poharatek Opublikowano 6 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2015 Zima jest co prawda mało zimowa - jak na razie przynajmniej - ale otworzyłem swój "zimowy" warsztat na strychu, bo trzeba by coś skleić, żeby wiosną polatać. Tym razem postanowiłem zbudować coś "klasycznego", z drewna, bo: a) chciałem sobie przypomnieć jak to jest pracować z balsą, b ) umiem już pilotować na tyle, że jest niezerowe prawdopodobieństwo, iż taka konstrukcja przeżyje oblot (a przynajmniej mam taką nadzieję). Zauroczyło mnie takie latadło: Jest to Speedy Bee projektu Andy Clancy'ego - doskonale znana konstrukcja, sporo relacji z budowy, więc będę miał od kogo ściągać Na pierwszy ogień poszły skrzydła. Był z nimi pewien problem, bo mają co prawda niewielką rozpiętość (około 103 cm), ale cięciwa wynosi aż 36 cm i buduje się je w całości, więc trzeba było sprawić sobie wielką deskę montażową. Początek standardowy - trochę balsy i kupa szpilek Dawno nie pracowałem z drewnem więc mam tendencję do spinania wszystkiego ze wszystkim na amen. Tu skrzydło jest już polepione, tuż przed szlifowaniem (na dole zdjęcia widać klocki z papierem ściernym czające się na balsę ) A tak wygląda gotowe, już oszlifowane i z odciętymi lotkami . Czeka je jeszcze dokładna inspekcja, uzupełnienie ewentualnych ubytków balsy i ostateczny szlif drobnym papierem ściernym, ale to dopiero przed oklejaniem. Oryginalny projekt zakładał napęd lotek za pomocą jednego serwa. Chciałem uniknąć budowy całej skomplikowanej maszynerii przenoszącej napęd, no i łatwiej wyregulować lotki napędzane 2 serwami (a jako bonus można sobie np. różnicowość ustawić). Trzeba było więc wprowadzić pewne modyfikacje:: I to na razie by było na tyle. Plan kadłuba już jest przypięty do deski, od jutra się zabieram za jego budowę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Elkojote Opublikowano 6 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2015 Zauroczyło mnie takie latadło To jest nas już dwóch , model bardzo urokliwy ... obserwuje i czekam na ciąg dalszy relacji ! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wacek.matuszak Opublikowano 6 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2015 Ja także. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Eabald Opublikowano 6 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2015 Kibicuję i z ciekawością czekam na dalsze prace Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
alyan Opublikowano 7 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 7 Grudnia 2015 Popełniłem ten model http://pfmrc.eu/index.php?/topic/20973-clancy-speedy-bee-planowane-modyfikacje/?p=21990 Polecam do spokojnego latania koło głowy. Lotki zrobiłem jednak na jednym serwie. Zrezygnowałem jednak z tego całego systemu mocowania usterzenia i płata gumami. Plany powiększyłem tak do rozpiętości 120cm. Powodzenia w budowie.. Jaki napęd planujesz - elektryczny ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 7 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Grudnia 2015 Jeszcze zmieniłeś statecznik/SW na konstrukcyjny i pododawałeś sporo wzmocnień w skrzydle (z Twoją relacją też się zapoznałem przed rozpoczęciem budowy , bardzo ładnie Ci wyszedł). Tak, będzie to elektryk i dlatego staram się budować jak najlżej, celuje w około 900g RTF. Jak wagowo Twój wyszedł? Ilość gumy jaką przewidział projektant w tym modelu zakrawa na jakiś fetysz (płat, statecznik poziomy, zawias SK, podwozie, nawet łoże silnika w przypadku "elektryfikacji"), w swoim mam zamiar zostawić tylko mocowanie podwozia na gumę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
