Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez Emhyrion

  1. Nie wiem jaki tam balast wepchnąłeś, więc trudno wyrokować. Jak 1,5 kg, to spokojnie popływasz przy dwójce, jak wzmocnisz bomy to przy trójca też się da (ja pływałem). Większego wiatru nie ryzykowałem. Na początek wystarczy jednak 1-2.
  2. Cóż... Popełniłem błąd, zdarza się. Takie hobby, że czasem coś się traci Tym bardziej będę z zainteresowaniem śledził losy bartkowego Corsaira, który coraz bardziej mi się podoba Pomysł był taki, żeby przelecieć między dwiema sosenkami rosnącymi sobie na miedzy. No bo ile można latać bezpiecznie wysoko w powietrzu? Raz się nawet udało. Za drugim razem miało być jeszcze lepiej, zejście między drzewami a potem kosiak tuż na ziemią. Skończyło się "między drzewami", potem w ułamku sekundy rozsmarowało samolot na odległości jakichś dziesięciu metrów w pasie szerokości kilku metrów. Jeden pakiet z dwóch (2x3s) pogięty, silnik rozwalony, dwa serwa mają urwane kable, jeden mechanizm składania skrzydła zniszczony, jeden mechanizm składania koła uszkodzony, samego koła nie znalazłem. Masakra, panie, prawdziwa masakra. Figurki pilota też nie znalazłem, jak wielu innych drobnych elementów. Co tam było do odzysku to zabezpieczyłem. Może kiedyś kupię KIT, nowy silnik i odbuduję, ale to drogi model, więc na razie na pewno nie. Póki co lata mniejszy brat (1200mm), ale z niego nie jestem tak zadowolony, coś jest z nim nie tak... Myślę jeszcze nad Corsairem z Durafly, ma potencjał, po przemalowaniu może być ozdobą każdej kolekcji. choć mały jest, lekki, to już nie to samo...
  3. A ja wczoraj rozbiłem definitywnie mojego większego Corsaira Lanxianga, tego 1600 mm ze składanymi skrzydłami. Nie wyrobiłem między drzewkami, zahaczył o sosenkę, jeszcze wlocie stracił skrzydło a potem to już było jak w Smoleńsku... Nie do odratowania, wszystko w drobiazgach, nawet silnik na szrot
  4. zostaw serwa tak jak jest, nic nie zwalniaj. Jak będziesz miał za wolne to przy zmiennym wietrze nie dasz rady na czas zareagować. Tak jak jest jest dobrze. Naucz się, nie kombinuj, poćwicz. Potem przy samolocie też zwolnisz pracę lotek i sterów? A tu masz wspomniane wzmocnienia. Plastikowe "oczka" są za słabe. Pół biedy, jak pływasz w przydomowym baseniku, ale na jeziorze wystarczy, że coś mocniej zawieje, Ty nie zareagujesz i bach - oczko pęka. W tym momencie praktycznie nie masz foka (o dziwo, te od grota nie pękały, tylko fok). Teoretycznie da się wrócić na samym grocie, ale w praktyce musisz mieć trochę szczęścia i kupę wolnego czasu. Jak się śpieszysz to lepiej, żeby była ciepła woda, unikniesz kataru Tak zamocowane oczka wykonane z galanterii wędkarskiej wytrzymują sporo. W zasadzie prędzej urwiesz szoty, wanty i maszt połamiesz niż takie "oczko" przestanie działać.
