Skocz do zawartości

madrian

Modelarz
  • Postów

    5 478
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    14

Odpowiedzi opublikowane przez madrian

  1. Nie zabezpieczy.

    UHU Spray szybko się starzeje i puszcza.

    To klej do zastosowań doraźnych. Używam go do przyklejania papierowych szablonów na depron. Jeżeli zostawię je przyklejona na kilka dni to się odklejają.

     

    Zamiast szukać takich skrótowych rozwiązań, zrób to po prostu zgodnie ze sztuką.

  2. Na paralotnie to sobie intensywnie odkładam z wypłaty :) Super sprawa, poznałem pilota tego ustrojstwa. Licencja w miarę tania, sprzęt dało by się kupić mieszcząc sie w 15tyś. Wszystko przede mną:)

    Popieram. :D

    Mój pierwszy lot na "szmacie" to był niesamowite przeżycie, chodź była to tylko 20m górka i całe 5 sekund lotu. :mrgreen:

    Nawet późniejsze loty na holu nie były tak emocjonujące jak pierwszy start. :P

    Co prawda teraz szkolenie jest sporo droższe i dłuższe, ale to nadal wspaniały sposób na latanie. :D

  3. Niedziela zapowiadała się pięknie.

    Niestety, zaczęło wiać.

     

    Naprawiona Beta wzbiła się w przestworza mimo to.

    Wprowadziłem kilka zmian, które chciałem przetestować.

     

    Główna zmiana, to rzep na skrzydłach, szczepiający je razem. Muszę przyznać, że ten paten się tym razem sprawdził. Mimo naprawdę silnego wiatru, który narastał z każdą chwilą do tego stopnia, że W trakcie szybowania Beta w zasadzie stała w miejscu, a naprawdę wysoko po prostu się cofała bez napędu.

     

    Druga zmiana to antenka typu Inv-Vee do nadajnika video.

    Także muszę przyznać, że było warto. Jedynie dokładnie nad odbiornikiem pojawiały się drobne zakłócenia typu paski na ekranie. W innych położeniach obrazek czyściutki jak kryształ. W porównaniu ze standardowym "bacikiem" FOX-a - super.

     

    Testy polowe się udały. I pod tym względem było świetnie. Mimo sporych trudności z utrzymaniem pozycji modelu. Wiatr rósł, ale tym razem Beta mu się opierała.

    Aż do mniej więcej 12 minuty lotu. Beta nagle się przechyliła i zaczęła nurkować.

    Wysokość przestała reagować. Zupełnie jak by model utracił stabilność, przechylił się na plecy i zaczął opadać w półpłaskim korkociągu.

     

    Opadanie było stosunkowo wolne. Wylądował na górnej części dzioba. Częściowo to dobrze, bo mocowanie kamery pochłonęło część uderzenia.

    Straty główne to pęknięty dziób do poklejenia.

    Później okazało się, że naderwało się mocowanie jednej lotki. Naprawi to nowy zawias z taśmy.

     

    W trakcie "ratowania" pozostałości wraku urwał się też kabelek sygnałowy od kamery przy samej wtyczce. Będzie zabawa z lutownicą i pincetą.

    Słowem standard, bywało gorzej.

     

    Wówczas do prac przystąpiła komisja do badań wypadków modeli lotniczych w jednoosobowym składzie.

     

    Sprawa była alarmująca, bo przed startem model przeszedł gruntowne testy po naprawcze, łącznie z kontrolą zasięgu przy włączonym FPV.

     

    Sprawdzono kilkanaście centymetrów przewodów, zbadano każdy centymetr pianki. Wyłowiono z przydrożnego rowu wszystkie kulki pianki (wiatr je tam zwiał).

    Wnioski były przerażające.

     

    Utrata panowania nad pochylaniem modelu była spowodowana dysfunkcją steru wysokości.

    Zawiodło fabryczne mocowanie popychacza do dźwigni sterów. Poluzowała się śrubka dociskająca, najprawdopodobniej w wyniku naporu wiatru podczas ruchu steru.

     

    W rezultacie popychacz przestał przenosić ruch na ster, ślizgając się w mocowaniu.

    Beta poddała się naporowi wiatru i bez możliwości korekty wysokości załoga utraciła panowanie nad samolotem. i nie mogła wyjść z korkociągu na plecach. Lotki były w tej sytuacji bezużyteczne.