alyan Opublikowano 7 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 7 Grudnia 2015 Muszę go zważyć Zamiast gumy "podwoziowej" lepiej zamocować mu amortyzatory od jakiegoś buggy. Lepiej to wygląda i nie parcieje. Będę musiał to zrobić na nowy sezon .. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 7 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Grudnia 2015 Zastanawiałem się nad tym rozwiązaniem, ale przy wadze, w jaką celuję, wydawało mi się to fanaberią... Zobaczymy, jak wyjdzie ostatecznie ŚC - jeśli mocno do tyłu, to faktycznie; zamiast dawać większy pakiet, czy wozić balast, można by nad czymś takim pomyśleć. Parę lat bawiłem się gumówkami i zdaję sobie sprawę z tego, że do gumy to kurde jakiś specjalny zestaw praw Muprhy'ego się stosuje Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 13 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 13 Grudnia 2015 Na warsztat trafił kadłub. Jeden bok. Drugi bok. I boki złożone do kupy. Zamknięcie kadłuba od dołu dało mi nieźle popalić. Ten element wchodzi pomiędzy boki kadłuba i miałem sporo roboty z jego dopasowaniem. Szlifowanie, przymiarka, szlifowanie przymiarka i tak w kółko... Efekt końcowy mnie średnio zadowala - w kilku miejscach pozostawały szpary szpary, które połatałem wklejając kliny z balsy ,8mm. W tym momencie powinienem zamknąć od dołu przód kadłuba dwiema warstwami balsy 1,5 mm, ale w międzyczasie zacząłem sobie rozrysowywać domek silnika wraz z mocowaniem mocowanie górnej części kadłuba i okazało się, że miejsca jest "na styk" i, żeby wszystko ze sobą dobrze spasować muszę zmienić kolejność montażu. Elementy domku wycięte ze sklejki "owocówki", wręga silnikowa - sklejka brzozowa 3mm. I już posklejany (jak widać na zdjęciu nie żałowałem CA...) W dolnej część widać półkę, przez którą będą przechodziły śruby łączące dolną i górną część kadłuba. Chciałem, żeby była ona jak najmocniej związana z elementami domku. Miejsca jest akurat tyle, że pomiędzy boczną ścianą domku, a łbem plastikowej śruby M4 zostaje jakieś ,5 mm odstępu. Następnie skleiłem górną, przednią część kadłuba (naprawdę nie mam pojęcia jak prościej nazwać ten element ). Było przy tym sporo zabawy, żeby dobrze spasować tą część ze skrzydłem. I teraz dopiero, mając gotowe te elementy, mogłem dokładnie wyznaczyć miejsce otworów na śruby i wkleić dolną półkę, do której będą przyklejone nakrętki. Tu już wklejona na swoim miejscu, z wierzchu przelaminowałem ją dwiema warstwami tkaniny szklanej, żeby związać ją z bokami kadłuba. Jak widać miejsca po bokach jest bardzo mało - "na styk" mieszczą zwykłe nakrętki M4. W przyszłym tygodniu chciałbym skończyć kadłub - będzie trochę zabawy z wykombinowaniem jakiejś klapki dostępowej do pakietu. Pewnie też i tempo prac nieco spadnie bo Świetą za pasem i zostanę do jakichś przygotowań zapędzony,... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 20 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 20 Grudnia 2015 Czasu faktycznie było trochę mniej, ale coś się tam przy Pszczółce podziałało. Dalsza część część zabawy z kadłubem: tył został oklejony dwiema warstwami balsy 1,5 mm, powstała też klapka dostępowa do pakietu (oj było z nią trochę kłopotów - widać na zdjęciach, że jest nieco "łaciata" od wklejek, bo dopasowanie jej było naprawdę trudne, ale z efektu jestem zadowolony, pasuje do kadłuba idealnie, a łaty znikną pod folią). Powstała też tablica przyrządów, przed sklejeniem chcę ją jeszcze pociągnąć jakąś bejcą i lakierem bezbarwnym. Dopiero jak rozrysowałem przyrządy zorientowałem się, że dałem same nawigacyjne, cóż przyjmijmy, że pilot dane z silnika i instalacji dostaje telemetrią na komórkę Oryginalny plan zakładał brak okapotowania silnika. O ile w przypadku silnika spalinowego ma to sens (bo silnik spalinowy po prostu ładnie wygląda), to przy elektryfikacji już nie za bardzo (ot drewniany stelaż, do którego przymocowany jest metalowy walec, a