Skocz do zawartości

Pałacowa a motolotniarze


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Szanowny Tomku,

Bardzo dobrze, że opisałeś zaistniałe sytuacje.

Proszę uprzejmie zastanów się raz jeszcze czy zgoda, ustalenia i porozumienie które było efektem opisanego zdarzenia, jest nic nie warte.

Padły zobowiązania z obu stron, deklaracje poszanowania naszego hobby, zostały wyartykułowane potrzeby i oczekiwania w stosunku do naszych wzajmenych zachowań.

Obje strony zdają sobie sprawę z "niemocy" przestrzegania przez wszystkich, wszystkich ustaleń po grób, ale uzgodnione zostało, że spróbujemy i postaramy się.

 

 

Opublikowano

Tomku, czy naprawdę nie można zrobić tablicy? 

 

"Teren  dzierżawiony, zakaz wstępu na teren i w strefę ..." czy jakoś tak. 

 

Wówczas również wezwana policja będzie miała łatwiejsze zadanie. 

 

Proszę Cię również, aby nie wrzucać wszystkich do jednego wora. Tak jak napisałeś, Twój rozmówca ma w d...e fora i innych.

Opublikowano

Niestety kolejny raz okazuje się, że kilka osób z przerośniętym ego psuje opinię całej grupy. Z drugiej strony usunięcie takich delikwentów z grupy nie jest proste, ponieważ to z reguły gruboskórni goście startujący z pozycji siły, dlatego raczej wypadałoby ich traktować obojetnie, jak powietrze a nie argumentować, czy też straszyć. Oni lubią poklask innych więc przy totalnej dezaprobacie i ignorowaniu sami się wyniosą w inne miejsce, gdzie znajdą sobie nową publiczność i będe mogli zabłyszczeć. A jezeli nie to pozostaje straż miejscka i policja jezlei ktoś otwarcie grozi drugim osobom. Po mojemu osoby z obu środowisk, tj. paralotniowego i modelarskiego powinni się trzymac razem i razem "eliminować" osoby aspołeczne. "W kupie siła" - stare ale aktualne.  Oznakowanie terenu również jest dobrym pomysłem choć na pewno ktoś taki znak wyrwie więc informacja o strefie powinna się również pojawić w formie mapki na forum modelarskim aby nie było argumentów, że ta informacja jest tajna i nie było do niej dostępu. Obowiązkiem każdego jest sprawdzenie gdzie lata i świadomość, że nie jest na swoim prywatnym terenie, a nawet jak jest to są regulacje dotyczące lotów na danym terenie oraz zezwolenia na takie loty.  

Opublikowano

Jak śledzę ten wątek to dochodzę do wniosku że najlepszym rozwiązaniem by było zaoranie tej łąki i to tak aby skiby były w kolano. Wszyscy by się z niej wynieśli.

Sytuacja staje się naprawdę słaba.
 

Opublikowano

No to mamy apogeum i raczej finał.

Podziękujcie koledze Marcinowi z białego dostawczego Citroena WPR 56258 - podobno to jeden ze znanych ludzi w waszym towarzystwie. Kilku z Was broniło go wczoraj w obliczu groźby kary jak nad nim zawisła. Mam nadzieję, że równie aktywnie popracujecie nad jego świadomością, bo wykazał się totalnym debilizmem, a po tym co się wczoraj wydarzyło, straciłem jakąkolwiek wiarę w to, że sytuacja się poprawi. Ale może po kolei ....

 

Kilkanaście minut po 17-tej wjechałem na Pałacową. Ponieważ chciałem uniknąć kolejnego "rozjechania" przez modelarza,  czyli historii z przed 2-3 tygodni (którą tu opisywałem), więc pojechałem do Was (kilkunastu modelarzy), poprosić o omijanie miejsca naszych startów. Dwaj z Was, wskazali mi "waszą starszyznę", z którą najlepiej poruszać takie tematy. Podszedłem, przywitałem się, przedstawiłem, i powiedziałem że przychodzę w sprawie problemów opisywanych na forum, na co usłyszałem że rozmówca zabierający właśnie głos, ma gdzieś fora i to co się na nich pisze - oczywiście dla podkreślenia powagi nie zabrakło w tym wulgaryzmu. Odparłem, że jeśli tak miałaby przebiegać dalsza rozmowa, to uznaję ją za zakończoną już na tym etapie - w odpowiedzi usłyszałem, że tak należy to traktować. Ponieważ nikt z was nie zareagował, odjechałem, uprzedzając tylko, że z chwilą aktywacji strefy, wezwę policję, jeśli jakiś model będzie w niej wykonywał loty. Na większość modelarzy ostrzeżenie podziałało tak, że postanowili się spakować i odjechać - ale nie wszyscy.

Wróciłem na naszą łąkę i aktywowałem strefę. Montowałem sprzęt. Nie zabrakło modelarza, który w tempie defiladowym ruszył przez środek tejże łąki. Ten przynajmniej w nikogo nie celował (bo nikt nie był gotów do startu), i kiedy go zatrzymałem i zwróciłem mu uwagę żeby nie rozjeżdżał nam łąki, grzecznie przepraszał a nawet zadał sobie trud zrozumienia w czym jest problem. W ten sposób po raz n-ty wywiązała się rozmowa, z udziałem dwóch z was, z której smutne wnioski były takie jak poprzednio: modelarze nic nie wiedzą, i nic - lub zbyt mało -  robią dla tego, aby unikać sytuacji konfliktowych. Nikt nie propaguje wśród was naszych próśb i ostrzeżeń! To smutne, ale nawet osoby którym rzekomo na tym zależy nie przejawiają żadnej inicjatywy :(  Pytani kolejno o konkretne działania które podjęliście aby nie było konfliktów nie potrafiliście wymienić żadnego gestu lub czynu. Tym samym po raz kolejny kilkanaście minut "z mojej przepustki"  straciłem na "czcze gadanie", proszenie i upominanie Was.

Po tej rozmowie, wystartowałem. Strefa była aktywna, a w powietrzu został jeden lub dwa modele, co pokazuje, że niektórzy z was nic sobie nie robią nawet z tak wyartykułowanych ostrzeżeń - a może tym którzy zostali znowu nikt słowem nie wspomniał że "jest problem" - ?

Po krótkim locie wylądowałem. Do startu był przygotowany inny z moich kolegów. Zdążyłem przenieść swoje skrzydło do samochodu, kiedy to kolejny modelarz ruszył w naszą stronę - zgadnijcie którędy? Jako, że mój kolega, był już zapięty i gotowy do startu, a nadjeżdżający samochód stanowił dla niego realne zagrożenie i do tego po raz n-ty ktoś wjeżdżał na nasz teren mimo próśb i ostrzeżeń, odłożyłem skrzydło i wyszedłem naprzeciw nadjeżdżającego białego, dostawczego CITROENA (jak później usłyszałem od kierowcy - wbiegłem i rzuciłem mu się przed samochód).

Jak się okazało, był to ów dziarski gość, który przed kilkunastoma minutami spławił mnie kiedy pojechałem z "Wami" rozmawiać. Wskazałem mu kierunek którym ma wyjechać z łąki, ale gość był na tyle twardy, że zaczął na mnie wjeżdżać samochodem. Nie ustąpiłem a on biedak, wszechwiedzący i mający w gdzieś fora i "nasze problemy" nie wiedział co ja od niego chcę. Wybrał dziwny sposób na okazanie tego, poprzez rozjeżdżanie mnie !! Jak to nazwać?

Z tego właśnie powodu wezwałem policję!