     

    Wygląda to na typowe przekroczenie granic wytrzymałości modelu. Teraz już wiem, że Beta nie lubi silnego wiatru. Jest to dla niej zbyt stresujące. Na 3 kraksy, 2 zostały spowodowane uszkodzeniem modelu przez wiatr.

    Trzecia kraksa (druga w kolejności) była spowodowana niewykrytym uszkodzeniem po pierwszej.

     

    Cóż. Jutro lany poniedziałek. Będę więc lał klej na rany Bety, a wam życzę udanych lotów.

    :wink:

  4. Czyżby chodziło o reklamę z cudownym środkiem w 5 minut.... :lol:

    30 sekund.

    Ale ta technika idzie do przodu. Niedługo wystarczy wysłać kasę, a włosy same staną dęba... :mrgreen:

  5. Zniżając się - zmniejszasz odległość do nadajnika. Wznosząc - zwiększasz.

    Poza tym, może się np. łamać konstrukcja modelu i w powietrzu zaczyna się wyginać, zmieniając geometrię.

     

    Wiatr idzie wyczuć. Po prostu model stara się ustawić w kierunku wiatru - pod lub z wiatrem. Raczej trudno o prądy powietrzne, które powodowałyby ostre, ale chwilowe zmiany położenia. Po prostu wiatr czy turbulencje działają na znacznym obszarze.

     

     

    Nagłe zmiany wysokości mogą być spowodowane mimowolnymi ruchami serw, których z odległości nie jesteś w stanie dostrzec.

     

    Nie jest żadną tajemnicą, że sprzęt na jakim latasz nie jest najwyższych lotów. I jak wszystko - starzeje się.

     

    Uczciwa próba zasięgu nie zaszkodzi. Podobnie jak sprawdzenie wyważenia i geometrii.

    To, ze wczoraj było dobrze, nie oznacza, że jest dziś.

    Gdy model zaczyna "wariować" czas go dokładnie sprawdzić.

  6. W pierwszej kolejności powinieneś sprawdzić jednak elektronikę. Być może z czasem jej niezawodność nie jest już tak niezawodna. Zwłaszcza w większej odległości od modelu.

    Możliwe też, że jednak łapałeś też jakieś zakłócenia.

     

    Co do prądów, to atmosfera nie jest monolityczna. Nie raz zdarza się, że do kilkunastu-kilkudziesięciu metrów jest cisza, a wyżej szaleje niezły wiaterek.

     

    Ostatnio tak rozbiłem Betę. Wleciała w strefę bardzo silnego wiatru i straciła skrzydła, tak nią miotnęło.

     

    Ale dziś nie wyglądało, żeby tak szalała atmosfera. Przynajmniej na Mazowszu.

     

    Sugerowałbym przeprowadzenie testów zasięgu oraz, co często się wydaje bez znaczenia - sprawdzenie mechaniki zawiasów sterów, dźwigni oraz popychaczy.

  7. Pierwsze loty FPV wykonuj w zasięgu wzroku i nie oddalaj się zbytnio od bazy.

    Leć też zawsze pod wiatr. W ten sposób, będziesz mógł w razie kłopotów zawsze sprowadzić model klasycznie.

    Warto też pomyśleć o goglach. Jak się przekonałem, stacjonarny monitor nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem.

  8. madrian, jesli kupowales to na bitwy warszawskiej, to w bajce brakuje jeszcze godzinnego oczekiwania na kogos z obslugi w dziwnie mutującej trojogonowej kolejce i bluzg zaciskających zęby współnieszczęśników, ktorzy nie zaopatrzyli się nana czas na allegro...

    Akurat miałem szczęście i byłem jedynym klientem... Przynajmniej gdy podszedłem do gabloty. :twisted: Nie będę mówił co robiły osoby, które przyszły do sklepu chwilę później. :devil:

  9. Jest na ładowarce... Sprawdzone empirycznie w programie. ;)

     

    A co do Eq.3 to po prostu nie mieli jej aktualnie w sklepie. Musiałbym czekać na dostawę z magazynu.

    A przy tym lekko napalony byłem i chciałem wyjść z ładowarką. :P

    Zresztą jak się okazało - parametry w opisie swoje, a życie swoje.

  10. Konstrukcja z napędem pchającym lub umieszczonym z tyłu na wieżyczce zawsze będzie miała przewagę.

    W kamerze, wirujące śmigło generuje obraz "pasków" zasłaniających wizję - co widać na wielu filmikach.