poza tym wielkie ilości niczego...). Trzeba było więc obudować ten silnik. Powstało takie coś: Jako, że silnik dałem maksymalnie do góry i do przodu, musiałem pokombinować z kształtem okapotowania - wyszło tak, że Speedy Bee będzie miał trochę perkaty nos. Żeby nie wyglądało to aż tak bardzo "klockowato" (i dla wentylacji), po bokach dałem imitacje rur wydechowych (na zdjęciu są tylko luźno włożone, wkleję je na stałe po oklejeniu maski silnika folią), otwór wlotowy na przodzie zostanie zaślepiony siatką. Przód (niemal) skończony - można więć było przenieść się na tył. Dopasowanie wszystkich części do siebie było dosyć mozolne, bo łączą się one ze sobą pod różnymi kątami, ale w końcu jakoś to poszło. A tu już tył przeszlifowany i odcięty. Długo dumałem nad tym, czy kleić tą część z przodu do skrzydła na tym etapie, czy dopiero po oklejeniu. W końcu zdecydowałem, że jednak zrobię to teraz; jeśli bym łączył te elementy po oklejeniu, to całkiem możliwe, że wyszłaby pomiędzy nimi brzydka szczelina, ponadto sklejając je teraz mogłem zalać dokładnie wszystkie łączenia CA . A jest to istotne - to łączenie na pióro z tyłu i śruby z przodu będą trzymały cały model w kupie. W tym miejscu muszę się przyznać, że nie do końca przemyślałem mocowanie w tym modelu - odległość pomiędzy śrubami a piórem wynosi aż 45 centymetrów, a środek parcia skrzydła (czyli miejsce, gdzie będą działały największe siły) wychodzi prawie dokładnie pośrodku. Zdaje mi się, że będę musiał zrobić dodatkowe mocowanie, ale zdecyduję o tym już po oklejeniu (na szczęście konstrukcja modelu jest taka, że będę mógł to zrobić bez problemu). A tak Speedy Bee przezentuje się w tym momencie. Przede mną budowa stateczników - ale to już chyba jako przerywnik od świątecznych uciech stołu, bo zamieszanie przedświąteczne mnie coraz bardziej absorbuje... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 28 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Grudnia 2015 Tak jak przewidywałem - przed Świętami nie udało się wygospodarować ani minuty dla Pszczółki, ale już w trakcie Świąt, zamiast trawić bezczynnie przed TV, mogłem wymknąć się do warsztatu. Zdecydowałem się na wykonanie konstrukcyjnego statecznika poziomego i steru wysokości. Oryginalny projekt zakłada wykonanie tych elementów z deski balsowej 3 mm i niezbyt ciekawie to by wyglądało pod folią transparentną (a taką mam zamiar oklejać), poza tym uznałem, że uda mi się nieco zejść z wagi (jak orientacyjnie obliczałem - lity statecznik i SW to jakieś 75% metrowej, twardej, deski balsowej; czyli jakieś 30- 35 g). Ze względu na kształt zdecydowałem się na wykonanie lamelowanych krawędzi. Jako szablonu użyłem depronu 6mm, ponieważ okazało się, że mam na tyle miękką balsę 1,5 mm, że bez problemu udało się ją na nim uformować. (Pierwszą opcją było wykonanie szablonów z twardej dykty 4mm, ale po tym jak przy próbie wycinania połamałem chyba z 10 brzeszczotów do piłki włosowej - uznałem się za pokonanego.. ) A tu już posklejany. Konstrukcja jest wykonana z twardych listewek balsowych 5x5mm. Zostałem podstępnie podpuszczony, żeby ukośne belki były pasowane na "podwójny skos" i dopasowanie ich było mozolne, ale jakoś to poszło Za usztywnienie połączenia połówek steru wysokości robi płaskownik węglowy 5x1mm (a tak właściwie to dwa płaskowniki ,5x5mm sklejone ze sobą za pomocą żywicy - bo jestem ciućma, sklerotyk i kupiłem niewłaściwy.. ) Tu już po szlifowaniu, zaokrągleniu krawędzi i odcięciu steru wysokości. Waga - 21 g, czyli udało się sporo urwać z masy ogona. Ster kierunku ma specyficzną konstrukcję i sporo krwi mi napsuło spasowanie jego części ze sobą. Ale gotowy element okazał się bardzo lekki (13 g) i sztywny, tak, że warto było się pomęczyć. Oczywiście nie mogłem się powstrzymać przed złożeniem wszystkich elementów i cholera, może to nieskromne, ale podoba mi się ten mały samolocik A to ucieszyło mnie jeszcze bardziej, bo zakładałem, że waga całości "drewna" wyniesie około 300g. Zmieszczenie się z wagą 900g RTF jest coraz bardziej realne. Teraz nadchodzi czas prac żmudnych i postępy będą mało spektakularne, bo to głównie będzie przygotowanie powierzchni pod oklejanie folią. A samego oklejania się nieco obawiam, bo będę to pierwszy raz robił... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Elkojote Opublikowano 28 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 28 Grudnia 2015 Oczywiście nie mogłem się powstrzymać przed złożeniem wszystkich elementów i cholera, może to nieskromne, ale podoba mi się ten mały samolocik Mi się też bardzo podoba , staranne wykonanie aż miło popatrzeć !! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wacek.matuszak Opublikowano 29 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 29 Grudnia 2015 Według mnie tak ładnie wykonanego modelu szkoda kryć takim "badziewiem" jak folia. Cały efekt modelarskiego mistrzostwa mozna spie###@%%%. Ale to tylko moja opinia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 30 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2015 Miło mi, że model się podoba. (Chociaż uważam, że nie zasłużyłem na pochwały - kiepskie zdjęcia sporo ukrywają ) Natomiast co do pokrywania - jeśli nie "badziew", to co? Japonka odpada - w warunkach, jakich ten model będzie eksploatowany (łąkowe "lotnisko"), takie poszycie długo sobie nie pożyje... No i za pomocą japonki nie uzyskam nasyconych, jaskrawych kolorów, jakie sobie wymyśliłem dla Speedy Bee (oki - jaskrawe malowanie to była druga opcja, na początku rozważałem kolorystykę a'la "retro racer": podstawowy kolor - kremowy, ozdoby - złamana czerwień lub niebieski, ale mam już wydrukowane plany "pacjenta", do którego ten schemat bardziej pasuje). Więc jakie inne, lekkie pokrycie: litespan, skyloft? Co prawda decyzja co do pokrywania folią w tym momencie zapadła (i już mam folię kupioną), ale taka alternatywa przyda mi się na przyszłość. Obecnie jestem na takim etapie modelarskiej "kariery" (i pewnie jeszcze długo, dłuuuugo na nim zostanę ), że podstawowym kryterium wyboru modelu jest to, czego mogę się nauczyć przy jego budowie i później, przy oblocie. Wybrałem SpeedyBee, ponieważ chciałem: 1) przypomnieć sobie jak to jest pracować z drewnem, 2) nauczyć się krycia modeli folią. Jeśli model okaże się lotny, to będzie służył mi do nauki startów i lądowań z gruntu (bo najprawdopodobniej będę miał do dyspozycji kawałek łąki niedaleko od domu, który będę mógł wykorzystywać jako lotnisko). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
miro-er1 Opublikowano 30 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2015 Według mnie tak ładnie wykonanego modelu szkoda kryć takim "badziewiem" jak folia. Cały efekt modelarskiego mistrzostwa mozna spie###@%%%. Ale to tylko moja opinia. witam , wlasnie ze folia transparentna pokaze cala modelarska robote, wszystkie detale pokazane jak na dloni, mi sie pomysl z tym pokryciem modelu bardzo podoba , wogole piekne i czyste wykonanie modelu, pozdrawiam. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mayster8405 Opublikowano 30 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2015 W całej rozciągłości popieram przedmówcę!!!Szkoda takiego cacka paskudzićJakaś fajna folia solar- film Solite np fiolecik ROBOTA na 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 30 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2015 Folia już kupiona Jako podstawowy poleci Oracover żółty transparentny, tam, gdzie jest lite drewno - ciemnoniebieski metaliczny, napisy i ozdoby - ciemnoniebieski Orastick. Zdecydowałem