  5. Po kolei... Kabestany olej. Nie są Ci do niczego potrzebne, co więcej - czasem się zdarza, że szot grota się o nie zaczepia podczas manewrów. Ja u siebie usunąłem, zakleiłem dziury i jest ok. Ty już\ nawet nie musisz usuwać... Będę teraz w weekend na działce, to zrobię zdjęcia i w niedzielę Ci pokażę, o co chodziło z tym wzmocnieniem. Dziurę od balastu zabezpieczyłem naklejką jaką miałem w komplecie z łódką. Były właściwie nawet dwie - jedna do balastu, druga zasłaniająca mocowanie steru. Poza tym, jak już nasypałem tego groszku to na samą górę wepchnąłem trochę gumy z tego woreczka w którym ołów był sprzedany jako ciężarek dla płetwonurków. Dzięki temu nic się nie wysypywało, naklejka jest tylko po to, żeby ładnie było. Nie pamiętam już, jak długie były śruby i dokąd sięgały. Długie były, to fakt. Ale nic mi nie wystaje, a nie pamiętam, żebym ciął. Zobacz, czy nie da się ich ich jakoś dalej wkręcić. Jak zalejesz silikonem to pewnie już nie będziesz tego rozkręcał. Mnie by to raczej nie przeszkadzało, zastanów się, czy Tobie też. Nie mam patentu na uszczelnienie. Co więcej - nie wydaje mi się konieczny. Owszem, łódka przy bardzo ostrych przechyłach nabiera trochę wody. Dlatego właśnie koszyk z eneloopami jest zawsze zamknięty w strunowej torebce, a serwa i odbiornik są dość wysoko zamontowane. Musiałbyś nabrać parę litrów, żeby elektronika stała w wodzie, prędzej pójdziesz na dno. Łódka bierze wodę jak każda, wiele pływałem na prawdziwych żaglówkach i zawsze trzeba było co akiś czas wodę gąbką wybierać. Tu mamy ułatwienie - korek w rufie wyjmujemy, przechylamy, spuszczamy wodę i gotowe. W praktyce wygląda to tak, że przy naprawdę silnych wiatrach nie popływasz, bo połamiesz maszt, zerwiesz wanty, szoty urwiesz, żagle zgubisz. Przy takich wiatrach, które co chwila będą jacht kładły po prostu nie popływasz. Przy słabszych nawet jak parę razy "umyjesz" górny pokład nic się nie stanie. Owszem, będzie woda, ale nie tak znów wiele. Wystarczy raz na pół godziny, przy mniejszych przechyłach co godzinę podpłynąć do brzegu i sprawdzić, czy wszystko jest ok, albo po prostu profilaktycznie wylać wodę i cześć. Ja części tylko skręciłem, nic nie kleiłem. Ale to jedynie z tego powodu, że dopuszczałem myśl o wywiezieniu łódki z działki w inne miejsce. Dziś, gdy praktyka wskazuje, iż nigdzie poza żwirownią jej nie wożę - pewnie bym wkleił i skręcił. Dla zasady Zwróć uwagę podczas stawiania masztu. Jego kąt regulujesz sztagami i wantami. Pewnie o tym wiesz, ale dla porządku wspomnę - nie powinien być zupełnie pionowo tylko odchylony lekko do tyłu. Dzięki temu łódka nie będzie nurkowała dziobem jak dostanie mocniejszy wiatr a żagle będą lepiej pracować. Wszystkie elementy plastikowe podczas rejsu prawdopodobnie prędzej czy później zgubisz. W każdym razie, jak zaczniesz pływać przy wietrze silniejszym niż "dwójka". Ja już w zeszłym roku położyłem krzyżyk na kołach sterowych i kabestanach. Ładnie wyglądają jak łódka stoi w pokoju, ale na wodzie nie tylko, że ich właściwie nie widać, to jeszcze przeszkadzają. Zwłaszcza kabestany. Ustaw żagle wg instrukcji, czyli bom grota i wspornik foka odchylające się na taki sam kąt. Możesz jednak dać foka na minimalnie mniejszym wychyleniu, łódka będzie chodziła ostrzej na wiatr. Ustawienie w drugą stronę, szerzej - nic nie daje w praktyce. Jak już będziesz ustawiał szoty w aparaturze to tak, żeby żagle nie były wybierane z całej siły aż bom zacznie iść w dół. Zostaw troszkę luzu. U mnie schodzi do burty, może jeszcze z centymetr dalej. I koniec... Dzięki temu nawet jak łódka będzie daleko a Ty się pogubisz podczas sterowania to nie położysz łajby. Jest mniejsza szansa, że przy silniejszym podmuchu pourywa Ci szoty.
  6. Bartek... No ja wszystko rozumiem... W samolocie nie widzę pilota, spać pewnie poszedł, albo z Józkiem na piwo... OK... Ale dlaczego nie masz pirackiej flagi na masce silnika?
  7. Kurcze,Bartek. Chyba sobie jaja robisz... To naprawdę będzie latać?
  8. Raczej czwartek lub piątek. Już dojechało do Niemiec. Dziś w nocy będzie w Polsce, potem leci do centrali GLS, wydadzą kurierowi, będą pukać
  9. samo latanie też wydaje mi się z lekka nudne... Ani to sterować, ani poszybować, ot - fruuu-bziuuuu i tyle. Wielkie mi halo...
  10. zwykle jest tak, że jak składam zamówienie w piątek, to wysyłają w poniedziałek, wtorek, a czasem i w środę. Jeden dzień podróży z Holandii do Niemiec, drugi z Niemiec do Polski, trzeci dzień to już zwykle kurier puka. Czyli zamawiam w piątek i mam w piątek. Dziś jest wtorek - masz jeszcze czas Choć zupełnie nie rozumiem, czemu nie założyłeś konta. Zapłaciłeś za przesyłkę z trackingiem, wiedziałbyś wszystko, a tak nie wiesz nic i zagryzasz paznokcie...
  11. O czym Ty piszesz? Jakich regulatorów? W żaglówce? A po co? Koszyczek ma już wtyczkę jak serwo, wpinasz i masz. Regulator? Trzeba by się nakombinować, polutować. I po co? Żeby w środku było kolejne coś co trzeba ochronić przed wodą?
  12. Nie bardzo. Turnigy kosztje 8-9$. Da się przeżyć...
  13. Nie wiem. Nigdy nie wsadzałem. Zwykłe baterie lubią wylewać, jak się ich nie wyjmuje. A z RC jest tak, że jak masz dobrą pogodę to latasz, pływasz, cuda robisz, a jak przyjdzie deszcz i wiatr (czyli typowo żeglarska pogoda, ale niekoniecznie w wersji RC ), to Ty siedzisz a aparatura leży. Eneloopy czy inne akumulatorki wiele od tego leżenia energii nie stracą, a jak bateria wyleje to masz koszyczek do wywalenia. Podobnie rzecz się ma z koszyczkiem w łodzi.
  14. eeee... Bartek.... Lipa. Liczyłem, że lepiej się sprawisz. Że wytniesz te linie jakimś cienkim dremelkiem, wpuścisz w szpary trochę ciemnej farby, nity porobisz z łebków szpilek, a Ty? Idziesz na łatwiznę, chłopie... Tak nie można
  15. Tak jak pisałem - pojechałem do sklepu sportowego, na dziale dla płetwonurków kupiłem trzy kilogramowe woreczki dociążenia pasa. 3kg ołowiu podzieliłem na dwa jachty, do każdego nasypałem 1.5kg ołowianej kaszki, zakleiłem i gotowe Jak dasz mniej to łódka będzie szybciej płynąć, ale też\ szybciej się kłaść na wietrze.
  16. Bartek. To zawracanie gitary. Teoretycznie można zrobić, ale w praktyce kicha będzie.
  17. w kwestii balastu: będziesz miał stosunkowo mały otwór przez który nasypywałem kuleczki ołowiane. Te co ja wyjąłem z obciążników dla płetwonurków były małym groszkiem, mniej niż 1 mm średnicy. Kulki świetnie wypełniały przestrzeń. Nasypałem je prawie "pod korek" uzyskując zalecaną masę obciążenia. Obawiam się, że z ołowiem ciętym na kawałki sobie nie poradzisz. Będziesz miał w środku za dużo powietrza i tym samym nie dociążysz tak jak trzeba.
  18. Tu jest o tyle łatwo, że teoretycznie wystarczy podkleić wewnętrzną ściankę połówki skrzydła i będzie większy wznios, nic nie trzeba ciąć ani pruć. Z drugiej strony w modelach z pianki rzadko kiedy wznios jest taki jak w oryginale. W Spitfire z Durafly skrzydła płaskie nie są, jakiś wznios jest, ale bardzo mały. A lata... Więc chyba jednak zacznę od EXPO, bo on lata ładnie, tylko nerwowo reaguje na zbyt duże wychylenia drążków.
  19. W obu aparaturach mam założone niebieskie podświetlenie. Niby fanaberia, ale fabryczny wyświetlacz w pełnym słońcu czasem był zupełnie nieczytelny.
  20. Chyba masz rację, już wcześniej mi się wydawało, że skrzydła ma trochę klapnięte jak miś Uszatek. Ale nie wiem, czy da się to poprawić. Choć może, jakby coś dokleić do jednej krawędzi bocznej skrzydła. Tylko nie wiem, jak to się będzie zakleszczać podczas pracy mechanizmu składania. Do sprawdzenia...
  21. To zależy co my tam mamy za model. W przypadku wspomnianego Corsaira mam 1-lotki, 2-wysokość, 3- gaz, 4-kierunek, 5-podwozie, 6-klapy, 7-klapy podwozia, 8-składanie skrzydeł. Su-35 na kanałach 6-7-8 ma sterowanie wektorem ciągu dysz. Jak mam coś bez klap (Bixler, Wildcat, Extra-300) to wpinam lotki w 1 i 6 u ustawiam klapolotki. Jak mam coś z klapami to lotki jadą na 1 kanale a klapy na 6. Podwozie na 5, zostaje 7 i 8 na extrasy, jakieś bomby, jakiś karabin... Z klapami to wystarcza dać serwa w tę samą stronę (jak się da) i masz pozamiatane w temacie. Jak się nie da to wolę zamontować slower/reverser Turnigy, dzięki temu nie martwi mnie kierunek pracy serwa, a i prędkość opuszczania klap ustawiam taką jak chcę. Sam mam T9X więc nie musisz mi dowodzić wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wiekanocą , a i myślę, że kolega noffy jest bliski przekonania. Sam kupiłem T9X na zasadzie - polatam, w miarę tanio, jak mi się spodoba to kupię lepszą. Polatałem, bardzo mi się spodobało. Tyle tylko, że... nigdy nie odczuwałem potrzeby posiadania lepszej aparatury, jedynie dokładałem do posiadanej kolejne modele. Dziś mam jeden nadajnik na działce, jeden w Wawie, oba praktycznie zapełnione. Żaden nie zawiódł, za wyjątkiem jednego modelu utraconego blisko wieży GSM. Do tego dwie 4-kanałowe Turnigy do żaglówek. I uważam, że na obecnym etapie mojej przygody z RC nic więcej nie potrzebuję, a kupno lepszej, znaczy droższej w moim przypadku byłby jedynie fanaberią. Zresztą, pisałem o tym w innym wątku Najbardziej w Turnigy podoba mi się cena odbiornika. Te 8 czy 9$ jest kwotą, którą spokojnie mogę wydać dopisać do kosztorysu planując kupno nowego samolotu.
  22. Samolot lata ale nie jest to łatwe latanie... model z racji swojej masy jest strasznie kapryśny w powietrzu. Po pierwsze - trzeba trzymać dużą prędkość, inaczej chętnie zawija się w powietrzu i leci do dna. Po drugie stery wysokości są\ bardzo czułe, zbyt mocne wychylenie powoduje, że samolot zawija się i idzie do dna. A jak się za szybko chce zrobić beczkę to zaczyna wariować... Przypuszczam, właściwie jestem pewien, że większość problemów jest do rozwiązania. Trzeba dać większe ograniczenia w EXPO i powinno pomóc. Generalnie model pięknie warczy. Czuć moc. Jak przelatywał nisko nad ziemią to czułem autentyczną przyjemność. Ale jeszcze większą po udanym lądowaniu. Klapy działają, samolot zachowuje stabilność przy niższej prędkości, ale jak te ponad dwa kilo stuknęło w ziemię to tylko słyszałem wrzask amortyzowanego podwozia. Wytrzymało Po dwóch lotach mam dość. Jeszcze mam miękkie kolana. Póki co odpocznę przez weekend katując Bixlera.
  23. Ja latam. A jak to możesz zobaczyć wchodząc na mój kanał na YT. Faktem jest, że T9X to tylko dość prosta 9-kanałowa aparatura, ale w do latania potrzebujesz 4-kanałowej. Reszta, jak klapy, podwozie składane, bomby czy inne takie to tylko dodatki, choć nie powiem - fajne. Mam dwa modele, przy których skończyły się kanaływ odbiorniku - Corsair F4U ze składanymi skrzydłami i kupą bajerów oraz Su-35 ze sterowanym wektorem ciągu dysz. Reszcie moich modeli wystarcza 4-6 kanałów. Co do jeżdżenia nie wiem, bo nie jeżdżę. Ale nie wydaje mi się, żeby były z tym jakieś problemy.
  24. Ja nie widzę sensu takiego rozwiązania. Moim zdaniem jest w dodatku zdradzieckie. Łódki pływają dość daleko od Ciebie. Jeśli nie masz na niej wskaźników wiatru i kamerki która na bieżąco Ci pokazuje ich wskazania, nie jesteś w stanie dokładnie określić, skąd wieje wiatr i z jaką siłą. Nie u Ciebie, sterującego z brzegu, tylko na jeziorze, tam gdzie jest nasza żaglówka. OK, dlaczego piszę "zdradzieckie"? Mając sterowanie szotami pod drążkiem gazu masz w każdej chwili podgląd na to, jak masz ustawione żagle. Drążek poniżej połowy oznacza żagle do pływania pod wiatr, w połowie do pływania półwiatrem, powyżej połowy - pełny wiatr. Oczywiście w przybliżeniu, im lepszy jacht i operator tym precyzyjnie możesz to sobie ustawić. W takim układzie płynę sobie i nie muszę się zastanawiać, jak mam ustawione żagle, bo widzę\ to na drążku. To, czy ustawienie jest prawidłowe czy nie już to inna sprawa, a nie jest łatwo ocenić czy żagle pracują optymalnie gdy łódź jest jakieś 100-200 metrów od sterującego. Ale przynajmniej wiadomo, że są wybrane czy wyluzowane. W Twoim układzie widzę tylko drążek na środku i jacht gdzieś daleko na wodzie, resztę muszę zgadywać
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.