    Brak śmigła w polu widzenia to czystszy i wyraźniejszy obraz.

    Napęd pchający będzie też mniej narażony na uszkodzenia.

     

    Pod względem własności lotnych modele będą podobne.

    Jeżeli wolisz latać blisko, to nieco mniejsza konstrukcja byłaby zwrotniejsza.

     

    Ja uzywam obecnie Bety 1400 - nastepczyni Easy Stara i jestem na razie z niej zadowony, choć miała już dwie kraksy o podobnych przyczynach.

    Ale po korektach na razie jest dobrze, a nawet złapałem nią termikę.

     

    Jak chcesz uprawiać dalekie loty, to wóczas lepszy będzie duży, stabilny model.

  11. Pokaż: "Polak Potrafi". I zrób model laminatowy, jednoczęściowy, gotowy do wyjęcia z formy w całości. Niezniszczalny, z włókna "Spectra Super", zbrojonego tytanem.

    Wyjmij i pokaż, na co nas stać. I że to nie jest nasze ostatnie słowo. Otworzymy tym modelem oczy niedowiarkom. Bop to będzie nasz model, model społeczny. I żadna łachudra z neostrady się nie przyczepi...

    :devil:

  12. Jeden pręcik od spodu, dwa po bokach. Wystarczą 2mm. Laminowanie doda kilkanaście gram.

    Pręty będą lżejsze. Najlepiej wkleić je w rowki w kadłubie. Rowki można wykonać grotem lutownicy (gorącej), przy metalowej lub drewnianej linijce. Warto wcześniej poćwiczyć na kawałku jakiegoś styropianu. Jak już się nauczymy jak wytapiać takie rowki bez strat własnych, wtedy możemy zaryzykować na modelu. :P Pręty oczywiście wklej na żywicę.

     

    Chodzi o to, by "coś" przejęło siły działające na kadłub, zamiast miejsca klejenia.

    Płaskowniki węglowe też mogą być, ale są droższe.

  13. Tak się zdarzyło, że pewne usługi "pozalekcyjne" świadczone w czasie wolnym i w pocie czoła zaowocowały dodatkowymi funduszami, na które wcześniej nie liczyłem.

    Oczywiście plany zakupów były wielkie, bo przecież wszystko modelarzowi potrzebne. :P

     

    Jednak na pierwszy ogień poszedł pakiecik do kamery w Becie. Poprzedni niestety, po ostatniej kraksie zaczął mieć wonty i zostanie za karę wykastrowany o jedno jajko... :twisted:

    Niestety przez ten sprzeciw, na święta Beta nie mogłaby pokazywać co widzi z góry.

    A to bardzo źle... I tak dostawałem cholery patrząc w bezchmurne niebo nad Warszawą, krążące szybowce i paskudny zegarek, który uparcie twierdził, że dziś z latania nici... No może wieczorem, jak już ciemno będzie... itd. :?

     

    W każdym razie powiedziałem sobie "Jedź do Mekki, na Bitwy... Pakiecik kupisz nowy i co będzie to będzie..."

    Najpierw jednak zajrzałem do cennika. I tak sobie patrzyłem i patrzyłem, aż kliknąłem nieopatrznie w "Ładowarki". I tu dostałem plaskacza w twarz.

     

    Za jedyne 149 PLN, mogę się stać właścicielem czegoś, co się zwie Equilibrium mini V2.

    Cudo to, ma zasilanie z sieci, obsługę wszystkich typów pakietów itd. Słowem nic, tylko się żenić. :wink:

     

    Skoro następnego dnia po walce z korkami, ominięciu karambolu z 3 i 1/2 auta, które władza dość ślamazarnie zgarniała z drogi przy dopingu publiczności - dotarłem do Mekki.

     

    Mekka okazała się zasobna w pakieciki. Ale pomyślałem - "A co mi tam. Zapytam, nie ugryzą chyba".

    I takoż się o owe E-coś tam zapytałem.

     

    Dostałem piękne pudełko z małą kostką, z dotykowym ekranem i Facebookiem, nowoczesną.

    Zasilacze, adapterek na wszystkie wtyczki świata itd.

    Oraz instrukcję.

    I tu cud się skończył.

    Primo. Oważ instrukcja nie zawierała żadnego ludzkiego języka, którym człowiek wikśtałćiony może siem porozumieć. Żadnego czyli nie było ani anglikańskiego, ani hamerykańskiego, ani ruskiego, ani oczywiście jedynie słusznego. :wink:

     

    Pamiętając jednak, że kiedyś na kolonii nauczyłem się węgierskiego (tak ogólnie to jednego słowa: mekkaposhkastallanitodak"), zdołałem wyczytać straszliwą prawdę!!!

     

    Osoby wrażliwe proszę o przyklaśnięcie siedzeniami na czymś twardym.

    Te mniej wrażliwe, niech sobie naleją szklankę zimnej wody i postawią w zasięgu ręki.

     

    Otóż.... ładowarka... nie miała... o mój Boże... nie miała...

    funkcji...

    ROZŁADOWANIA!!!!

     

    Oh! uprzedzałem! SANITARIUSZ! Ten kolega z tyłu potrzebuje reanimacji...

    Popiliście już wodą?

     

    Przerażony odkryciem, spojrzałem w zatroskaną twarz sprzedawcy i zachowując zimną krew spytałem o inną ładowarkę w podobnej cenie...

     

    C10 - padła odpowiedź.

    Poprosiłem, sprawdziłem. Niestety. Za 50zł więcej... Dalej nie mam tej podstawowej funkcji w procesorowej ładowarce...

    Oj! Sorry! LEKARZA!!!

    I co? Będzie żył? To jak dojdzie do siebie, niech mu pan doktorze powie, że to tylko był sen.

    Zły sen...

     

    Sprzedawca się na mnie patrzył, ja na sprzedawcę. I tę niezręczną ciszę przerwał drugi subiekt. "C12 ma..."

     

    Młody sprzedawca się ucieszył, wziął kij, poszedł do piwnicy i wyciągnął ostatnią sztukę Świętej C12, bohatersko walcząc z pająkami.

    Położył przede mną ten skarb i otworzył pudełko.

     

    Złota poświata rozbłysła i olśniła sklep.

    "To jest piękne" powiedział sprzedawca ze łzami w oczach.

     

    Ale nagle poświata zaczęła blednąć i znikać...

    A straszliwe słowa rozłysły ognistym żarem.

    "Jedyny by ładować LIPO, Jedyny by ładować LIFE, Jedyny by ładować NIMH, Jedyny by ładować NICD. I niczego innego nie ładować"...

     

    "Wrzuć to do otchłani wulkanu" powiedział jakiś siwy dziadek obok i postukał kosturkiem w ohydne C12.

     

    Zrozumiałem zatem, że mogę zrobić tylko jedno.

    Nabrałem powietrza, spojrzałem na gablotę i wskazałem palcem.

    "A to? Po wiela?"

     

    Na te słowa sprzedawca podskoczył do sufitu i padł na kolana, widząc żem święty i cud uczynię. Potem wstał z kolan, otrzepał nogawki i podał mi wyjętą z gabloty skrzynkę.

     

    Otworzył paczkę i złota poświata znów zaiskrzyła. A biła i od polskiej instrukcji i od wykazu funkcji i od spisu ogniw obsługiwanych. Jeno adapter pozostał ciemny, bo do wtyczek Pelikana dostosowany, a jam wierny wtyczkom Aligna (tudzież E-sky'owym podróbom tegoż). 8)

     

    Ale i na to rada się znalazła. Kupiłem ci ja gniazdek i wtyczek w rozmiarze słusznym i właściwym (a nawet dwóch rozmiarach tudzież tyluż typach) by w trudzie i znoju, po nocy zarwaniu - przejściówki z nich zrobić.

     

    Takoż odetchnąłem pełną piersią, wielkopańskim gestem wskazałem pakiecik 3S, nowiutki i kazawszy sobie z fantazją do reklamówki białej zapakować. Wyszedłem ze sklepu jako dumny właściciel Raytronica C14, zapłaciwszy jedynie dwa razy tyle co chciałem na początku i ruszyłem w stronę zachodzącego słońca (bo tam zaparkowałem), a dziewice cne oglądały się za mną i mdlały na mój widok, niosącego tak cenne brzemię.

    I zaprzeczam plotkom, że działo się tak dlatego, że się nie ogoliłem rano... :twisted:

     

    Dołączona grafika

     

     

     

     

    Dołączona grafika

     

    Uploaded with ImageShack.us

     

     

     

    I teraz patrząc na wspaniały zakup, mogę powiedzieć sobie tylko jedno:

     

    "No chłopie, w tym miesiącu to ty już sobie gogli i regulatora nie kupisz...". :P

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.