się na standardowe folie, bo jest to mój debiut z folią, a wyczytałem, że te lekkie potrafią być wredne przy nakładaniu. Poza tym, jak już pisałem, model będzie latał z "zabadylonego" lotniska i być może grubsza folia okaże się bardziej odporna na przebicia. Przy okazji spostrzeżenie: pierwotnie model miał był oklejany w schemacie żółto/ciemnoniebieski (bez żadnych wypasionych metaliców ), ale gdy kurier przywiózł folię okazało się, że żółta transparentna folia ma znacznie większy połysk od nieprzeźroczystej ciemnoniebieskiej i lepiej pasuję do niej równie błyszcząca folia metaliczna. Warto więc przy kupowaniu folii zwrócić uwagę na to, żeby nie tylko dobrze dobrać kolory, ale i pasujący stopień połysku (zwłaszcza jeśli kupuje się przez internet bez możliwości "własnoocznej" oceny). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rajaner Opublikowano 31 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2015 Taka mała propozycja. Widzę że model oczekuje na oklejanie,może zrób kilka zdjęć i pokaż jak przebiega proces oklejania.Wydaje mi się że wielu to zaciekawi. PS.Skoda zasłaniać to co jest tak starannie wykonane i pokazuje ile trzeba poświęcić czasu i pracy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
poharatek Opublikowano 31 Grudnia 2015 Autor Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2015 PS.Skoda zasłaniać to co jest tak starannie wykonane i pokazuje ile trzeba poświęcić czasu i pracy. I pokazać jaki bałagan kabli i bowdenów jest w środku Tzn. co do kabli to mam już wykombinowane jak zrobić, żeby były jak najmniej widoczne. Ale za to miałem wczoraj wieczorem zasadzkę, bo zacząłem pasować bowdeny i "zaskoczyło" mnie, że zewnętrzna koszulka jest czerwona i po pokryciu kadłuba przeźroczysta folią będzie widoczna jak cholera. Wiadomo niby to oczywiste, ale jakoś tak nie myślałem do tej pory o bowdenach w kontekście ich wyglądu i widoczności W sklep.modelarnia.pl mają białe zewnętrzne koszulki bowdenów - może jeszcze dzisiaj mi się uda je kupić. Do oklejania jeszcze dosyć daleko, cały czas trwają prace przygotowawcze. Natomiast pomysł, żeby świeżak relacjonował oklejanie... To już chyba lepiej jakbym film nakręcił pt. "Moje pierwsze oklejanie folią" - a ścieżka dźwiękowa składała by się z samych bipnięć zagłuszających przekleństwa - przynajmniej by było zabawnie A tak serio to jeśli się człek czegoś uczy, to lepiej według mnie się wzorować na kimś, kto zna się na rzeczy, niż uczyć się na przykładzie negatywnym. Świetny tutorial oklejania zrobił Sławek: http://forum.aerodesignworks.eu/viewtopic.php?f=18&t=96 Mnie wyjaśnił on mnóstwo niejasności. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mayster8405 Opublikowano 31 Grudnia 2015 Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2015 Moim zdaniem pokazanie co w środku, mnie np nie przeszkadza, natomiast obserwator jest ciekawy wszystkiego jak to chodzi.Nie wiem jak rozwiążesz problem popychaczy.Jeśli użyjesz prętów węglowych lub drut 0.8, możesz zastosować koszulkę tę białą / i zleje się z konstrukcją. Podobnie jak Sławek używałem żelazka ze stopką teflonową.Temperaturę do przyklejania miałem taką, że przez 3 sekundy mogłem wytrzymać z polożoną dłonią na stopce bez poparzenia.Płat miałem prosty jak Sławka, ale rozdzielanie kolorów miałem na dzwigarze, Najpierw kleiłem od dzwigara do spływu dół i górę a potem dół od dzwigara z naddatkiem do noska i góra z naddatkiem zawijany pod nosek.Temperaturę do naprężania ustawiałem taką że widziałem że folia się kurczy.Pierwszy raz kleiłem folią i nie miałem problemu, efekt był bez zarzutu jak i następne..Nie wiem jak Ci wyjdzie góra z grubszą folią na twoim eliptycznym płacie, Ciekaw jestem efektu. 3-mam kciuki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi