Skocz do zawartości

Pilatus Porter 2.5 - pierwsza holówka


Marcin

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 85
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Sam też bardzo lubię te Pilatusy - konie robocze nieba.

Sam mam małego elektryka

 

pilatus_elektryk1.jpg

 

i powoli dłubię troszkę większego.

 

pilatus20.jpg

 

Ten większy jest troszkę bardziej posunięty w budowie niż to sugeruje fotka.

 

Co do startu i lądowania Pilatus jest samolotem STOL.

I co do problemów przesmarowania lądowania proponuję takie lądowanie które do niego bardziej pasuje.

Przy jego podwoziu, takich kołach

 

kolo1.jpg

 

, klapach i dodatkowych slotach na klapach jest do takiego lądowania idealny.

 

A tu taki filmik co potrafi. To jeszcze nie mój model, ale wyjściowo z pod jednego lasera. :D

 

To istny :devil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek, o przeleceniu calego lotniska mialem na mysli to, ze jest to po prostu większy model i trzeba brać poprawkę na rozmiar czyli podchodzić z dalszej odległości itp. Natomiast jak go opanuję to wezmę się za klapy - w powietrzu, na max wysuniętych, pod wiatr, model zatrzymał się w miejscu.

 

EDIT:

 

No i mamy film z holowania :

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Model lata jak taki wiekszy trenerek, z tym, ze dosc szybko - nawyki z malych spalin okazuja sie wredne (mozna przeleciec lotnisko ;) . Silnik mial max obroty zeby zagrzac motor po prostu ;)

 

przelecieć? Jak kolega się przesiadł z małego modelu na akrobata 1.8m to nie doleciał do lotniska, było złudzenie że był już na pasie i wleciał w krzaki przed pasem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu taki filmik co potrafi. To jeszcze nie mój model, ale wyjściowo z pod jednego lasera.

Ależ go bez sensu tłucze! Wystarczyłoby na chwilę przed dupnięciem w glebę wyrównać i wytrzymać, a zetknięcie z ziemią byłoby łagodne przy tak samo któtkim - jak nie krótszym - dobiegu... No i przyjemniejsze dla oka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

Oryginalnie koło ogonowe jest wklejane w tylną ścianę ogona. Niestety taki układ całkowicie eliminuje amortyzację wzdłuż kadłuba, jedynie góra/dół. W rezultacie po którymś tam lądowaniu po prostu wyrwało cały element. Producent kazał wkleić w poprzek pręty węglowe żeby usztywnić. Ja dałem dwie śrubki na wylot. Wyrwało razem ze śrubkami. Teraz mam przerobione podwozie duralowe, a tylne koło ma spory luz na sprężynie. Na ziemi wygląda to pokracznie, bo kolo mocno się 'kładzie' na bok, ale za to przy lądowaniu ładnie się poddaje. Zwiększenie mocy spręzyny poprzez ściśnięcie powinno to zmniejszyć, ale mnie się nie chce już w tym grzebać. Na razie lata. W zimę mu zakleję tyłek, żeby to jakoś wyglądało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.