentalnie bydlaka ale gdybym się odwrócił dziesięć sekund później, kto wie czy mój przyjaciel byłby jeszcze żywy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli wisiał jak koliber, to była pustułka. Jedyny nasz duży ptak zdolny do zawisu. Poluje na myszy i gryzonie. Raczej nie atakuje nic większego od szczura. Jastrząb czy myszołów atakowałyby z nalotu.

Ale ptaki często przeganiają inne zwierzęta, które uznają za zagrożenie. Parę dni temu widziałem jak kawki męczyły kruka. Dopóki siedział na drzewie to one też siedziały obok, towarzysko. Jak tylko wystartował, otoczyło go z sześć kawek i ganiały go po całym niebie. Aż nie odleciał daleko. Następnego dnia widziałem identyczny obrazek z daleka, kilka kilometrów dalej. Może to ten sam kruk, może inny.

Mojego boksera zaatakowały kiedyś kawki, na środku ulicy. Atakowały go z lotu koszącego, przelatując tuż nad głową. Był to okres kiedy pisklęta wychodzą z gniazd i prawdopodobnie jedno się gdzieś w okolicy plątało. Psisko się silnie zestresowało.

Nawet mnie się ptaszyska nie bały. Odpuściły jak odeszliśmy z 50m.

 

Ponoć na Nowej Zelandii żył orzeł zdolny zabić i porwać w powietrze dorosłego człowieka. Obecnie ponoć wymarły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To koleżanka, mówiła że wystarczyło jej parę sekund i miała serdecznie dość tego "delikatnego" uścisku.

Siniaki pozostały jeszcze długo choć ten ptak był oczywiście oswojony i wytrenowany by nie zrobić krzywdy.

Poderwałby z ziemi takiego malca bez problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim obecnym zakładzie do dziś sobie pracownicy opowiadają, jak w późnych latach 90-tych, wpadł na halę młody orzeł (stolica).

"Pomieszkał" na hali kilka dni - wszystkie gołębie się wyniosły na dwa tygodnie. Zakład ponoć obdzwonił wszystkie "służby" i nie znalazł się chętny do przegonienia łobuza lub odłowienia. Cała firma stała, bo nikt nie chciał na hali pracować, gdy takie bydlę nad głową siedziało. :)

Po dwóch, trzech dniach (słyszałem kilak wersji) orzeł sobie po prostu poleciał dalej w Polskę.

 

Poza tym, teren mojej firmy-żywicielki jest zimą ostoją dla warszawskiego ptactwa. Notorycznie zlatują się na zimę Mewy.

Wiecie jakie to głupie uczucie, jak idziecie alejką, a po bokach siedzi kilka setek białych ptaków, przy których kura to chucherko, każdy z dziobem jak szpon tygrysa i gapią się na ciebie... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To są parostki samca sarny czyli kozła. Nie jest to trofeum i przeznaczenie zrzutów to ozdoby, noże itp.

W składnicy myśliwskiej dostaniesz podstawkę pod oręż dzika i po prostu przykręć jak szable, lub potraktuj jako wieszak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat rzeka, ale ten "przywódca" jak powiadasz, to żaden przywódca, a jedynie samiec. Kozioł bo tak się to nazywa zrzuca co roku owe parostki i jest to normalny proces.

U saren jest troszkę inaczej jak u jeleni, byki jelenia zakładają sobie swoiste haremy, no i w okresie godowym można by takiego silnego samca nazwać przywódcą stada.

Kozioł ma tam sobie jedną lub dwie sarenki i na tym się jego możliwości kończą. Nie ma też tak spektakularnych walk o przywództwo.

Sarny gromadzą się w tzw. rudle, na okres zimy, jednak na tym ich stadność się kończy.

Jednak jak to w życiu to samice mają zawsze ostatni głos no i tak się składa że to właśnie łania licówka jest tym przywódcą czyli baba nimi kieruje.

Zasadą też u tych "zawodowych morderców" jest, że do matek (licówek) prowadzących stado się nie strzela.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotomontaż i fotomontaż. :rolleyes: Wszyscy tacy "mondrzy", i pierwsi żeby poprawiać i wyświewać, że ktoś się dał nabrać, ale może by zaczęli byście od przeczytania definicji słowa "fotomontaż", bo z tymże słowem ten filmik nie ma nic wspólnego... :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.