Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez Emhyrion

  1. Film z Corsaira pewnie kiedyś powstanie. Tymczasem jednak pracuję nad Wilcatem. Dziś powstał pilot. Ale farba schnie jeszcze, więc pochwalę się nim później. Póki co "silnik". Wiem, Bartek, że tej atrapie nijak się porównywać z atrapą w Twoim F4U, ale w sumie jakoś się broni. Bardzo fajna wytłoczka, jak wiele elementów w Lanxiangu stoi zauważalnie na wyższym poziomie niż w większości "piankowców"... Zanim pędzel zupełnie wysechł po malowaniu srebrną farbą machnąłem jeszcze śmigło: Zastanowię się jeszcze, czy zostanie w takiej formie, czy jednak machnę na Chrome Silver. Na razie jest jak jest
  2. To co Ty robisz z silnikiem to jest czysta perwersja. Po prostu nie mogę patrzeć jak się męczysz... Za to efekt powalający. Aż strach pomyśleć, co zrobisz z następnym projektem gdy wreszcie zakończysz F4U...
  3. Osobiście wolę F4F-4, bo "trójki" nie miały łamanych skrzydeł W ogóle to Kociak występuje w dwóch wersjach kolorystycznych. Mojej: I takiej "sprzed wojny": Ta druga, jakkolwiek ciekawa, to jednak mi osobiście mniej się podoba. Co ciekawe, po paru godzinach szperania w sieci znalazłem historyczne pierwowzory obu tych wersji. Żółtek to malowanie samolotu zaokrętowanego na lotniskowcu Wasp. Z kolei niebieski to malowanie Wildcata z lotniska polowego na Guadalcanal, z dywizjonu VF11 "Sundowners", latał nim niejaki William Leonard. Nie jestem tylko pewien numeru seryjnego i napisu "junior" pod kabiną, ale reszta się niby zgadza... Kociak w podobnym do Twojego malowania też występuje, w postaci modelu Parkzona. Ale już nie ma tak bajeranckiego podwozia Właściwie to w ogóle nie ma podwozia, kółko jest tylko namalowane...
  4. Wydawało mi się, że zapełnienie mojego hangaru (czyli piwnicy) jest całkowite. Jednak... ...gdy zobaczyłem to cacko... ...nie mogłem się oprzeć... Zamówiłem samolot w Niemczech. Polscy dystrybutorzy nie za bardzo mają w ofercie modele Lanxianga ( jak już to w takich cenach że proszę siadać...), a szkoda. Choć nie są tanie, to są po prostu świetne. Od jakiegoś czasu mam Corsaira F4U o rozpiętości 1600 mm, który lata fntastycznie. Jednak jest wielką kobyłą, wyjazd z nim na lotnisko to cała wyprawa, choć składane skrzydła ułatwiają transport, to jednak nie da się samolotu wozić non-stop w bagażniku. Za to Wildcata się da, i to bez problemu. Głównie za sprawą innego sposobu składania skrzydeł, genialnego w swojej prostocie. Model przyszedł do mnie w wersji ARF, czyli że niby prawie gotów do lotu. Ale to lipa, w obecnej postaci nadaje się tylko do tego, żeby zrzucić go z okna wieżowca i patrzeć czy szybuje. W wielkim kartonie był styropian i plastiki, oraz troszkę galanterii różnej. Nie było serw, silnika i regulatora. Pierwszym krokiem według instrukcji jest wklejenie plastikowego łoża silnika. Użyłem kleju epoxydowego, żaden diabeł tego nie ruszy... Kolejnym krokiem jest wklejenie podwozia. Tu ważna uwaga. Samolot jest niestety "jednorazowy". Inaczej - jak coś się stanie to remont będzie dość trudny z uwagi na to, że wiele elementów jest wedle projektu wklejanych, a nie wkręcanych. Z jednej strony to dobrze, bo konstrukcja jest o wiele sztywniejsza, z drugiej jednak nie da się w łatwy sposób wymienić pękniętego kadłuba. Cóż, trzeba będzie latać uważnie Podwozie po wklejeniu jest integralną częścią kadłuba i niejako je usztywnia. Warto przed wklejeniem sprawdzić działanie chowania kół, bo jeśli jakiś silniczek nie działa to po wklejeniu już się go łatwo nie wymieni. Mechanizm podwozia ma swój własny sterownik. niestety, samo wciąganie i wypuszczanie podwozia nie działa tak jakbym sobie tego życzył, jest to szybki ruch. Próbowałem nawet wsadzić opóźniacz serw, ale efekt był daleki od zamierzonego. Opóźniacz opóźniał moment zadziałania, ale nie spowalniał ruchu. Trzecim krokiem jest wklejenie tylnego kółka. Łatwizna... Warto jeszcze przygotować sobie jakieś sznurki, którymi potem się wciągnie kable serw z ogona do środkowej części kadłuba. Dalej tak sobie wklejałem, montowałem, wklejałem, montował, skręcałem, że zupełnie zapomniałem o robieniu zdjęć, więc chronologia w dalszej części już nie będzie zachowana. To co mi się podobało to fakt, że wszystko pasuje do siebie jak ulał, po prostu wkłada się, pasuje i cześć. Kadłub to dwie połówki styropianu, jak wcześniej wspomniałem, usztywnione klatką podwozia. Po sklejeniu kolejnym krokiem było wklejenie klapki od góry "maski silnika" i od spodu kadłuba Czemu aż dwie? Od góry będzie wsadzany pakiet, a od spodu mamy łatwy i przyjemny dostęp do odbiornika. Przymierzyłem do Wildcata dwa pakiety 4s (założenie jest takie, że silnik będzie napędzany właśnie z 14V). Pięknie wchodzi Turnigy 1600, pozostaje sporo miejsca, ale mieści się też pakiet nano 2600 - co prawda ledwo się klapa domyka, ale się mieści Silnik będzie schowany za plastikową osłoną, przykręcaną do kadłuba czterema śrubkami wkręcanymi w specjalnie do tego przygotowane (i wklejone przeze mnie) gniazda. Póki co wciąż czekam na serwa, więc niestety dalsze prace są lekko wstrzymane. Ale nie mogłem sobie odmówić zmontowania skrzydeł i przymierzenia ich do kadłuba. Skrzydła są składane ręcznie. Od spodu jest zasuwka, która blokuje je w pozycji do lotu: jak i w pozycji hangarowej: więc nawet podczas transportu nic złego ze skrzydłem dziać się nie powinno, nie będzie się rozkładać w zależności od szybko pokonywanych samochodem zakrętów Można będzie spokojnie nawet postawić samolot na kołach, zabezpieczyć tylko jakimś kocem, żeby nie jeździł po całym bagażniku i można jechać na lotnisko... Od spodu skrzydła jest klapka-zaślepka, zasłaniająca zawiasy łamanego skrzydła. Przylega do skrzydła za sprawą sprężynki. Ciekawa rzecz - w bardzo dobrej, szczegółowej instrukcji montażu nie ma słowa o tej sprężynce, widać ją na zdjęciu już zmontowaną. Dopiero po dłuższej chwili załapałem, że z jednej strony zaczepia się ją o hak na osłonie (to było dość oczywiste), z drugiej się mocuje śrubką do gniazda przygotowanego w plastikowym elemencie skrzydła. Sęk w tym, że na pierwszy rzut oka tego gniazda zupełnie nie widać, trzeba się przypatrzyć - jest malutka dziurka... To, co mi się bardzo spodobało to fakt, że samolot jest dostarczany w wersji "pomalowany, ale oklej sobie sam". Do zestawu dołączone są kalkomanie z gwiazdami i innymi takimi. A jako, że ostatnio lubię przerabiać fabryczne modele według własnego widzimisię, to już prawie na początku stwierdziłem, że przemaluję model. Oryginalny Lanxiang pomalowany jest znośnie, kolory mniej więcej trzymają się prawdy historycznej, ale już szare plastiki są innej barwy niż szare malowane skrzydła, podobnie z klapkami serwisowymi. Przemalowanie zaś jest o tyle łatwe, że kalkomanie przykleję na koniec, na gotowo, nic nie trzeba rzeźbić, usuwać, poprawiać... Cóż... To na razie tyle. Serwa w drodze, może we wtorek będę mógł je zamontować. Tymczasem skupiam się na pilocie i kabinie, ale o tym będzie w następnym odcinku
  5. Nie pamiętam, ale już linkuję Wojtkowi, może sam się wypowie...
  6. Możesz zrobić to co inny mój znajomy który też ma Jaka. Okleił go folią, i to nie Oracoverem, tylko grubą folią 3M. Samolot waży prawie dwa razy tyle co fabryczny, ale stał się niemal niezniszczalny... Co do zostawiania w spokoju serw klapowych... Serwa mają to do siebie, że lubią się przestawić. Nie zauważysz nawet, jak w bagażniku klapa pójdzie w dół albo w górę. Jak nie będą dostawały prądu to będą robić coś poza Twoją kontrolą. A samolot potem też wymknie się spod kontroli... Jeśli nie chcesz kleić, to wykorzystaj je jako lotki. Zmniejsz tylko wychylenia, i to konkretnie.
  7. Silnik to jeszcze jak cię mogę, ale na ogół słychać nie silnik a szum powietrza :-( Powiem tak - ja obejrzę film z takimi dźwiękami, bo jestem skażony modelarstwem RC. Albo wyłączę dźwięk, jak mnie zacznie wnerwiać. Ale dla "normalnych" oglądaczy taki szum jest nie do zniesienia i po najdalej 15 sekundach przestają oglądać. Pytanie, komu taki film chcemy pokazać... Ten pokażę żonie: a ten fanatykowi: A co do muzyki... praktycznie wszystko co byśmy chcieli posłuchać przy okazji oglądania filmu jest w sieci. Są Chomiki, są inne portale, ściągnąć można wszystko. Osobiście zraziłem się do muzyki z YouTuba, bo możliwości zgrania obrazu z dźwiękiem są bardzo ograniczone. Wolę samemu wybrać utwór i pod niego zmontować kilkuminutowy "klip"
  8. Z tych wszystkich 10 minut lotu to ja potrafię powtórzyć może start i lądowanie...
  9. Model ściągałem z europejskiego HobbyKinga, kosztował jakieś około 160$ z przesyłką kurierską. Czyli około 500 zł, mniej więcej. Farby kupowałem po 9 zł\ na słoiczek, w sumie cztery (dwa jasnoszare na spód, z drugiego mi sporo zostało), naklejki parę złotych kosztował, nie pamiętam ile, może z 8... Wychodzi, że zamknąłem się w kwocie około 550 zł.
  10. Rozpiętość jak prawie każdy piankowy Durafly to 1100mm. Co do wagi - sam osobiście go nie sprawdzałem, producent podaje 1200g do lotu, i rzeczywiście będzie coś koło tego...
  11. A tu Spitfire na lotnisku, chwilę przed startem: Przybyło mu troszkę masy - w sumie poszły na niego trzy słoiczki 10ml farby modelarskiej i troszkę naklejek. Samolot lata zauważalnie ciszej i troszkę wolniej. Pewnie za sprawą nowego śmigła, być może lepiej wyważonego niż poprzednie (więc jest ciszej). A że wolniej? No cóż... I tak szaleje po niebie, cudnie to fruwa, ten model to wspaniała zabawka na bezwietrzną i lekkozefirkowatą pogodę. Remont uznaję za zakończony i przede wszystkim udany
  12. W ogóle odpuść sobie te klapy, nawet nie rozcinaj... Poważnie. Samolot jest na tyle mały i lekki, że klapy jedynie przeszkadzają. Kolega lata tym samolotem, ja też parę razy próbowałem. Bez klap ląduje się na zasadzie "podchodzę do lądowania, wyłączam silnik, lotem ślizgowym opadam delikatnie na pas i po chwili stoi". Z klapami to wygląda tak: "podchodzę do lądowania, klapy w dół, samolot w górę jakiś metr, za cholerę nie chce opaść, ja go duszę a on nic, aż w końcu zaczyna się kolebać na boki i wali się na skrzydło, jakimś cudem udaje się go opanować tuż nad ziemią, ufff, kolejny raz się udało... Albo i nie, znów zaczepiłem skrzydłem, znów skończył na plecach, znów się poobcierał..." Pocieszające jest to, że Jaka bardzo trudno jest zniszczyć Aparatura czterokanałowa w zupełności Ci wystarczy
  13. Emhyrion

