Skocz do zawartości

NOWY nabytek- JANTAR p.Byrskiego


jarek1303

Rekomendowane odpowiedzi

a ja nie umiem. ale jakoś tam daje sobie rade. na zawodach wystarczy robić to co robia lepsi...czyli wszyscy inni :D

Masz absolutnie rację.

Trzeba robić - czytaj latać tam gdzie latają lepsi bardziej doświadczeni i podglądać ich. 

Cóż jak nikt nie chce powiedzieć, jak, co i dla czego, to bezczelnie trzeba sobie podglądnąć. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz absolutnie rację.

Trzeba robić - czytaj latać tam gdzie latają lepsi bardziej doświadczeni i podglądać ich. 

Cóż jak nikt nie chce powiedzieć, jak, co i dla czego, to bezczelnie trzeba sobie podglądnąć. :P

 

jak chcesz mieć wyniki na zawodach to chyba tak  :D

 

a jak chcesz mieć radochę z latania to niekoniecznie  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

Konradzie - jeśli mogę sprzedać informację, którą uzyskałem kilka(naście?) lat temu od taty Byrskiego ?

Spraw sobie gadający zegarek, ustaw na 2 (!) minuty i latając samotnie ćwicz lądowania. Połóż odblaskową kamizelkę w trawę i staraj się wylądować jak najbliżej  w ostatniej sekundzie gaduły. Tego nie podejrzysz na żadnych zawodach. Podobno w 2-gim tysiącu lądowań zaczyna wychodzić. Mam przed sobą jeszcze z 900 - dlatego udaje mi się 1 raz/10 lądowań..... Jasne, że krążyć trzeba umieć i model wyregulować - też ! Na zawodach łatwiej. Bo i doradzą i latasz na najlepszego w grupie, tzn: szukasz tej termiki tam gdzie najlepsi, bardziej doświadczeni.

----------------------------

Przed laty, na MP w Lisich Kątach nasz junior był na najlepszej drodze do "pudła". Poprosiłem Wojtka Byrskiego by stanął koło niego jako "taktyk". Stanąłem obok i obserwowałem. Start - jak marzenie ! Potem nic, nic i nic... W pewnym momencie Wojtek mówi do Mirona: teraz zakrąż w prawo ! Miron zrobił 2 rundki i był w kominie..... Nim się reszta połapała i poleciała na niego było "po ptokach"...... Do dziś jest dla mnie zagadką dlaczego kazał mu zakrążyć. Mnie szczęka wypadła (po tym co widziałem, nie poleciłbym mu zakrążyć). Sprawiłem sobie okulary, takie jak miał tata Byrski i dalej nici.... Może to 7 zmysł ?

Pozdrawiam - Jurek

A - finały są na 15 minut. To też trzeba przećwiczyć !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z zegarkiem i kamizelką/ręcznikiem to dwa popołudnia wystarczą ;) A potem trzeba to sobie odświeżać regularnie. Do lądowania precyzyjnie jak w Jtkach to pewnie potrzeba 2000 prób. Ale nie motoszybowcem ;)

Marek - latanie w termice dla przyjemności? A Fu!!! Nie ma czegoś takiego :D Przecież wożenie sie po niebie dłużej niż 5 minut wywołuje u mnie nerwowe podrygi, głupawkę i wiele innych nieciekawych zachowań ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

Zgodzę się z Tobą, że to troche droga forma nauki czy treningu. Ale - jak policzysz wyciągarkę, żyłkę... akumulator - nie jestem pewien, co wychodzi taniej. Guma ? Gumy, która by tak kopnęła 2kg model ja nie naciągnę. Ty - to co innego !

 

- Jurek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konradzie - jeśli mogę sprzedać informację, którą uzyskałem kilka(naście?) lat temu od taty Byrskiego ?

Spraw sobie gadający zegarek, ustaw na 2 (!) minuty i latając samotnie ćwicz lądowania. Połóż odblaskową kamizelkę w trawę i staraj się wylądować jak najbliżej  w ostatniej sekundzie gaduły. Tego nie podejrzysz na żadnych zawodach. Podobno w 2-gim tysiącu lądowań zaczyna wychodzić. Mam przed sobą jeszcze z 900 - dlatego udaje mi się 1 raz/10 lądowań..... Jasne, że krążyć trzeba umieć i model wyregulować - też ! Na zawodach łatwiej. Bo i doradzą i latasz na najlepszego w grupie, tzn: szukasz tej termiki tam gdzie najlepsi, bardziej doświadczeni.