Pytam - ilu jeszcze takich modelarzy spotkam wśród was? Ile jeszcze zagrożeń przez Was wygenerowanych mamy tolerować ??? Czy jest wśród was więcej takich? Boję się odpowiedzi, bo to podobno "znany" człowiek, zawodowo związany z modelarstwem i wszyscy go dobrze znacie.

Ja sobie nie wymyśliłem tych zajść, a całą sytuację obserwowali przypadkowi ludzie, których pierwszy raz na oczy widziałem i nie mogli uwierzyć w to co obserwowali !!! za to niektórzy z was w zachowaniu waszego znajomego doszukliwali się usprawiedliwienia albo sięgali po tłumaczenia w stylu nie było drugiej paralotni, drugi pilot nie miał włączonego silnika, nie był gotowy do startu i tym podobne. Rozumiem że dla was w/w powody to miały być okoliczności uprawniające do najeżdżania na kogokolwiek - ?

Jeśli tak, to gratuluję i raczej nie chce mieć nic wspólnego z osobami myślącymi w ten sposób.

 

Cała sytuacja zakończyła się na interwencji Policji i wtedy uznałem, że w obliczu zapewnień, przeprosin oraz obiecanej poprawy nie ma potrzeby kierowania sprawy na drogę sądową. Na miejscu wydawało mi się, że nic mi się nie stało na skutek tego najechania przez gościa, ale kiedy emocje trochę opadły, pojawił się ból i okazało się, że mam otarcia i opuchliznę - cóż - pozostaje tylko zrobić obdukcję. Przekażcie zatem swojemu powszechnie znanemu i szanowanemu koledze radosną nowinę, że cała sprawa raczej nie zakończy się na przeprosinach a tym samym, poniesie konsekwencje swojej głupoty i ignorancji.

 

Liczcie się z tym, że od tej pory nie mam już zrozumienia dla Was jako grupy i bądźcie wdzięczni swojemu koledze, ale po części i sobie, za całokształt (nie)podjętych działań czy zaprezentowanych wczoraj postaw.

 

Od tej pory - każdy lot modelu w aktywnej strefie TSA 30, będę zgłaszał na policję jako naruszenie strefy.

Będę to robił BEZ OSTRZEŻENIA i BEZ WYJĄTKU ani względu na Wasze osoby. 

Ja ze swojej strony, zrobiłem wszystko co się dało, żeby wam pomóc, ale nie będę się już więcej narażał.

 

 

T

No i między innymi dlatego od czasu gdy rozpocząłem ten wątek już tam nie latam.

Aczkolwiek nadal uważam że jakikolwiek obszar do startów, lądowań modeli, a tym bardziej motolotni powinien być jakoś oznaczony i zabezpieczony przed postronnymi gapiami. A z tego co pamiętam spacerowiczów, właścicieli psów parkujących tam samochody było czasem sporo. 

I co z tego że macie strefę jak władujecie się w zaparkowany samochód postronnej osoby, która nie musi absolutnie nic wiedzieć i pewnie nie wie o całym sporze, strefach, umowach z włascicielką.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Bywam na pałacowej (jako pilot rc) niemalże co tydziń, a więc często , coś tam mi się obiło o uszy ale dopiero dziś przeczytałem ten wątek - jak mi ktoś z pola polecił aby to zrobić.

Ja osobiście mam jak najlepsze doświadczenia z kontaktu z paralotniarzami których miałem okazje spotkać, i nigdy nie miałem z nimi zatargu .

Nie wiem - może to kwestia szczęścia że nie trafiłem na jakiegoś szukającego awantury.

Z drugiej strony jak przejeżdzam i widzę że jest jakiś - to poprostu przejeżdzam ostrożńie tak aby mu nie przeszkadzać - i podobnie bym się zachował widząc na parkingu kogoś na rolkach etc.

Poprostu nie stworzyć zagrożenia , parę sekund mnie nie zbawi.

Nieraz przejeżdzając zamieniłem słowo, czy też przywitałem się bądź pożegnałem - nie mam więc zupełnie na co narzekać, a o wszelkich problemach wiem z drugiej ręki.

Po przeczytaniu tego wątku nasuwa się parę wniosków :

 

1. Dziwi mnie to że kolega parolotniarz się oburza że ktoś mu tam wjeżdza w miejsce dla niego niedogodne czy niebezpieczne - teren jest ogólnodostępny i każdy ma prawo tam wejść czy wjechać, nie istnieją formalnie żadne wyznaczone strefy , punkty , działki przynależne komukolwiek.

Są zwyczajowe miejsca w których się spotykają modelarze oraz paralotniarze, gdzie tak naprawdę przyjeżdzają także ludzie nie związani z żadnym towarzystwem (z psem, na spacer czy tez zwyczajni gapie etc)

Ludzie Ci nie mają żadnej wiedzy o tym jak i co tu wygląda, i nie ma na to rady - trzeba z nimi rozmawiać, bo trzeba pamiętać ze niezależnie od wszystkiego, jeśli parolotniarz czy model rc walnie w czyjeś auto czy tez kogoś, to będzie to tylko i wyłącznie jego wina.

To nie jest żadna lokalizacja o ograniczonym dostępie dla innych , nie stowarzyszonych osób - nie ma formalnie żadnych stref na ziemi ograniczających możlwiość poruszania się osób postronnych.

Wszelkie wiec rzucanie sie tu na forum "ze ktos wjechał mi w naszą strefę" to bzdura.

Otwarcie strefy polegające na zgłoszeniu tego dotyczy TYLKO i WYŁĄCZNIE strefy powietrznej, nie ma nic wspólnego z tym co się dzieje na ziemi.

Mnie jako pilotowi rc nieraz podszedł czy podjechał centralnie w strefę przed nami ktoś, zdarza sie to dość często i jedyne co mogę zrobić to poprosić o przesunięcie się, przestawienie etc.

Tak to już jest - jak się chce mieć strefy, to się jedzie na zamknięty teren - np małe lotnisko, i tam będzie pewność co do stref i ograniczenia ich naruszania.

Modelarze maja zgode na uzywanie tego terenu, okej - mozesz im zabronic latac, ale wtedy moga wsiasc w auto i w kolko jezdzic po waszej miejscowce, stanac tam, zrobic sobie piknik i tak dalej.

Nie beda latac - wiec wszystko bedzie w porzadku, spodoba sie cos takiego parolotaniarzowi ?

Może to wkurwiające że Marcin tak sobie jechał autem, czy tez ktoś inny - ale może tak jeździć w kółko, cały dzień i nikt mu tego nie może zabronić.

Nie jeździ po pasie na okęciu, tylko na ogólnodostępnej łączce.

 

2. Stosunek wzajemny do siebie - trzeba sobie zdac sprawę ze jesteśmy skazani na dogadanie się ze sobą.

Tu nie da się niczego załatwić eskalując konflikt - wachlarz wzajemnych złośliwości uderzy we wszystkich , jest naprawdę milion sposobów na uprzykrzenie sobie nawzajem życia.

Eskalacja wojenki przez pieniaczy z obu stron popsuje przyjemność innym.

Wzywanie Policji gówno da - o czym miał okazję się przekonać jeden z pieniaczy, i pozostanie naprawdę dużo sposobów na rewanż, i tak bez końca.

Tylko po co ?

 

Mierzi mnie to co tu czytałem, ja wyciągałem juz paroltniarza z jego szmatami z kukurydzy (lato) , pomagałem się pozbierać w zimę po jebnięciu w ziemię.

Po tym wszystkim ciężko czyta się o takich pierdołach.

 

"Jazz"

  • Lubię to 3
  • 5 miesięcy temu...
Opublikowano

Dziękuję za informacje. Czy potrzebuje jakiegoś pozwolenia aby tam polatać ? chciałbym podjechać tam w środę czy czwartek i spróbować przypomnieć sobie jak się latało :)

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.