    Różan

    Tak. Choć sam lot to żwirowiska z 10 km na południe od miasta
  14. Emhyrion

    Różan

    Ha.. Przeleciałem nawet trzy razy, ten przelot był najbardziej "telewizyjny"
  15. Emhyrion

    Różan

    Tak... Tam jest przepięknie, co szczególnie widać z góry
  16. Emhyrion

    Różan

    Korzystając z wolnego przy okazji Święta Grilla polatałem troszkę na działce. I tak się zastanawiam... Generalnie jest nas tam dwóch latających modelami. A może jest jeszcze ktoś?
  17. Myślę, że każde zdarzenie po którym był konieczny remont, bez którego samolot nie powinien znaleźć się z powrotem w powietrzu. Urwane śmigło, podwozie, złamane skrzydło, uszkodzone poszycie, spalone serwo...
  18. W Me109 podwozie składa się\ w kierunku kadłuba?
  19. Wiesz... Jak ktoś maluje tak jak Ty to z góry zakładam, że to nie pędzelek Fajny ten Twój Korsarz. Bardzo fajny...
  20. Mnie też się bardzo podoba. Teraz nie mam czasu, ale przygotuję takie tylko nie w prostokątach a w kółkach, kolorowe, do wydruku. Jak ktoś będzie chciał to proszę podać wymiar i adres mailowy do wysyłki pliku pdf. Osobiście mam parę samolotów, na których upolowany krecik będzie ładnie wyglądał
  21. Podaj rozmiar pojedyńczej naklejki. Wyślę Ci pdf z lepszą jakością, daj jakiś adres mailowy
  22. Mówisz i masz... wersja dla tych, co kreta uniknęli: i dla tych, co trafili:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.