Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez Emhyrion

  1. Na tę chwilę to samolot jest już zamknięty i nic będę kombinował. Jest jak jest. Skupiam się na malowaniu, żeby jak najszybciej skupić się na lataniu. A następny projekt zaczyna dojrzewać
  2. Malowanie "core" skończone, aerograf schowany... O ile szary był identyczny, to niebieski już nie. Gunzo est zauważalnie ciemniejszy, albo inaczej - farba na modelu była zauważalnie jaśniejsza. Nawet ładniejsza chyba, choć Gunzo teoretycznie jest bardziej "historyczne" Kalkomanie naklejone. Fajne są, dość miękkie, ładnie wypełniają bądź co bądź dość głębokie "linie podziału blach", ale jednocześnie nie rwą się, nie odklejają. MOże nie jest to najwyższa liga, ale "dają radę" Samolot to pomalowaniu ma niejako zamaskowane popychacze i serwa. O to właśnie chodziło Chciałem też zwrócić uwagę na pewien szczegół, który moim zdaniem wyróżnia modele Lanxianga na tle innych warbirdów. O ile nawet mój ukochany FMS do modeli serii giant (1400mm rozpiętości) daje stery i lotki na zasadzie przyciętego styropianu, o tyle LX stawia na bardziej eleganckie rozwiązanie - zawiasy. Szczególnie zadowolony jestem z atrapy silnika. Fajna jest też o tyle, że pozornie wypełnia cały otwór w osłonie silnika, ale to złudzenie. Między atrapą a osłoną są cztery bardzo szerokie otwory, więc chłodzenie silnika powinno być odpowiednie. Wciąż jeszcze trochę się boję o pakiet - on jest jednak bardziej schowany i nie ma niezależnego chłodzenia. Zobaczymy, co to będzie... Dziś już mi się nie chce. Plan na jutro to "porysowanie", "ubrudzenie" i lakierowanie całości, pomalowanie kratownicy kabiny, przyklejenie tejże i przykręcenie śmigła. Szkoda, że na weekend zapowiadają deszcze i burze...
  3. e tam, zaraz zbok... Bartek po prostu robi pierwszorzędną kontrolowaną strefę zgniotu
  4. Wiecie co? Aż tak to mi to nie przeszkadza Owszem, fajniej by było, jakby chowało się i wypuszczało powoli, z drugiej strony jednak model ma 120 cm rozpiętości a lata podobno na tyle szybko, że zanim się koła by się schowały wolnych ruchem to już tak tego pewnie gołym okiem widać nie będzie. Odpuszczam, wolę dalej malować niż poprawiać fabrykę w miejscu, na którym tak za bardzo się nie znam...
  5. Działa to tak: system goleni (bo jedną to tego nie można nazwać) sterowany jest silniczkiem elektrycznym. Takim prostym, malutkim, zasilanym dwoma kablami. Między nim a samą golenią jest ileś kółek zębatych, widzę jednak tylko ostatnie z nich, niewątpliwe największe. Reszta jest schowana w plastikowej obudowie Z silniczków wychodzą kable do sterownika. A z niego kabel do odbiornika. Teoretycznie proste jak konstrukcja cepa, dlatego też zastanawiam się, czy jest sens dłubać. Znaczy - teraz to w zasadzie jest po frytkach. Pruć samolotu nie będę, właśnie zacząłem malować. Jedno co, to rzeczywiście wsadzić jakiś ogranicznik napięcia, ale tu się trochę boję - wciągnie, nie wciągnie... To jeszcze pół problemu. A jak nie wypuści? Chwilkę o malowaniu. Samolot fabrycznie jest pomalowany trzema kolorami - szary spód, niebieska góra i zielone wnętrze kabiny. Po mojemu to jeszcze na zielono powinno być wnętrze komory w którą wchodzą koła, sprawdzę i ewentualnie pomaluję. Tymczasem zacząłem od spodu. Kupiłem dla Kociaka farby Gunzo i jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Wildcat od spodu jest malowany farbą o dokładnie takim odcieniu. Śmiem twierdzić, że to ta sama farba - ten sam odcień, tak samo lekko opalizuje w świetle, identyczna faktura. Jak się jeszcze okaże, że niebieski jest identyczny, to będzie dopiero numer... Model RC malowany fabrycznie nietanimi w końcu farbami modelarskimi... A czemu w ogóle maluję? Z trzech powodów. Nie podobało mi się stosunkowo ostre przejście między niebieskim a szarym. Po drugie - nie podobają mi się szare prostokąty na górnych powierzchniach lotek, srebrne popychacze i białe ramiona serw oraz wyraźnie jaśniejsze plastiki - snapy, zaślepki mechanizmu składania skrzydeł, czy wreszcie nie spodobała mi się czarna pokrywa luku na odbiornik od spodu kadłuba. Po trzecie - tu i tam były delikatne odpryski po montażu (choć mogło ich nie być, decyzję o malowaniu podjąłem dość wcześnie i nie pieściłem się z farbą podczas skręcania i klejenia...
  6. o tym nie pomyślałem. Tylko nie wiem, jak na obniżone napięcie zareaguje kontroler podwozia...
  7. Mam spowalniaczkę, ale to nie o nią chodzi. Jak pisałem wyżej, ona nie spowalnia, tylko opóźnia moment, gdy podwozie zaczyna się ruszać. Problem tkwi w czym innym. To nie jest sterowane serwem. Tam są dwa małe silniczki i system kółeczek zębatych. I działa zero-jedynkowo, czyli silnik kręci się w jedną lub w drugą stronę. Ze stałą prędkością. Żeby to zmienić musiałbym wstawić wolniejszy silnik (pewnie do zrobienia), lub zmienić przełożenia kółeczek zębatych. Pierwsze jeszcze ok, tylko weź kup wolniejszy silniczek. Drugie nie wchodzi w grę, nie bardzo jest dostęp do mechanizmu. Uznaję to za swoistą wadę. I tak fajnie, że działa, w dodatku wygląd goleni jest powalający. Trudno, nie można mieć wszystkiego...
  8. Filmik nie mój, ale dokładnie pokazuje pracę podwozia. Czyli - powtarzalnie, niby fajnie, ale sporo za szybko...
  9. Prac ciąg dalszy. Dziś bawiłem się w elektromechanika... Pierwszym krokiem było zamontowanie serw w ogonie. Są dwa, od wysokości: i od kierunku. Ciekawy patent jest na sterowanie kołem ogonowym - jest wpięte w zaczep steru kierunku. Szczerze mówiąc wcześniej nie spotkałem się z takim rozwiązaniem... Dalej na warsztat poszły skrzydła. Montaż serw to łatwizna. Trzeba odkręcić klapkę, wsadzić serwo, zamknąć klapkę, gotowe. Jeszcze wepchnąć przewód w szparę wyciętą fabrycznie w skrzydle. Trochę zabawy jest przy mechanizmie składania skrzydeł. Trzeba koniecznie dać troszkę luźnego kabla, bo potem będzie problem ze składaniem skrzydła. Za to bardzo mi się podoba półka na którą można przykleić łączenie kabli. W zasadzie tyle. Kolejnym krokiem było zamontowanie regulatora. Nie bardzo jest na niego miejsce. To znaczy owszem, jest, ale gdyby zrobić tak jak zaleca w instrukcji producent, to trzeba regulator wepchnąć w jedną z dwóch dziur w kadłubie, z których obie świetnie nadają się do chłodzenia pakietu. Postanowiłem zostawić obie dziury w spokoju przesłaniając je tylko o tyle o ile to konieczne, a regulator przykleiłem do półki jaka się utworzyła na chatce mocowania silnika. Wsparte to jeszcze jest gumką, ale ona raczej kable przytrzymuje... Samolot w zasadzie już by poleciał. Stery i lotki są wyregulowane, nawet klapolotki ustawiłem (niestety, model nie posiada własnych lotek), ale oczywiście nie puszczę takiego niedokończonego Kociaka w powietrze. Od jutra ruszam z pracami malarskimi.
  10. Ja tak żadnego luzu nie zauważyłem. Poza tym.... dajmy spokój, to model warbirda a nie samolotu akrobacyjnego, co to ma stać na ogonie. To ma latać, może i szybko, ale tyle, nie oczekuję jakijś gigantycznej precyzji podczas wykonywania skomplikowanych figur zaprzeczających prawom fizyki. Skrzydła zawsze możesz zrobić takie, jak to w F4U powinny być - łamane do góry. Fajnie to rozwiązali w Lanxiangach, zarówno w tym małym 1200mm, jak i w dużym 1600mm:
  11. to prawda... łopaty śmigła czasem się urywają... Mnie też ścierpła skóra jak patrzyłem na start w kierunku zaparkowanych samochodów. Niechby sie okazało, że stery coś nie teges po remoncie i lakiernik miałby robotę...
  12. Samolot ma rozpiętości 1200 mm. Długości 90 cm. Więc wcale nie jest taki mały. Tym bardziej, że nie jest to tak naprawdę latający kawałek pianki, bo gotowy do lotu waży w zależności od konfiguracji około 1600-1800 g. Tym samym to już właściwie kawał samolotu... Tyle, że ze złożonymi skrzydłami zajmuje bardzo mało miejsca. Na dobrą sprawę w jednym samochodzie jakby się człowiek postarał to by zmieścił prawie całą eskadrę A to zdjęcie specjalnie dla Bartka. Miałeś rację, chrom z aerografu lepiej wygląda
  13. Nareszcie! Dziś wreszcie dotarły do mnie serwa. Ładne, metalowe Corony, o tyle ciekawe, że małe, a nie każde serwo mini wchodzi w gniazda przygotowane przez Lanxianga... Jutro rano montaż, i zaczynam malowanie A tymczasem od kolego dostałem pakiet zdjęć jego modelu. Też Kociak z Lanxianga, ale w tym "przedwojennym" malowaniu. Muszę przyznać, że fajnie na tych fotach wygląda. A tu ze złożonymi skrzydłami... ... dzięki którym, jak widać, mieści się w samochodzie typu Skoda Octavia, w dodatku sedan... Bajka Samo rozłożenie skrzydeł i tym samym przygotowanie samolotu do lotu trwa słownie minutę. No niech będzie dwie. Jak dla mnie - rewelacja.
  14. Ja to się w sumie dziwię, że nie widziałem zdjęć tłoków i układu paliwowego...
  15. Bartek, On sie chyba z Ciebie nabija A może nie... zrób tabliczkę
  16. No tak... Miałem swoją chwilę chwały gdy pochwaliłeś pilota mojego Wildcata. Ale znów musiałeś mi zagrać na emocjach. Ten silnik jest... ...po prostu... ... OKROPNIE FAJNY!!
  17. Bardzo mi przykro, ale ja już miałem pilota w pudełku gdy Ty dopiero myszkowałeś w zabawkach córki
  18. Pilot w zasadzie jest gotowy. Jeszcze tylko machnę go bezbarwnym matowym lakierem, ale to już na spokojnie jak będzie w kabinie siedział. Na pytanie, czy wiadomo, kiedy samolot będzie gotów do lotu niech się wypowie może sam pilot: No to juz Bartek wiesz, co ten pilot ma takiego, czego nie ma większość lalek pilotów. Gość ma nogi, i głowę która się obraca. W wersji fabrycznej głowa się po prostu kręci jak u Kena czy innej Barbie. Początkowo myślałem, żeby zrobić jakieś szyny, powalczyć z odsuwaniem kabiny, i wykręcać facetowi głowę przed lotem do pamiątkowego zdjęcia. Potem wpadłem na plan iście szatański. Wyciąłem mu w d... wielką dziurę, wsadziłem kij z serwem, na drugim końcu połączyłem to z głową (lekko powiększając otwór w który zatrzask głowy wchodzi, żeby się lżej kręciła). Szparę między szyją a tułowiem zamaskowałem apaszką zrobioną z chusteczki higienicznej i: Serwo będzie połączone z kanałem lotek. Pilot będzie "śledził cel", czyli samolot wychyla się i skręca w lewo, to pilot kręci głową w lewo. Żeby go kark nie bolał to założyłem jeszcze spowalniacz serwa, więc jego ruchy są spokojne, dokładnie takie jak na filmie. Można przyśpieszyć, ale chyba nie ma takiej potrzebny, to zimny drań i bardzo opanowany pies na Japończyków
  19. Sam model jest bardzo wytrzymały. Jak już pisałem, przeżył bez większych strat konkretny upadek. Jednak jest jeden element, który pęka nad wyraz szybko. To śmigło. Pierwsze złamałem waląc się w pole przy starcie. Odpadły wszystkie cztery łopaty. Drugie połamałem przy upadku - też poleciały wszystkie cztery łopaty. Trzecie śmigło poszło się kochać podczas kołowania - zaczepiłem o jakiś kamień czy kępę trawy i łopata poszłaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.................. Zamówiłem już trzy nowe. Na szczęście pasują zarówno od Mustanga jak i Corsair czy Thunderbolta... A tak model lata. Bardzo go lubię...
  20. Emhyrion

    albatros d5

    Bardzo ładny, choć spód pomalowałbym na inny kolor, bo podczas walk możesz zacząć tracić orientację gdzie góra a gdzie dół. On już teraz na zdjęciach wygląda prawie tak samo...
  21. Ten z kolei jest dla mnie za mały, za lekki. Przez ten czas jak latam doszedłem do tego, że największy fun mam podczas latania modelami około 1200 mm, które robią wszystko co trzeba w powietrzu. Fantastycznie mi się lata Mustangiem FMS 1440mm, waży swoje prawie 3 kg i robi wszystko co zaplanuję. Cudownie się szybuje ASK21 2600mm, ale to szybowiec... Natomiast już Me109 z Hangar9, 1600 mm, choć niby ma tę samą rozpiętość co Corsair z Lanxianga, to jednak waży prawie dwa razy tyle co on, bo ponad 5 kg i latanie nim bardziej mnie stresuje niż bawi. Jak do tego dorzucę kilogram i samolot, który do najłatwiejszych w pilotażu jako model podobno nie należy - to dochodzę do wniosku, że zanim poczuję się na tyle pewny by ulotnić P11 to zbuduję ze dwa mniejsze. I to jest teraz mój cel. P11 o rozpiętości 1400, masie około 3 kg to będzie to
  22. Fajne, mam nawet hobbykingową kopią jednego z nich w Albatrosie. Mają jednak ten feler, to raczej figurki do dużych modeli.
  23. Nie podoba mi się jak mi wash wyjeżdża poza linię podziału blach. Przećwiczyłem to w modelu Spitfire z Durafly. Poza tym linie są na tyle głębokie, że w dziennym świetle wyglądają lepiej i naturalniej. A co do pilota to on był w zestawie. Nawet znośnie pomalowany. Ale miał to czego zwykle próżno szukać w figurkach pilotów modelarskich (w Kenie znajdziesz) i zwyczajnie postanowiłem to wykorzystać :-) Zresztą - wszystko przez Ciebie. Jak patrzę co robisz z Korsarzem to mi skacze modelarska wena :-)
  24. Jeszcze jak malowałem figurki do Warhammera to washe znałem i lubiłem. Ale na takich dużych powierzchniach nie umiem ich używać... W tym jednak przypadku mogę zastosować mój inny patent i coś mi chodzi za uszami, że warto to zrobić. Aerograf mam, i tak myślę że obok kolorów niebieskiego i szarego jednak wezmę jeszcze ten chrom :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.