Jerzy patent jest bardzo dobry, bo zerkanie na nadajnik zwłaszcza gdy model jest 1-1,5m nad ziemią jest za bardzo stresujące. Będę coś myślał jeśli nie o zegarku to może innym urządzeniu mierząco-gadającym.

 

Co do lądowań to też byłem trochę zarozumiały i mówiłem, że lądowanie do nogi to nie problem. Czy Albatrosem, czy Relaxem tak właśnie było, ale... zabawa się zaczyna jak masz wylądować w punkt o konkretnej sekundzie. To już nie jest takie łatwe, a wręcz powiem że trudne. Włączyłem klapy - cholera nie dolecę, wyłączyłem - kurde przelecę. No i dupa czas minął a model 2m za punktem. No i teraz wiem dlaczego dość spora liczba zawodników ląduje na przysłowiową dzidę :)

Przede mną jeszcze jakieś 1985 lądowań tym modelem.  :D

Jak dojdę do 500 to dam znać jak mi idzie.  :o  :o

 

Przed laty, na MP w Lisich Kątach nasz junior był na najlepszej drodze do "pudła". Poprosiłem Wojtka Byrskiego by stanął koło niego jako "taktyk". Stanąłem obok i obserwowałem. Start - jak marzenie ! Potem nic, nic i nic... W pewnym momencie Wojtek mówi do Mirona: teraz zakrąż w prawo ! Miron zrobił 2 rundki i był w kominie..... Nim się reszta połapała i poleciała na niego było "po ptokach"...... Do dziś jest dla mnie zagadką dlaczego kazał mu zakrążyć. Mnie szczęka wypadła (po tym co widziałem, nie poleciłbym mu zakrążyć). Sprawiłem sobie okulary, takie jak miał tata Byrski i dalej nici.... Może to 7 zmysł ?

Z tym to chyba się trzeba urodzić. Mam wrażenie, że nawet lata doświadczenia nie są w stanie dać takich rezultatów.

Jak mawiają: albo to się ma albo nie i żaden 7 czy 8 zmysł moim zadnie nie pomoże. :)

 

Czasem latam w termice dla przyjemności ... czasem ... w przerwach pomiędzy spaliną, a dzidą. Za chwilę dołożę akrobata i nudy z pewnością nie zaznam :) I właśnie ta różnorodność bardzo mi w modelarstwie odpowiada.

Marek wyznaje tą samą religię co Ty :) . Latanie tylko jednego w kółko toż to można się zanudzić na śmierć. W prawo - w lewo - w prawo - w lewo. Już od samego pisania flaki mi się kręcą w bebechu. :D  Różnorodność.

Tyle, że ta nigdy nie da mistrza, ale....  czy mi to do czegoś potrzebne. ;)

Liczy się przede wszystkim fun. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojtek dzięki fajny i za rozsądną cenę.

Tyle że w dobie androida jest możliwość bez kasy zrobić sobie z telefonu gadający stoper.

Śmiesznie gada ale zrozumiale dwa minuta, trzy minuta .... dziesięć minuta. Dla mnie na początek wystarczy.

Pakuje się i idę latać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Jerzy Markiton

Parę lat temu kupiłem gadający zegarek z funkcją timera - odliczanie w dół ! Chyba ze 20 zł kosztował ?

Najpierw po minucie mówi a potem pipa w ostatniej minucie co 10 sekund i ostatnie 10 sek. co sekundę. Jak na zawodach ! Tyle, że na zawodach masz tylko start, 8-mą(13-tą w finałach) minutę i ostatnie 10 sekund. Z chwilą odezwania się końcowej syreny - masz punkty karne !

-------------------------

Tyle firm produkuje aparatury z oprogramowaniem do szybowców, z modułami ględzącymi i wszelkiej maści wodotryskami a żadna nie oprogramowała gadającego timera... Nawet Sanwa ! Ciekawe ?? Ale wszystkie firmy podkreślają, że zrobili oprogramowanie specjalnie dla mnie, że dołożyli wszelkich starań (a nawet więcej...) żebym był zadowolony i ich produkt spełniał moje oczekiwania !

Ale - to o Jantarze miało być, sorki !

- Jurek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.